Reklama

Szklanka pozostanie szklanką. Bale zmienił klub, ale nadal ma problemy

Kamil Warzocha

Autor:Kamil Warzocha

05 stycznia 2021, 15:29 • 5 min czytania 7 komentarzy

Piłkarski żywot Garetha Bale’a od lat jest naznaczony nieszczęściami. Lubimy sobie czasami z tego poszydzić, ale tym razem żarty można zastąpić zwyczajnym współczuciem. Jasne, Walijczyk do pewnego stopnia sam sobie ten los zgotował. Ale nawet w chwili, gdy za zakrętem pojawia się szczęśliwa przystań i potencjalnie lepsza przyszłość, czyli Tottenham, zamiast róży na drodze wciąż widzimy rozżarzone węgle. Nie zakładaliśmy, że Bale rozniesie Premier League. Tak mogliby pomyśleć tylko szaleni optymiści. Jednak równie odległa była wizja aż takiej mizerii z jego strony. Pomocnik zawodzi, a jakby tego było mało, trapią go stare demony.

Szklanka pozostanie szklanką. Bale zmienił klub, ale nadal ma problemy

Czy wobec Garetha Bale’a w Tottenhamie były w ogóle jakieś oczekiwania? Pewnie, choć trzeba oczywiście przypomnieć, że wśród optymistycznych opinii kibiców i ekspertów nie zabrakło chłodnych głosów rozsądku. Walijczyk nie wrócił bowiem do Anglii jako ta sama gwiazda sprzed siedmiu lat, a jako piłkarz, którego trzeba było odgruzowywać. Ot, wziąć w większe obroty, wzbudzić pokłady piłkarskich ambicji, jeżeli jakiekolwiek jeszcze się ostały, i udowodnić wszystkim niedowiarkom, że ten gość mimo upływu lat nadal może robić robotę na poziomie najlepszej ligi świata.

TOTTENHAM POKONA BRENTFORD – KURS 1.48 W SUPERBET!

To był układ właściwie bez ryzyka, ba, każda ze stron miała w tym wypożyczeniu dobry interes. 31-latek wrócił do miejsca, w którym czuł się najlepiej w swojej karierze. Tottenham zyskał przydatnego gracza do rotacji, a w dalszej perspektywie, przy dobrych wiatrach, zawodnika nawet do pierwszego składu. Real Madryt zaś pozbył się zbędnego balastu, zakładając, że w ciągu jednego sezonu Walijczyk zdąży odbudować swoją formę i finalnie stanie się niezłym kąskiem transferowym na rok przed końcem kontraktu. Wizja może i dobra, ale chyba zbyt sielankowa. Oto bowiem dzieje się coś, co najprawdopodobniej Bale ma już zapisane w gwiazdach. Całokształt jego dotychczasowych poczynań w ekipie Mourinho nie spełnia nawet minimalnych oczekiwań, męczą go urazy, więcej go nie ma, niż jest. Słowem: szklanka. Słaba szklanka.

Niby człowiek wiedział, a jednak trochę się łudził

Powiedzmy sobie wprost: przez rundę jesienną Bale przemknął w bardzo dyskretny sposób. Okej, coś tam ustrzelił, coś fajnego kilka razy pokazał, jednak nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, żeby wydedukować, z czym tak naprawdę mamy do czynienia. Oczywiście nie jest tragicznie, Walijczyk wciąż nieźle potrafi kopnąć piłkę, ale to nie jest coś, co na dłuższą metę usatysfakcjonowałby „The Special One” czy bardziej wprawne oko kibica Tottenhamu. Liczby ten fakt tylko potwierdzają – co tu dużo mówić, one są po prostu mizerne.

  • Bale spędził na boisku 26% możliwego czasu (dla porównania ostatnie sezony w Realu: 39.2%, 73.7%, 62.9%)
  • Na boiskach Premier League tylko 160 minut
  • Najdłuższe spotkanie to 82 minuty, najdłuższa seria występów to cztery
  • Dziesięć meczów opuszczonych z powodu kontuzji, a będzie więcej. Cztery bez wejścia z ławki

TOTTENHAM – BRENTFORD BTTS TAK – KURS 1.90 W SUPERBET!

Tottenham doskonale zdawał sobie sprawę, jakie ryzyko tutaj istnieje. Problemy Bale’a prędzej czy później mogły dać się we znaki. Nikt się jednak nie spodziewał, że na przestrzeni ponad trzech miesięcy Walijczyk właściwie nie zaistnieje w lidze angielskiej. Nie ma go, dosłownie. Szczerze mówiąc, od statusu totalnej porażki transferowej 31-latka ratuje wyłącznie Liga Europy, tam zanotował komplet występów od 1. minuty. Zawsze to jakiś pozytyw, choć Bale strzelił w tych rozgrywkach tylko jedną bramkę, czyli całe 33% ogólnej zdobyczy bramkowej. Poza tym nic specjalnego swoim kolegom nie wypracował, pływał w morzu przeciętności.

Reklama
  • Oceny meczowe Bale’a w barwach Tottenhamu (wg SofaScore): 6.3, 6.5, 6.6, 7.7, 7.2, 6.9, 6.6, 7.0, 7.1, 7.2, 7.4
  • W Lidze Europy (średnio na mecz): 1,7 udanych dryblingów, 1,8 strzałów, 5 wygranych pojedynków, 12 strat

Eksperci krytykują, Mourinho wyjaśnia

Gdy spojrzymy na opinie, które krążą w angielskich mediach od kilku tygodni, łatwo będzie zauważyć kompletny brak zaufania w kontekście Walijczyka. Jasne, niektórzy twierdzą, że Bale potrzebuje jeszcze czasu i na weryfikację przyjdzie odpowiedniejszy moment. W tym obozie funkcjonuje choćby Jimmy Floyd Hasselbaink, ale zdecydowana większość to głosy krytyczne. Glenn Hoddle, jedna z legend Tottenhamu, zwraca uwagę na braki w mentalności, których wypadkową są właśnie tak słabe występy. – Gareth miał wystarczająco dużo czasu, żeby odzyskać formę fizyczną. Moim zdaniem jego chimeryczne występy wynikają z czegoś innego, chodzi o mentalność. On powinien dawać z siebie zdecydowanie więcej, dać do zrozumienia innym, że chce rządzić na boisku. Musi pokazać, że jest mężczyzną. Ma domagać się piłki, brać ciężar gry na siebie.

TOTTENHAM WYGRA Z ASTON VILLĄ – KURS 2.50 W SUPERBET!

Roy Keane uważa zaś, że czas Walijczyka w ekipie “Kogutów” skończył się, zanim na dobre się zaczął. – Nie widzę przyszłości, w której Gareth wraca na swój poziom sprzed kilku lat. Wiem, że on potrafił zagrać wielkie mecze, czasami nawet zbliżyć się do pułapu Messiego czy Ronaldo, ale w tym momencie jest od tego bardzo daleko. Topowi gracze grają tydzień w tydzień wiele minut, a ja Bale’a w tym układzie nie potrafię sobie wyobrazić.

Herezji obaj panowie nie prawią. Z jedną, jak i drugą opinią śmiało możemy się zgodzić. Potwierdzają to zresztą słowa Mourinho: – Jedyny problem z Garethem polega na tym, że musimy przywrócić mu pewność siebie. On musi być w rytmie meczowym, musi mieć poczucie, że jest w stanie zagrać kilka meczów z rzędu na dużej intensywności. Bez złych emocji, bez wspomnień o poprzednich urazach. Chodzi o strach, który nie pozwala mu się w pełni uwolnić.

Jedno z piłkarskich porzekadeł brzmi, że gra w piłkę polega na grze głową, a skoro ta nie funkcjonuje na odpowiednich obrotach, np. z powodu strachu – cóż, nie ma czego zazdrościć. Nieważne zatem, jak bardzo Jose Mourinho nie starałby się Walijczyka odgruzowywać, na przeszkodzie i tak może stanąć psychika piłkarza i w konsekwencji kolejny szereg kontuzji. To klątwa, której nawet mimo szczerych chęci sam Bale może już nie odczarować.

KAMIL WARZOCHA

fot. Newspix

Reklama

W Weszło od początku 2021 roku. Filolog z licencjatem i magister dziennikarstwa z rocznika 98’. Niespełniony piłkarz i kibic FC Barcelony, który wzorował się na Lionelu Messim. Gracz komputerowy (Fifa i Counter Strike on the top) oraz stały bywalec na siłowni. W przyszłości napisze książkę fabularną i nakręci film krótkometrażowy. Lubi podróżować i znajdować nowe zajawki, na przykład: teatr komedii, gra na gitarze, planszówki. W pracy najbardziej stawia na wywiady, felietony i historie, które wychodzą poza ramy weekendowej piłkarskiej łupanki. Ogląda przede wszystkim Ekstraklasę, a że mieszka we Wrocławiu (choć pochodzi z Chojnowa), najbliżej mu do dolnośląskiego futbolu. Regularnie pojawia się przed kamerami w programach “Liga Minus” i "Weszlopolscy".

Rozwiń

Najnowsze

Hiszpania

Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać

Patryk Stec
3
Mbappe wraca z dalekiej podróży. Taki Real kibice chcą oglądać
Koszykówka

Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Michał Kołkowski
3
Fenomen socjologiczny czy beneficjentka “białego przywileju”? Kłótnia o Caitlin Clark

Anglia

Anglia

Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Radosław Laudański
5
Chelsea oblała test dojrzałości. Sean Dyche pokazuje, że ciągle ma to coś

Komentarze

7 komentarzy

Loading...