Reklama

American Dream trwa. Buksa w finale konferencji MLS

redakcja

Autor:redakcja

30 listopada 2020, 09:50 • 2 min czytania 9 komentarzy

Blisko, blisko, coraz bliżej. Adam Buksa jest już o krok od historycznego sukcesu w MLS. Wczoraj jego drużyna została pierwszym finalistą play-offów na poziomie konferencji, a w nocy poznała rywala w walce o finał sezonu. O tym, czy Polak zagra o mistrzostwo USA zadecyduje mecz z Columbus Crew. Ważne jednak, że Buksa po raz kolejny udowodnił, że jest ważnym punktem swojego zespołu.

American Dream trwa. Buksa w finale konferencji MLS

New England Revolution nie startowało do play-offów z pozycji faworyta. Wręcz przeciwnie. To Kacper Przybyłko i jego Philadelhpia Union mieli odprawić Revs na drodze do finału. A jednak ekipa z Bostonu pokazała, co to znaczy mieć na ławce Bruce’a Arenę. Mimo że Revolution startowali do gry o medale od fazy eliminacyjnej, czyli mają na koncie mecz więcej niż rywale, dziś są już krok od szczytu. Chronologicznie wyglądało to tak.

  • Montreal Impact – 2:1
  • Philadelphia Union – 2:0
  • Orlando City – 3:1

SOUNDERS WYGRAJĄ Z DALLAS – KURS 1.65 W TOTALBET!

Wczorajsze spotkanie miało swoją dramaturgię. Scenariusz jak w wielkim finale: Revs prowadzą 2:0, ale tracą głupiego gola – bramkarz popełnił błąd i w zasadzie wyłożył futbolówkę do pustaka. Potem Mauricio Pereyra traci kontakt z bazą i wjeżdża sankami z naskoku prosto w łydkę rywala. Kier, pozamiatane, mogłoby się wydawać. Ale nie. Ekipa Buksy dała Orlando jeszcze jeden prezent: rzut karny. Tyle że nie wykorzystał go Nani.

“Asysta” od słupka

Nani – tak, ten Nani – był zresztą antybohaterem spotkania. To po jego stracie piłki Revs ruszyli z kontrą, która zakończyła się strzałem w słupek Adama Buksy. Polak gola nie zdobył, ale można mu zapisać “asystę”, bo jego uderzenie dobił kolega, podwyższając wynik meczu na 2:0. Potem Nani chciał się jeszcze odegrać, domagając się od sędziego drugiej żółtej kartki dla Polaka, po jednym z jego fauli, ale nic z tego. To były gracz Pogoni przyćmił ex-grajka United. Buksa zagrał dobrze, może nie wybitnie, ale dobrze. Sprawił bramkarzowi sporo problemów swoim strzałem z dystansu, który mógł się zakończyć pięknym golem. Wygrywał praktycznie wszystkie główki. Rozegrał 89 minut, co zresztą nie dziwi, bo ostatnio jest kluczową postacią zespołu.

SPORTING KANSAS OGRA MINNESOTĘ – KURS 1.65 W TOTALBET!

Te play-offy są zresztą dla niego szalone:

Reklama
  • Montreal Impact – ustrzelił poprzeczkę i słupek
  • Philadelhpia Union – gol
  • Orlando City – słupek

Wypadałoby, żeby podtrzymał tę passę, bo wychodzi na to, że w finale strzeli bramkę. Columbus Crew to czwarta siła MLS w sezonie zasadniczym, więc łatwo nie będzie. Ale z drugiej strony, ostatnio pisaliśmy o tym, że Buksa swoją postawą naprawdę nie ma się czego wstydzić, więc niech ten sen trwa.

PLAY-OFFS W MLS

fot. FotoPyK

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
8
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
22
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Komentarze

9 komentarzy

Loading...