Największą burzę wywołały wczoraj słowa, a może milczenie, Roberta Lewandowskiego, bo rzeczywiście było to wszystko bardzo znaczące. Jaka taktyka? W sumie cholera wie… No, ale nie tylko kapitan reprezentacji zabrał głos i warto zwrócić uwagę choćby na zdania, które wypowiedział Kamil Glik. One też sporo mówią o kondycji tej reprezentacji.
– Zostaliśmy sprowadzeni na ziemię. Krążyły głosy, że możemy wygrać całą Ligę Narodów… Nie jesteśmy tak mocni jak reprezentacje Włoch, Niemiec czy Hiszpanii. Jesteśmy średnią drużyną, która przy odrobinie szczęścia i przy odpowiednim przygotowaniu mentalnym może każdemu napsuć krwi. Dzisiaj nam się to nie udało – stwierdził stoper przed kamerami TVP Sport tuż po meczu.
Zwracają uwagę dwie rzeczy. Po pierwsze Glik otwarcie mówi, że jesteśmy średni. Z jednej strony wypada docenić szczerość, z drugiej widać: mentalnie ten zespół nie stoi najlepiej. Już nie chcemy ciągle wracać do czasów Beenhakkera czy Nawałki, ale no wtedy było trochę inaczej. Niby wiedzieliśmy, że nie jesteśmy najlepsi, natomiast głośno tego nie mówiliśmy, chcieliśmy tuszować swoje braki. Wierzyliśmy w siebie. Tutaj tego nie ma. Ot, po prostu jesteśmy średni i tyle.
Po drugie: „przy odrobinie szczęścia i przy odpowiednim przygotowaniu mentalnym możemy każdemu napsuć krwi”. Już nie wygrać, ale tylko trochę powkurzać, ponadto wychodzi z tych słów, że odpowiedniego przygotowania zabrakło. Tak, selekcjoner nie może odpowiadać za szczęście, natomiast za tę drugą sferę? Jak najbardziej. Ech, znów Beenhakker, znów Nawałka – czy wygralibyśmy z Portugalią czy Niemcami bez perfekcyjnego przygotowania? Absolutnie nie.
Poza tym cofnijmy się do 2016 roku i innych słów Glika dla TVP Sport: – Nie ma strachu przed nikim. Fajnie, że doczekaliśmy takich czasów, że o reprezentacji mówi się, iż może wygrywać z największymi.
Jest różnica, prawda? Już nie „napsuć krwi” – bo co to właściwie oznacza, 0:1, 0:2? – tylko wygrać. Już nie średnia drużyna, która potrzebuje odpowiedniego układu planet, tylko ekipa, która nie czuje przed nikim strachu i respektu. Wtedy w tę kadrę się wierzyło, ale też wierzyli w nią sami reprezentanci.
I naprawdę to nie pierwszy raz, kiedy czuć, że nie jest dobrze. Glik po Łotwie: – Pierwsze 20 minut zagraliśmy super, ale później już każdy grał pod siebie, jakimiś piętkami, tylko po to, by strzelać bramki. Nie o to w piłce chodzi. Są rzeczy, które musimy wyeliminować. Niektóre dziś bardzo mnie zagrzały, więc powiedziałem wam o tym. Ale już wystarczy, bo nie chciałbym palnąć czegoś mocniejszego. Jeśli będzie coś trzeba dodać, powiem to chłopakom dzisiaj w nocy albo jutro rano.
A to wszystko mimo zwycięstwa 3:0.
Jasne, ktoś może powiedzieć, że wyciągamy kilka wypowiedzi i budujemy do nich teorię, ale tak z ręką na sercu: nie wydaje wam się, że przez całą kadencję jest tego po prostu za dużo? Wczoraj Lewandowski i Glik, wcześniej Glik po Łotwie, Rybus otwarcie mówiący, iż piłkarzom też nie podoba się styl, w jakim gra kadra. Trochę się tego nazbierało.
I coś nam mówi: nieprzypadkowo.
Fot. FotoPyk