Reklama

Jakub Kamiński – skrzydłowy, na którego czekaliśmy

Damian Smyk

Autor:Damian Smyk

23 października 2020, 14:34 • 5 min czytania 4 komentarze

– Wiedzieliśmy, że Benfica to dobry zespół, ale wyszliśmy i pokazaliśmy, że polska drużyna nie musi narobić wstydu – mówił po meczu Jakub Kamiński. 18-letni chłopaczek, który w seniorskiej piłce zagrał mniej meczów niż Jan Vertonghen zagrał w europejskich pucharach. Zawsze lepiej się wstrzymać z takimi przewidywaniami, bo już różne talenty życie weryfikowało. Ale co do tego zawodnika jesteśmy przekonani – zrobi karierę. A wiecie dlaczego zrobi?

Jakub Kamiński – skrzydłowy, na którego czekaliśmy

Bo jest nie tylko szybki

Mało mieliśmy przypadków młodych skrzydłowych, którzy wchodzili do ligi i wyróżniali się głównie tym, że byli szybcy? No nie, było ich od groma. Tak to z bocznymi pomocnikami jest, że wystarczy im odpalić kilka piłek na dobieg, oni zrobią parę wrzutek z zamkniętymi oczami, uda im się strzelić ze dwa gole – i już widzimy w nich nowych Błaszczykowskich. A gdzie, jaki Błaszczykowski – toż to Robert Pires z Nowego Sącza, to przecież David Beckham z Koluszek!

Niestety później przychodzi weryfikacja. Bo ten młody i szybki skrzydłowy natknie się na obrońcę, który też jest szybki, a i jeszcze ustawiać się umie. I dupa, i koniec hasania. Bo trzeba umieć kiwnąć, pobawić się techniką. A jeśli dostaje już piłkę i musi ją zgasić w pełnym biegu, to wolałby już przesiedzieć sobotę bez dostępu do galerii handlowej niż stawać przed takimi wyzwaniami.

Moglibyśmy tu na pęczki wymieniać takich skrzydłowych, którzy gdzieś błysnęli, bo byli wyłącznie szybcy, a dzisiaj nie ma ich nawet w Ekstraklasie. Kamil Mazek, Łukasz Moneta, Miłosz Przybecki, Dariusz Formella… Ich problemem było to, że ktoś w pewnym momencie przeszacował ich atuty szybkościowe i nie zadbał o to, by lepiej grali w piłkę. By i mieli technikę, i zwinność, i wyobrażenie przestrzeni na boisku.

Reklama

Kamiński to ma – jako osiemnastolatek, a nie 22-letni piłkarz, który musiał już mieć jedną sodówkę za sobą, trzy wypożyczenia do I i II ligi oraz skandalizujące foty na forum kibicowskim.

Bo gra inteligentnie

Jeden dobry polski trener powiedział nam niedawno, że problemem polskich skrzydłowych jest to, że zawsze chcą piłkę do nogi. Laik weźmie to za atut – no bo widocznie gość jest dobry technicznie, więc chce się kiwać. Ale to tylko tak wygląda. Wielu polskich skrzydłowych chce piłkę do nogi, bo – po pierwsze – łatwiej jest ją przyjąć, a – po drugie – to najprostsze rozwiązanie dla akcji.

Ale skoro najprostsze, to też najłatwiejsze do rozczytania dla rywala. Obrońca ma skrzydłowego przed sobą, czeka na ruch, może sobie spowalniać atak spokojnym cofaniem się bokiem do akcji. Oczywiście, czasami skrzydłowy okiwa defensora, ale zapytajcie dowolnego obrońcę – woli mieć przeciwnika przed sobą czy woli, gdy ten wbiega mu za plecy?

No i dochodzimy do sedna problemu. Umiejętności wykorzystania przestrzeni między obrońcami i za ich plecami, to dziś jedna z najważniejszych cech bocznych pomocników. Jeśli tego nie umiesz, to wyżej dupy nie podskoczysz. I znów – Kamiński to potrafi. Zwróćcie uwagę jak podaniem, a następnie ruchem wymusza zagranie od Tiby na wolne pole.

Reklama

I to nie jest pierwszyzna – Kamiński z automatu rusza na wolną przestrzeń. To kilka przykładów z tego sezonu, po których albo padły gole, albo Kolejorz miał bardzo groźne sytuacje strzeleckie.

Bo nie boi się brać odpowiedzialności

Oczywiście wiek nie jest żadnym wyznacznikiem przy ocenie umiejętności zawodnika tu i teraz. Ale jak świat światem, tak przeważnie odpowiedzialność za podejmowanie decyzji spada na szefów grupy. W robocie, na orliku pod blokiem, ale i w profesjonalnej drużynie piłkarskiej. Do młodych często podchodzi się na zasadzie “jak zrobi coś ponad plan, to fajnie, ale wymagań wobec nich nie mamy”.

Tymczasem Kamiński właściwie od swoich początków w pierwszej drużynie gra niezwykle dojrzale. Nadal ma fantazję, nadal lubi się zabawić, ale trudno na niego patrzeć przez pryzmat numeru PESEL. Po nim nie widać, że ma osiemnaście lat.

Gdy wiosną brakowało na boisku Jóźwiaka i teraz, gdy już w Kolejorzu go nie ma, to Kamiński jest tym skrzydłowym, który decyduje, jak ma być zagrana akcja i jak ją trzeba wykończyć. A propos finalizacji – chyba już powoli można mówić o jego firmóweczce.

Bo ma głowę tam, gdzie powinien mieć

W Lechu mówią, że tak dojrzałego osiemnastolatka jeszcze nie widzieli. I pytaliśmy nie tylko w szatni, ale u szeregowych pracowników obcujących z drużyną czy w sztabie szkoleniowym. Z tymi młodziakami to różnie bywa. Często są nieporadni życiowo, bo od dzieciaka wmawia im się, że są wielkimi talentami i cały świat będzie im się kładł u stóp. Czasem po pierwszych pięciu meczach w Ekstraklasie odkręca się taka sodówka, że tryska aż uszami.

A Kamiński jest pewny siebie, ale nie przesadnie napompowany przeświadczeniem o własnej genialności. Galerii handlowych nie lubi. Dzień rozpoczyna od odpalenia wydarzeń ze świata. Potrafi złożyć zdanie bez piłkarskich banałów o wyciąganiu wniosków.

No i jest silny psychicznie. W zeszłym roku po rodzinnym dramacie wszedł na boisko, dźwignął ciężar gatunkowy meczu. Dopiero po nim powiedział kolegom i trenerom co się stało. Wówczas nie miał jeszcze osiemnastu lat. Jeśli to nie jest dowód na to, że ten chłopak ma mocną mentalność i silny charakter, to innych dowodów nie ma.

“Kiedy” zamiast “czy”

Moder już został odkryty przez Zachód. Jóźwiaka w Lechu już nie ma. Gumny też wyfrunął. Wczoraj kapitańską opaskę założył Puchacz. Ale wydaje się, że w kwestii Kamińskiego każde pytanie powinno się zaczynać od “kiedy”, a nie od “czy”. Bo dziś zastanawia nas tylko to – kiedy zostanie powołany do kadry (hah, szybko poszło!) i kiedy trafi do dobrego zagranicznego klubu?

fot. FotoPyk

Pochodzi z Poznania, choć nie z samego. Prowadzący audycję "Stacja Poznań". Lubujący się w tekstach analitycznych, problemowych. Sercem najbliżej mu rodzimej Ekstraklasie. Dwupunktowiec.

Rozwiń

Najnowsze

Ekstraklasa

Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Bartosz Lodko
0
Dobra wiadomość dla trenera Kolendowicza. Podstawowy zawodnik wraca do gry

Komentarze

4 komentarze

Loading...