Na Twitterze mignęło nam oświadczenie Cracovii. Rzuciliśmy okiem, pośmialiśmy się, ale stwierdziliśmy: nie no, to musi być fejk. Ktoś sobie robi jaja, przecież poważny klub piłkarski, a za taki chce uchodzić Cracovia, nie wypuściłby podobnego pierda. Ale coś nas tknęło. Trzeba sprawdzić na oficjalnej stronie i – rany boskie… – jest! Żaden fejk. Pasy prowadzą w ogólnopolskim konkursie oświadczeń, wyprzedzając resztę stawki o kilka długości.
Trzymajcie się mocno. Usiądźcie. Zapnijcie – nomen omen – pasy. Myśleli, myśleli i wymyślili:
W meczu z Legią sędzia Lasyk wypaczył wynik meczu, pozbawił Cracovię ewidentnego rzutu karnego. Żona sędziego Stefańskiego według wpisów w Internecie jest kibicką Wisły.
Wyznaczenie tej pary do sędziowania derbów samo w sobie nie było odpowiedzialne. Zwłaszcza w kontekście wywiadu J. Filipiaka dla Onetu, krytykującym sędziego Lasyka. Obawialiśmy się złego sędziowania, a rzeczywistość okazała się gorsza niż przewidywania, co wskazują załączone linki do sytuacji z meczu.
Kluby Ekstraklasy nie mają żadnych praktycznych możliwości dochodzenia swoich racji w PZPN. Przez członków Zarządu Cracovii w trakcie meczu przemawiała zwykła ludzka złość i rozżalenie. Takie sędziowanie jak w meczu Cracovii z Wisłą wypacza sens futbolu i jest jednym z głównych powodów, przez które polska piłka klubowa ma się źle.
Kurde, od czego tu zacząć? “Żona sędziego jest kibicką Wisły”. Wcześniej Daniel Stefański miał sprzyjać Legii, ale cóż, hajtnął się i teraz będzie za Wisłą. Kto wie, być może inne kluby też powinny przejrzeć internet. Być może wujek Stefańskiego chodzi na Lecha, stryjek na Jagiellonię, a kuzyn z trzeciej linii sympatyzuje z Rakowem. Tak może przecież być, my byśmy nie zwlekali ze śledztwem, a że Cracovia na śledztwach się zna (na przykład dotyczących korupcji), to dotarła do tych szokujących materiałów.
Czyli Stefański nie może gwizdać Cracovii, bo ma żonę za Wisłą, a przynajmniej tak jest napisane w internecie. Dobra rada: nie sprawdzajcie głębiej, bo według różnych wpisów w internecie, będziecie się martwić o swoją orientację seksualną albo pytać żonę, czy naprawdę uprawiała seks z Matim98.
No, ale Lasyk też nie może gwizdać, bo Filipiak go skrytykował. Mamy więc pomysł: niech profesor skrytykuje piętnastu innych arbitrów i niech oszczędzi tego jednego czy dwóch, którzy mu akurat leżą. Niech pierdolnie Marciniaka, Musiała (no, tego to koniecznie), Raczkowskiego, kogokolwiek zapragnie. Potem jeśli nie przyjedzie jego ulubiony arbiter, cyk, oświadczenie.
Filipiak go krytykował! Jak on może tutaj przyjeżdżać?
Czujecie ten absurd? PZPN jest oskarżany o nieodpowiedzialność, bo posyła krytykowanego sędziego na mecz, ale Filipiak jest już zajebiście odpowiedzialny, gdy klepie trzy po trzy w wywiadzie.
Już nam się nawet nie chce zwracać uwagi na tłumaczenie, że Filipiak wyzywał arbitra od „chujów”, bo był rozżalony. Powiedzielibyśmy, że facet jest wiecznie rozżalony, ponieważ co chwilę coś sugeruje w różnych zapewne autoryzowanych wywiadach. Ale dobra. Ciekawsze jest to: Takie sędziowanie jak w meczu Cracovii z Wisłą wypacza sens futbolu i jest jednym z głównych powodów, przez które polska piłka klubowa ma się źle.
Po pierwsze łatwo przychodzi Cracovii zapominać, że dopiero co dostała minus pięć punktów i lata temu to ona wpływała na marny poziom gwizdania. Po drugie, szczerze mówiąc, wolelibyśmy, żeby polskie kluby były tam, gdzie polscy sędziowie. W Lidze Mistrzów, w Lidze Europy, gdyż swoje mecze ma nie tylko Szymon Marciniak, ale choćby i Paweł Raczkowski czy Daniel Stefański (najwyraźniej UEFA nie sprawdziła przed meczem Napoli z Alkmaar, że sąsiad Stefańskiego jest za Juventusem). Poza tym: czy jak Cracovia wychyla łeb do Europy i dostaje na przykład od Dunajskiej Stredy, to też gwiżdże jej Lasyk albo Stefański? Chyba nie. Chyba o słabości Cracovii świadczą jej piłkarze, którzy są często cudaczni.
Dalej jest wykaz filmów, które mają wskazywać na to, jak Stefański wypaczył wynik meczu. No i na przykład jest sytuacja z rzutem karnym Szymonowicza. Oczywiście Cracovia zdaje się ręki swojego piłkarza nie dostrzegać. Ale cóż, powoli się przyzwyczajamy, że Pasy widzą winnych wszędzie, tylko nie u siebie.
Myśleliśmy, że ta ekipa dotarła do granic żenady, ale najwyraźniej to terytorium w mniemaniu Cracovii jest naprawdę olbrzymie.