
weszlo.com / Hiszpania
Opublikowane 13.12.2020 23:33 przez
redakcja
Czy Barcelona zmarnowała sporą liczbę setek? Tak, zmarnowała. Czy Barcelona przeważała? Tak, przeważała. Czy Barcelona jakoś specjalnie zaimponowała? Nie, nie zaimponowała, ani specjalnie, ani jakkolwiek inaczej. Czy Barcelona mogła ten mecz przegrać? Tak, mogła, jak najbardziej, nawet mimo tych setek i tej przewagi, bo długimi momentami przypominała zdartą i zakurzoną płytę winylową, która choć zapisuje w sobie piękną melodię, to coraz częściej trzeszczy, zapętlając się w tych samych, coraz częściej zwyczajnie nudzących, rytmach. Ale cóż, póki w barwach Dumy Katalonii gra Leo Messi, rywale zawsze muszą liczyć się z tym, że w każdej chwili zagrać może oryginalna muza, bez nuty fałszu.
Barcelona zbombardowała Levante, ale nie był to szturm na miarę najlepszych czasów tej bandy. To już nie ta śpiewka. Długimi momentami piłkarze Ronalda Koemana atakowali zrywami, bez większego ładu i składu, jakiegoś ciekawszego pomysłu, kreatywniejszego przyspieszenia. Doskonale definiowała to postawa Coutinho i Desta. Pierwszy miotał się gdzieś między lewą flanką a środkiem pola, oddał ze dwa przestrzelone strzały, kilka razy niecelnie dośrodkowywał. Drugi zaś szarpał po skrzydełku, szukał sobie miejsca, ale niewiele z tego wynikało. Zabijacie nas, ale nie mamy wrażenie, że w tym meczu mniej dałby taki Nelson Semedo, którego Barca oddała bez żalu do Anglii.
Wobec nieuporządkowania w drugiej linii, wiele prób przełamania monotonii w ofensywnych staraniach podjął duet Messi-Alba. O ich współpracy, czutce, zrozumieniu i boiskowej relacji powiedziano już chyba wszystko. Wszyscy wiedzą, jak Argentyńczyk szuka Hiszpana przecinającymi linię obrony podaniami i jak Hiszpan doskonale potrafi odnaleźć Argentyńczyka w polu karny. Problem w tym, że robią to wszystko od tylu lat, że wiele drużyn doskonale to czyta. I tak jak nie można odmówić im geniuszu, dalej to potrafi żreć, ale tym razem oglądaliśmy jedno z tych spotkań, kiedy nie żarło i basta.
A w międzyczasie swoje szanse kreowało sobie Levante.
Jorge de Frutos w świetnej sytuacji trafił w Ter Stegena. Daniel Gomez Alcon, w jeszcze lepszej, fatalnie przestrzelił, mimo że powinien zamknąć oczy i zerwać siatkę. Trochę później 22-letni napastnik strzelał jeszcze raz, ale z dalszej odległości, lżej i mniej groźnie. Właściwie, gdyby którąś z tych okazji udało się wykorzystać, to niewykluczone, a raczej wielce prawdopodobne, że Levante wywiozłoby punkty z Camp Nou. Dlaczego?
Ano dlatego, że choć z czasem Barca nieco uporządkowała grę, głównie za sprawą doskonale odnajdującego się w małej grze Griezmanna, to jej piłkarze byli cholernie nieskuteczni. Dobra, piszemy, że „piłkarze”, a w tym miejscu możemy sprowadzić opowieść do samego Messiego. Miał on bowiem wręcz horrendalną liczbę możliwości do pokonania Aitora Fernandeza. Próbował na mnóstwo sposobów – z wolnych, z daleka, z bliska, sam na sam, w gąszczu, ze swojej kępki murawy, z nieswojej kępki murawy i jeszcze pewnie o czymś zapomnieliśmy. Gdyby nie udało mu się w końcu czegoś wcisnąć, pretensje za wynik musiałby mieć przede wszystkim do siebie.
Ale w końcu mu się udało. Szybka sprawa. Przejęcie piłki na połowie Levante. Otwierające podanie od De Jonga. Krótki rajd, mocny strzał po dalszym słupku i po wszystkim. Barcelona wygrała. I tyle. Jedną bramką. Kiedyś pewnie napisalibyśmy, że to nieco rozczarowujące, ale w tym sezonie? W tym sezonie to nawet dobry wynik dla wicemistrza Hiszpanii. Dla nich aktualnie najważniejsze jest złapanie regularności.
FC Barcelona 1:0 Levante
Messi 76′
Fot. Newspix
Opublikowane 13.12.2020 23:33 przez
Dziś bez żartów z FCB, ale jedno wydarzenie pokazało idealnie w jakiej sytuacji jest dziś klub z Katalonii.
Barcelona gra u siebie z jedną ze słabszych drużyn La Liga i w 89 minucie meczu trener zdejmuje napastnika/skrzydłowego Griezmanna i wprowadza w jego miejsce środkowego obrońcę Umtitiego. Tak, gospodarze bronili jednobramkowego prowadzenia przez wprowadzenie dodatkowego defensora kosztem gracza ofensywnego. Co więcej wydaje się, że to nie był wcale głupi ruch, bo Levante było groźne.
A co miał 3 minuty przed końcem napastnika wprowadzić? Pierdolisz jak potłuczony pod każdym postem
W normalnej sytuacji taka zmiana byłaby nie do pomyślenia, podobnie jak sytuacja, że Barcelona broni wyniku u siebie z outsiderem. Oglądasz piłkę od wczoraj, czy czerpiesz wiedzę z Kapitana Hawka?
Szkoda, że Messi nie odszedł, wtedy nie mieli by LM w przyszłym sezonie i kopali by się w środku tabeli.
Barcelona wygrywa? Messi bóg, lider, najlepszy piłkarz świata. Messi znika w meczu, barcelona przegrywa? Winni obrońcy, grizmann albo ktoś inny. Lubię obiektywne weszło.
Real dominuje z Atletico – „nudny mecz, chuja się działo”
Barca wymęczyła z outsiderem ligi – „Wielki Messi robi swoje z potężnym levante”
Weszło w pigułce.
Ani słowa o ręce obrońcy w polu karnym w doliczonym czasie? Osobiście nie chcę dopiec Barcelonie, ale już nie raz widziałem karne po analizie Var za takie zagrania. Czy gdyby sytuacja w drugim polu karnym miała miejsce to karny by był? Pytanie retoryczne.
Strasznie stronnicza ta relacja, ale nie aż tak jak po sobotnich derbach stolicy.
To całkiem tak jak z twojej strony ani słowa o ręce w polu karnym Barcelony.
Na twoje retoryczne pytanie jest całkiem jednoznaczna odpowiedź.
I nie kupuję tłumaczenia, że to przypadek, że się przewrócił itd. bo niezdarnością to co najwyżej w polskiej lidze można tłumaczyć takie zagrania. Nie jest winą Barcelony, że trener Levante wystawił takiego niezdarę.