Real Madryt potyka się na Szachtarze i zwycięzca meczu Borussii z Interem będzie miał szansę wykiwać „Królewskich” w walce o awans? Ta dwójka stwierdza więc zgodnie: nie będziemy się bawić w żadne pozwy. Będziemy się napierdalać. Niemcy i Włosi zafundowali nam dzisiaj kawał meczycha. Pięć bramek, anulowany gol ze spalonego, który mógł wszystko zmienić, fatalne pudła, mnóstwo walki. O takie wtorki z Ligą Mistrzów nic nie robiliśmy.

Inter Mediolan był dzisiaj jak Tommy Lee Jones w „Ściganym”. Przynajmniej do czasu strzelenia pierwszego gola. Ekipa Antonio Conte wybiegła na boisko tak, jakby usłyszała przemowę motywacyjną, po której FM komunikuje nam, że piłkarze są napakowani jak kabanosy. „Nerazzurri” najwidoczniej dobrze zrozumieli, że to dla nich ostatnia szansa na zaistnienie w Lidze Mistrzów. Albo raczej – na uniknięcie kompromitacji. I to przynosiło efekty.
Lautaro pudłował na potęgę
Pierwszy cios i Borussia od razu powinna być liczona. Niestety, w tym przypadku obicie czyjejś głowy nie daje nawet punktów w notesie sędziów. A to właśnie zrobił Lautaro Martinez, który po doskonałym podaniu trafił wprost w rywala. Tyle że długo na konkrety nie trzeba było czekać. Mediolańczycy objęli prowadzenie już w 17. minucie spotkania po kapitalnej wymianie podań.
- wysoki pressing obrońcy, zgarnął piłkę na połowie rywala
- Barella przerzutką podał ją dalej
- Lukaku zagrał piętą do Gagliardiniego
- Gagliardini wystawił ją w tempo do Darmiana
- Darmian załadował między nogi bramkarza
Piękna, szybka i składna akcja. Lepiej się tego zrobić nie dało, ale nie byłoby to możliwe, gdyby nie świetna dyspozycja Matteo Darmiana. Conte postawił na niego kosztem Achrafa Hakimiego i Włoch, który odgruzowuje swoją karierę w Mediolanie, zdecydowanie to wykorzystał. Prawa strona była najgroźniejszą bronią Interu. Inna rzecz, że później, gdy na boisko wszedł już Hakimi, także robił dym, więc można na sprawę spojrzeć z drugiej strony – lewa strona Borussii nadawała się do tarcia chrzanu.
W każdym razie Włosi nadal jechali z Niemcami, jak na mundialu w 2006 roku. Przez długi czas brakowało im jednak drugiej takiej „setki”. Aż w końcu Lautaro znów stanął przed szansą na zdobycie gola i znów zawiódł. Nawet podwójnie, bo najpierw został przyblokowany, a potem strzelił idealnie dla Sommera – na wysokości rąk, przy bliższym słupku, bez namysłu.
Potężny Lukaku ustawił Borussię do pionu
Kiedy Argentyńczyk marnował kolejne okazje, gdzieś za jego plecami zbierała się już kula śnieżna, która miała spaść na Inter w rewanżu za to partactwo. W końcówce pierwszej połowy Handanović musiał się uwijać. Stindl rządził drugą linią Borussii, co przynosiło kolejne groźne sytuacje. W 38. minucie gry bramkarz Interu kapitalnie wyjął strzał Marcosa Thurama, jednak w końcówce stało się nieuniknione. Gladbach zagrało w stylu Interu na starcie: szybka wymiana piłek, zagranie z prawego skrzydła i gol. Na pewniaka, prawie że na pustaka, bo przy takiej odległości główka nie miała prawa skończyć się inaczej. Choć uczciwie trzeba przyznać, że Handanović mógł z tym coś zrobić.
Zapowiadało się na to, że po takim golu do szatni druga połowa będzie tylko lepsza. No i była. Już na wstępie Thuram zaliczył fatalne pudło po dobrym dośrodkowaniu. A potem zaczęła się wolna amerykanka. Tak w kwestii fauli (wycięty Lautaro), jak i okazji po obu stronach.
- Lautaro zabrakło kilku centymetrów, żeby piłka po jego strzale odbiła się od słupka do wewnątrz, a nie na zewnątrz
- Lukaku trafił do siatki po doskonałej pracy Gagliardiniego (odbiór) i Brozovicia (podanie)
- Belg wykończył kolejną ładną akcję. Sanchez podbił sobie piłkę i przerzucił ją na skrzydło, Hakimi dograł między nogami obrońcy do Lukaku, a on wybrał sobie róg, w który chce strzelić
Plea centymetry od hattricka i pogrążenia Interu
Inter trzymał w garści 3:1 i nie mógł sobie wyobrazić lepszego scenariusza. Ale to nie byłby mecz godny Antonio Conte w Lidze Mistrzów, gdyby jego zespół nie pokpił jeszcze sprawy. I tak też się stało. Sanchez przebył drogę od bohatera do zera w 120 sekund. Chwilę po kapitalnej asyście drugiego stopnia stracił piłkę na własnej połowie w prosty sposób. Borussia ruszyła z kontrą, Plea sieknął po raz drugi i zrobiło się 2:3.
A że mediolańczycy dopiero co sami zaserwowali rywalom remont generalny, odrabiając straty z 0:2 do 4:2, to mogli mieć słuszne obawy co do tego, że karma do nich wróci.
I naprawdę niewiele brakowało, żeby wróciła. Nie można się temu dziwić, skoro Ashley Young postanowił popsuć Sanchezowi próbę odkupienia win – ok, trochę przypadkową, bo po drodze był rykoszet – i zamiast dobić piłkę do pustaka z dwóch metrów, zaplątał się we własne nogi.
A Borussia zaraz mogła odpowiedzieć. Za trzecim razem znów za sprawą Plei. Francuza od hattricka na wagę (najpewniej) awansu dzieliły centymetry. Co więcej, centymetry, które ma na sumieniu nie on, a jego kumpel z zespołu, który zasłonił widoczność Samirowi Handanoviciowi. Jak? O tak:
https://twitter.com/goal/status/1333890955582255110
Widzieliśmy gorsze grzechy, ale jednak – sędzia podjął słuszną decyzję.
***
„Nerazzurri” po tym wydarzeniu chyba się spięli i jakoś dowieźli prowadzenie do końca. Co to dla nich oznacza? Dwie rzeczy. Pierwsza – nadal muszą wygrać z Szachtarem, żeby w ogóle marzyć o awansie. Druga – muszą się modlić, żeby Borussia i Real nie umówiły się na wygodne rozwiązanie, czyli remis. Taki wynik premiowałby bowiem i Hiszpanów i Niemców. Sytuacja wciąż jest ciężka, ale i tak jest o niebo lepsza niż przed dzisiejszym spotkaniem.
Jedno jest pewne – to w grupie B będziemy obserwować jeden z ciekawszych finiszów w fazie grupowej.
Borussia Moenchengladbach – Inter Mediolan 2:3
Plea 45+1′, 75′ – Darmian 17′, Lukaku 64′, 73′
fot. Newspix
Warto wspomniec, ze gra Realu na remis moze sie skonczyc dla nich kiepsko jesli to Szahtar wygra (lub zremisuje)w Mediolanie.
Inter bedzie musial zagrac pierwsza polowe na remis lub max.1:0, zeby Realowi nie zabraklo motywacji,a w 2giej wcisnac cos Szahtarowi I liczyc ze Real nie przestanie grac.
Generalnie bardzo ciezka sytuacja Interu i jednak obstawiam awans Borussi i Realu po remisie w Madrycie i wygranej Interu.
Od 3 sezonow Inter przegrywa bardzo ciezkie grupy w ostatnich kolejkach. W dodatku modus operandi jest bardzo podobny: wpierdol od faworyta (w tym roku real, rok i dwa temu Barca) gra jak rowny z rownym z druzyna teoretycznie w zasiegu (Tottenham i Dortmund w tamtych sesonach i BorrusiaM. teraz ) wywrotka na kopciuszku (PSV,Slavia,Szahtar) w teoretycznie najlatwiejszym meczu u siebie.
W sumie nie zdziwie sie na remis u siebie z Szahtarem (patrz PSV i Slavia w ostatnich latach).Real pewnie o tym wie, wiec jesli nie sa glupi to powinni chciec wygrac z Borrusia za wszelka cene.
Szykuje sie niezla nerwowa.
Każda seria kiedyś się kończy. Real Cwedryt nie wyjdzie z grupy, a Inter wygra w ostatniej kolejce.
Cwedryt?
a jak przekształcisz taki Radomiak Cwadomiak? albo raków Cwaków?
Jeżeli nie ugrali na tak słabym Realu nawet 1 punktu w dwóch meczach, to raczej nie zasługują by grać dalej.
co tu filozofowac Borussia umowi siemz Realem na remis i po interku
taaa jasne umowia sie, napewno – 100%. A Shaktar w tym samym czasie powiedzmy wygra/zremisuje z Interem i Real odpada. Tam nie bedzie zadnej kalkulacji tylko walka o pelna pule Realu a nie zadne ugadywanie sie.
.
I znowu inwencja twórcza z garażami.
I tak nie przebijecie gołej dupy z batem Legia Arka także pomyślcie jeszcze z pół roku, wierzymy !
W całym tekście jest tyle durnych wyrażeń. Durny tytuł, przekleństwo w trzecim zdaniu, kilka tekstów popularnych wśród gimnazjalistów – dziennikarstwo XXI wieku.