Skończył się czas Lecha w Europie, więc zaczął się czas podsumowań. Z jednej strony Kolejorz zagrał na miarę swoich możliwości, to znaczy mało kto oczekiwał awansu, z drugiej – niedosyt jest, można było się pokusić o kilka punktów więcej. A jak oceniamy piłkarzy Lecha indywidualnie? Zapraszamy na przegląd not za całą fazę grupową.

FILIP BEDNAREK (540 minut) – 4
Mamy mieszane uczucia. Potrafił bronić naprawdę dobrze, jak na wyjeździe z Belgami, ale potrafił zaliczyć też głupie wpadki. Był blisko gola-kuriozum w pierwszym starciu przeciwko Standardowi, z Rangersami na Bułgarskiej kompletnie się nie popisał, i przy pierwszej, i szczególnie przy drugiej bramce mógł zrobić więcej, a stał i się patrzył. Czasami zespół dostawał od niego za mało spokoju, więc jednak kończy granie z notą oczko poniżej wyjściowej.
ALAN CZERWIŃSKI (323 minuty) – 5
Podobała nam się jego postawa. Gość ma 27 lat, dopiero teraz wskakuje na wyższy poziom, po tym jak zamienił Zagłębie na Lecha, a widać, że nie ma co go oceniać przez ten pryzmat. Radził sobie naprawdę dobrze, grał bez kompleksów i ciągnął zespół do przodu swoją stroną. Szkoda, że w serii rewanżów grał już rzadziej, ale cóż… Lech chciał już ratować ligę.
LUBOMIR SATKA (372 minuty) – 4
Chyba oczekiwaliśmy więcej? Miał być liderem formacji defensywnej Lecha, a nie do końca do tej roli dojechał, mimo wszystko niespodziewanie w tym względzie wyprzedził go Rogne. Oczywiście był lepszy niż Crnomarković, ale to żadna sztuka. Jesteśmy nieco rozczarowani.
DJORDJE CRNOMARKOVIĆ (254 minut) – 2
W każdym z jego trzech występów możemy mu wskazać spore błędy. W starciu z Benfiką ograny jak junior przez Nuneza. W meczu ze Standardem – kretyńska czerwona kartka. Pożegnanie z Rangersami – zamieszany przy dwóch bramkach, rozwinął czerwony dywan przed Ittenem, brakowało tylko kwiatów, chleba i soli. Serb w Ekstraklasie może być solidny, ale Europy z nim w składzie Kolejorz nie podbije.
TOMASZ DEJEWSKI (180 minut) – 2
Co tu dużo mówić – Liga Europy to nie jest poziom, na którym Dejewski powinien występować. Ale po raz kolejny podkreślimy – nie chcemy się nad nim znęcać, sam się do zespołu nie wystawił, Lech nie zadbał o pozycję stopera i musiał się ratować gościem, którego naturalniejszym środowiskiem jest druga liga. Czy to w Warcie, czy to w rezerwach Lecha. Czego oczekiwano, wystawiając go na Benfikę? Chyba cudu, a ten nie nadszedł.
BOHDAN BUTKO (270 minut) – 3
W każdym meczu, w jakim zagrał, dostał od nas trójkę. No i taki był: przeciętny, niewyróżniający się, bezbarwny. Ani nie imponował w grze do przodu, ani do tyłu. Występował głównie dlatego, bo Czerwiński odpoczywał. W idealnym świecie, gdzie Lech może rzucić wszystkie siły na komplet sześciu meczów, nie podnosiłby się z ławki.
THOMAS ROGNE (270 minut) – 5
Ocenialiśmy go dość pozytywnie, wykręcił u nas za fazę grupową średnią przekraczającą piątkę – 5,33. Nie bez powodu. Lech z nim w składzie stracił cztery bramki, bez niego dziesięć. Owszem, Rogne nie zagrał ani razu z Benfiką, ale coś nam mówi, że gdyby występował za Dejewskiego, obrona Kolejorza prezentowałaby się lepiej… Ale wiadomo, jak jest z Norwegiem. Częściej grać nie może, niż może.
TYMOTEUSZ PUCHACZ (524 minuty) – 5
Zaczął fantastycznie. Hasał lewą stronę, myśleliśmy już, czy Brzęczek nie powinien go w trybie natychmiastowym powołać do reprezentacji, bo mieć takie płuca na lewej stronie to skarb. Tym bardziej w polskiej kadrze, gdzie ta pozycja przeżywa swoje turbulencje. Ale po meczu z Belgami u siebie zgasł. Nie był tak błyskotliwy i konkretny. Chyba jednak zabrakło paliwa, bo Puchacz to – po Bednarku – najczęściej grający lechita w fazie grupowej Ligi Europy 20/21.
WASYL KRAWEĆ (203 minuty) – 4
Podobnej miary przeciętniak co Butko. Może troszkę lepszy. Zagrał jeden cały mecz, z Rangersami, nie zawalił go, ale do dziś pamiętamy nerwowość, jaką wprowadzał na początku drugiej połowy swoimi niecelnymi podaniami – to właśnie wtedy Szkoci przycisnęli. Mimo wszystko trochę bez historii ten jego udział w kampanii.
KARLO MUHAR (212 minut) – 3
Ech… Co my możemy wam powiedzieć? Nie kompromitował się jakoś znacząco, nie strzelał po dwóch samobójów na mecz, ale grał jak Muhar, po prostu, a to nie jest najlepsza laurka. Podreptał w lewo, podreptał w prawo, raz stracił, raz zagrał celnie, ale do najbliższego i tyle. Szkoda czasu. I na jego występy, i na opisywanie jego występów.
JAKUB MODER (400 minut) – 4
Na początku – lider. Siódemka za Benfikę, piątką za Rangersów. Ale później było już gorzej, zdecydowanie. Niby jeszcze utrzymał notę w pierwszym starciu ze Standardem, ale tak jak piątka była czołową oceną w Szkocji, tak u siebie z Belgami już nie. Narzekaliśmy na Modera i jego nonszalancję, tracił piłkę co chwilę, holował ją, zamiast grać szybko. Odwrotu od tej tendencji nie było, aż w końcu usiadł na ławce, żeby być w pełni gotowości na kluczowe starcia z Podbeskidziem i Stalą Mielec.
PEDRO TIBA (294 minuty) – 5
Momentami na tym poziomie czuł się jak u siebie. Widać było, że po prostu potrafi grać w piłkę i Lech jest od niego właściwie uzależniony – bez Portugalczyka w środku wygląda gorzej, nie wie, kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić i tak dalej. Jaka była różnica klas, kiedy Lech grał z Benfiką, a potem zaraz w Szkocji. W pierwszym przypadku, z Tibą, potrafił powalczyć o środek pola, w drugim absolutnie nie. Lider.
FILIP MARCHWIŃSKI (351 minut) – 2
Widać strach w jego oczach. Po prostu. Nie ma pewności w graniu, podejmuje złe decyzje, nie wygląda jak ogromny talent. To znaczy: niewątpliwie go ma, to wciąż młody chłopak, ale w Lidze Europy się spalił. Przerosła go w zupełności.
DANI RAMIREZ (379 minut) – 4
W stosunku do Hiszpana mamy ambiwalentne uczucia. Z jednej strony miło się oglądało jego technikę na tle mocnych rywali, bo wciąż potrafił się utrzymać przy piłce, zakręcić kółeczko i podać celnie, ale z drugiej – czy tak wiele z tego wszystkiego dla Kolejorza wynikało? Ani gola, ani asysty nie uświadczymy na koncie Hiszpana, kiedy w lidze nie ma problemów z punktowaniem. Czyli problem istniał, więc ocena nie może być nawet wyjściowa.
JAKUB KAMIŃSKI (140 minut) – 4
Najlepszy występ zanotował przeciwko Benfice, kiedy starał się szarpać swoim skrzydłem i całkiem nieźle mu to wychodziło. Potem złapał uraz, nie grał już dużo, wszystko spuentował słaby występ z Rangersami, kiedy zawalił bramkę. Ale nie mamy wątpliwości: ten chłopak to przyszłość.
JAN SYKORA (222 minuty) – 3
Przeciętny. Cały czas słyszymy, że umie grać w piłkę, przyszedł ze Slavii i powinien odpalić, ale – cholera – nie odpala. Nigdy się nie dowiemy, czy przykładowy Bohar nie odnalazłby się w Lechu lepiej, a przede wszystkim: szybciej.
MICHAŁ SKÓRAŚ (366 minut) – 4
Nie przepadł, nie odstawał, ba, strzelił swoją bramkę. Czasem chciałoby się więcej przebojowości z jego strony w ofensywie, w końcu od tego jest, ale jak na 20-latka wyglądał całkiem znośnie. Szkoda kontuzji we wczorajszym meczu. Życzymy szybkiego powrotu do zdrowia.
MIKAEL ISHAK (444 minuty) – 6
Czapki z głów. Naharował się w tyłach, naharował się przy tworzeniu akcji ofensywnych, wreszcie – był skuteczny. Owszem, miał też gorsze chwile, jak w Szkocji, kiedy zmarnował przyzwoitą okazję, ale gdyby już naprawdę wszystko trafiał, po prostu nie grałby w Poznaniu. Taki napastnik dla Lecha to skarb i tylko szkoda, że nie doczekał się zmiennika na choć podobnym poziomie.
NIKA KACZARAWA (72 minuty) – 1
Zawalił swoje szanse w pierwszym meczu z Benfiką, kiedy spokojnie mógł dać Lechowi remis. Wyszedł na rewanż i złapał kontuzje w pierwszej połowie. Niby nie jego wina, ale efekt jest taki, że mówimy o dramatycznym występie Gruzina w grupie. Ten poziom go przerasta i włodarze Lecha też powinni się zastanowić, czy zrobili wszystko, aby Żurawiowi dać odpowiedni komfort wyboru.
MOHAMMAD AWWAD (106 minut) – 3
Znośny występ w Lizbonie i tyle. Ogólnie nie grał za dużo, więc nie będziemy go skrajnie negatywnie oceniać, ale też rozpędza się jak towarowy załadowany po brzegi.
Fot. FotoPyk & Newspix
Alan Czerwiński jest dobrym przykładem na to, że warto wyciągać i kontraktować wyróżniających się zawodników naszej ekstraklasy.
Dobrze się zaaklimatyzował i gra na solidnym poziomie.
Trzech takich Czerwińskich w obronie i mór nie do przejścia.
Ishak też na plus, kilku innych nie powinno nawet trafić do ekstraklasy a tym bardziej do Lecha.
Ty się ze mną kłóciłeś przed sezonem, że Lopez to lepszy transfer niż Ishak hahahaha
Biały kaktus ?
Nie wiem z kim się kłóciłeś o Ishaka, ale to nie byłem ja.
Oczywiście „mur” jak zwykle nie sprawdziłem przed wysłaniem 🙂
Kurwa ja pierdole … „mór” ??? :O Really???
„Mur” jeśli już jebany kompleksiarzu. Ktoś z Poznania ci żone ruchał ?
Swojego czasu trener Czerczesow powiedział Leśniodorskiemu, że jak ten wyłoży 20mln euro, to nie zagawarantuje mu awansu do LM, ale znacznie zwiększy swoje szanse. Potwierdza to przedstawiona analiza i oceny zawodników Lecha. Gdyby w Lechu byliby piłkarze klasy Isaka w bramce, na obronie i w pomocy to może ugraliby więcej. Ale który właściciel tyle wyda? Prędzej sprzedadzą przed pucharami albo w trakcie jak Lech Jóźwiaka czy Piast Valencję rok temu.
Tylko widzisz, Ishak był „okazją”, trochę jak wcześniej Gytkjaer. W innych okolicznościach taki zawodnik nawet by nie spojrzał na Ekstraklasę. Tym bardziej nie ma mowy o transferach gotówkowych takich zawodników do naszej La Ligi.
Lech pewnie nawet teraz nie wyłoży powyżej miliona euro na żadnego zawodnika, bo to by było złamanie ich żelaznych zasad. A szkoda. Nie mówię o szansie na wyśmiewane już odjechanie Legii, ale o zwykłym uzupełnieniu dziur w składzie. Zamiast Czarnego i Muhara wziąć jakichś dwóch dzików i od razu byłaby inna rozmowa.
@Papaj
Przecież Tiba i Amaral przychodzili za pieniądze w tych okolicach właśnie.
Z Amaralem z tego co pamiętam wyszło że w rzeczywistości to było sporo mniej niż podawano na początku. Tiba chyba faktycznie zakręcił się koło miliona. Czy Rutki są w stanie to powtórzyć albo przebić? Gdyby przyszło jeszcze ze dwóch gości na tym poziomie to Sky is the limit 😉
Tylko właśnie, cena musi iść w parze z jakością.
Taki Bohar przyszedł do Zagłębia za frytki, dla porównania Barkroth był jednym z droższych nabytków Lecha. Różnica kwot transferów jednego i drugiego to było jakieś pół miliona euro.
Duże rozczarowanie Kaczarawą, mam chyba w pamięci przesadnie korzystny jego obraz po wcześniejszych występach w Koronie. Sykora – również rozczarowanie, podane porównanie do Bohara nasuwa się samo.
Pytanie co będzie z bramką w przyszłym sezonie. Bednarek nie jest kozakiem ale ma momenty, jest jednym z ojców awansu do LE. Czy van der Hart go wygryzie ze składu? Moim zdaniem zaliczał więcej baboli, a do tego nie bronił niczego ekstra. Ciekawi mnie czy któryś z trójki Bąkowski – Mrozek – Mleczko dostanie swoją szansę.
@Goleadorr
Możliwe że dlatego że Kaczarawa przyszedł w trakcie sezonu już, i nie przygotowywał się z Lechem. Podobnie jest z Awwadem. Sykora faktycznie póki co niestety zaskoczenie in minus.
Gdyby został Gitkier i teraz do tego ishak i Lech gra na dwóch takich napastników co nie byłoby lepiej a no nied wiemy . Trzeba troszeczke zainwestować a nie odrazu robić wyprzedaż. Trzeba zostawić chłopków i dwóch trzech solidnych wziać z ekstraklasy i popykać więcej. Taki Petrasek przydał by się każdej drużynie w Polsce. Pytanie czy Lech go w ogóle chce i za jaką kase moze 1,5 mln euo? Chyba stać Lecha na więcedj wydanie gość ma dobre cv gra w reprezentacji Czech.