Jeszcze rok temu mogliśmy dywagować – czy to jest już ten moment, gdy Jan Bednarek powinien być w rankingu polskich stoperów przed Kamilem Glikiem? Ale teraz to nie ma już najmniejszego sensu. Mało tego – na opokę polskiej kadry ostatni lat naciska coraz mocniej Sebastian Walukiewicz. Trzech stoperów na Euro już mamy, czas poszukać tego czwartego. Jak wygląda konkurencja?
Dość niespodziewanie rywalizację w czołówce polskich stoperów wzmocnił Łukasz Piszczek. Przez ostatnie lata niepodważalny numer jeden na prawej obronie został przesunięty do środka pola w Borussii Dortmund. Jesień miał słabą – właściwie nie tyle grał słabo, co po prostu grał niewiele. Ale całą wiosnę grał jako półprawy stoper u Luciena Favre’a. I grał dobrze. Był też kapitanem właściwie przez całą drugą część sezonu 2019/20. Trudno nie znaleźć w takich okolicznościach miejsca w TOP4 dla wicemistrza Niemiec.
Przed nim musi być klarowna trójka stoperów w kadrze Polski. Jan Bednarek zrobił kolejny krok w stronę budowania swojej pozycji w Premier League. To już nie jest Bednarek, który jest przybocznym Vestergaarda w Southampton. Polak odgrywa kluczową rolę w ustawieniu ekipy Ralpha Hasenhuttla. Z 34 meczów w Premier League w tym sezonie opuścił ledwie cztery. W tym sezonie ani razu nie opuścił spotkania swojej drużyny. Latem „Święci” dostali za niego dobrą ofertę z mocnej ligi europejskiej, ale uznali, że to jeszcze nie ten moment na sprzedaż. Niedawno przedłużył swoją umowę, a Tomasz Magdziarz – agent Bednarka – mówił nam ostatnio: – Ma być liderem drużyny, ma ciągnąć zespół w górę tabeli Premier League, a jeśli ktoś będzie chciał go pozyskać, to tylko topowy klub za olbrzymie pieniądze. On jest w niesamowitym gazie. Znakomite statystyki, kibice zachwyceni, w klubie cmokają. To jest chłopak z innej bajki pod względem profesjonalizmu.
GRUPA POŚCIGOWA
Detronizacja Bednarka będzie w najbliższym czasie możliwa chyba tylko dla Sebastiana Walukiewicza. 2020 to był jego rok. Przebił się do składu Cagliari, po pandemii był jednym z wyróżniających się stoperów ligi, w tym sezonie też ma pewne miejsce w składzie. O wyższości Kamila Glika w tym rankingu decydowały właściwie tylko detale – postawa w reprezentacji Polski (gdzie Glik był po prostu regularniejszy) oraz fakt, że Glik zaliczył udane wejście do Benevento. Gra wszystko, jest w TOP15 Serie A pod względem odzyskanych piłek. Gdybyśmy narysowali wykres z umiejętnościami Glika i Walukiewicza, to w grudniu 2020 roku byłoby już coraz bliżej przecięcia się ich krzywych rozwoju. Były zawodnik Monaco młodszy już nie będzie, Walukiewicz rośnie w oczach. Teza o tym, że za rok obaj panowie zamienią się miejscami w rankingu, nie jest wcale taka ryzykowna.
W klasie „solidnego grania” znalazło się miejsce dla dwóch stranieri, którzy wyjechali z Ekstraklasy latem. Pewnie w momencie transferu wyżej wycenialibyśmy umiejętności Pawła Bochniewicza, ale Michał Helik bardzo udaną rundą w Barnsley wywindował się sam do TOP5 polski stoperów. Obaj grają w średniaku przyzwoitej ligi, ale Helik zbiera jednak lepsze recenzje. Zagrał osiemnaście na dwadzieścia możliwych spotkań, pięcokrotnie zachowywał czyste konto, dorzucił do tego trzy gole. Bliżej kadry teoretycznie jest Bochniewicz – to jego Brzęczek powoływał na jesienne zgrupowania, natomiast występy gracza Herenveen były przeciętne, by nie powiedzieć słabe. Wcale się nie zdziwimy, jeśli w wiosennych meczach kadry szansę dostanie właśnie Helik.
NIE TYLKO ZAGRANICA
Dalej mamy najrówniejszego stopera Ekstraklasy mijającego roku. Piast z Czerwiński i bez Czerwińskiego to dwie różne drużyny. Za rundę wiosenną uzbierał u nas średnią not 5,69, jesienią wycenialiśmy jego występy średnio na 5,45. Bodaj tylko Petrasek może pochwalić się podobnie wysokim i równym poziomem na przestrzeni mijającego roku.
Co do Pawła Dawidowicza mieliśmy pewne obiekcje, bo niby gra w Serie A, w całym roku uzbierał dwadzieścia spotkań, ale tak po prawdzie blisko połowa z nich to epizody kilku lub kilkunastominutowe. Ale za to nieregularne granie w średniaku Serie A można go upchnąć przed Igorem Lewczukiem, który wyglądał na przestrzeni roku lepiej od Artura Jędrzejczyka, natomiast – podobnie jak cała Legia – słabiutko wypadł w eliminacjach do pucharów.
Dziesiątkę uzupełniamy Kamilem Piątkowskim. Obiecująca wiosna w Rakowie (średnia not 4,90), bardzo udana jesień (5,57). Latem mógł trafić za trzy bańki euro do Udinese, ale zeszłoroczny beniaminek odrzucił tę ofertę. Do tego regularna gra w młodzieżówce Polski. Zastanawialiśmy się jeszcze nad Jakubem Kiwiorem (znalazł się w jedenastce rundy ligi słowackiej), Michałem Nalepą oraz Michałem Pazdanem. Ale trudno zweryfikować nam poziom ligi słowackiej, Nalepa grał jednak ciut gorzej od Piątkowskiego, a Pazdan – choć gra regularnie – to jednak występuje w jednej z najgorszych ekip ligi tureckiej.
Ogólnie jednak: wygląda to dobrze. Zwłaszcza, jeśli porównamy stan posiadania w środku z bokami formacji defensywnej. Tutaj dziesiąte miejsce to ekstraklasowy top bez podziału na pozycje. Na prawej i szczególnie na lewej obronie o takim komforcie moglibyśmy pomarzyć.