
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 01.12.2020 23:09 przez
redakcja
Szukamy elementu, którego w tym meczu nie było. Gra bez młodzieżowca, która wynika z nieklarownie sformułowanych przepisów? No była, ŁKS przez moment grając w dziesiątkę zrezygnował z usług młodych zawodników. Czerwona kartka po dwóch faulach bez piłki dla kudłatego napastnika? Była, Samuel Corral przez cały mecz chodził tak nabuzowany, jakby Miedź reprezentowała wszystkie demony z hiszpańskiej mitologii, o ile Hiszpanie mają jakąś mitologię. Gol strzelony łokciem po nastrzeleniu zawodnika przez bramkarza? Był, był, to w tym meczu nie było nic dziwnego. Gigantyczna kontrowersja w finale? Też, mało brakowało (chyba trochę zdecydowania ze strony arbitra?) żeby ŁKS w ostatniej akcji meczu dostał karnego z szansą wyrównania na 4:4.
Pierwsza. Liga. To. Styl. Życia.
Specjalnie napisaliśmy w taki dziwny sposób, bo w tym meczu nie było niczego normalnego. Tak naprawdę zupełnie zwyczajne zdarzenia na murawie skończyły się równo z bramką na 2:1. Wcześniej mieliśmy typowy ŁKS ostatnich tygodni – klepiący sobie piłeczką i raz na jakiś czas popełniający katastrofalne błędy przy kryciu czy przerywaniu akcji. Ale i typową Miedź ostatnich tygodni – bezlitośnie wykorzystującą takie parodystyczne zagrania. Raz chaos po aucie wykorzystał Zapolnik, prześcigając wolniutko biegnącego Sobocińskiego, raz ośmieszony został Sajdak, który przegrał pojedynek biegowy mimo potężnej przewagi.
Cyk-cyk, dwa błędy- zrobiło się 2:0. Choć i ŁKS, i Miedź powinni w tym okresie dołożyć jeszcze po sztuce – z tego samego miejsca, z paru metrów, przestrzelili przed przerwą Purzycki, po przerwie Corral.
No a potem z rzutu wolnego doskonale pomierzył Pirulo, dając łodzianom kontaktowego gola.
Jak sądzicie, co może zrobić rosły napastnik drużyny wicelidera tabeli, który ma przed sobą 30 minut walki o wyrównanie?
- próbować strzelić gola na 2:2 jak najszybciej, potem jeszcze powalczyć o zwycięskie trafienie?
- cofnąć się odrobinę głębiej, by zrobić miejsce skrzydłowym, którzy dzięki temu będą mieli szansę ponownie stworzyć akcję bramkową, tak jak przed faulem i golem Pirulo?
- mając już żółtą kartkę na koncie, jebnąć najbliższemu zawodnikowi w zasięgu wzroku?
Tak, dobrze się domyślacie, Corral wybrał ostry pressing po wznowieniu – na tyle ostry, że wleciał w Purzyckiego i go po prostu trzasnął. Totalnie idiotyczne zachowanie, w żaden sposób nieuzasadnione, a trzeba dodać, że zawodnik ŁKS-u już wcześniej zaliczał przepychanki z bramkarzem czy Marcinem Garuchem. Dzisiaj wyglądał, jakby całe zło świata zstąpiło na murawę i przywdziało niebieskie koszulki – a dzielny hiszpański wojownik postanowił je w pojedynkę zniszczyć. Sędzia niestety nie docenił jego prób i wyrzucił z boiska. Drugi mecz u siebie z rzędu i drugi raz ŁKS gra z czerwoną kartką.
Całkiem sympatyczny ten „ugraj awans w dziesięciu challenge”, ale zdaje się, że kibicom ŁKS-u nie do końca się to wyzwanie podoba.
Tu zaczęły się jednak lepsze jaja. Już chwilę później w gigantycznym tłoku w polu karnym najlepiej odnalazł się Michał Trąbka i dał łodzianom wyrównanie. Co więcej – chwilę później wpuścił Nawotkę za Sajdaka i został bez młodzieżowca, powołując się zapewne na przepis dotyczący „kontynuowania gry w niepełnym składzie”. Zakładamy, że ŁKS się raczej z tego wybroni, ale to mimo wszystko dodatkowy smaczek w tym nienormalnym meczu. Co dzieje się dalej? Ano to co zwykle. ŁKS nie zamierza się murować, tylko twardo idzie po gola na 3:2. Jak ŁKS grając w dziesiątkę twardo idzie po kolejnego gola, to już spotkanie z Puszczą nas nauczyło efektów.
Konterka, przytomne zachowanie Romana, 3:2 dla gości.
Ale wtedy na scenie pojawia się kolejny wyjątkowy aktor tej komedii absurdu. Jędrzej Grobelny, bramkarz Miedzi. 82. minuta. Jego klub wygrywa na boisku wicelidera i gra w jednego więcej. Grobelny dostaje piłkę. Czeka. Czeka. Nadbiega Dragoljub Srnić. Grobelny czeka. Czeka. W końcu ładuje biednego Serba prosto w łokieć, piłka odbija się od Srnicia i wpada do siatki. 3:3.
Czy ŁKS się cofnął? A gdzie tam. Dlatego Miedź zdołała jeszcze wcisnąć gola Romana na 4:3, ba, w ostatniej centrze meczu chyba faulowany był Tomasz Nawotka, więc i 4:4 byłoby całkiem sprawiedliwym wynikiem. Wyobrażacie to sobie? Dwa ostatnie mecze w Łodzi to 15 bramek, 2 czerwone kartki, strzały i okazje liczone w dziesiątkach.
Panie Stawowy, nie wiemy, czy takie szaleństwo to dobra droga, by ugrać awans, ale ogląda się to fenomenalnie.
Natomiast właśnie – co z tym awansem?
ŁKS w ostatnich czterech meczach ugrał 1 punkt, przegrał z Radomiakiem, Górnikiem Łęczna i Miedzią, zremisował z Puszczą 4:4. Jest to dorobek bardzo słaby i niewiele tu zmienia fakt, że dwa domowe mecze miały naprawdę szalony przebieg. Długo wydawało się, że ŁKS i Bruk-Bet mogą sobie zrobić wyścig dwóch koni, tymczasem może się okazać, że łodzianie nie będą nawet zimować w czołowej dwójce. Szczęściem ŁKS-u jest z pewnością dzisiejsza porażka Górnika Łęczna w Olsztynie, ale podopieczni Wojciecha Stawowego muszą patrzeć przede wszystkim na siebie.
I trzy czerwone kleksy w ich kalendarzu formy.
Miedź? Na drugim biegunie. Po nieco pechowych meczach z Widzewem (remis) i Bruk-Betem (porażka), nadeszła passa trzech zwycięstw. Legniczanie strzelili na tym dystansie 10 goli i do ŁKS-u wprawdzie nadal mają 9 punktów straty, ale już baraże są o punkt.
Liga się rozkręca. I co nas cieszy – rozkręca się w swoim stylu, na kontrze do jakiejkolwiek logiki i zasad.
ŁKS Łódź – Miedź Legnica 3:4 (0:1)
Pirulo 62′, Trąbka 65′, Srnić 82′ – Zapolnik 14′, 57′, Roman 75′, 87′
Fot. Newspix
Opublikowane 01.12.2020 23:09 przez
Dajcie spokój, żałosne to było. Jeśli fartem się wyrównuje na 3:3 grając w dziesiątkę przeciw dobrej drużynie i będąc zmęczonymi strasznie i w 85 minucie się nadal klepie piłkę przed własnym polem karnym zamiast wybijać gdziekolwiek, do przodu, w trybuny, czy gdziekolwiek to coś z główkami nie w porządku.
P.S. Nie zmienia to faktu, że Stawowy nie zna innej taktyki (przez co, nota bene padła 1. bramka dla Miedzi). Mam nadzieję, że prezes Salski nie jest ślepy i widzi co się dzieje oraz w końcu zrozumie, że dobrą drużynę buduje się od obrony – a tu prawie wszyscy w ŁKSie do wymiany.
Tu potrzeba trenera, który ma pojęcie o defensywie, a nie ciągłych, transferowych roszad w linii obrony.
Mało tego, że buduje się od obrony ale tez-jeśli nie jest sie Man City, czy innym PSG-szyje sie z tego co się ma i taktykę dostosowywuje do możliwości materiału, z którym się pracuje. A nie na siłe taktyka, którą z 4-5 graczy w miarę potrafi realizować (w miarę!), a reszta jest po prostu za słaba…
Jak jeszcze była iluzoryczna szansa obronic eklapę pisałem: brac Ojrzyńskiego. Zna realia polskiej piłki i możliwości polskich grajków. Jakby tez dostał szansę na dłuższą, stabilną pracę w, poukładanym bądź co bądź organizacyjnie ŁKSie, może byłby to ciekawy projekt. Ale teraz….
Ostatni wymóg oznacza, iż jeden młodzieżowiec będzie musiał przebywać na boisku przez cały mecz, dlatego w przypadku zmiany takiego zawodnika konieczne będzie wprowadzenie do gry również piłkarza o statusie młodzieżowca.
I kto miał rację? Ci „mundrusie”, którzy twierdzili, że mecz z Radomiakiem, to wypadek przy pracy, że chujowa murawa itp bzdety, czy ci, którzy już dawno temu mówili, że pierwszoligowa czołówka wyjaśni jednowymiarową łksiacką tiki – takę, jak wyjaśniła ekstraklasa?
Cztery mecze z czołówką, jeden remis, trzy porażki.
Drużynę buduje się od tyłu, panowie działacze i panie pseudo trenerze. Cykliczne wpierdole w ekstraklasie najwyraźniej niczego was nie nauczyły. Nie każda drużyna jest takim leszczem, że przez 90 minut da się zdominować ofensywą. Czasami trzeba się bronić, bo samemu jest się zdominowanym.
Oho, atak onanisty „a nie mówiłem” 😀
Powiedz jeszcze, że przewidzialeś sytuacje z czerwonymi kartkami czy to, że zawodnicy ŁKS czasem rywali do strzału głową podsadzają.
Nie bądź skromny, napisz że to wiedziałeś…
Trochę za dużo tu filozofowania, również ze strony Weszło.
Przede wszystkim był to emocjonujący, bardzo ciekawy mecz. Miedź kończyła z 5 młodzieżowcami (wliczając obcokrajowca) a młody zespól będzie popełniał błędy. Brawo dla obydwu zespołów za walkę i niesamowite widowisko. To był futbol na tak. Jeżeli oba zespoły będą tak grać dalej to życzę obu awansu do esktraklasy.
Powtarzam raz jeszcze. ŁKS zagra w barażach z Widzewem i przegra walkę o awns. Zróbcie skrinszota z mojego wpisu i wróćcie do niego po zakończeniu sezonu.
Heheh , że Widzew będzie grał w barażach i jeszcze awansuje ? Chyba nie tą ligę oglądasz . Kibicuje ŁKS ale nie mam nic do Widzewa, obiektywnie oceniam sytuacje i twierdze że lepiej będzie jak przez rok lub dwa pograją w 1 lidze i zbudują drużynę . O ile nie zbankrutują , nie życzę im ale tes sposób działania do tego predysponuje .
„Miedź? Na drugim biegunie. Po nieco pechowych meczach z Widzewem (remis)”
Nieco pechowo Miedź wyrównała w ostatniej chyba akcji meczu. Aha.
Nie ma sianka, nie ma granka?
Typowy Stawowy. Prędzej przegra 4:5 niż wygra 1:0.
Znamy w Legnicy to rewolucyjne podejście, znamy aż za dobrze. To się nigdy nie udało i nie zanosi się aby się miało udać w ŁKSie.
https://betnicetypy.blogspot.com/ – Trafili ostatnio kurs 600 i zdjęcie kuponu mają na blogu! polecam bo zarobiłem razem z nimi na tym kuponie. Mają juz kolejny kupon
tytuł jest p r o w o k a c y j n y – i tak ma być?
niektóre miasta nie mają nawet I ligi (Koszalin, Elbląg) czy różne pomniejsze Malbork, Pruszcz Gdański, Tczew … zatem warto docenić ekstraklasę,
którą wielu tak, gardzi.
wszystko jest na swoim miejscu i taki ŁKS to mocny aspirant, ale wciąż tylko aspirant do najlepszych
Panie Stawowy czy Pan zna tylko jeden wariant taktyczny i drugie pytanie co za cymbał sprowadził tego rumunskiego obrońcę????