Nagrody indywidualne w piłce? Może nie są najważniejsze. To sport drużynowy, patrzymy przede wszystkim na to, kto co podniósł w większym gronie. Ale też nagród indywidualnych nie skreślamy, to dobra okazja do docenienia tych, którym koledzy byli kulą u nogi, a przede wszystkim okazja do merytorycznej dyskusji, analizy… A nie, czekajcie, przy wyborze najlepszej jedenastki 2020 roku według FIFA i FIFPro bitwę o miejsce w składzie stoczą między innymi Dani Alves i Marcelo.
Na wstępie zaznaczmy jak wybiera się szumną “World 11”. FIFA oddała tutaj w dużej mierze lejce FIFPro, która w teorii zrzesza i reprezentuje piłkarzy z całego świata. Ci zapytali samych zawodników o to, kogo widzieliby wśród swoich najlepszych.
Mówimy w teorii, bo ostatnio o tej organizacji głośniej było w kontekście gry FIFA, gdzie Zlatan i kilka innych gwiazd zarzucali FIFPro, że nie ma ona prawa kupczyć ich wizerunkiem, a dzięki porozumieniu tego podmiotu pojawiali się oni w grze. Jakoś sobie nie wyobrażamy, by jednego dnia Ibra konsultował z prawnikami sposób działania między innymi przeciw FIFPro, a drugiego ochoczo wysyłał im maila ze swoimi typami, najpierw analizując parady Edersona. Ktoś tam pewnie odesłał, ale kto, ilu, skąd – nie sposób zgadnąć. Idea w założeniu przyzwoita, piłkarze wybierają najlepszych wśród siebie, ale jak zwykle w ideach kluczowe jest wykonanie.
Tak wyglądają listy najlepszych po głosowaniu. Z tych nazwisk zostanie wybrana jedenastka.
Bramkarze: Alisson, Courtois, De Gea, Donnarumma, Ederson, Lloris, Navas, Neuer, Oblak, ter Stegen
Obrońcy: Alaba, Alba, Alderweireld, Alexander-Arnold, Dani Alves, Boateng, Davies, van Dijk, Koulibaly, de Ligt, Marcelo, Sergio Ramos, Robertson, Thiago Silva, Varane
Pomocnicy: Thiago Alcantara, Dele Alli, Busquets, Casemiro, Coutinho, de Bruyne, Bruno Fernandes, Goretzka, Henderson, Frenkie de Jong, N’Golo Kante, Kroos, Kimmich, Modrić, Muller,
Napastnicy: Aguero, Aubameyang, Benzema, Gnabry, Haaland, Ibrahimović, Kane, Lewandowski, Mane, Mbappe, Messi, Neymar, Ronaldo, Salah, Son.
Zacznijmy z grubej rury, czyli od Marcelo. Tak, tego z Realu. Wielki piłkarz? No jasne. Ale na pewno nie w 2020. Jego jesień to kilka meczyków w La Liga, a także udział w kompromitacji z Szachtarem u siebie. Powiedzieć, że Marcelo nie zachwycał, to nic nie powiedzieć. Szeroko pojęta wiosna? Zero meczów w Lidze Mistrzów, odpadnięcie z Copa del Rey, dziewięć meczów w La Liga. Jak nie zawalał niczego, to już było dobrze. Powiedzmy szczerze: jego znalezienie się w tym gronie odbyło się pewnie mniej więcej na takiej zasadzie, że dzwoniono do kogoś, on miał minutę na odpowiedź, a z piłki to najbardziej ogląda swoje mecze, więc wymienił tego Marcelo, bo go pamięta, jak fajnie wrzucał do Ronaldo.
Jest też 37-letni Dani Alves, co wygląda prawie tak, jakby, wypadało dać kogokolwiek spoza Europy. A że jego Sao Paulo w Copa Libertadores obejrzało tyły między innymi zawsze groźnego LDU Quito – no przeoczenie. Choć bierzemy też pod uwagę, że po prostu akurat Sao Paulo odpisało w komplecie, nawet z drugim składem, juniorami i trzydziestoma wypożyczonymi, a z nich każdy jest wpatrzony w Alvesa jak w obrazek.
Liczna reprezentacja z Barcelony, ze szczególnym uwzględnieniem Alby, Busquetsa i Frankie de Jonga, jakoś nam gryzie się z jednoczesnym brakiem KOGOKOLWIEK z rewelacyjnych Atalanty i RB Lipsk. Za Barcą stoi w 2020 wszechwpierdol w Lidze Mistrzów od Bayernu, przegrane mistrzostwo kraju, przegranie jesiennej grupy z Juve w Champions League, a obecnie dziewiąte miejsce w tabeli La Liga, na równi z Elche.
A jednak Barcelona wygrywa w boju choćby z finalistą Ligi Mistrzów, PSG, 5 do 3.
Kurczę, może idziemy już o krok za daleko, ale spójrzcie nawet na grafikę. Niebiesko-czerwoni i biali, jakby to miał być wybór najważniejszych piłkarzy w historii El Clasico. Co swoją drogą uzasadniałoby nominacje dla Alvesa i Marcelo. No i dla Busquetsa.
Naszym zdaniem coś tam kopał raczej Sancho niż Dele Alli. Immobile zdobył Złotego Buta. Jak z karabinu strzelał Werner. Potężny Lukaku też swoje pograł. No ale co zrobić? Finalnie w sumie aż dziwi nas, że nie ma Iniesty. A może nawet Xaviego, bo jak balować, to na całego. Marcelo też już teraz można ogłosić na dożywotniego kandydata.
I tylko szkoda, bo faktycznie nie zaszkodziłaby prestiżowa nagroda tego rodzaju, widzimy dla niej miejsce, widzimy dla niej prestiż. Ale drogą prestiżu to ona raczej nie zmierza.
FotoPyK