
weszlo.com / Weszło
Opublikowane 22.11.2020 15:37 przez
redakcja
Oj, nie zazdrościmy dzisiaj kibicom ŁKS-u Łódź. Po dziesięciu minutach meczu z Puszczą Niepołomice klub prowadzi 2:0, a tworzy też kolejne sytuacje, wszystko wskazuje na to, że ogoli rywala kilkoma golami, tak jak zresztą zrobił to już w kilku meczach I ligi. Tymczasem Maciejowi Wolskiemu zupełnie odcina prąd. Fauluje wychodzącego sam na sam przeciwnika, dostaje czerwoną kartkę, chwilę później Malarz fatalnie zachowuje się przy rzucie wolnym. Jest 2:1 i perspektywa ponad godziny gry w osłabieniu.
Ale nie to boli najbardziej. Najbardziej boli fakt, że już w dziesiątkę ŁKS potrafił strzelić na 3:1, a potem nawet na 4:2. A i tak dzisiaj kończy mecz bez zwycięstwa.
Sami właściwie nie wiemy, jak to potraktować. Remis u siebie z Puszczą Niepołomice to nie brzmi dobrze, niezależnie od okoliczności. W Łodzi apetyty są rozbudzone do granic możliwości, obecnie oczekuje się tutaj zwycięskiego marszu, przerywanego ewentualnie jakimiś wyjazdowymi remisami w starciach z ligową czołówką. 4:4 z Puszczą to duże rozczarowanie, niemal jak porażka. Zwłaszcza że wróciły demony z Ekstraklasy – bramkarz puszczający piłkę pod brzuchem, fatalne krycie przy stałych fragmentach, bezmyślne faule. Hat-tricka zdobył Wiktor Żytek, no to ma swoją wymowę. Gość, który od ŁKS-u odbił się nie w Ekstraklasie czy w marszu po awans do niej, ale jeszcze w IV-ligowych czasach, gdy oddano go bez większego żalu do Lechii Tomaszów Mazowiecki (również z uwagi na jego preferencje kibicowskie).
Na pewno nie ma sensu czepiać się Puszczy. Ona swoje ugrała, konsekwentnie dążąc do wyrównania mimo skrajnie nieudanego początku. Przyzwoicie wyglądał zwłaszcza pressing Żytka i Rakoczego, którzy mocno naciskali na bocznych obrońców. Spławski regularnie przepychał się ze stoperami, w końcówce zresztą Puszczy niemal udało się pokonać Malarza po bardzo długo budowanym ataku pozycyjnym.
Ale czy to oznacza, że ŁKS zagrał fatalnie?
Nie. ŁKS zagrał po prostu głupio. Przy wyniku 4:2 w 60. minucie łodzianie po prostu powinni się cofnąć, zawęzić grę, wyrzec swojej karkołomnej strategii meczowej. Rozumiemy, że Wojciech Stawowy to nie tylko trener, ale i wielki filozof, a z filozofami nie ma tak łatwo. Po czerwonej kartce w pierwszej połowie nie zrobił żadnej zmiany, po prostu Rozwandowicz przeszedł na wahadło, ofensywa miała pozostać w niezmienionym kształcie. To przyniosło efekty, gola na 3:1, potem na 4:2. Antonio Dominguez znów błysnął kapitalnym strzałem z dystansu, rzuty karne to efekt świetnych wymian pod polem karnym rywala.
Słupek obił Trąbka. Do pustej bramki nie trafił Adrian Klimczak. Pirulo zmarnował sytuację sam na sam. Właściwie ŁKS w dziesiątkę mógł spokojnie strzelić i cztery, pięć goli, zabrakło naprawdę niewiele.
Ale kurczę, no są granice. Gdy grający od 27. minuty w osłabieniu ŁKS po mniej więcej 70 minutach gry zdecydował się na dwie piętki w jednej akcji, poczuliśmy – to się zemści. Kontra, faul, stały fragment – zrobiło się 4:3. Czy ŁKS się cofnął? Gdzie tam. Jeszcze przy 4:4 łodzianie szybko wznawiali grę, dążąc do bramki na 5:4. Postronnym obserwatorom to musiało imponować, ale kompletnie nie dziwimy się frustracji ełkaesiaków.
Jeśli ktoś chciał dzisiaj zobaczyć potwierdzenie, że Stawowy w ofensywie stworzył potężną broń – zobaczył. Cztery gole, dwa w osłabieniu, kolejne 3-4 niewykorzystane setki.
Natomiast utrzymał się też obraz drużyny trochę naiwnej, a już na pewno niespecjalnie wyrachowanej.
Wobec remisu Odry Opole z Górnikiem Łęczna podział punktów z Puszczą aż tak nie boli. ŁKS trzyma 7 punktów przewagi nad Górnikiem Łęczna i choć ma przed sobą trudne wyjazdy właśnie na teren Górnika oraz do Niecieczy – wiele wskazuje na to, że zimował będzie i tak na miejscu premiowanym awansem. Problem? Wróciły stare demony w defensywie, a do Łęcznej ŁKS pojedzie bez dwóch podstawowych obrońców pauzujących za kartki. W dodatku Nieciecza jest o miejsce wyżej i ma jeden mecz mniej.
Arka już przekonała się, że w I lidze nie ma nic za darmo. W tym tygodniu, przegrywając z Radomiakiem i remisując z Puszczą, ta informacja dotarła też do Łodzi.
ŁKS Łódź – Puszcza Niepołomice 4:4 (3:1)
Dominguez 9′ (k.), 37′ (k.), 59′, Wolski 11′ – Żytek 28′, 70′, 75′, Spławski 56′
Fot.FotoPyK
Opublikowane 22.11.2020 15:37 przez
Tym razem też nierówna murawa jak w Radomiu?

Tydzień temu pisałem, że gdy zaczną się mecze z czołówką, wtedy zaczną się schody, bo ŁKS gra może i w ładnym, ale jednocześnie jednowymiarowym stylu. Klepanka fajnie wygląda, jednak jak nie można klepać, to ŁKS nie ma planu B i momentalnie wszystko zaczyna się sypać. Dzisiaj czerwienień dla łksiaka, więc sytuacja idealna pod grę z kontry. Jaka kontra, o czym mowa? „Ni panimaju”.
Nawet jeśli jakimś cudem awansują do Ekstraklasy, to z tak infantylną, łatwą do rozszyfrowania grą, wynikowo znowu będą leżeć, będą bici, będą płakać.
PS.
Trenerski „wizjoner” sfochowany na Morosa czy tradycyjnie ma swój wizjonerski świat? Nie wystawiać w pierwszym składzie zawodnika, który we wcześniejszych meczach zaliczał rewelacyjne występy? Zaczyna zalatywać Cracovią za czasów wizjonera.
Przeczytales artykuł czy dalej bedzisz onanizował się swoim „a nie mowiłem” po każdej wpadce ŁKS?
Gdyby było 7:4 bo okazje ku temu byly to co byś napisał?
Brakło skuteczności w ofensywie i konsekwencji w obronie. Ot co.
Tak jak w Radomiu porażka byla przypadkowa tak i teraz remis.
Zgoda odnosnie wystawiania Dąbrowskiego kosztem Morosa.
To absurdalna i niezrozumiała decyzja co Moros udowodnil dzisiaj gdy wszedł na boisko i wyczyscil przez fragment meczu wiecej sytuacji niz Dąbrowski przez cały.
Nie trzeba było nic w taktyce zmieniać, tylko wystarczyło robić w odpowiednim czasie zmiany. Każdy profesjonalny trener przemeblowuje drużynę po czerwonej kartce. Zmiennik Wolskiego powinien wejść natychmiast. Resztę zmian należało robić najpóźniej ok 60 minuty przy wyniku 4:2. Ponoć ŁKS ma tak wyrównaną ławkę…
Stawowy na selekcjonara kadry! Wole przegrac z Wlochami 4:6 niz 0:2 po takim wstydzie…
Łks nie ma obrony. Po prostu nie potrafią bronić. Niby mało straconych bramek ale tylko dlatego, że do tej pory ofensywnie tłamsili pierwszoligowych słabeuszy, nie dopuszczając do pola karnego. Wystarczy Łks przycisnąc, zamknąć na własnej połowie i są bezradni jak dzieci we mgle. Kalka z ich pobytu w Ekstraklasie.
Spuszczanie się jak to LKS fajnie kopie pilkę, jak rozniesie 1 ligę. Pozniej awans i z taką obroną mecz za meczem w plecy, a i w ataku w Ekstraklasie nie zrobi na nikim wrazenia. Ten sam sklad, ta sama filozofia, ten sam scenariusz.
Znienawidzony przez kibiców ŁKS zawodnik, sympatyk Widzewa, wbija im 3 bramki, śmiejąc się porostu w twarz. Głupio wam frajerskie białe pały? Nie dawaliście mu żyć kiedy grał w waszym klubie, mimo że nie odpuszczał, wywiązując się z boiskowych obowiązków.
Jak tam Radwanski? Czerwona pało
Proszę sobie zrobić zrzut ekranu.Przepowiadam przyszłość. Wiosna 2021 Łks którygubi punkty znajduje się w strefie barażowej,Widzew jakimś cudem ciuła punkcik po punkciku i łapie się do strefy barażowej.W barażach Widzew ogrywa fartem Łks.Poniżeni eŁKałeSiacy siedzą na środku boiska i kiwają z niedowierzaniem głowami.Łots de fak??? Wróż Maciej
Wróż Maciej wstawaj, zesrałeś się! xD
Zrobiłeś zrzut ekranu?
Niedoszły polski Guardiola nie pierwszy raz robi zmiany, które można podsumować jednym słowem: sabotaż.
Mecz bardzo emocjonujący. Dzięki chłopaki za walkę do końca w 10. Trzymam kciuki za kolejne mecze! ŁKS!
„Ale nie to boli najbardziej. Najbardziej boli fakt,” – kogo boli? To na tym polega obiektywne dziennikarstwo ze was boli ze ŁKS traci bramki? Czy to Olkiewicz pisał?
Wczoraj Korona grając w 10 wyciągnęła z 0:1 na 2:1, a ci się cieszą, że łks od momentu straty zawodnika stracił 4 bramki i cudem utrzymał remis