Reklama

Piasecki i Roginić – w I lidze strzelby, w Ekstraklasie ławka

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

28 listopada 2020, 11:57 • 4 min czytania 3 komentarze

Pokrętne są losy pierwszoligowych snajperów w Ekstraklasie. W poprzednim sezonie Fabian Piasecki udowodnił, że mimo słabego epizodu w Legnicy, bramki strzelać potrafi. Korona króla strzelców, kilka naprawdę dobrych występów, nos do odnajdywania się w polu karnym – wszystko się zgadzało. Ale po przeskoku półkę wyżej już tak kolorowo nie jest. Podobnie zresztą, jak u Marko Roginicia, który zaliczał się do czołowych strzelców pierwszej ligi i wzbudzał zainteresowanie klubów z Ekstraklasy.

Piasecki i Roginić – w I lidze strzelby, w Ekstraklasie ławka

Jeśli chodzi o Chorwata, sporo mówiło się o zainteresowaniu ze strony Pogoni Szczecin. Cóż, dziś “Portowcy” chyba nie żałują, że nie próbowali spełnić na upartego finansowych oczekiwań bielskiego klubu. Wiadomo, Roginić od dłuższego czasu miał problemy zdrowotne, jednak koniec końców zdążył już uzbierać niewiele mniej minut niż Piasecki. I nie ma zbyt chlubnego bilansu. Za EkstraStats:

  • 4 strzały
  • 0 celnych
  • Asysta

Ostatnie podanie to całkiem świeża sprawa – zaliczył ją w meczu z Pogonią. Niby zawsze coś, jednak gdy spojrzymy na takiego Kamila Bilińskiego, można mieć inne wrażenie, bo on walnął pięć bramek. I jest to całkiem ciekawa zamiana miejsc – na zapleczu to Biliński oglądał plecy Roginicia i przebąkiwano, że nie jest to tak udany transfer, jak się spodziewano.

Roginić przegrywa z Bilińskim

Tymczasem dziś Podbeskidzie ma problem, gdy Bilińskiego nie ma. Jedyną statystyką, w której Chorwat może się mierzyć z pierwszym wyborem Krzysztofa Brede, są faule. Mimo że rozegrał trzykrotnie mniej minut, ma ich blisko tyle samo: Biliński “prowadzi” w tej statystyce 17-14. Tyle że to rozpychanie się łokciami niewiele drużynie daje. Nasze noty nieco poprawia mu ostatnia 6 za asystę z “Miedziowymi”, jednak poza tym jest lipa.

2 za Lechię.

Reklama

3 za Pogoń.

Dwa mecze w pierwszym składzie, dwa słabiutkie występy. Trzeci rozegrał głównie dlatego, że Biliński złapał wirusa. W przeciwnym wypadku Roginić nie miałby większych szans na występ od pierwszej minuty. Tyle że właśnie w takich sytuacjach ekipie z Bielska-Białej najbardziej potrzebny. A skoro Roginić nie spełnia swojej roli, to zimą trzeba będzie się zastanowić nad wzmocnieniem tej pozycji. Zresztą – to byłoby dobre posunięcie, bo “Górale” naprawdę nie mają czym postraszyć. Trzecim napastnikiem jest Ivan Martin. Gość, który nie podołał nawet poziom niżej.

Piasecki przegrywa z Exposito

Czyli tam, gdzie rządził wspomniany na wstępie Fabian Piasecki. Ten to dopiero miał wejście do Ekstraklasy! Druga minuta meczu Śląska z Piastem na inaugurację sezonu. Praszelik kapitalnie zgrywa piętą, Piasecki otwiera wynik spotkania. Nie można było wymyślić sobie lepszego przywitania. Tyle że król strzelców zaplecza miał przy tym sporo szczęścia, bo przed sezonem wygłupił się Erik Exposito, więc nie musiał nawet rywalizować o miejsce w składzie. Gdy Hiszpan wrócił do gry, Piasecki zagrał 156 minut w sześciu meczach. I to mimo faktu, że Exposito zdołał w tym czasie strzelić dwa gole, w dodatku oba w jednym spotkaniu. Ostatnio były piłkarz Zagłębia Sosnowiec wrócił do wyjściowego składu, ale meczu życia nie zagrał. Dziś wyraźnie przegrywa na liczby z Exposito. Za EkstraStats:

  • Piasecki – 9 strzałów, 4 celne
  • Exposito – 21 strzałów, 9 celnych

Obu zawodników dzieli tylko 100 minut, jeśli chodzi o czas spędzony na boisku. A gołym okiem widać, że Hiszpan jest aktywniejszy pod bramką rywala. I przede wszystkim – skoro Vitezslav Lavicka stawia na niego mimo wyskoku przed sezonem, to widocznie ceni Exposito bardziej. Być może za poprzedni sezon, bo chociaż Erik grał w kratkę, to jednak sporo dobrego dla wrocławian zrobił.

Fabiana Piaseckiego nie skreślamy, ma łatwiejszą drogę do składu niż Roginić, bo mimo wszystko Exposito tak skuteczny nie jest. Natomiast z tej dwójki to on przychodził do Ekstraklasy jako król strzelców, więc liczyliśmy na więcej.

***

Czyli co, nie opłaca się stawiać na napastników z pierwszej ligi? Nie do końca. To o tyle ciekawe, że Piasecki oraz Roginić, po których sporo się spodziewano, są dziś w cieniu takiego Mateusza Kuzimskiego, po którym spodziewano się znacznie mniej. Snajper Warty wirtuozem nie jest, ale przy niewielkiej liczbie okazji zapakował już trzy bramki. Solidnie, biorąc pod uwagę, że Kuzimski jeszcze dwa lata temu grał w trzeciej lidze. O epizodzie w Anglii już nawet nie wspominamy.

Reklama

Przy Omranie Haydarym, czy Vladislavsie Gutkovskisie też idzie postawić plusik. Michał Żyro? Liczbowo się broni. Do grona zupełnych rozczarowań zaliczymy w zasadzie tylko Szymona Sobczaka i Jakuba Wróbla. Teraz już Piaseckiego i Roginicia w tym rola, żeby określić, do której grupy chcą się zapisać.

fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Arek Dobruchowski
0
Nowy trener Manchesteru United: Wierzę, że jestem właściwym człowiekiem na właściwym miejscu

Komentarze

3 komentarze

Loading...