Reklama

Przełamanie Hazarda, dublet Benzemy. Real Madryt wraca na zwycięskie tory

redakcja

Autor:redakcja

31 października 2020, 15:46 • 4 min czytania 3 komentarze

Starcie Realu Madryt z Huescą zapowiadało się całkiem interesująco. Rywal „Królewskich” niby szwendający się w okolicach strefy spadkowej, ale mimo wszystko preferujący dość otwarty, odważny futbol. Nawet w starciach z topowymi oponentami. Poza tym – urzędującym mistrzom Hiszpanii zdarzają się ostatnio wstydliwe wpadki, więc wcale nie było takie pewne, że dziś bez problemów przechylą oni szalę zwycięstwa na swoją korzyść. No i rzeczywiście – trochę problemów mieli, choć nie tak znowu wiele. Wynik 4:1 dla gospodarzy dość dobrze oddaje przebieg spotkania.

Przełamanie Hazarda, dublet Benzemy. Real Madryt wraca na zwycięskie tory

Wyczekiwane przełamanie

Pierwsza połowa nie toczyła się zgodnie z oczekiwaniami Zinedine’a Zidane’a. Właściwie to nie można nawet powiedzieć, by Real miał nad Huescą przewagę. Owszem, „Królewscy” zdecydowanie górowali nad rywalami w posiadaniu piłki, lecz wynikało z tego niewiele. Żeby nie powiedzieć: nic. Goście świetnie się bronili, właściwie nie wpuszczając mistrzów Hiszpanii we własne pole karne. Poza jednym, bardzo groźnym strzałem Sergio Ramosa, pod bramką Huesci nie działo się nic godnego uwagi. Mało tego. Goście nie ograniczali się wyłącznie do defensywy. Regularnie niepokoili defensorów Realu kontratakami. Może nie grali wyszukanej piłki, bo ich podstawowym pomysłem na rozmontowanie linii obrony „Królewskich” było zagrywanie długich piłek za plecy Edera Militao, ale byli w tym bardzo konsekwentni. No i w paru sytuacjach zabrakło niewiele, by ustawiony na szpicy Rafa Mir znalazł się w doskonałej pozycji do zdobycia gola.

Tym bardziej szokujące było zatem to, co wydarzyło się w 40. minucie spotkania. Eden Hazard ustawił sobie piłkę na trzydziestym metrze. Rozpędził się. Huknął z lewej nogi. I trafił niemal po widłach.

Serio – nic nie zwiastowało tego gola. Belgijski skrzydłowy, podobnie jak jego koledzy, kiepsko wszedł w spotkanie. Nie udawały mu się dryblingi, nie miał miejsca do rajdów, nie kleiły mu się także krótkie wymiany podań z kolegami. Aż tu nagle posłał spektakularną torpedę, jakiej nie powstydziłby się sam Cristiano Ronaldo. To zaledwie drugie trafienie Hazarda w barwach Realu.

Cóż – jak się już przełamywać i sygnalizować powrót do formy, to w takim stylu.

Reklama

Z górki

Jak się udało rywali napocząć, sprawy zaczęły się toczyć po myśli „Królewskich”. Jeszcze przed przerwą drugiego gola wpakował Karim Benzema. Z kolei na początku drugiej odsłony spotkania Francuz wcielił się w rolę asystenta i fenomenalnie dograł piłkę do Federico Valverde, który w pięknym stylu wpakował ją do sieci. W tej akcji również maczał palce Hazard, któremu zdobyty gol ewidentnie dodał skrzydeł i pozwolił na złapanie luzu, tak charakterystycznego dla Belga za czasów gry w londyńskiej Chelsea. Aż szkoda, że Zizou zdjął skrzydłowego z boiska już po godzinie gry. Ale dziwić się nie możemy – biorąc pod uwagę zawirowania zdrowotne, jakie ma za sobą Hazard, lepiej dmuchać na zimne. Zwłaszcza przy wyniku 3:0 z Huescą, która nie wygrała jak dotąd ani jednego ligowego spotkania.

Co tu dużo mówić – już drugi gol dla „Królewskich” wygasił emocje w dzisiejszym starciu, a trzecie trafienie gospodarzy po prostu mecz zabiło. Choć piłkarze Realu, trzeba im oddać, nie zadowolili się bezpieczną przewagą i dość aktywnie szukali kolejnych trafień. Swoje szanse marnowali między innymi Benzema czy Rodrygo. Jak na ironię – to piłkarze Huesci znaleźli drogę do siatki. Defensorzy Realu popełnili szereg błędów w ustawieniu, co zostało skarcone przez David Ferreiro.

Wydawało się wówczas, że Huesca może wskrzesić ten mecz. Ale tylko przez kilka chwil. Gospodarze szybko odebrali rywalom kontrolę nad wydarzeniami i przed końcem gry Benzema zdążył jeszcze podwyższyć wynik na 4:1.

Summa summarum – dość łatwe zwycięstwo Realu Madryt. Łatwe i ważne, bo pozwalające, by szybko puścić w niepamięć ostatnią wpadkę w fazie grupowej Lidze Mistrzów. Rywal wysoko poprzeczki nie zawiesił, fakt, lecz całkiem się też przed „Królewskimi” nie położył. Choć wcale byśmy się nie zdziwili, gdyby Zizou najwięcej czasu podczas pomeczowej pogadanki z zespołem poświęcił na omówienie straconego gola. Niby pozbawionego większego znaczenia dla losów spotkania, ale jednak sygnalizującego, że defensywie Realu nadal daleko do ideału. Wspomniany Eder Militao to na ten moment zdecydowanie nie jest gość, który gwarantuje spokój w tyłach.

REAL MADRYT 4:1 SD HUESCA
(E. Hazard 40′, K. Benzema 45′ 90′, F. Valverde 54′ – D. Ferreiro)

fot. NewsPix.pl

Reklama

Najnowsze

Polecane

Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024

Paweł Paczul
0
Probierz: Grając tak jak z Walią, mamy szansę na awans z grupy Euro 2024
Ekstraklasa

Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Michał Trela
1
Królowie stojącej piłki. Kto w Ekstraklasie najlepiej korzysta ze stałych fragmentów gry?

Hiszpania

Komentarze

3 komentarze

Loading...