Jerzy Brzęczek został zwolniony, nie prowadzi już reprezentacji Polski, co oznacza, że zapewne na dniach poznamy nowego selekcjonera. To dobry moment, żeby zastanowić się nad tym, jakie zadania i wyzwania czekają go po objęciu stanowiska.
Euro 2021
Mistrzostwa Europy to kwestia prymarna. Absolutnie najważniejsza opowieść w całej tej roszadzie. Powodzenie lub niepowodzenie nowego szkoleniowca na Euro 2021 zdefiniuje całą jego kadencję w sposób czarno-biały. Żadnych odcieni szarości. Uda mu się zrobić sukces, choćby taki jak ekipa Nawałki w 2016 roku – misja wypełniona. Nie uda się, Polska odpadnie w grupie – misja zawalona. Bez „ale”, bez zasłaniania się przeszłością, bez usprawiedliwienia się. Nowy szkoleniowiec przychodzi, żeby dać nadzieję na dobre EURO i basta. To jego zadanie numer jeden.
Zbigniew Boniek tym samym gra va banque.
Prezes PZPN zwalnia jednego selekcjonera na ostatniej prostej przed wielką imprezą i zatrudnia innego, żeby ją zwojować. Tu wszystko jest jasne i klarowne. Ostatnia dekada widziała już – mniej lub bardziej – analogiczne historie. Kilka miesięcy temu opisywaliśmy parę przypadków, kiedy to federacje wymieniały trenerów na za pięć dwunasta dużego czempionatu. Pisaliśmy, że na trzydzieści dwie reprezentacje biorące udział w mundialu 2018, sześć swoich szkoleniowców zatrudniło na mniej niż dziesięć miesięcy przed meczem otwarcia.
POLSKA WYGRA MISTRZOSTWO EUROPY? KURS: 90,00 W EWINNER!
Hiszpanom nie wyszło, ale Julen Lopetegui wyleciał już po rozesłaniu powołań, więc to przypadek skrajny, nie ma nawet czego ze sobą zestawiać. Chorwaci zrobili srebrny medal, ale oni Ante Cacicia na Zlatko Dalicia wymienili w październiku 2017, co oznacza, że architekt wielkiego sukcesu Ognistych miał ciut więcej czasu na zbudowanie czegoś po swojemu. Na zmianie odżyli też Japończycy, ale dla kontrastu potknęli się lub nie poprawili Serbowie, Saudyjczycy i Australijczycy.
Tekst konkludowaliśmy wówczas tak:
Próbując odpowiedzieć na pytanie: czy da się zwolnić trenera, gdy do wielkiej imprezy pozostało tak niewiele czasu, musimy zabrać jasno głos: da się, czasem przynosi to nawet srebrny medal turniejowy. Ale odpowiadając na pytanie, czy zawsze się to opłaca, czy zawsze ma to sens, trzeba już niuansować: to zależy. Poza tym pamiętajmy – i Serbowie, i Chorwaci wymieniali trenerów w październiku.
Pewne jest jedno: nowy selekcjoner będzie miał do dyspozycji grupę z potencjałem na solidny wynik. Dostanie kadrę z piłkarzami Bayernu, Juventusu, Napoli, z zawodnikami grającymi w silnych europejskich ligach. Polska nie będzie żadnym underdogiem, żadnym chłopcem do bicia. Stać ją na sporo. Dlatego też to tak duże wyzwanie.
SZYBKI START ELIMINACJI MŚ
Wcześniej jednak będzie miał szanse pogrzebać szanse reprezentacji Polski na awans na mistrzostwa świata w Katarze.
Nie żartujemy.
Serio.
I to też olbrzymie wyzwanie, z którym będzie musiał się zmierzyć nowy selekcjoner. Pierwszy raz spotka się z reprezentantami 22 marca. Trzy dni później kadra podejmie Węgrów na wyjeździe w pierwszym meczu kwalifikacji do mundialu. Żadnego przetarcia, gruby start i konieczność zwycięstwa, bo to właśnie Madziarzy będę głównym rywalem polskiej kadry o drugie miejsce w tabeli grupy eliminacyjnej. Anglicy – z nimi Polska gra 31 marca, również na wyjeździe, a w międzyczasie jest jeszcze mecz z Andorą – na ten moment wydają się być poza zasięgiem.
KTO NASTĘPCĄ BRZĘCZKA? TYPUJ W EWINNER!
Oznacza to trzy ważne mecze, po których biało-czerwoni powinni dopisać sobie przynajmniej sześć punktów, żeby uniknąć kompromitacji i nie pokomplikować sobie dalszej przyszłości, która przecież – jak słyszymy – była niezwykle istotna przy podejmowaniu decyzji o wymianie selekcjonera.
STYL
Kadra Jerzego Brzęczka cierpiała na chroniczną przypadłość – zanik jakiegokolwiek stylu w meczach z silniejszymi rywalami. Najlepszym papierkiem lakmusowym były epickie, tfu, coraz żałośniejsze mecze z Włochami. W ciągu dwóch lat brzęczkowskiej kadencji zagraliśmy z nimi cztery razy. Zaczęło się od dobrych 45 minut w Bolonii. Potem było żałosne 0:1, szczęśliwe 0:0, a na zakończenie koszmarne 0:2, po którym pisaliśmy, że wyglądaliśmy, jak przeniesiony w czasie o czterdzieści tysięcy lat Neandertalczyk, który z kijkiem próbuje mierzyć się z uzbrojonym po zęby cywilizowanym człowiekiem.
Od nowego selekcjonera będziemy wymagać stylu. Pomysłu. Idei. Koncepcji. Nie może powtórzyć się sytuacja, w której kapitan reprezentacji Polski na pytanie o taktykę na mecz milczy przez wymowne blisko 10 sekund. Niezależnie, czy będzie to polska, włoska, niemiecka, hiszpańska, angielska, szwedzka, czy jakakolwiek inna szkoła trenerska, to nowy selekcjoner, żeby osiągnąć sukces, musi umieć pokierować grupą bardzo piłkarsko inteligentnych i światowych piłkarzy przyzwyczajonych na co dzień do wysokich europejskich standardów.
Piłka rodem z epoki kamienia łupanego nie będzie miała tu racji bytu. To nie wyszło.
Polska zagra z Węgrami, zagra z Anglią, przed ME czekają ją poważne sparingi, na samym Euro zmierzy się z Hiszpanią, Szwecją i Słowacją, więc nie będzie przeproś. Tu musi być pomysł, tu musi być innowacyjność, świeżość, odczarowanie stylowej marnoty z ostatnich lat.
POMYSŁ NA LEWANDOWSKIEGO
Robert Lewandowski nie będzie wspominał kadencji Jerzego Brzęczka jakoś przesadnie pozytywnie. Zbyt często był osamotniony, zbyt często był odcięty, zbyt często był skupiony tylko i wyłącznie na walce ze stoperami. Bo tak jak Adamowi Nawałce udało się znaleźć sposób na uwolnienie Lewego z problemów z czasów Smudy i Fornalika, tak Brzęczek takiego złotego środka nie znalazł. Statystyki mówią same za siebie: Lewandowski strzelił trzydzieści siedem goli i zanotował osiem asyst w czterdziestu meczach za kadencji Adama Nawałki, a w osiemnastu występach za kadencji Jerzego Brzęczka tylko ośmiokrotnie pokonywał golkiperów drużyn przeciwnych i sześciokrotnie asystował przy bramkach kolegów. Problem był ewidentny. Mówił o tym Marek Koźmiński, mówił o tym Zbigniew Boniek, mówił o tym nawet sam były selekcjoner.
Wniosek jest prosty: powodzenie kadencji nowego selekcjonera w dużej mierze będzie zależne od jego pomysłu na Lewandowskiego.
I to na kilku poziomach.
Primo. Będzie musiał się z nim dogadać. Tak po ludzku. Pamiętajmy, że to najlepszy piłkarz świata i kapitan kadry. Facet przyzwyczajony do doskonałości. Gość, który niedawno wymieniał jak dużo zawdzięcza Juergenowi Kloppowi, Pepowi Guardioli, Carlo Ancelottiemu, Juppowi Heynckesowi i Hansiemu Flickowi. Nieprzypadkowo też w tej wyliczance klubowych szkoleniowców pominął Niko Kovaca, któremu w Bayernie nie wyszło. Jeśli ktoś się nie sprawdza, Lewy tego nie akceptuje. Wspólny język będzie kluczowy.
Secundo. Trzeba będzie stworzyć pomysł na wykorzystanie całego talentu Lewego. Polski snajper zbyt dobry, żeby marnował się tylko w jakiejś ograniczonej roli. I to niezależnie od tego, czy miałaby być to rola lisa pola karnego, głównego rozgrywającego czy – nie daj Boże – geniusza od absorbowania defensywy rywali.
Tertio. Przebudzić Lewego na wielkim turnieju. Kapitan reprezentacji przeżywa złote chwile. Do tej pory na ME i MŚ głównie zawodził. Szkoda byłoby, jeśli tak zapamiętana byłaby jego kariera w narodowych barwach. I to też bardzo ważne zadanie dla nowego szkoleniowca, który przychodzi – powtórzmy – właśnie konkretnie pod ten turniej.
ROBERT LEWANDOWSKI KRÓLEM STRZELCÓW EURO? KURS: 35,00 W EWINNER!
OBUDZENIE ZIELIŃSKIEGO
Tekst Jerzego Brzęczka o tym, że wciąż czeka na to, żeby Piotr Zieliński wstał z łóżka któregoś pięknego poranka z odmienioną głową, stał się absolutnie kultowy i definiujący całą współpracę obu panów. I może jesteśmy ciut, ciut mniej radykalni w swoich ocenach przydatności Ziela w kadrze niż Kowal, ale nie da się zaprzeczyć, że pomocnik Napoli w narodowych barwach głównie zawodzi. Chwali go cały piłkarski świat. Wielcy piłkarze mówią, że to geniusz. Zachwycają się nim kolejni klubowi szkoleniowcy. Ale jak przychodzi, co do czego, to z orzełkiem na piersi widzimy jakąś śmieszną podróbkę Zielińskiego z Serie A.
W kadrze był już próbowany na wielu pozycjach, w wielu formacjach – był ósemką, dziesiątką, skrzydłowym, pół-skrzydłowym, pół-ósemką, pół-dziesiątką, a wszystko to po to, żebyśmy mogli zobaczyć parę przebłysków, parę lepszych momentów i multum rozczarowujących spotkań.
Nowy szkoleniowiec musi znaleźć na niego pomysł. Musi i już. Czy to będzie kwestia dotarcia do głowy, czy odpowiednio ustalonej taktyki, czy włoskiego charakteru i włoskiego języka, czy jeszcze czegoś innego – zabijcie nas, ale nie chcemy wnikać. Żal po prostu byłoby w ściśle turniejowym okresie marnować złote dni Zielińskiego, które ten przeżywa na włoskich boiskach.
NIE BUDOWAĆ OBLĘŻONEJ TWIERDZY
To drugorzędne, bo i tak w pierwszej kolejności będą liczyć się kwestie czysto sportowe (wyniki, styl, powodzenie na EURO i w eliminacjach MŚ), ale kurde, średnio widzi nam się kolejny selekcjoner z zapędami do budowy wieży z kości słoniowej. Przyda się normalność. Oczyszczenie atmosfery. Klarowny przekaz. Pozytywna energia. Gramy va banque. Wszystkie karty na stół. Po co robić sobie wrogów?
Fot. Fotopyk