Reklama

Real w pełni zasłużenie przegrywa z beniaminkiem!

redakcja

Autor:redakcja

17 października 2020, 21:39 • 4 min czytania 6 komentarzy

Po serii 15 ligowych meczów bez porażki można spokojnie napisać, że każda klęska Realu Madryt stanowi pewne zaskoczenie. Co więcej – stało się to na królewskim terenie, gdzie ostatni raz Real przegrał w lutym z Manchesterem City. Cofnąć się do domowej porażki ligowej? Oj, trzeba byłoby odwinąć taśmę aż do sezonu 2018/19. A kiedy ostatni raz stołeczny klub przegrał z beniaminkiem? W dodatku w pełni zasłużenie, dziękując losowi, że rywal nie błyszczał skutecznością? 

Real w pełni zasłużenie przegrywa z beniaminkiem!

Może trudno nazwać ten występ kompromitacją, szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę personalia. Zinedine Zidane dzisiaj nie mógł, a pewnie też i niespecjalnie chciał zagrać wyjściowym garniturem. W połowie dokonał aż czterech zmian, a po wejściu Jovicia gra nawet zaczęła jakoś wyglądać. Ale co z tego? Oczywiście, znajdziemy jakieś punkty zaczepienia, jeśli będziemy chcieli Real koniecznie usprawiedliwić. Ba, nie mamy wrażenia, że ta porażka powinna wywołać jakiś popłoch wśród fanów zespołu z Madrytu. Nie zmienia to jednak faktu, że dzisiaj mistrz Hiszpanii przegrał na własnym terenie z beniaminkiem po meczu, w którym równie dobrze mogło być 3:0, albo i 4:0 dla zespołu z Kadyksu.

Bo dzisiaj Cadiz po prostu było lepsze. O klasę lepsze.

PIORUNUJĄCY KWADRANS

Tak naprawdę 0:1 powinno być już po dwóch minutach grania. Bezsensowna zabawa we własnym polu karnym w wykonaniu Toniego Kroosa zakończyła się strzałem Negredo niemal do pustej bramki. Słowo „niemal” w tym wypadku symbolizuje nadjeżdżającego Sergio Ramosa, który tylko dzięki swojemu refleksowi oraz koordynacji zdołał wygarnąć piłkę z linii bramkowej. Jeśli ktoś sądził, że to zmarnowana życiowa szansa, że jak nie wykorzystuje się takich ciasteczek na obiektach Realu, to nie można myśleć o wygranej – Cadiz szybko wyprowadził z błędu.

Zawodnicy w żółtych koszulkach bowiem ostro ruszyli za ciosem. Chwilę po pierwszej sytuacji znów groźnie atakował duet Negredo-Lozano. Po kilkunastu minutach gry tuż obok słupka uderzył pierwszy z nich, to powinien być pierwszy gol. Gdy w 16. minucie Lozano wreszcie zdołał podciąć piłkę nad Courtois, komentatorzy krzyknęli: wreszcie. Zapach nadchodzącej bramki był tak wyczuwalny, że świadomi swojego losu byli chyba nawet obrońcy Realu. Przysypiał Marcelo. Niepewni byli Ramos z Varanem, Kroos i Modrić co i rusz pozwalali gościom na przebijanie się przez środek pola.

Reklama

W Realu nie grało zupełnie nic, wyróżniał się jedynie belgijski bramkarz, który aż pięciokrotnie interweniował po strzałach zawodników Cadizu. 35-letni Negredo wyglądał jakby walczył o transfer do Królewskich, Jose Mari czyścił cały środek, Alex Fernandez dał trzy kluczowe piłki. Goście się bawili, nawet już po zdobyciu bramki. A przecież większe ekipy niż Cadiz zadowalały się jednobramkowym prowadzeniem z Realem, po którym ich strategia ograniczała się do wybijania piłki.

BEZRADNOŚĆ

Być może Cadiz grało tak odważnie, bo zdawało sobie sprawę z bezzębności Realu Madryt. Przez całą pierwszą połowę Królewscy nie stworzyli sobie ani jednej klarownej okazji, bo trudno za taką postrzegać uderzenie głową Varane’a. Mimo posiadania piłki przez prawie 3/4 pierwszej połowy, Real oddał mniej strzałów (osiem do dziewięciu) oraz PIĘĆ RAZY mniej strzałów celnych (brzmi efektownie, ale to prawda, jeden do pięciu).

Jak tu gonić wynik?

Real tak naprawdę ruszył ostrzej do roboty dopiero po wejściu Jovicia. Wtedy to z miejsca piłka znalazła się w siatce gości, ale Benzema był na minimalnym spalonym. Minęło parę chwil i Francuz obił poprzeczkę. Z okazji godnych uwagi można jeszcze wspomnieć o strzale Viniciusa. I… to w sumie tyle. Jeśli Real za coś pochwalić – po zmianie stron udało im się trochę powstrzymać ataki rywala.

ZŁY PROGNOSTYK?

Na tydzień przed El Clasico Zizou już wie – drugi szereg nie nadaje się nawet do obijania ligowego dżemiku, a co dopiero do prawdziwych wyzwań. To spory problem, biorąc pod uwagę kruchość piłkarzy Realu, ale też spory problem w kontekście nadchodzących maratonów meczowych. Czy warto jednak grać larum? Cadiz weszło w sezon świetnie, w 6 meczach zebrało już 10 punktów. Barcelona z kolei pogubiła już punkty z Sevillą, więc też trudno powiedzieć, że Katalonia zaczyna umykać piłkarzom Realu.

Czas chyba po prostu przyzwyczaić się, że liga hiszpańska nie będzie już jedynie wyścigiem dwóch koni, a wtopy mogą się przydarzać częściej, zwłaszcza przy dużej rotacji w składzie. Na szersze odpowiedzi przyjdzie jednak poczekać – o sile Realu więcej powiedzą nam z pewnością spotkania z Barceloną oraz później, w Lidze Mistrzów, choćby z Interem Mediolan.

Reklama

REAL MADRYT – CADIZ 0:1 (0:1)

Negredo 16′

Fot.Newspix

Najnowsze

Anglia

Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami

Bartek Wylęgała
1
Arsenal pokazał, na czym polega futbol, a Chelsea udowodniła, czemu jest poza pucharami
1 liga

Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Piotr Rzepecki
5
Jeśli oglądaliście mecz tylko w ostatnich minutach, to nic nie straciliście

Hiszpania

Hiszpania

Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Patryk Fabisiak
3
Pique po El Clasico: Czy to była kradzież? Samo pytanie wskazuje na to, że tak

Komentarze

6 komentarzy

Loading...