
weszlo.com / Weszło

Opublikowane 18.01.2021 14:15 przez
Damian Smyk
Zatrudnienie Adama Nawałki w roli selekcjonera reprezentacji Polski było ryzykiem. Późniejsze zatrudnienie Jerzego Brzęczka było jeszcze większym ryzykiem. Ale zwolnienie selekcjonera na trzy miesiące przed startem eliminacji do mundialu i na pięć miesięcy przed Euro to największe ryzyko, jakie Zbigniew Boniek podjął w trakcie swoich dwóch kadencji. Prezes PZPN położył właśnie na szali ocenę całej swojej pracy w związku.
Mylić się jest rzeczą ludzką. Oczywiście wymagamy, by osoby na istotnych stanowiskach myliły się możliwie rzadko. Zwłaszcza te, które nie trafiły na te stanowiska z przypadku i stoją za nimi lata doświadczeń i zbierania wiedzy. Natomiast faktem jest, że Zbigniew Boniek pomylił się przy zatrudnieniu Jerzego Brzęczka. Po bardzo dobrym ruchu z Nawałką chciał powtórzyć znany już scenariusz – wziąć trenera z Ekstraklasy, takiego na dorobku, u którego widział te płomienie w oczach i za którym stało doświadczenie piłkarskie w grze dla reprezentacji.
Ale nie wyszło. Nawałka miał obsesję doskonałości, Brzęczek miał obsesję wymówek. Reprezentacja się nie rozwinęła przez okres jego kadencji. Lista wstydu meczów tego zespołu wydłużała się z każdym zgrupowaniem. Odhaczaliśmy cele, ale to wszystko odbywało się w atmosferze minimalizmu i przeświadczenia o tym, że biało-czerwoni grają poniżej swojego potencjału.
Boniek jeszcze dwa miesiące temu stał murem za selekcjonerem. Mówił, że to nie czas na zwolnienia. Że jest zadowolony z pracy Brzęczka, choć akcentował też niepowodzenia i porażki kadry. Natomiast słowem i czynem poświadczał za to, że ufa w projekt „kadra Brzęczka” i nie zamierza przerywać misji obecnego trenera reprezentacji.
I nagle zmienił zdanie. Z tego co słychać w środowisku – ludzie w PZPN-ie są bardzo zaskoczeni. Część pracowników – nawet tych bliskich Bońkowi – twierdzi, że o zwolnieniu dowiedziała się chwilę przed oficjalnym komunikatem. Niektórzy dopiero na stronie PZPN (do momentu, gdy działała, bo później się wysypała) przeczytali, że Brzęczek został zwolniony. Można zatem wysnuć wniosek, że to totalnie autonomiczna decyzja Bońka. Może jak – cytując samego Brzęczka o Piotrze Zielińskim – coś rano przeskoczyło mu w głowie. A może od kilku dni czy tygodni wątpliwości tak w nim się kotłowały, że wreszcie użył – jak sam mówił niedawno – skalpela. Przecież jeszcze kilka dni temu były już selekcjoner był w Hiszpanii na zajęciach w ramach projektu Talent PRO, pracował z młodymi piłkarzami, służył radą trenerom. A dzisiaj już nie pracuje w PZPN-ie.
To nie była decyzja, którą Boniek konsultował w każdym biurze i którą chciał skonfrontować z tymi, którym ufał. Świadczy o tym chociażby fakt, że informacja nie przedostała się do mediów, a przecież PZPN nie słynął w ostatnim czasie z wielkiej szczelności informacyjnej. Regularnie do dziennikarzy wypływały informacje z szatni, nazwiska trenerów młodszych reprezentacji, lista powołanych, składy na mecze. A teraz? Cisza.
Boniek podjął tę decyzję samemu. On wziął ją na siebie. I prawdopodobnie ma też już przyklepanego następcę Brzęczka, którego również i on sam wybrał.
A to oznacza, że prezes PZPN poszedł all-in. Wszystkie swoje żetony postawił na ostatnie rozdanie. Właściwie nie żetony, a swoją reputację. Łączoną ocenę za całe dwie kadencje. Gdy po tegorocznym Euro ustąpi ze stanowiska prezesa związku, wówczas nikt nie będzie pamiętał, że PZPN dźwignął się PR-owo i że poprawił marketing. Nie będzie pamiętał tego, że Boniek trafił z Nawałką. Zdecydowana większość kibiców, publicystów, dziennikarzy będzie miała w głowie świeżo zakończone mistrzostwa Europy.
I właśnie od losów kadry na Euro (oraz po części też początku eliminacji do mundialu) będzie zależeć to, jak będziemy wspominać te dwie kadencje Bońka. Prezes PZPN tym zwolnieniem Brzęczka położył na szali swoją reputację.
Teraz opcje są dwie – albo Boniek trafi i nowy selekcjoner da mu nie tylko dobre wyniki w eliminacjach, ale i dobry wynik na tegorocznych mistrzostwach. Wówczas prezes związku odejdzie z łatką twardego faceta, który nie boi się ryzykownych decyzji i który męską decyzją nie tylko przyznał się do błędu, ale i go naprawił.
Ale co, jeśli następca Brzęczka się nie sprawdzi? Wówczas nikt nie będzie chwalił Bońka za lifting marketingowy i za wybór Nawałki. Bo pomylić się można. I Boniek z Brzęczkiem się pomylił. Ale naprawianie pomyłki kolejną pomyłką to coś, co trudno wybaczyć.
fot. FotoPyk

Opublikowane 18.01.2021 14:15 przez
Nie wiem, kto zostanie nowym selekcjonerem, ale jestem pewien że różne „dziennikarskie zera” wiszą teraz na telefonie i wydzwaniają do Rudzielca: Rudy, dej mnie to nazwisko, zawsze byłem ci wierny, zawsze broniłem głupich decyzji Brzęczka, a z Nawałki zrobiłem drugiego Kloppa, pamiętasz? Dej do mnie to nazwisko nowego selekcjonera, dej mnie, nie tamtym, błagam…
Piękna kolejka do lachy Zibiego. Zibi siedzi na fotelu a przed klęczy Stanoski, Mati, Kołtuń i kilku innych żeby chapać mu dzidę i dostać nazwisko nowego selekcjonera.
Roman weźmie po same kule
złoto 😀
Boniek jest narcyzem i łudzę się, że sięgnie głęboko do (nieswojej) kieszeni w nadziei na dobry wynik z dobrym trenerem, a wszystko po to, by być wielbionym przez naród.
Przypomnij sobie finnanse laty i spólki a potem pierdol…
Ciebie? Dziękuję, nie skorzystam.
Kasa PZPN pęka w szwach, więc spokojnie.
pęka m.in dzięki Bońkowi 🙂
Taka prawda że jeśli nawet się nie uda to i tak Boniek ma dla mnie plus.Nie znam nikogo kto za tą decyzje go nie chwali.Chyba tylko kubuś zawiedziony.
Wszystko dobrze, tylko jak to już jeden z użytkowników zauważył pod innym artykułem – chwalić teraz Bonka to trochę tak jakby chwalić złodzieja że po ponad 2 latach odstawił Ci pod dom Twoje własne auto.
Brzęczek był złym wyborem od pocżatku tu się zgadzam ale czy był wtedy jakieś oczywiste kandydatury ? To było takie że może się uda.Nie udało się.Bo awans na euro z taką ekipą to nawet gwiazdy złomarzy z discovery by wykręcili.Polskich trenerów brak , zagraniczni ? Zapewne jakieś odgrzewane kotlety.Może zabrzmi to mało profesjonalnie ale trzeba pytać piłkarzy jak to widzą.Czego oczekują.
Teraz to już za późno na taką decyzję. Nowy selekcjoner nie poukłada drużyny po swojemu w tak krótkim czasie.
Od zakończenia mś do eliminacji me ile jest czasu ? Rok ?
„służyć radom”? Przecież to nawet słownik zmienia na miasto z dużej litery. Służę wam radą- używajcie go.
Przeca to liczba mnoga, zjadł i na końcu, miało być radomi :>.
nic dziwnego, autorem jest Smyk
Służyć Radom to nowy klub piłkarski.
Boniek jak to Boniek musiał zrobić po swojemu. On już wiedział w listopadzie, że Brzęczka nie będzie, tylko musiał przeczekać moment wzmożonych oczekiwań, żeby nie było, że słucha się ludzi.
Na jakiejs sekretnej imperce Jurek nabluzgal po pijaku Zibiemu ten sie wqril I krnabrnego Narcyza Gorskiego najnormalniej ni z gruchy ni z pietruchy w zimny poniedzialkowy poranek wypierdolil…. Przyznajac milionom kibicow w Polsce racje- pomylilem sie. Brzmi jak S-F … Szok! Teraz tylko wybor nastepcy byle nie CM711 czy jakies inne ekstraklasowe atrakcje…. Bardziej obawiam sie logiki I wyboru nastepcy niz ciesze sie zwolnieniem Dzerego, choc trafnej ale pozniej decyzji…
„pracował z młodymi piłkarzami, służył radom trenerom” – przecież to nawet słownik zamienia na miasto z dużej (wielkiej) litery. Służę radą – używajcie go.
Znając logikę Zibiego i to jak paplał że „Polskę ma trenować rodzimy trener”, to… nowy trener będzie zagraniczny. Na bank! 🙂
Pamiętam jak w C+, w Lidze Plus Extra, podczas zabawy w pomidora, padło pytanie czy Boniek uważa, że jest próżny (potwierdził). Właśnie tutaj się ona objawia w pełnej krasie, ale akurat tym razem ta cecha przeważnie przeszkadzająca w życiu, podejmowaniu decyzji, może okazać się bardzo przydatna. Zdał sobie sprawę, że na 100% następny selekcjoner się nie zaprezentuje gorzej niż z Brzęczek (teściowa kowala się kłania). Wolał przyznać się do błędu (co mu się prawie nigdy nie zdarza), zrobić z mordy dupę, niż odejść w sposób nijaki. Więc nie chodzi o nagłe olśnienie, a o chęć obsikania drzewa jako ostatni ^^. Oby szczochami dumy. Ciekawe kto się zwolnił na karuzeli…
Maciej Skorża podobno…
A gdyby zostawił Brzęczka i ten przerżnął na EURO, to na Bońka nie spadłaby krytyka? Spadłaby. I mało kto pamiętałby Nawałkę i poprawę PR, bo ludzie mają na ogół krótką pamięć i w przypadku prezesów oraz trenerów pamięta się na ogół ostatni turniej. Jakie więc miał wyjście Boniek? Zostawić selekcjonera, który nie dogaduje się z piłkarzami i liczyć, że jakoś to będzie? Nie miał wyjścia, poniekąd.
tak naprawdę Boniek chce jeszcze na koniec kadencji sobie zarobić na znajomym bardzo drogim trenerze…
Może i Brzęczek – oczywiście wbrew temu, co mówił ZB – wcale nie będzie tu jedynym zwycięzcą. Może faktycznie został w tym momencie pokrzywdzony, bo największy i najwierniejszy (zdawało by się) promotor sie na niego wypiął. Może… Ale przypatrzmy się temu uważnie. Czy przypadkiem, ten Brzęczek, wyrzucony nagle z pociągu (wcale nie pędzącego, ledwo toczącego się), nie spada teraz na równe nogi, nie otrzepie się i nie pójdzie do domu w stanie błogiego poczucia, że już mu nic nie grozi? Przecież za chwilę miał nastąpić skok na naprawdę głęboką wodę. Grupa eliminacyjna MŚ jest co najmniej trudna (jeśli nie b. trudna), zaś grupa na Euro, to jeszcze nawet gorzej… A popatrzcie sobie obiektywnie – pomiędzy Szczęsnym w bramce (no tu, tradycyjnie, wciąż wianuszek całkiem sprawnych i wartościowych zmienników), a Lewandowskim na szpicy, wieje tragicznym, przerażającym niedoborem personalnym. Sam Zieliński, który akurat jest teraz w jakimś tam gazie (choć wiadomo, że reprezentacja zawsze wlewała mu sporo ołowiu w nogi), tego pustego pola nie obskoczy. Tej drużyny po prostu nie ma z kogo zbudować. Ci zawodnicy, których Brzęczek wprowadził do zespołu, w większości się nie sprawdzili. Albo dlatego, że się nie sprawdzili po prostu, albo dlatego, że się sprawdzić nie zdążyli. A jednak, w sumie, w dossier z osiągnięciami na polu reprezentacyjnym, były selekcjoner ma raczej plusy, jeżeli chodzi o to, co miał z drużyną osiągnąć i co przecież osiągnął. A ten, kto go teraz zastąpi będzie miał wejście najtrudniejsze z możliwych, więc ciekawe, ciekawe…
Jest trzech kandydatów, dogrywka trwa. Skorża, Urban, Nawałka.
A tymczasem w warszawskiej siedzibie Weszło Rokuszewski nieśmiało uśmiecha się pod wąsem
Rysiu Tarasiewicz!!!
Jak nowemu trenerowi nie wyjdzie to Boniek powie „no, ale zaraz panowie, chcieliscie zwolnienia Brzeczka, chcieliscie fachowca zza granicy to odpierdolta sie ode mnie”
Będzie trener z zagranicy.
Litwin, Czesłavus Michnieviczus.
A może od razu Stanislav Levy?
Ja i tak będę wspominać dobrze, bo jak sobie przypomnę we władzach Lato, Kręcine, te ich wywiady, prostactwo to co by nie mowić o Bońku, wyprzedza ich o lata świetlne.