Przez lata wydawało się, że Manchester United doczekał się lewego skrzydłowego światowej klasy, który potrafi czarować nie tylko na boisku. Boiskowa charakterystyka Ryana Giggsa z miejsca narzucała skojarzenia z Georgem Bestem, zwłaszcza że i wizualnie dało się dostrzec oczywiste podobieństwo. Odróżniać obu panów miało to, co poza boiskiem. George był przecież utracjuszem, który przez życie szedł, a czasami zataczał się w tanecznym rytmie, przy akompaniamencie brzdąkających kieliszków i pucharów. Ryan? W 2007 roku został odznaczony Orderem Imperium Brytyjskiego.
Już po aferze ze zdradzaniem żony z małżonką własnego brata było jasne, że kolejne ordery raczej do piersi Giggsa się nie przykleją. Ale w ostatnich dniach na jego i tak zszarganym wielokrotnie wizerunku pojawiły się kolejne rysy. Giggs został aresztowany pod zarzutem napaści na swoją dziewczynę, a chwilę później odsunięty od prowadzenia reprezentacji Walii w trzech najbliższych spotkaniach.
A przecież równe dziesięć lat temu, w 2010 roku, w przedmowie do biografii Giggsa, Sir Alex Ferguson określił nadanie Walijczykowi szlacheckiego tytułu kwestią czasu.
Jego nazwisko jest okryte glorią, jego reputacja jest niepodważalna, pozostaje idolem dla milionów ludzi na całym świecie, a zebrane przez niego puchary i inne trofea wystarczyłyby do zapełnienia całego szeregu gablot. Natomiast jest jeszcze jedna rzecz, którą powinna się wydarzyć, wierzę, że to tak naprawdę kwestia czasu. Jak bardzo byłbym zaszczycony, gdybym mógł na tablicy ze składem napisać słowa: Sir Ryan Giggs”.
Ach, jakiż to był przykładny dżentelmen.
Na boisku bez czerwonej kartki, nawet żółte kartoniki łapał rzadko. Bez skandali, bez przepychanek, bez wymyślnych fryzur. W galopującym świecie był symbolem stałości – zawsze w tym samym klubie, zawsze z tym samym numerem, w tej samej części boiska, z tym samym repertuarem zagrań. To właśnie o tego typu ludziach zeznający przed sądem przyznają w pełni zaskoczeni: to przecież dobry chłopak był i mało pił! Ha, wszystko się zgadza, co do joty, bo przecież i profesjonalizm Giggsa był niemal legendarny. O lewą stopę dbał do tego stopnia, że nigdy nie zdecydował się na manualną skrzynię biegów. Joga, rozciąganie, diety – wszystko po to, by wycisnąć z kariery maksimum i wydłużyć ją tak długo, jak to tylko możliwe.
Tym trudniej zresztą pogodzić się z tym, co stało się dalej.
Przedmowa o szlachectwie w wykonaniu Sir Alexa Fergusona to 2010 rok. Już kilkanaście miesięcy później, temat szlachectwa został zamknięty na zawsze.
Zdradzanie żony. Z żoną brata. W momencie, gdy obie pary jak gdyby nigdy nic poszerzały rodzinę o młodych Giggsów. Ta afera to nie jest żadna rysa na wizerunku, to jest zebranie wszystkich medali i trofeów, a następnie widowiskowe wyrzucenie ich za okno. To, co się działo w czworokącie Rhordi-Natasha-Ryan-Stacey na zawsze przekreśliło wizerunek łagodnego dżentelmena, sumiennie budowany na piłkarskich murawach. Romans miał trwać 8 lat, oczywiście z przerwami na pomniejsze wyskoki Ryana, rzekomo uzależnionego od seksu.
– Już w 2008 roku miałem swoje podejrzenia – zwierzał się Rhodri Giggs. – Oni akurat zdobyli tytuł mistrzów Anglii, zorganizowano z tej okazji przyjęcie. Pokłóciliśmy się wtedy i zobaczyłem, że na telefonie Natashy są wiadomości od kogoś, z propozycjami wiadomych spraw. Dziś wiem, że pisał je Ryan – mówi w rozmowie „This Morning” zdradzony brat.
OSIEM LAT. Własny brat. Fani United, którzy do tej pory mogli szydzić ze stosunków w szatni Chelsea, gdzie dość szorstki finał miała przyjaźń Wayne’a Bridge’a i Johna Terry’ego, dostali strzał między oczy. Podejrzanych przecież mogło być wielu, playboy Cristiano, oszukujący przy kontroli dopingowej Ferdinand, może nawet Beckham, pierwszy pełnoprawny piłkarz-celebryta. Ale Ryan? Nasz lojalny, spokojny i ułożony Ryan?
Relacja Natashy? Aż ciężko tego słuchać.
– Spotykaliśmy się w hotelach, działo się to o różnych porach. Upewniałam się, że nikt nas nie przyłapie. Chcieliśmy tego oboje, więc każde z nas należy w tej sytuacji obwinić po równo. Po pewnym czasie zaszłam w ciążę z Rhodrim, To nieco zmieniło nasze stosunki z Ryanem, który czuł się zazdrosny, bardziej uczuciowy, chciał się bardziej zaangażować. Kontynuowaliśmy to jednak nawet, kiedy byłam w ciąży. Romans chciałam przerwać dopiero, gdy byłam już w 6-7. miesiącu ciąży – mówiła na antenie irlandzkiej RTE.
Ta twarz Giggsa to jednak dopiero wierzchołek. O jego kolejnych wyskokach donosiła brukowa prasa, którą piłkarz nieudolnie próbował… zakneblować. To wywołało kolejną z afer, które kładą się cieniem na wizerunku trenera.
„The Sun” opisało romans Giggsa z walijską WAG, Imogen Thomas, uczestniczką „Big Brothera”. Oboje podjęli działania prawne, gwarantując sobie tzw. gagging order, czyli sądowy nakaz ukrycia personaliów osób zaangażowanych w sprawę. Wielu ludzi uznawało, że Thomas szantażuje Giggsa, ale fakt, że „żonaty piłkarz z Premier League” też próbował kneblować prasę, zdecydowanie nie poprawił opinii Walijczyka w oczach dziennikarzy i kibiców. Do dziś nie jest pewne, czy do romansu faktycznie doszło, ale zadziałał „efekt Streisand”, nazwany tak oczywiście od pamiętnej afery z fotografią Barbary Streisand.
„The Scottish Herald” opublikował okładkę ze zdjęciem Giggsa i napisem „ocenzurowano”. Rozbrajająco zachował się wówczas John Hemming z brytyjskiej Izby Gmin, wskazując, że „wysoce niepraktyczne byłoby teraz karanie 75 tysięcy ludzi za to, że piszą o Ryanie Giggsie”.
Usprawiedliwienie?
Chyba nie, usprawiedliwienie to złe słowo. Nie jest usprawiedliwieniem dla alkoholika wychowanie w rodzinie, gdzie alkohol był na porządku dziennym. Nie jest usprawiedliwieniem dla narkomana, że nigdy nie spotkał na swej drodze psychologa. To bardziej próba wyjaśnienia, co takiego mogło się dziać w głowie genialnego piłkarza, który uznał, że świetnym pomysłem będzie 8-letni romans z żoną brata. Otóż Ryanowi ewidentnie brakowało pozytywnych wzorców.
Do tego stopnia, że przecież z juniora Ryan Wilsona, grającego dla reprezentacji Anglii syna rugbysty Danny’ego Wilsona, wyrósł dorosły piłkarz Ryan Giggs, grający dla Walii, uznający jedynie matkę i jej panieńskie nazwisko. Tak drastyczne odcięcie więzi z ojcem, który opuścił rodzinę wskazuje jasno: ognisko domowe u państwa Wilsonów nie mogło być odpowiednim wzorcem dla obu dorastających chłopców.
– Brak ojca po części wpłynął na to wszystko. Ryan i Rhodri naprawdę muszą między sobą tę sprawę wyjaśnić, albo nigdy nie pozbędą się tego koszmaru ze swojego życia – mówił… zatroskany ojczulek, Danny. Przypomnijmy: Danny, który ich zostawił, który regularnie nadużywał alkoholu i wylądował w więzieniu za jazdę po pijaku.
Rodzinnych więzi z ojcem chyba jednak nie udało się do końca odbudować.
Po czym wnosimy? – Abyś mógł być trenerem, potrzebne jest zaufanie. Nie spodziewam się, że piłkarze zaufają mu po tym, co zrobił własnemu bratu. To po czynach oceniasz człowieka. Skoro jest oszustem i niewiernym żonie kłamcą, jak można mu zaufać? – to już tyrada Danny’ego Wilsona po tym, jak Giggs został tymczasowym trenerem United. „Tchórz, mamisynek, gość bez osobowości” – Wilson niespecjalnie się szczypał z własnym synem. Objęcie reprezentacji Walii kilka lat później? „Wstydzę się go, jego własna rodzina go nie szanuje„.
Zresztą, to od pewnego czasu dość skomplikowana sytuacja. Rhodri rozwiódł się z Natashą w 2013 roku, Ryan rozwiódł się ze Stacey cztery lata później, po dość burzliwych 10 latach małżeństwa. Ryan za definitywne zamknięcie tego rozdziału w swoim życiu zapłacił 40 milionów funtów. Rhodri też na swój sposób rozliczył się z przeszłością – wystąpił w reklamie bukmachera, w której zachęcał do zmiany firmy, bo „lojalność już nie istnieje, dziś liczą się wyłącznie zdobycze”.
Ryan ponoć przeszedł konsultacje z psychologiem. Czego dotyczyły? Nie, nie seksu, nie zdradzania żony z bratem, nie rozwodów. Radzenia sobie z tym, że już nie jest częścią Manchesteru United.
Wydawało się jednak, że czas wyleczy wszystkie rany.
W końcu Giggs ruszył dalej, jako selekcjoner reprezentacji Walii zaczął już nawet odnosić pewne sukcesy. Awans na Euro 2020 to pierwszy przykład z brzegu – zwłaszcza, że za czasów kariery zawodniczej Giggs nigdy nie dał zbyt wiele swojej ojczyźnie, ani razu nie pojechał z nią na żaden wielki turniej, a trzeba też przyznać – bardzo często wypadał ze zgrupowań z urazami i kontuzjami, trochę odwrotnie do Garetha Bale’a, leczącego się w Madrycie, a grającego w Walii. Jako trener zaczynał odkupować swoje boiskowe i pozaboiskowe winy.
Prywatnie związał się z Kate Greville, z którą miał tworzyć związek od rozwodu aż do minionego weekendu. Po 22 rezydencję Ryana odwiedziła policja, wezwana przez Kate.
Angielskie brukowce mają już pełną wersję zdarzeń. Para wróciła do domu po wyjściu na miasto, Kate oskarżyła Ryana o kolejne skoki w bok. Ten miał się wściec i dokonać napaści – jak podaje policja, doszło do niewielkiego uszkodzenia jej ciała. Policja sucho informuje, że zarzuty są dość poważne, ale jednocześnie Giggs nie przyznaje się do winy i chętnie współpracuje z funkcjonariuszami. Greville wyprowadziła się z posiadłości i – uwaga – zabrała ze sobą psa.
Walijska federacja na razie nie wykonuje gwałtownych ruchów – odsunięcie Giggsa od prowadzenia kadry na trzy mecze należy traktować jako czas na ustalenie faktów.
Nie wykluczamy, że Ryan okaże się niewinny, że doszło po prostu do karczemnej awantury, gdzie obie strony zaczęły rzucać talerzami. Ale sami przyznacie – ciężko wykrzesać uczucie do gościa, który zdaje się od dwudziestu lat powielać te same błędy. Tak genialny na boisku, tak lojalny, tak idealny. A jednocześnie tak lekkomyślny, tak ułomny i słaby poza murawą.
W postaci Giggsa najbardziej niesmaczny jest chyba właśnie brak zgodności między oficjalnym wizerunkiem tego kawalera Orderu Imperium Brytyjskiego, a smutną rzeczywistością, w której gość staje się w najlepszym wypadku uzależnionym od seksu awanturnikiem. W najgorszym – damskim bokserem, który napaścią na dziewczynę udekorował swoją bogatą rubrykę „największe świństwa wyrządzone kobietom”.
George Best przynajmniej nikogo nie oszukiwał. Żył po swojemu i po bandzie, ale też żył szczerze. Giggs? Czy zarzuty znajdą finał w postaci wyroku, czy też nie – jego pomniki już dawno leżą w gruzach.
RM, JO
Fot.Newspix