Reklama

Czas przełamać niemoc. Czy Szkoci powrócą na wielką piłkarską scenę?

redakcja

Autor:redakcja

12 listopada 2020, 10:58 • 8 min czytania 0 komentarzy

23 czerwca 1998 roku reprezentacja Szkocji przegrała 0:3 z Marokiem w trzeciej kolejce fazy grupowej mistrzostw świata we Francji. Dla podopiecznych Craiga Browna ta dotkliwa klęska oznaczała pożegnanie z turniejem. Jednak szkoccy kibice zapewne w najczarniejszych koszmarach nie przewidywali, że na następny występ drużyny narodowej na wielkiej imprezie przyjdzie im poczekać co najmniej 23 lata. Przeszło dwie dekady trwa bowiem eliminacyjna niemoc wyspiarzy, która dziś może zostać zakończona, jeżeli uda im się wygrać barażowe starcie z Serbią.

Czas przełamać niemoc. Czy Szkoci powrócą na wielką piłkarską scenę?

Zmarnowany potencjał

Niewiele jest w Europie reprezentacji, które trwoniłyby swój potencjał tak konsekwentnie jak Szkocja. Oczywiście nie twierdzimy tutaj, że początek XXI wieku przyniósł jakąś złotą generację szkockich piłkarzy. To byłaby gruba przesada. Niemniej, wciąż mowa o kadrze, w której nie brakuje zawodników na co dzień występujących w Premier League, nawet w topowych klubach. Do tego rzecz jasna na regularne powołania mogą liczyć gwiazdorzy Celticu oraz Rangersów. Summa summarum, w szkockiej kadrze pełno jest graczy prezentujących co najmniej dobry poziom. Może nie jest to ekipa, dla której awans na każdy turniej powinie stanowić formalność, lecz chociaż od czasu do czasu Szkoci powinni się pokazać na mundialu, albo chociaż na Euro. Tymczasem ich wyczyny po 1998 roku prezentują się następująco:

  • Euro 2000 – porażka w barażach (1:2 w dwumeczu z Anglią)
  • mistrzostwa świata 2002 – trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej (za Chorwacją i Belgią)
  • Euro 2004 – porażka w barażach (1:6 w dwumeczu z Holandią)
  • mistrzostwa świata 2006 – trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej (za Włochami i Norwegią)
  • Euro 2008 – trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej (za Włochami i Francją)
  • mistrzostwa świata 2010 – trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej (za Holandią i Norwegią)
  • Euro 2012 – trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej (za Hiszpanią i Czechami)
  • mistrzostwa świata 2014 – czwarte miejsce w grupie eliminacyjnej (za Belgią, Chorwacją i Serbią)
  • Euro 2016 – czwarte miejsce w grupie eliminacyjnej (za Niemcami, Polską i Irlandią)
  • mistrzostwa świata 2018 – trzecie miejsce w grupie eliminacyjnej (za Anglią i Słowacją)
SZKOCJA WYGRA Z SERBIĄ? KURS: 5,86 W TOTOLOTKU!

Jak widać – seria niepowodzeń rozpoczęła się dość niepozornie, bo od minimalnych porażek. Baraże o udział w Euro 2000 pomiędzy Szkotami i Anglikami przeszły do historii jako “Bitwa o Wielką Brytanię”. Pierwsze starcie na Hampden Park zakończyło się zwycięstwem gości 2:0 po dublecie Paula Scholesa. W rewanżu niespodziewanie Szkoci odgryźli się Anglikom i niewiele brakowało, a wydarliby im przewagę z rąk. Ostatecznie skończyło się jednak na wyniku 0:1 i, pomimo porażki na Wembley, to “Synowie Albionu” pojechali na Euro. Choć Kevin Keegan nie szczędził słów krytyki pod adresem swoich podopiecznych. – Wielkie brawa dla reprezentacji Szkocji, ponieważ dzisiaj byli dużo lepszym zespołem i zasłużyli na zwycięstwo. Walczyli dzielnie. My natomiast zagraliśmy znacznie poniżej oczekiwań.

Cóż, miłe słowa, lecz nawet najszczersze gratulacje nie smakują tak słodko jak awans na turniej.

Niemal równie bolesne okazały się okoliczności porażki w kwalifikacjach do mistrzostw Europy w Austrii i Szwajcarii. W trakcie eliminacyjnej kampanii Szkoci dwukrotnie pokonali wówczas Francuzów i wszystko wskazywało na to, że pozbawią “Trójkolorowych” udziału w imprezie. W przedostatniej kolejce grupowych zmagań wyłożyli się jednak na starciu z… Gruzją.

Reklama

Gruzja 2:0 Szkocja (eliminacje do mistrzostw Europy 2008)

Klaus Toppmoeller, dowodzący wówczas reprezentacją Gruzji, wyszedł na Szkotów tercetem nieopierzonych nastolatków w wyjściowej jedenastce. Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Lewan Mczedlidze strzelił otwierającego gola, Lewan Kenia fantastycznie dryblował, a Giorgi Makaridze ani razu nie dał się pokonać. Selekcjoner gości, Alex McLeish, próbował po końcowym gwizdku robić dobrą minę do złej gry. – Wciąż mamy wszystko w swoich rękach. Pozostaje nam mecz z Włochami u siebie. Jeżeli wygramy, jedziemy na Euro. Ta kadra już dokonała czegoś naprawdę wielkiego, te eliminacje tak czy owak trzeba będzie uznać za udane. Dziś zabrakło nam trochę jakości.

Ostatnie spotkanie w eliminacjach zakończyło się jednak triumfem Włochów, którzy pokonali Szkotów 2:1 w Glasgow. Decydujące trafienie zapisał na swoim koncie Christian Panucci w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. – Mistrzowie świata wyglądali na wycieńczonych. Wydawało się, że Szkoci zdążą wyjść na prowadzenie. Wtedy Panucci odebrał nam marzenia – relacjonował Phil Gordon, reporter Independent. – Wypada docenić, że nasza kadra nastraszyła obu finalistów ostatniego mundialu.

McLeish snuł teorie spiskowe. – Kilka dni temu zadzwoniła do mnie włoska dziennikarka. Zapytała: “Czy pan naprawdę wierzy, że UEFA pozwoli, żeby Włochów zabrakło na mistrzostwach Europy?”. Temat podchwycił James McFadden, gwiazda tamtej ekipy: – Sędzia podjął kilka decyzji, które nas skrzywdziły. Wiem, że takich rzeczy nie wolno mówić, ale prawda jest taka, że ktoś nie chciał nas na Euro.

“Nie mam nic przeciwko szkockiemu futbolowi!”

Manuel Mejuto Gonzalez, sędzia meczu Szkocja – Włochy
Reklama

Ile w tym wszystkim prawdy? Zapewne niewiele. Więcej frustracji.

Tak czy owak, Szkoci na turniej do Austrii i Szwajcarii nie pojechali. A byłoby to wszak ukoronowanie kariery dla takich graczy jak Kenny Miller, Darren Fletcher, Barry Ferguson, Kris Boyd, Craig Gordon, James McFadden, Shaun Maloney, Lee McCulloch, Paul Hartley, Gary Naysmith, Stephen McManus, David Weir, Graham Alexander czy Gary Caldwell. Zawodników może nie z pierwszych stron gazet, ale jednak dość znaczących w skali brytyjskiej, a niektórych przypadkach nawet europejskiej piłki.

Kuchenne drzwi

Im dalej w las, tym bardziej Szkoci zaczęli się oddalać od udziału w mistrzostwach świata i Europy. Wciąż potrafili napsuć krwi wyżej notowanym oponentom, ale dobre wrażenie psuli trudnymi do wytłumaczenia wpadkami. Spójrzmy choćby na eliminacje do ostatniego mundialu. Szkotom przydarzył się wówczas remis 1:1 z Litwą u siebie. Jak się okazało – w ostatecznym rozrachunku właśnie dwóch punktów straconych w tym spotkaniu zabrakło im do udziału w barażach. Podopieczni Gordona Strachana mogli się jeszcze wyratować, gdyby w ostatniej kolejce fazy grupowej wygrali na wyjeździe ze Słowenią, lecz spotkanie zakończyło się remisem 2:2. Można powiedzieć, że wyjazd do Rosji wybili Szkotom z głowy nasi starzy znajomi z Ekstraklasy. Gola dla Litwy zdobył bowiem Fedor Cernych, natomiast dla Słowenii dwukrotnie ukąsił Roman Bezjak.

Pod pomeczowym raportem BBC ukazał się wielce wymowny komentarz: – Szkotów nie da się nie kochać. Kiedy tylko mają sukces w zasięgu ręki, zawsze znajdą sposób, żeby wszystko spieprzyć.

Słowenia 2:2 Szkocja (eliminacje do mistrzostw świata 2018)

Jeżeli chodzi o eliminacje do Euro 2020 (teraz już 2021), wyspiarze niespecjalnie się w nich popisali. Zajęli trzecie miejsce w swojej grupie, co na pierwszy rzut oka nie wygląda tragicznie, ale prawda jest taka, że od drużyn, które wywalczyły bezpośredni awans na turniej – Rosji oraz Belgii – dzieliła ich przepaść. Szkoci przegrali z tymi ekipami wszystkie cztery bezpośrednie starcia, a ich bilans bramkowy w tych konfrontacjach to jeden gol strzelony i trzynaście straconych. Nie byłoby zatem mowy o przełamaniu passy niepowodzeń, gdyby nie rozszerzenie turnieju przez europejską federację i dodanie jeszcze jednej furtki do awansu, jaką zapewnia Liga Narodów. W premierowej edycji tych rozgrywek Szkoci zdołali wygrać swoją grupę w Dywizji C. W pokonanym polu zostawili Izrael oraz Albanię. No i dzięki temu nawet eliminacyjna klęska nie zamknęła im drogi na Euro, bo pozostały jeszcze baraże.

W tych Szkoci najpierw zmierzyli się… ponownie z Izraelem, co tylko potwierdza, do jakichś kuriozów doprowadziła UEFA, gmerając przy formule samych mistrzostw Europy oraz kwalifikacji do turnieju. Podstawowy czas gry nie przyniósł goli, podobnie dogrywa. W karnych wyspiarze okazali się jednak bezbłędni, natomiast w drużynie przeciwnej pomylił się Eran Zahavi.

REMIS SERBÓW ZE SZKOTAMI PO 90 MINUTACH GRY? KURS: 3,35 W TOTALBET!

No i właśnie w ten sposób – nie oszukujmy się, trochę psim swędem – Szkoci doczekali się szansy, by powrócić na wielką piłkarską scenę kuchennymi drzwiami. Choć przecież selekcjoner Steve Clarke dysponuje całkiem niezłą kadrą. Jeżeli spojrzymy na zawodników, którzy w ostatnich miesiącach otrzymywali powołania, znajdziemy tam takich graczy jak:

  • Premier League: Scott McTominay (Manchester United), John McGinn (Aston Villa), Andrew Robertson (Liverpool FC), Liam Cooper (Leeds United), Kieran Tierney (Arsenal FC), Ryan Fraser (Newcastle United), Oliver Burke, Oli McBurnie, John Fleck (Sheffield United), Stuart Armstrong (Southampton FC), Matt Phillips (West Bromwich Albion)
  • Championship: Scott McKenna (Nottingham Forest), Liam Palmer, Callum Paterson (Sheffield Wednesday), Lyndon Dykes (Queens Park Rangers), Kenny McLean, Grant Hanley (Norwich City), Graeme Shinnie (Derby County)
  • Scottish Premiership: Callum McGregor, Greg Taylor, James Forrest, Ryan Christie (Celtic FC), Ryan Jack (Rangers FC)

Jasne – Tierney i McTominay to nie są pierwszoplanowe postaci Arsenalu i Manchesteru United. Z kolei Andy Robertson jest rzecz jasna jednym z najlepszych bocznych obrońców Starego Kontynentu, lecz jego boiskowa pozycja w pewnym sensie go ogranicza. Trudno decydować o grze zespołu i ciągnąć reprezentację za uszy, jeśli się występuje na lewej stronie defensywy. Niemniej, można się zastanawiać, jakie my mielibyśmy oczekiwania względem reprezentacji Polski, gdyby występowało w niej plus-minus dziesięciu przedstawicieli Premier League, równie solidna delegacja z zaplecza angielskiej ekstraklasy i na dokładkę paru graczy z Celticu oraz Rangersów.

Zapewne chcielibyśmy czegoś więcej niż baraż ostatniej szansy w walce o udział mistrzostw Europy, na które jedzie przecież pół kontynentu.

Trafił swój na swego?

Paradoks całej sytuacji polega na tym, że dzisiaj w Belgradzie zmierzą się ze sobą dwie reprezentacje, które często rozczarowują swoich kibiców i wykręcają rezultaty poniżej oczekiwań. Serbowie również nie zdołali się zakwalifikować ani na Euro 2008, ani 2012, ani 2016. Lepiej szły im jednak batalie o udział w mistrzostwach świata. Zagrali wszak na turniejach w 2010 i 2018 roku.

SERBIA WYGRA ZE SZKOCJĄ? KURS: 1,76 W EWINNER!

Wszyscy poprzedni managerowie szkockiej drużyny odczuli, czym jest narodowa frustracja – pisze Ewan Murray na łamach brytyjskiego Guardiana. – I trudno się dziwić, bo ich zespoły odkrywały coraz to nowe sposoby, by nie wywiązać się z postawionych zadań. Steve Clarke wydaje się być jednak wyjątkiem od tej reguły. Craig Brown, który zabrał Szkotów na mistrzostwa Europy w 1996 i mistrzostwa świata w 1998 roku, zawsze powtarzał, że nic tak dobrze nie napędza rozwoju reprezentacji kraju jak udział w wielkiej imprezie.

Clarke również przeżył z kadrą sporo gorszych chwil, ale jeżeli uda mu się wywalczyć kwalifikację na Euro, z pewnością momenty kryzysu szybko pójdą w zapomnienie. Nikt nie będzie pamiętał o tym, jak bardzo ułatwione zostały zasady eliminacji. Szkoci są zbyt głodni udziału w turnieju rangi mistrzowskiej, by zwracać uwagę na tego rodzaju niuanse. Sam selekcjoner mówił zresztą: – Jesteśmy spokojni i przygotowani do meczu z Serbią najlepiej, jak tylko się da. Przede wszystkim, udało nam się zbudować wokół drużyny pozytywną atmosferę. Wewnątrz zespołu również wyczuwalna jest wiara w sukces. Teraz trzeba to podtrzymać. Reprezentacja Serbii, podobnie jak my, miała swoje problemy na drodze do barażowego meczu z Norwegią. Nie grali świetnie. Jednak w Oslo wznieśli się na wyżyny. W starciu z nami również spodziewamy się po nich najlepszej formy. Jesteśmy na to gotowi. I mamy dla Serbów kilka niespodzianek.

fot. NewsPix.pl

Najnowsze

Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
2
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?
Boks

Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Szymon Szczepanik
6
Usykowi może brakować centymetrów, ale nie pięściarskiej klasy [KOMENTARZ]

Komentarze

0 komentarzy

Loading...