
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 27.11.2020 19:37 przez
redakcja
Czy to już kryzys? ŁKS znów jedzie do drużyny z górnej połowy tabeli i znów przegrywa, w dodatku znów przegrywa bez zrobionego sztycha. Tak jak skarcił łodzian Radomiak, tak dziś w dosłownie identyczny sposób zrobił to zespół Górnika Łęczna. Wytrzymać klepanko ełkaesiaków w środku pola, wykorzystać ich straty i stałe fragmenty. Górnik nie tylko wygrywa z bezpośrednim rywalem w tabeli – przede wszystkim zbliża się do niego na odległość 4 punktów.
Czy się spodziewaliśmy? W sumie trochę się spodziewaliśmy, zwłaszcza po zaprezentowaniu planszy ze składami. ŁKS do Łęcznej pojechał właściwie bez nominalnego napastnika – wypadli z uwagi na urazy Samuel Corral oraz Łukasz Sekulski i z konieczności na szpicy grać musiał Pirulo. To o tyle niewygodna sytuacja, że od razu osłabione zostają dwie pozycje – Pirulo krążący między Baranowskim i Midzierskim właściwie nie miał piłki na połowie rywala, a ewidentnie brakowało jego bajerki na prawej flance.
Trudno jest sforsować jedną z najlepszych linii defensywnych ligi, gdy z ofensywnego tercetu właściwie nikt nie gra na swojej pozycji, bo i Trąbka przecież na skrzydle wylądował dopiero po kontuzji Piotra Gryszkiewicza.
Nie deprecjonujmy jednak Górnika.
Faktycznie, w pierwszej połowie właściwie można byłoby wynieść bramki, a obraz gry nie uległby drastycznej zmianie. ŁKS pukał sobie między stoperami, raz na jakiś czas uatrakcyjniając sobie rzeczywistość finezyjnymi stratami. To po jednej z nich – gdy zakręcił się Sajdak – Górnik miał najlepszą okazję w pierwszej odsłonie. Tymosiak jednak uderzył z ostrego kąta dość mocno i bardzo niecelnie. Górnik? Gdy już odzyskiwał piłkę, właściwie powtarzał ruchy ŁKS-u. Trochę klepania między obrońcami, potem ewentualnie próba zrywu ze strony Leandro. Czy coś z tego wynikało? Jeden celny strzał, ale do koszyczka Malarza, jedna groźna piłka wzdłuż pola karnego, ale Moros umiejętnie zastawił Śpiączkę.
Emocji? Zero. Sytuacji bramkowych? Zero. Goli? Zero.
Przypominało to trochę treningową grę na utrzymanie. Jak już ŁKS przyspieszył – to strzał z czystej pozycji z 16. metra poleciał nad poprzeczką. Generalnie jednak przez okrągłe 45 minut odliczaliśmy czas do do końca z nadzieją, że w przerwie trenerzy Kiereś oraz Stawowy trochę zmienią nastawienie swoich podopiecznych.
Ale potem nastąpiła druga połowa i Górnik ŁKS połknął.
Znów wynikało to przede wszystkim z błędów ełkaesiaków, ale przecież trzeba to jeszcze wykorzystać. Początkowo gospodarze byli łaskawi. Po kapitalnym podaniu jednego z podopiecznych Stawowego – Śpiączka wyszedł jeden na jednego z Dąbrowskim. Stoper przytomnie go wyczekał, ale za faul złapał żółtko. Za drugim razem litość okazał Cierpka, który w chaosie w polu karnym ŁKS-u uderzył w bok bramki, ale za słabo, by zaskoczyć Malarza. To udało się dopiero po stałym fragmencie, gdy Tymosiak dorzucił piłkę idealnie na głowę Midzierskiego. Dąbrowski, który stał gdzieś obok, nie miał szans tego wygrać.
Przy wyniku 1:0 zostało już tylko czekać na dalsze okazje do punktowania. ŁKS nadal grał totalnie bez zęba z przodu, za to nie uległa zmianie defensywna niefrasobliwość. Wojciechowski niekryty głową – cyk, w poprzeczkę. Wojciechowski niekryty głową – cyk, w poprzeczkę. ŁKS niby też odpowiedział centrostrzałem Pirulo, ale bądźmy poważni, nie tego oczekujemy od faworyta w walce o Ekstraklasę.
Z jednej strony ŁKS jest po części usprawiedliwiony – nadal ma dość dużą przewagę nad peletonem, w dodatku dzisiaj grał bez dwóch podstawowych obrońców, dwóch podstawowych napastników i podstawowego młodzieżowca. Z drugiej strony – w meczach z pierwszą ósemką na razie wygrał raz, zremisował dwa razy, poniósł też dwie porażki. W dodatku w ostatnich trzech meczach zdobył cały jeden punkt.
Alarmu jeszcze nie ma co uruchamiać, ale lampka się już świeci na czerwono. Rywal 4 punkty za plecami, margines błędu, by utrzymać pozycję na zimę – coraz mniejszy.
GÓRNIK ŁĘCZNA – ŁKS ŁÓDŹ 2:0 (0:0)
Midzierski 72′, Wojciechowski 84′
Fot.FotoPyK
Opublikowane 27.11.2020 19:37 przez
Klątwa Weszło działa
Ciekawe jak ŁKS będzie grał, kiedy nie będzie pierwszy a nawet drugi w lidze.
Tak jak ludzie przewidywali, wystarczyły trzy mecze z czołówką i ŁKS został brutalnie sprowadzony na ziemię ze swoim infantylnym, jednowymiarowym stylem gry, potocznie zwanym „klepanką”. Zdobyte 2 pkt na 9 możliwych do zdobycia, ale gdzie tam, przecież z Radomiakiem przegrali przez rzekomo złą murawę, z Puszczą stracili 4 bramki cudem utrzymując remis podobno przez czerwoną kartkę, a co dzisiaj? Co dzisiaj w Łęcznej było nie hallo? Światło z jupiterów zbyt jasne?
Mitoman Rubaj(rubi polesie) z klubowego forum pisze o elastyczności taktycznej. Padałem, wyjąc ze śmiechu. ŁKS i estetyczność taktyczna ha ha ha! Ty do mnie, ja do ciebie, czyli pierdylion bezproduktywnych podań, tak wygląda owa elastyczność za Stawowego, tak wyglądała za Moskala. Dobre na leszczy z drugiej polówki pierwszoligowej tabeli, którzy kopią się po czołach. Ewentualnie na drugą ligę. Ekstraklasa bezlitośnie zweryfikowała ów „styl”, teraz weryfikuje czołówka zaplecza Ekstraklasy.
Pozdrowienia dla najlepszej drużyny świata i najlepszego redaktora z Łodzi – sami wiecie kogo.
Zauważcie ze Dąbrowski przy stracie bramki rywala nie krył tylko go podsadził.
Chwile później strzał w poprzeczkę Górnika przy którym Malarz chowa ręce. Poprzeczka, wiadomo, bramki nie ma.
Wiec pada za chwilę. Przypadek?
Cala druzyna ŁKS nagle dostala zbiorowej amnezji. Zagrali wolno, niedokładnie, jakby się pierwszy raz na oczy widzieli.
Sorry, tu nie ma kryzysu tylko drugie dno. O kupony chodzi?
Dlaczego Weszło tak promuje, robiąc specjalne audycje ŁKS, Arkę, Koronę z pierwszej ligi?. Dlaczego nie ma audycji o Rakowie, Górniku czy Piaście?. Co wy macie takie uprzedzenie do śląskich drużyn?. N
Śląska nikt nie lubi. Polska bez Śląska. Dlatego.
Od kiedy to Raków jest śląską drużyną?
Od momentu jak Częstochowa leży na Śląsku czyli dość długo 🙂
Mam nadzieję, że trollujesz, bo w innym wypadku popisujesz się niewiedzą. Częstochowa nie leży na Śląsku i nigdy nie leżała. Podobnie np. Sosnowiec, czy Dąbrowa Górnicza. Województwo Śląskie to nie to samo co Śląsk, co więcej tylko niecała połowa tegoż województwa to Śląsk.
Po prostu ŁKS jest niespodziewanym beneficjentem własnej chujowości. O czym piszę? Otóż dzięki posiadaniu tragicznie beznadziejnej drużyny w ekstraklasie już na kilkanaście kolejek przed końcem było wiadomo, że niczego nie ugrają. Co więcej, przyszedł wirus, który wywrócił rozgrywki do góry nogami, dzięki czemu ŁKS mógł budować sobie na spokojnie formę na przyszły sezon, podczas gdy inne drużyny nie mogły sobie pozwolić na taki komfort. Przecież taka Resovia jeszcze 31 lipca grała baraże! Oczywiste więc było, że na pewnej świeżości i jednak zebranemu w ekstraklasie doświadczeniu będą tę ligę, przynajmniej na początku, zjadać. Tyle że ten „walec” to w gruncie rzeczy był z plastiku raczej, co wystarczyło na słabszych i mimo wszystko zmęczonych rywali, którzy nie mieli jak się zregenerować i rozpocząć normalnych przygotowań do nowego sezonu. Tak naprawdę tylko ŁKS z całej ligi mógł sobie na to pozwolić (Arka i Korona spadły jednak później, ponadto doszło tam do sporej rewolucji). Oczywiste więc było, że ŁKS-iacka megalomania, tak często przejawiająca się na różnych forach, musiała być trochę sprowadzona do rzeczywistości. Bo ani Salski to nie Salomon, ani Przytuła to nie cudotwórca. Tak naprawdę wartość tej drużyny można będzie ocenić na wiosnę, kiedy warunki będą u wszystkich w miarę równe. I ok, pewnie dzięki punktom zgromadzonym jesienią ŁKS awansuje, no ale w ex. to będzie raczej poziom Stali Mielec, a nie Rakowa.
nie tak dawno pisałem, ze ŁKS jest jak typowa panna/partnerka polskiego piłkarza. Dmuchana lala. A termalica jak świadoma swojej wartości kobieta. Wykształcona, zadbana, urodziwa. A w tel wredny, zawistny konkurent ( Arka, Łęczna, Radomiak)
I co?
dostałem tyle minusów, ze jeszcze kreci mi się w głowie.
Ale teraz dodam- że ŁKS to dmuchana lala. przez media, przez te ochy-achy jak to pięknie grają.
Ale to paździerz na drużyny ogarnięte.
Te, co maja trochę oleju w głowie, ogarniętego trenera-rozbijają ŁKS bez problemu.
Pykac to można na Orliku. W I lidze trzeba zapie….lac, ryc trawę, walczyć. A nie sobie pykać zewniaczkiem, podcineczka, trzema kółeczkami .
Arka już to zrozumiała i wraca na drogę zwycięstw.
ŁKS?
Dobrze jak będą baraże.
Bo jak do tej pory góra tabeli ich leje jak małego psiaka, co narobił siku na dywanie w salonie.
Nie wspomnisz o magii Pirulo ktory moglby sam rozjebac lige? Nie wspomnisz co odzwierciedla tabela i jak ŁKS gniecie tych wszystkich ktorzy nie mają polotu do Twoich asów?Czasami i Łeczna pokaze miejsce w szeregu ….
Troche pokory człowieku.Czasami zdejmij rozowe okulary przez ktore widzisz jak Dąbrowski czapką nakrywa kazdego napadziora a Twoj idol Pirulo jest juz na liscie zyczen gigantow klubow z Rumuni lub Azerbejdzanu.
Mimo wszystko zycze sukcesow i dluzszego dachu na nowym da Gruz.
Zdrowia zycze!
Gówno się znacie na piłce. Fundamentalne pytanie jest takie : dlaczego taka Barcelona wygrałaby z topornymi rzemieślnikami z Łęcznej klepiąc w stylu ŁKSu ? Odpowiedź :
– bo ma bardzo dobrych technicznie piłkarzy na wszystkich pozycjach i
– BO MA DOBRĄ OBRONĘ, która jest podstawą przy każdej taktyce.
ŁKS nie będzie raczej stać na wirtuozów techniki i szybkości na wszystkich pozycjach, czyli co trzeba zrobić ? Zamiast poszukiwać nowych Danich Ramirezów, trzeba kupić czterech obrońców, którzy zapewnią przynajmniej 1 punkt w takich meczach jak z Łęczną gdy pomoc i atak gra kiepsko oraz 3 punkty w pozostałych.
Oto cała tajemnica dla ŁKSu.
Bardzo słaby mecz w wykonaniu ŁKS. Łęczna ma stosunkowo łatwe męczę przed sobą, więc powinna przezimować na 2 miejscu. ŁKS pewnie skończy w strefie bagażowej. Ciekawe co będzie na wiosnę. J8Ni1
Jeszcze jedno – gdzie ten dureń, który Morosa wychwalał ? Widać Stawowy go posłuchał, nie sprawdził wzrostu w Łęcznej i wystawił Dąbrowskiego pod formą i karakana Morosa. Takich to mamy w ŁKSie obrońców, którzy główki w polu bramkowym wygrać nie umieją.