Reklama

Pięć rzeczy, które zaskoczyły nas w fazie grupowej Ligi Mistrzów

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

10 grudnia 2020, 16:37 • 7 min czytania 6 komentarzy

Pierwsza część zmagań w najlepszych rozgrywkach piłkarskich na Starym Kontynencie za nami. Trochę się w tej Lidze Mistrzów jesienią działo, chyba nie musimy was do tego specjalnie przekonywać. Jedni zaliczali spektakularne powroty, inni spektakularne upadki. Jedni byli na fali, inni ledwo utrzymywali się na powierzchni. Były skandale, były emocje, dlatego też wybraliśmy kilka rzeczy, które wybitnie zaskoczyły nas i – jak przypuszczamy – pół Europy również. 

Pięć rzeczy, które zaskoczyły nas w fazie grupowej Ligi Mistrzów

Alvaro Morata potrafi strzelać bramki

Jeśli przed sezonem myśleliśmy o tym, kto nastuka najwięcej goli na najłatwiejszym etapie rozgrywek, mieliśmy w głowie parę nazwisk. Lewandowski, Haaland, Neymar, pewnie Cristiano Ronaldo i Messi też coś od siebie dorzucą. Może ktoś z Liverpoolu, Chelsea lub City, bo przecież Anglia musi mieć swojego przedstawiciela w tym gronie. Ale nikt, absolutnie nikt, nie mógł zakładać, że współliderem klasyfikacji strzelców po fazie grupowej będzie Alvaro Morata.

Gość w teorii wypluty przez wielką piłkę.

Gość, który w zasadzie nie miał nawet trafić do Juventusu, jednak wysypały się opcje A, B i C.

Tymczasem w grupie Hiszpan nie miał litości. Dwie bramki z Dynamem Kijów na inaugurację, dwa trafienia z Ferencvarosem, gol w rewanżu z Węgrami, bramka i asysta w drugim meczu z Ukraińcami. Nie trafił tylko w starciach z Barceloną, choć tu od razu przychodzi na myśl hattrick, który został odwołany po interwencjach VAR-u.

Reklama

Mówiąc krótko – Morata był liderem Juventusu, godnie zastępował Cristiano Ronaldo, gdy ten wypadł z powodu koronawirusa. I potrafił strzelić bramkę z niczego. Patrząc od statystycznej strony, ma 6 bramek przy xG na poziomie 2.2. W dodatku do zebrania tylu trafień potrzebował zaledwie 11 strzałów na bramkę.

MORATA KRÓLEM STRZELCÓW LIGI MISTRZÓW – KURS 11.00 W TOTALBET!

Niesamowita zwyżka formy.

Czy Alvaro Morata będzie w stanie to utrzymać i powalczy o koronę króla strzelców? We will say what time we will tell, ale nie jest to niemożliwe. Bo dotychczas to faza pucharowa była konikiem Hiszpana. Żeby wspomnieć chociaż, jak doprowadził Juventus do finału przed pięcioma laty.

  • Dwa gole w dwumeczu z Borussią
  • Asysta z BVB i Monaco
  • Dwie bramki w półfinałowym starciu z Realem
  • Gol w finale z Barceloną

Do tego asysty w meczach z Bayernem, bramka z Napoli w 1/8 finału, gol i asysta z Liverpoolem na tym samym etapie i trafienie z Schalke. Tak, wiosna w pucharach to zdecydowanie czas Moraty. I w Turynie na pewno już się z tego cieszą.

Marsylia potrafi wygrać mecz w Lidze Mistrzów

Z czym kojarzy wam się Marsylia? Całkiem niezły francuski zespół, prawda? Pamiętamy, jak OM sprał Lecha, pamiętamy, jak Raymund Goethals i spółka wygrali Ligę Mistrzów, czy też historyczny mecz z Milanem, albo szalone historie Bernarda Tapie. Ok, to historia, czas na teraźniejszość. Jest ona taka, że Marsylia kompletnie nie umie w Ligę Mistrzów. Nie żartujemy. Musimy cofnąć się do sezonu 2011/2012, żeby zrozumieć, o co w tym chodzi. To ostatni pucharowy sukces Francuzów, którzy dotarli do ćwierćfinału rozgrywek. Ale oba mecz z Bayernem przegrali tak jak i rewanż z Interem. Kiedy więc wrócili na salony w sezonie 2013/2014, mieli już na koncie serię trzech porażek z rzędu w tych rozgrywkach. Co było dalej?

Reklama

Sześć meczów w grupie. Sześć porażek. Zero punktów, pięć strzelonych goli i 14 straconych.

MARSYLIA WYGRA Z MONACO? KURS 2.65 W SUPERBET!

Passa bez zwycięstwa Marsylii w Lidze Mistrzów przedłużyła się do dziewięciu spotkań z rzędu. Teoretycznie nie można było się dziwić – grali w grupie z Arsenalem, Borussią i Napoli. Ale przecież to nie było jakieś – z całym szacunkiem – Dinamo Zagrzeb, żeby dostawać w łeb raz za razem. A już na pewno nie w tym sezonie, bo OM tym razem zagrał w grupie z Porto, City oraz Olympiakosem. Na papierze: idealna okazja, żeby przerwać czarną serię. W rzeczywistości?

Co tu dużo mówić, chłopaki się nie popisali. Cztery mecze bez choćby gola na koncie – mimo okazji choćby z rzutu karnego – to mocna siara. I choć ostatecznie po 13 spotkaniach udało się cokolwiek wygrać, to jednak wstyd pozostał. Bo Marsylia skończyła rozgrywki grupowe na ostatnim miejscu, z bilansem bramkowym 2:13.

Robert Lewandowski nie był najlepszym z Polaków

Przyzwyczailiśmy się już, że w Lidze Mistrzów podziwiamy Roberta Lewandowskiego. Nie można się temu dziwić – facet w poprzednim sezonie był absolutnie kosmiczny i tylko to, że nie rozgrywano rewanżów, uchroniło rekord strzelecki Cristiano Ronaldo. Cóż, w tym sezonie jest nieco słabiej. Po fazie grupowej Polak ma na koncie trzy gole. Biorąc pod uwagę, że nie grał w dwóch meczach, powiemy – to i tak nieźle. Ale jednak nie ukąsił nikogo poza beznadziejnym Red Bullem Salzburg. Poza tym to jeden z najsłabszych wyników w fazie grupowej w jego karierze.

  • 20/21 – 3 gole
  • 19/20 – 10 goli
  • 18/19 – 8 goli
  • 17/18 – 5 goli
  • 16/17 – 3 gole
  • 15/16 – 5 goli
  • 14/15 – 2 gole
  • 13/14 – 4 gole
  • 12/13 – 4 gole
  • 11/12 – 1 gol

ROBERT LEWANDOWSKI KRÓLEM STRZELCÓW LM? KURS 6.00 W EWINNER!

I jak to w takich przypadkach bywa: kota nie ma, myszy harcują. W Lidze Mistrzów nieźle wypadł Tomasz Kędziora, który zaliczył asystę na wagę awansu Dynama Kijów do Ligi Europy. Dobre recenzje zbierał drugi z naszych bocznych obrońców, Maciej Rybus. Ale to Wojciech Szczęsny zajął miejsce “najlepszego Polaka w Lidze Mistrzów”. Były bramkarz Arsenalu był pewnym punktem mistrza Włoch. Dwa przykłady – mecze z Dynamem i Barceloną, za które włoskie media mocno chwaliły Polaka. Porównanie ocen:

Goal Gazzetta Corriere dello Sport
vs Dynamo 7.5 7 7
vs Barcelona 6.5 7 6.5

Doceniano to, że Polak mimo długich godzin bezczynności, pozostawał czujny i potrafił uratować trudną sytuację. Jeśli weźmiemy pod uwagę tylko bramkarzy, którzy zagrali przynajmniej pięć spotkań, Szczęsny jest w ścisłej czołówce pod względem skutecznych interwencji.

  • Mendy (Chelsea) – 93%
  • Neuer (Bayern) – 87%
  • Navas (PSG) – 84%
  • Ederson (City) – 83%
  • Marchesin (Porto) i Szczęsny (Juventus) – 80%

Jeszcze lepiej wygląda to w statystyce xGoals, bo wynika z niej, że Polak uchronił Juventus przed stratą dwóch dodatkowych goli. Lepszy wynik wykręciło jedynie czterech gości. Tak, to zdecydowanie najlepszy Polak w obecnym sezonie Ligi Mistrzów.

Ukraina lepsza od Rosji

Czego spodziewaliśmy się po powrocie Dynama Kijów do pucharów? Raczej nie fajerwerków. Tak jak i nie liczyliśmy, że Szachtar zaistnieje w grupie z Realem, Interem oraz Borussią Moenchengladbach. Zwłaszcza że ukraińskie kluby miały spore problemy z koronawirusem. A tu proszę, Szachtar potrafił postraszyć Real i Inter, którym urwał punkty i skończył w Lidze Europy. Zagra tam także Dynamo, które wypadło nieco słabiej, ale jednak Ferencvaros wyprzedziło. Ostatecznie bilans dwójki zza naszej wschodniej granicy wygląda tak:

  • 3 wygrane
  • 3 remisy
  • 6 porażek
  • 2 kluby w pucharach na wiosnę

SZACHTAR WYGRA LIGĘ EUROPY? KURS 32.00 W TOTOLOTKU!

Not great, not terrible. Tym bardziej gdy porównamy to z “wielkim bratem” Ukraińców, czyli Rosją. Tamtejsze kluby zaliczyły absolutnie żenującą jesień w Lidze Mistrzów. Zenit Petersburg, Krasnodar i Lokomotiw Moskwa – taki zestaw wysłali Rosjanie do Europy. Całkiem niezły pakiet. I ten niezły pakiet zaprezentował się tak:

  • Lokomotiw – 3 razy w ryj, 3 remisy
  • Zenit – 5 razy w ryj i remis
  • Krasnodar – 3 razy w ryj, 2 remisy i wygrana

Jedno zwycięstwo na 18 prób. Absolutny dramat. Zwłaszcza że Rosjanie mieli z kim ugrać trochę punktów. Przykładowo – ani razu nie ograli Salzburga, który stracił w tej edycji 17 bramek (drugi najgorszy wynik). Nie dali sobie rady z Clubem Brugge, czy wracającym po latach Lazio, które miało spore problemy z koronawirusem. W trójkę ugrać tyle samo zwycięstw, co jedno Dynamo Kijów w grupie z Barcą i Juventusem. To duża sztuka. Nasze gratulacje!

Olivier Giroud nadal żyje

Nigdy nie podejrzewalibyśmy Oliviera Giroud o to, że jest zombie. Nie z taką fryzurą i idealnie przyciętą brodą. Natomiast 34-latek od pewnego czasu był na sporym zakręcie. Końcówkę sezonu miał udaną, jednak gdy do Chelsea trafił Timo Werner, dla Francuza zrobiło się za ciasno. Do grudnia ani razu nie zanotował występu w wyjściowym składzie, ani w lidze, ani w europejskich pucharach. Dostał tylko jedną szansę w EFL Cup, a jego największym wyczynem było wpakowanie gola Barnsley.

Szczyt marzeń.

Tymczasem w listopadzie coś się ruszyło. Giroud w doliczonym czasie gry strzelił gola na wagę zwycięstwa z Rennes, dzięki czemu zapracował sobie na wyjściowy skład z Sevillą. A kiedy już wybiegł na boisko, zrobił to.

Cztery bramki, w dodatku klasyczny hattrick: gole prawą i lewą nogą, potem główką, a dopiero na końcu trafienie z rzutu karnego. Giroud, ten zakopany przez pół sezonu Giroud, stał się 15. piłkarzem w historii Ligi Mistrzów, który zdołał strzelić cztery bramki w jednym spotkaniu. Może zapisać swoje nazwisko obok Cristiano Ronaldo czy Leo Messiego. Dokonał czegoś, czego nigdy nie zrobili Neymar czy Raul. Przy okazji Francuz wykręcił niezłą średnią: na pięć celnych strzałów w tej edycji, zdobył pięć bramek.

Inter odpadł już w fazie grupowej

A nie, sorry. Zapomnieliśmy, że nadal prowadzi ich Antonio Conte.

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Liga Mistrzów

Liga Mistrzów

Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

AbsurDB
34
Kolejne wcielenie Superligi. Pomysł Unify League nie porywa

Komentarze

6 komentarzy

Loading...