Reklama

Kraków nie stawia na wychowanków? Młodzieżowcy Cracovii i Wisły pod lupą

redakcja

Autor:redakcja

04 grudnia 2020, 15:34 • 11 min czytania 2 komentarze

Ostatnimi czasy w stronę Cracovii i Wisły kierowane są zarzuty, iż zdecydowanie za mało stawiają na młodzież z Krakowa i okolic. Zamiast systematycznego i odważnego ogrywania młodych zawodników, w obu klubach z Grodu Kraka można zaobserwować tendencję do masowego ściągania bardzo przeciętnych obcokrajowców. Coraz częściej słychać głosy, iż poprzez to rywalizacja derbowa traci swój unikatowy klimat oraz charakter. Andrzej Iwan w dzisiejszej rozmowie z nami stwierdził: „Oj, w moich czasach to były prawdziwe derby Krakowa. Chłopcy z regionu, miasta i pomniejszych miejscowości. Niestety od dawna derby są tylko herbów, nie piłkarzy”. Czy rzeczywiście jest tak źle, jak przedstawia to „Ajwen”? Postanowiliśmy sprawdzić i porównać statystki dotyczące występów młodzieżowców po obu stronach barykady. 

Kraków nie stawia na wychowanków? Młodzieżowcy Cracovii i Wisły pod lupą

Cracovia i Wisła zdecydowanie nie należą do grona klubów, które masowo ukazują światu swoich uzdolnionych wychowanków. Fani tych zespołów mogą mieć uzasadnione powody do tego, by starcia z rywalem zza miedzy traktować w sposób mniej emocjonalny, gdyż lokalnej tożsamości jest w tych drużynach coraz mniej. Derby zawsze będą najważniejszym spotkaniem w danej rundzie. Dla kibiców i piłkarzy z Krakowa. Dla zawodników z zagranicy choćby przez tydzień oglądali archiwalne mecze i odbyli szereg rozmów motywacyjnych, nigdy nie będzie to aż tak wyjątkowe starcie. Choć zewsząd mówi się, że trenerzy pomijają krakowską młodzież, to jednak w tym sezonie kilku lokalnych zawodników otrzymało szanse gry. W dużej mierze wynika to z istnienia przepisu o obowiązkowej obecności młodzieżowca na boisku. Zwłaszcza dość mocno obrywa się Michałowi Probierzowi za podejście do wystawiania wychowanków. Zatem która drużyna, mimo niezbyt odważnego wprowadzania młodzieżowców, wypada korzystniej w tym zakresie? Dlaczego akurat tym zawodnikom udało się – mimo niekorzystnej koniunktury – przebić na ekstraklasowe boiska? Sprawdźmy.

CRACOVIA

Karol Niemczycki 1999 r. (bramkarz): 11 występów, 990 minut, 2 czyste konta, średnia ocen Weszło – 5,45.

Młody bramkarz „Pasów” od pierwszej kolejki wskoczył do podstawowej jedenastki i do tej pory nie opuścił nawet minuty podczas ligowych rywalizacji. Niemczycki stał się beneficjentem przepisu o młodzieżowcu i to na niego zamiast na Lukasa Hrosso, który przyzwoicie prezentował się w końcówce minionych rozgrywek, postawił trener Probierz. Z tym że trzeba przyznać otwarcie, iż wychowanek Garbarni Kraków solidnymi występami obronił decyzję szkoleniowca, a aktualnie jest pierwszym bramkarzem Cracovii nie ze względu na regulacje, tylko dzięki prezentowanej formie. W ostatnim spotkaniu z Wisłą Płock to właśnie za jego sprawą 3 punkty powędrowały na konto krakowian. Niemczycki jest bardzo ważnym elementem układanki Probierza. Strzegł bramki Cracovii też w Pucharze Polski, gdzie w zeszłym sezonie szkoleniowiec “Pasów” stosował rotację.

Karol nie był jakimś super utalentowanym juniorem. Miał pewne ograniczenia, zwłaszcza w aspekcie gry nogami i chwytu bramkarskiego. Przez ponad 2 lata w naszej akademii pracowaliśmy nad poprawą jego umiejętności. Codzienne 2,5-godzinne treningi. To niesamowicie pracowity chłopak, poukładany mentalnie. Dzięki moim i Arka Radomskiego kontaktom udało nam się sprawić, że Karol wyjechał do Holandii, do NAC Breda. Zrzekliśmy się ekwiwalentu za wyszkolenie, czyli kwoty 120 tysięcy euro. Nam po prostu zależało, aby chłopak się rozwinął. Wielu graczy miało od niego większy potencjał, ale dzięki temu, że wybrał odpowiednią ścieżkę swojej przygody z piłką, dziś jest ekstraklasowym zawodnikiem. Bardzo dużo pracy poświecono nad nim u nas i w Holandii, poprzez to Karol tak dobrze prezentuje się w Cracovii. Świetnym ruchem z jego strony było pójście na rok do I-ligowej Puszczy Niepołomice – przyznaje Andrzej Niedzielan, były reprezentant Polski, obecnie trener i prezes AP PROFI.

Patryk Zaucha 2000 r. (pomocnik): 4 występy, 220 minut, średnia ocen Weszło – 4,0.

Zaucha musiał cierpliwie czekać na debiut w Ekstraklasie. Choć przez 1,5 roku znajdował się w szerokiej kadrze „Pasów”, to nie otrzymał możliwości występu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Udanymi występami w III-ligowych rezerwach zapracował na premierowy występ w pierwszej drużynie w spotkaniu przeciwko Piastowi Gliwice, kiedy to otrzymał 88 minut. Następnie w rywalizacji z Lechem oraz Jagiellonią uzbierał łącznie 122 minuty, a ostatni raz Michał Probierz desygnował go do gry na stadionie przy ul. Łazienkowskiej, wpuszczając na samą końcówkę meczu. Zaucha niczym specjalnym się nie wyróżnił. Może być mu ciężko wrócić do składu, gdyż w osobie Karola Niemczyckiego szkoleniowiec zespołu z ulicy Kałuży ma już solidnego młodzieżowca przewidzianego do podstawowej „jedenastki’’.

Reklama

Patryk bardzo wyróżniał się na tle swoich kolegów. Potrafił zagrać niekonwencjonalnie. Nieskromnie powiem, iż wtedy już wiedziałem, że zajdzie daleko. Nie bał się brać na swoje barki ciężaru odpowiedzialności, gdy drużynie nie szło. Od najmłodszych lat wyróżniał się także niesamowitą koordynacją ruchową. Uczęszczał także na zajęcia karate. W tej dyscyplinie też odnosił sukcesy. Wszechstronnie uzdolniony młody sportowiec. Ambitny i pracowity – wspomina Łukasz Prendota, trener Patryka Zauchy w Wolani Wola Rzędzińska.

Patryk Zaucha w juniorach w barwach LKS-u Wolania Wola Rzędzińska (fot. fanpage LKS-u Wolania)

Daniel Pik 2000 r. (pomocnik): 1 występ, 45 minut, 3,0 (raz oceniony przez Weszło)

Drobny pomocnik Cracovii przed tym sezonem uzbierał już łącznie 11 ekstraklasowych występów. Tej jesieni zmuszony był grać przede wszystkim w rezerwach. Bardzo udanym momentem, który mógł okazać się zwrotnym, było przepiękne trafienie z przewrotki w meczu Pucharu Polski ze Świtem Skolwin. W nagrodę za udany występ w Szczecinie Michał Probierz wystawił go w spotkaniu z Legią od pierwszej minuty. Młody gracz nie wykorzystał szansy. Po przerwie już nie wyszedł na boisko i na tym zatrzymał się jego licznik minut w Ekstraklasie.

Jakub Gut 2003 r. (pomocnik): 1 występ, 5 minut, bez oceny

Najmłodszy zawodnik spośród wszystkich graczy Cracovii, którym było dane zagrać w aktualnie trwających rozgrywkach Ekstraklasy. Gut jest ciekawym przypadkiem. Zanim Michał Probierz włączył go do kadry pierwszego zespołu i dał szansę gry w samej końcówce spotkania Podbeskidziem, młodziutki pomocnik nie miał na koncie nawet występu w III lidze. Cały poprzedni sezon spędził w zespole CLJ oraz IV-ligowych rezerwach.

Przemysław Kapek 2003 r. (pomocnik): 1 występ, 1 minuta, bez oceny

Zaledwie o 6 dni starszy od Guta zawodnik już wiosną miał możliwość regularnych treningów pod okiem Michała Probierza. Oprócz samych zajęć z pierwszą drużyną Cracovii nie ma zbyt wielu profitów z obecności w seniorskiej kadrze. Jego osiągniecie to zaledwie symboliczna minuta w przegranym 1:3 spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Co ciekawe w tym sezonie i tak więcej dłużej pojawił na boisku ekstraklasy niż w III lidze.

Reklama

Młodzieżowcy Cracovii uzbierali w bieżących rozgrywkach łącznie 1261 minut. Biorąc pod uwagę, że dotychczas obligatoryjnie przez 990 minut na murawie musiał przebywać gracz z rocznika 99’ lub niższego, to ponadprogramowa liczba 271 minut nie jest oszałamiająca. Zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę, że Karol Niemczycki zagrał od deski do deski we wszystkich 11 rozegranych na tą chwilę kolejkach. W szerokiej kadrze „Pasów” znajduje się aż 22 młodzieżowców. Michał Probierz w obwodzie ma jeszcze między innymi Sylwestra Lusiusza (26 występów w poprzednim sezonie) czy Sebastian Strózika (łącznie 33 mecze, 1 gol), którym póki co pozostają co najwyżej trzecioligowe podróże z rezerwami.

WISŁA KRAKÓW

Dawid Szot 2001 r. (obrońca): 9 występów, 686 minut, średnia ocen Weszło – 4,22

Wychowanek Hutnika Kraków już w poprzednim sezonie otrzymał kilka okazji, by zaprezentować się szerszej publiczności. Jednak dopiero od sierpnia stał się podstawowym zawodnikiem „Białej Gwiazdy”. Na ten moment ze wszystkich młodzieżowców Wisły uzbierał najwięcej minut w Ekstraklasie. Prawy obrońca nie pokazał w ciągu tych 9 spotkań niczego nadzwyczajnego. Zadaniem obrońców jest przede wszystkim neutralizować ataki rywali, lecz na jego pozycji liczby w punktacji kanadyjskiej są nawet wskazane. Szot do tej pory nie zaliczył żadnej asysty ani bramki. Trener Skowronek dość mocno ufał mu. Pytanie, czy Peter Hyballa również uczyni go swoim ważnym żołnierzem?

Uważam, że dzięki wytrwałości do celu, Dawid dziś jako jeden z nielicznych młodych piłkarzy ma szansę grać dla „Białej Gwiazdy”. Od samego początku, gdy przyszedł do naszej akademii i cechowała do skromność. Od zawsze miał poczucie, że piłka jest dla niego najważniejsza. Miał bardzo spokojne podejście do treningów. Myślę, że jego gra w Ekstraklasie jest efektem maksymalnego zaangażowania na treningach. Zawsze dawał z siebie 150%. Ma on cechy rzadko spotykane u młodych chłopaków – opowiada Marcin Pasionek, ówczesny trener Dawida Szota w AP Progres Kraków.

Patyk Plewka 2000 r. (pomocnik): 6 występów, 540 minut, 1 gol, 2 asysty, średnia ocena Weszło – 4,83.

Plewka jest bardzo dobrym przykładem, że czasem warto zrobić krok w tył, aby następnie zrobić dwa do przodu. Po dość udanym dla niego sezonie 2018/19 wybrał opcję wypożyczenia do II-ligowej Stali Rzeszów. Powrót z Podkarpacia nie okazał się dla niego brutalnym zejściem na ziemie. Od 5 kolejki, gdy zagrał przeciwko Górnikowi Zabrze, nie opuścił już ani minuty na boiskach Ekstraklasy. Najlepszy jego występ w tym sezonie – zresztą jak całej drużyny – to wygrana 6:0 rywalizacja ze Stalą Mielec. Wówczas strzelił bramkę i zaliczył asystę. Asystował także przy trafieniu Jena Carlosa Silvy w spotkaniu z Lechią Gdańsk (1:3). Był nominowany do nagrody w kategorii: młodzieżowiec października w Ekstraklasie. O ile dla Białej Gwiazdy minione tygodnie nie są udane, tak dla wychowanka UKS Górnika Libiąż jest to zdecydowanie dobry okres.

Patryk od początku przejawiał ogromny potencjał, jeśli chodzi o wyszkolenie techniczne. Z tym trzeba się po prostu urodzić, ale także konieczne jest także pracować nad umiejętnościami. W zasadzie przez całą piłkarską przygodę w Libiążu cały czas szlifowaliśmy jego technikę. Bardzo mocno angażował się w pracę na treningach. Poza piłką świata nie widział, więc nie buntował się, gdy aplikowaliśmy mu dodatkowe ćwiczenia. Warunkami fizycznymi nigdy się nie wyróżniał. Dopiero po przejściu do Wisły zbudował sylwetkę. Moim zdaniem to, że nie przepadł jak większość jego rówieśników, to efekt połączenia techniki z determinacją – uważa Dawid Chylaszek, prezes i trener UKS Górnik Libiąż.

Aleksander Buksa 2003 r. (napastnik): 8 występów, 132 minuty, 2,0 (tylko raz oceniony przez Weszło)

Jeśli Plewka może uważać ostatnie miesiące za przełomowe, tak Aleksander Buksa na pewno spodziewał się, że będzie odgrywał bardziej znaczącą rolę w zespole „Białej Gwiazdy”. I miał ku temu racjonalne przesłanki. W zeszłym sezonie 21 występów, 3 razy od pierwszej minuty na boisku. Na dodatek zdobył cztery bramki, z czego trzy przepięknej urody. W teorii to miał być jego sezon. Najprawdopodobniej ostatni przed wyjazdem za granicę. Ostatnio w Krakowie doszło do sporych kontrowersji z jego kontraktem – w sierpniu poinformowano o przedłużeniu umowy do 2023 roku, a niedawno okazało się, że przedłużono ją tylko do końca tego sezonu. W efekcie możliwy jest scenariusz, w którym Buksa odchodzi z Wisły za ekwiwalent.

Mówiło się nawet o zainteresowaniu Barcelony, choć oczywiście trzeba brać na takie pogłoski sporą poprawkę. W pierwszej kolejce Artur Skowronek wystawił go w podstawowej „jedenastce” w meczu z Jagiellonią. Buksa zaprezentował się wręcz fatalnie. Nota 2.0. Potem już wchodził z ławki na tzw. ogony. Tu 10 minut, tam 8 minut itd. Być może wraz z przyjściem nowego szkoleniowca znowu pokaże swój ogromny potencjał, który bez wątpienia w nim drzemie. Brak stabilizacji formy u młodych zawodników jest dość powszechnym zjawiskiem. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że kulisy dotyczące nowej umowy, ewentualnej przeprowadzki z Krakowa wpłynęły na formę młodszego z braci Buksa.

Konrad Gruszkowski 2001 r. (obrońca): 1 występ, 19 minut, bez oceny.

Zawodnik zaczynający przygodę z futbolem w zespole Turbacz Msza Dolna powrócił z wypożyczenia z występującego w poprzednim sezonie w III lidze Motoru Lublin. Artur Skowronek wpuścił go na ostatnich 19 minut w spotkaniu ze Stalą Mielec, kiedy to zmienił innego młodzieżowca, Dawida Szota.

Konrad miał bardzo dobre warunki fizyczne. Myślę, że dzięki temu czynnikowi udało mu się już w jakimś ta stopniu zaznaczyć obecność na poważnym ligowym poziomie. Bardzo uniwersalny zawodnik. U nas grał z początku jako napastnik. Bardzo inteligentny chłopak. Świadomy szansy, ale i tego, że trzeba dużo harować, aby osiągnąć sukces. W Motorze Lublin był ustawiony na prawej obronie. Z początku byłem zdziwiony, lecz tak jak wspomniał – bardzo uniwersalny gracz, który dzięki temu, że potrafi grać zarówno prawą, jak i lewą nogą, szybko dostosowuje się do nowej roli – charakteryzuje zawodnika Marcin Pasionek, trener Gruszkowskiego w czasie jego pobytu w AP Progres Kraków.

Daniel Hoyo-Kowalski 2003 r. (obrońca): 1 występ, 2 minuty, bez oceny.

Jego przygoda z piłką ewidentnie przystopowała. Mając niespełna 16 lat, w sezonie 2018/19 zagrał pełne 4 spotkania dla Wisły. Z konieczności, ale nie zanotował większych wpadek. Występy na tym poziomie w tak młodym wieku stanowią solidny fundament dla dalszego rozwoju. Kowalski jednak w pandemicznym sezonie rozegrał tylko 63 minuty, w ostatnim spotkaniu ligowym ze spadkowiczem Arką Gdynią. W nowych rozgrywkach zaliczył tylko symboliczne wejście na murawę w Mielcu oraz był jednym ze sprawców kompromitacji w Pucharze Polski, gdy Wisła przegrała z III-ligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski 1:2.

Pod względem całości zebranych minut przez młodzieżowców, Wisła Kraków prezentuje się nieznacznie lepiej od Cracovii. Liczba ta wynosi 1379, a więc o 118 więcej niż w zespole “Pasów”. W przypadku „Białej Gwiazdy” nie ma zawodnika takiego jak Niemczycki, który praktycznie w pojedynkę stanowiłby o statystykach młodzieżowców. Na dobrą sprawę drużyna z Reymonta jest lepsza w tej klasyfikacji dzięki Buksie, który wchodzi na ogony meczów. W szerokiej kadrze Wisły znajduje się 9 młodzieżowców. 2 bramkarzy na tzw. sztukę, 3 obrońców, 2 pomocników, 1 napastnik. Na tle Cracovii wypada to zdecydowanie gorzej. Choć z drugiej strony, jaki jest sens włączania na siłę zawodników do pierwszego zespołu, skoro i tak nie mają szans na debiut? Ma to rację bytu tylko w trybie awaryjnym.

*

Porównując uzyskaną liczbę minut przez młodzieżowców z Cracovii lub Wisły do innych zespołów Ekstraklasy, okazuje się, że krakowskie zespoły nie wypadają w tej kwestii tak blado, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. W zespole „Pasów” i „Białej Gwiazdy” zawodnicy z rocznika 99’ i młodsi przebywali na boisku dłużej niż na przykład młodzieżowcy w Lechii Gdańsk, Podbeskidziu Bielsko Biała, Warcie Poznań czy nawet Pogoni Szczecin. Sekret tkwi jednak w tym, że w powyższych zespołach kilku zawodników osiągnęło trzycyfrową liczbę minut, podczas gdy w ekipach z Grodu Kraka to jeden lub dwóch zawodników pracowało na dobre statystyki.

PIOTR STOLARCZYK

Fot. FotoPyK / fanpage LKS-u Wolania

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...