Jeżeli szefowie Górnika Zabrze w najbliższym czasie będą przekonywali do siebie jakiegoś obcokrajowca – a zwłaszcza Greka – powinni wręczyć mu folder z historią Georgiosa Giakoumakisa. Piłkarz ten jest idealnym przykładem, jak szybko poprzez odbudowanie się w Polsce można pójść do góry. Jeszcze pod koniec lutego mówiliśmy o mało znanym napastniku z ligi greckiej, dziś to objawienie Eredivisie i świeżo upieczony reprezentant Grecji strzelający w debiucie. Przy Roosevelta dołożyli do tego swoją cegiełkę.
Giakoumakis trafił do Górnika dosłownie w ostatniej chwili, na początku marca. Został wypożyczony z AEK Ateny razem z Vasilem Vassilantonopoulosem. Obaj okazali się wzmocnieniami i dzięki pobytowi na Śląsku ich kariery nabrały rozpędu. O Vasilu napiszemy więcej w piątek, gdy podsumujemy dalsze losy obcokrajowców, którzy tego lata odeszli z Ekstraklasy, teraz skupmy się na głównym bohaterze.
JEDEN UDANY SEZON
Trudno było być zachwyconym, patrząc w CV tego 25-latka. Miał jeden niezły sezon w ojczystej Super League (11 goli dla Platanias w edycji 2016/17), a tak poza tym notował symboliczne liczby. Z Plataniasu co prawda wypromował się do AEK-u, ale tam znaczył mało, mimo że w papierach dopisał sobie nawet trzy występy w fazie grupowej Ligi Mistrzów. Nie zrobił także furory na wypożyczeniu w OFI Kreta. Po sezonie (dotychczasowego) życia, przez następne dwa i pół roku zdobył zaledwie sześć bramek na wszystkich frontach.
W Górniku statystykami też na kolana nie rzucił. Z trzech goli i jednej asysty większość dotyczy dwóch meczów z najsłabszym w stawce ŁKS-em. Ofensywny konkret Giakoumakis zaliczył jeszcze tylko z Koroną Kielce. Całościowo okazał się jednak udanym nabytkiem. Szybko wywalczył sobie miejsce w składzie i odciążył trochę Igora Angulo z walki z obrońcami. Grek takich starć nie unikał, dobrze się w nich czuł, absorbował uwagę rywali, a przy tym pokazywał, że w piłkę też grać potrafi. W dwunastu meczach z jego udziałem ekipa Marcina Brosza wywalczyła aż 23 punkty i bezstresowo się utrzymała. Zawodnik natomiast odzyskał rytm meczowy i wrócił do formy. Wszyscy zadowoleni.
VALCKX MACZAŁ PALCE
Klub z Roosevelta obu przybyszy z Hellady chciał zatrzymać. Greckie media donosiły, że umowa z AEK-iem zawierała opcję wykupu tej dwójki za pół miliona euro. Górnik miał próbować negocjować, być może licząc na to, że druga strona się ugnie, zyskując tym samym 250 tys. euro w budżecie płacowym. Skończyło się jednak na tym, że Vasil został w Atenach, a Giakoumakisa za 200 tys. euro pozyskało VVV-Venlo. – Przez całe życie śledzę holenderski futbol. Podoba mi się ofensywny styl gry Eredivisie. Chciałbym się tutaj sprawdzić nie tylko jeśli chodzi o same gole, ale też bycie ważną częścią zespołu w jakimkolwiek innym elemencie – powiedział piłkarz na wstępie.
Za jego pozyskaniem stał były dyrektor sportowy Wisły Kraków, Stan Valckx, aktualnie będący dyrektorem technicznym Venlo. – Zaproponowano go nam jeszcze przed wypożyczeniem do Górnika. Śledziliśmy tam jego poczynania, później spotkaliśmy się z nim w Polsce. To napastnik pasujący do naszego stylu gry. Jest i wysoki, i szybki, radzi sobie na dużej przestrzeni – zachwalał Valckx.
HAT-TRICK W DEBIUCIE
Nie rzucał słów na wiatr. Gość na holenderskiej ziemi robi furorę. Żadna aklimatyzacja, poznawanie nowego stylu gry, innej kultury i te sprawy – od razu wszedł z drzwiami i futryną.
Debiut w Eredivisie? Hat-trick z Emmen, który dał zwycięstwo 5:3 (jednego z goli dla pokonanych strzelił Marko Kolar, znany z Wisły Kraków). Tym samym stał się siódmym w historii holenderskiej ekstraklasy zawodnikiem, który w premierowym występie od razu zdobył trzy bramki. Poprzednio takiej sztuki we wrześniu 2012 dokonał Jurgen Locadia z PSV. – Często strzelałem dwa razy w meczu, trzykrotnie jeszcze nigdy mi się nie udało – cytował Giakoumakisa portal vi.nl.
Dwa pierwsze trafienia były zwyczajne: dostawienie nogi i rzut karny. To na 3:3 miało już w sobie element ekstra – techniczny lob w sytuacji sam na sam. Rozwiązanie mocno nieoczywiste, zwłaszcza że Giakoumakis nie stał na wprost bramki, musiał być bardzo precyzyjny. – Gdybym nie miał już dwóch bramek, możliwe, że bym tego nie spróbował i uderzał normalnie. Ale moja pewność siebie była duża i cieszę się, że wpadło – komentował.
Siłą rzeczy chwalił go także trener Hans de Koning. – Uważnie przyglądaliśmy się Georgiosowi nie tylko w kwestii tego, co robi z piłką przy nodze, ale również, jak zachowuje się grając bez piłki. W takich momentach daje drużynie dużo energii. Fajnie jest mieć takiego chłopaka w drużynie – niejako uzasadniał ten transfer szkoleniowiec.
Kolejka numer dwa. Venlo podejmowało u siebie Utrecht, a Grek w 9. minucie znakomicie zewnętrzną częścią stopy w stylu Ricardo Quaresmy (albo Kamila Grosickiego z meczu z Niemcami) asystował Guusowi Huppertsowi. Skończyło się 1:1.
Czwarta kolejka. Giakoumakis pięknym strzałem z powietrza w polu karnym szybko doprowadza do remisu w spotkaniu z Den Haag.
Ostatecznie jednak goście wygrali 2:1 w doliczonym czasie.
Następny mecz. Venlo bardzo długo przegrywa 0:2 z AZ Alkmaar. W samej końcówce najpierw łapie kontakt, a później grecki napastnik wywalcza karnego, którego samemu skutecznie wykonuje. Jego drużyna niespodziewane wywozi punkt z trudnego terenu.
Potem Giakoumakis – i zapewne każdy z jego partnerów – przeżył największe upokorzenie w karierze. Ajax rozbił Venlo aż 13:0, kompromitacja nie do opisania, ale najważniejsze, że szybko udało się odbić. Z Groningen co prawda skończyło się na porażce 1:2, ale Grek znów błysnął. W ostatniej akcji kapitalnie strzelił przewrotką, zmniejszając nieco radość gospodarzy.
W miniony weekend natomiast Venlo odniosło wreszcie drugie zwycięstwo kosztem Heraclesu Almelo. Giakoumakis przeżył niesamowitą huśtawkę nastrojów.
-
zmarnował rzut karny w 24. minucie, bramkarz wyczuł jego intencje
-
miał duży udział przy golu na 2:1, jego zagranie piętą tyłem do bramki odbiło się od obrońcy i trafiło do Vito van Crooija, formalnej asysty mu jednak nie zaliczono
-
nierozważnym wślizgiem sprokurował rzut karny, dający grającym od początku drugiej połowy w dziesiątkę gościom remis 2:2
-
sytuacyjnym strzałem z paru metrów strzelił zwycięskiego gola w 88. minucie
– Niestety dla mnie i mojego zespołu, nie miałem najlepszego dnia przeciwko Heraclesowi. Na szczęście w drugiej połowie trochę nadrobiłem. Przy golu wreszcie wszystko wyszło jak należy, bo była to dla mnie okropna noc – mówił na gorąco.
POCHWAŁY OD MACHLASA
Aktualny bilans Giakoumakisa w Eredivisie to osiem meczów, siedem goli i jedna asysta, a trzeba jeszcze pamiętać o dwóch trafieniach z Den Bosch w Pucharze Holandii. W całej lidze więcej bramek od niego ma jedynie Danilo z Twente Enschede.
Fanem swojego rodaka stał się Nikos Machlas. 61-krotny reprezentant Grecji, który w Eredivisie zdobył 98 bramek w barwach Vitesse i Ajaxu, niedawno stwierdził, że obecnie kibicuje Venlo ze względu na Giakoumakisa. – Wow, on naprawdę tak powiedział? Machlas jest na innym poziomie, to legenda naszego futbolu. Jestem zaszczycony, że mnie ogląda – mówił sam zainteresowany portalowi vi.nl.
Machlas przy wszystkich komplementach zwracał też uwagę, że Giakoumakis potrzebuje jeszcze większej pewności siebie. Adresat tych słów nie zamierzał polemizować. – To absolutna prawda. Przez ostatnie trzy lata grałem bez przekonania o własnej wartości. To był główny powód, dla którego mój rozwój został zatrzymany. Tęskniłem za nowym początkiem, za nową szansą. Mam ją tutaj – dodawał.
Oczywiście nie ma się co rozpływać nad jego dokonaniami, bo holenderska ekstraklasa jako całość to nie jest nie wiadomo jaki poziom. Nie tak dawno regularnie w niej występował Ognjen Gnjatić, a Fabian Serrarens kilka miesięcy przed transferem do Arki Gdynia potrafił sieknąć hat-tricka z Fortuną Sittard. Nie można też jednak tych goli lekceważyć, mają one swoją wymowę.
DEBIUT Z BRAMKĄ NA KADRZE
Na pewno nie zlekceważył ich sztab reprezentacji Grecji. Giakoumakis został nagrodzony za ostatnie tygodnie, otrzymując powołanie na listopadowe zgrupowanie. Z pewnością nie bez znaczenia jest fakt, iż selekcjonerem Greków w ubiegłym roku został Holender John van’t Ship, który siłą rzeczy musiał śledzić wydarzenia w ojczyźnie. – Gdyby głównie o to chodziło, wtedy każdy grecki zawodnik z Eredivisie byłby powoływany, a tak nie jest. Gram dobrze i strzeliłem już dużo goli, dlatego zostałem wyróżniony – odpierał te zarzuty napastnik Venlo.
W każdym razie, od dwóch miesięcy dawał selekcjonerowi argumenty. No i na kadrze również nie zamierzał się nieśmiało oswajać z otoczeniem. W dzisiejszym towarzyskim sprawdzianie z Cyprem od razu rozegrał pełny mecz, a w 18. minucie świętował premierową bramkę w narodowych barwach. Dobre przyjęcie dalekiego podania i spokój w zamieszaniu w polu karnym – klasa.
GOOOAALLL! @EthnikiOmada 🇬🇷
Greece 2 – 0 Cyprus (17’)
Giakoumakis scores on his debut to double Greece’s lead with a great piece of skill! #GRECYP pic.twitter.com/Ss45jWFOpQ
— Super Greek (@TheSuperGreek_) November 11, 2020
Było to podwyższenie na 2:0. Przy otwierającym golu Giakoumakis także maczał palce – jego strzał dobił inny debiutant, 18-letni Christos Tzolis z PAOK-u Saloniki.
Koniec końców goście odpowiedzieli bramką kontaktową i tyle.
Jasne, reprezentacja Grecji – delikatnie mówiąc – nie przeżywa najlepszego okresu. Jeszcze w 2014 roku po rzutach karnych poległa z Kostaryką w walce o ćwierćfinał brazylijskiego mundialu, ale potem potrafiła przegrać eliminacyjny dwumecz z Wyspami Owczymi, a na trzy następne wielkie imprezy nawet się nie zakwalifikowała. Dziś to ekipa z dywizji C grupy Ligi Narodów, której największą gwiazdą jest bramkarz Benfiki, Odysseas Vlachodimos. Mimo to nadal mowa o zespole, który może być nieprzyjemny dla każdego i ma swoich przedstawicieli w Bundeslidze, Serie A czy Premier League. No i ciągle musimy pamiętać, z jakiego punktu startował Giakoumakis, gdzie był jeszcze niewiele ponad pół roku temu.
W grudniu skończy 26 lat i jeśli nie zanotuje mocniejszego spadku formy, najlepsze w karierze dopiero go czeka. A tego wszystkiego mogłoby nie być, gdyby zimą nie poszedł do Górnika i pozostał na ławce AEK-u Ateny.
Fot. FotoPyK/Newspix