7 maja 2003 roku. Wydarzenie właściwie bezprecedensowe. Na poziomie półfinałów Ligi Mistrzów mierzą się ze sobą dwie drużyny z tego samego miasta. Ile europejskich metropolii mogłoby wystawić dwa tak silne składy w jednym czasie? Londyn? Jak los pokazał w kolejnych latach – Madryt? Może Manchester już po dopompowaniu jego błękitnej części petrodolarami. Ale aż do dziś jedynie Mediolan jest miastem dwóch triumfatorów tych najbardziej prestiżowych rozgrywek świata.
Długo miasto mody żyło przeszłością, długo rozpamiętywało godzinami sukcesy sprzed lat. Ale w 2020 roku znów staje się siedzibą nie tylko dwóch wielkich klubów, ale też dwóch wielkich zespołów.
Jak długo trwała ta mediolańska zapaść? Chyba najkrócej będzie napisać: odkąd król z Turynu powrócił na tron. W sezonie 2010/11 Mediolan po raz ostatni był naprawdę wielki – mistrzem został AC Milan, wicemistrzem Inter, Coppa Italia oraz superpuchar trafiły na czarno-niebieską część San Siro. Do długiej listy osiągnięć doszło również zwycięstwo w Klubowych Mistrzostwach Świata, które mediolańczycy zdobyli jako triumfator Ligi Mistrzów z ubiegłego sezonu.
Rok później mistrzem został Juventus i prymatu w lidze już nie oddaje.
Dla Interu to był schyłkowy okres – szeryf, który doprowadził do jednego z największych sukcesów w historii klubu, zamienił Mediolan na Madryt. Po odejściu Jose Mourinho drużyna była właściwie rozbita, czego dowodem dopiero szóste miejsce w lidze włoskiej. Milan po mistrzostwie ugrał wprawdzie jeszcze srebro i brąz w kolejnych dwóch sezonach, ale potem totalnie pogrążył się w przeciętności.
NAJGORSZE DERBY MEDIOLANU W HISTORII
W 2015 roku właśnie w ten sposób zatytułowaliśmy nasz tekst o Derby della Madonnina. Nie chodziło nam wówczas jedynie o grę, szarpaną, urywaną, niegodną tak zasłużonego dla futbolu miasta. Chodziło o trend, jaki utrzymywał się w obu ekipach od długich miesięcy. Inter spsiał już w sezonie 2012/13, gdy skończył ligę na dziewiątym miejscu. Milan rok później, ale od razu na dwa lata, gdy zajął kolejno ósme i dziesiąte miejsce. Przed wspomnianym meczem pokusiliśmy się o wyliczenie wyników rywalizacji włoskich miast.
Turyn – 117 punktów, Rzym – 116 punktów, Genua – 94 punkty. Mediolan – ledwie 85 punktów. Gorsza w tym zestawieniu była jedynie Werona z Hellasem oraz Chievo. Na koniec sezonu wynik nie uległ drastycznej zmianie. Turyn – 141. Rzym – 139. Genua – 115. Mediolan – 107 punktów. Tragedia, totalny marazm, miejsca 8 i 10 na koniec ligi. A przecież tak niedawno oba kluby walczyły w końcowych fazach Ligi Mistrzów, tak niedawno starć z mediolańczykami obawiał się właściwie każdy europejski klub.
Zresztą, lokaty w tabeli czy dorobek punktowy nie powiedzą więcej, niż składy z tamtego pamiętnego spotkania.
Inter: Handanović – D’Ambrosio, Vidić, Ranocchia, Juan Jesus – Kovacić, Medel, Gnoukouri – Hernanes – Palacio, Icardi.
AC Milan: Lopez – Abate, Mexes, Alex, Antonelli – De Jong, van Ginkel, Poll – Suso, Menez, Bonaventura.
Czy możemy się dziwić, że spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem? To nie był jakiś wypadek przy pracy, konieczność zgrania w drużynie nowych elementów, chwilowy spadek formy. Wręcz przeciwnie, to jak wyglądały mecze, było jasną konsekwencją jakości obu składów. A i jakość obu składów nie wzięła się znikąd – obie drużyny przechodziły zawirowania organizacyjne i finansowe, które właściwie wykluczały je z grona włoskiej czołówki. Milan przez siedem lat nie mógł się przebić nawet do ligowej czwórki. Inter poza podium spędził osiem sezonów.
Mediolan, który w latach niemocy Juve zasługiwał na miano stolicy włoskiego futbolu, musiał znów zadowolić się tytułem stolicy mody.
NAJLEPSZY MILAN OD LAT
Czego potrzebował Milan, by znów zacząć się liczyć we włoskiej piłce? Nie czego, a kogo. Wiemy, to duże uproszczenie, ale czy da się w ogóle dyskutować z faktami? Dla Milanu prawdziwym przełomem i punktem zwrotnym było zakontraktowanie Zlatana Ibrahimovicia. Przychodził do klubu błąkającego się w środku tabeli. Rozczarowującego swoją grą dokładnie tak, jak w ostatnich kilku sezonach. Klubu, gdzie talenty nie potrafią się rozwinąć, gdzie przyzwoicie wyglądające na papierze wzmocnienia okazują się “flopami”. Do klubu, który bezustannie poszukuje utraconej tożsamości, w efekcie bezradnie miotając się między dziesiątym a dwunastym miejscem.
INTER OGRA MILAN? KURS 2,20 W EWINNER!
Jego debiut to 35 minut w trakcie bezbramkowo zremisowanego meczu z Sampdorią. Milan po tym występie osunął się na dwunaste miejsce w tabeli.
Od tamtej pory Zlatan Ibrahimović osiemnastokrotnie wybiegał na boisko w wyjściowej jedenastce Milanu. 12 zwycięstw. Cztery remisy, w tym z Juventusem czy Atalantą, co trudno postrzegać jako klęskę. Zaledwie dwie porażki, w tym derbowa, z bardzo mocnym w tamtym okresie Interem. Zanim Zlatan pokonał koronawirusa (niestety lądując na kwarantannie) zdążył jeszcze w sezonie 2020/21 poprowadzić Milan do zwycięstw nad Shamrock (jeden gol) i Bologną (dwa gole). Jeśli zbierzemy to wszystko razem, okaże się, że za kadencji Zlatana Milan punktuje najrówniej w całej lidze – tak, lepiej nawet od Interu i Juventusu.
Chyba nikt się nie spodziewał, że jeden zawodnik może wywołać taką rewolucję, ale jak wspominają sami piłkarze – ma to bardzo proste uzasadnienie.
Hakan Calhanoglu został przepytany przez telewizję DAZN i potwierdził wszystkie przypuszczenia fanów szwedzkiego napastnika. – Jego mentalność i jakość na boisku pomagają się rozwinąć nam wszystkim – zaczął turecki pomocnik. – Ma tyle pomysłów, które chce razem z nami realizować, do tego jego doświadczenie… No i przede wszystkim – bezwarunkowe pragnienie zwyciężania. To się zaczyna na treningu, Zlatan chce wygrać każdą małą gierkę. Jest bardzo ambitny i strasznie wściekły, kiedy przegrywa. Mnie zawsze każe nie myśleć za dużo i być w stu procentach skoncentrowanym.
W podobny sposób wypowiadają się inni zawodnicy, choćby Ante Rebić, którego cytowaliśmy już w starszych tekstach.
– Kiedy mówi, większość siedzi cicho i go słucha. To lider. Przed meczem z Juventusem powiedział nam, że pokaże im, jak gra się w piłkę. Motywuje nas właśnie w taki sposób. Ibra, Kjaer – to doświadczeni goście, którzy wiedzą, jak ściągnąć się na ziemię, albo jak cię doładować – zdradził w rozmowie z „La Gazzettą dello Sport” chorwacki piłkarz Milanu.
W SUPERBECIE ZA STÓWĘ POSTAWIONĄ NA MILAN DO WYJĘCIA PONAD 280 ZŁOTYCH!
Zresztą, to właśnie jest trzon obecnej drużyny. Pod wodzą Piolego, z wydatnym wsparciem Zlatana, twarz Milanu nadają Kjaer, Rebić czy Calhanoglu.
Efekty są piorunujące. Nawet gdy Zlatan się leczył, jego ekipa w dobrym stylu ograła Crotone i Spezię. W bólach, ale zawsze – awansowała też do fazy grupowej Ligi Europy. Na sześć meczów otwierających sezon – sześć razy Milan schodził z boiska uśmiechnięty. Można oczywiście wytykać, że do tej pory najmocniejszym rywalem było portugalskie Rio Ave, ale przecież Rossoneri już uwiarygodnili się w ubiegłym sezonie, gdy na przestrzeni paru lipcowych dni ogolili lidera z Turynu i wicelidera z Rzymu.
Czy to najlepszy Milan od lat? Wszystko na to wskazuje.
NAJLEPSZY INTER OD LAT
Inter Mediolan zajął drugie miejsce w lidze włoskiej z punktem straty do Juventusu, po czym utrzymał w składzie wszystkie najważniejsze ogniwa z Lautaro Martinezem na czele. Właściwie to zdanie wystarczy w pełni za potwierdzenie tezy, że to najmocniejszy Inter od wielu lat. Ostatnio braliśmy ekipę Antonio Conte pod lupę – wyszło nam, że w tym sezonie nie ma już dla nich wymówek, muszą bić się z Juve o mistrza, albo zmierzyć z zawiedzionymi oczekiwaniami kibiców.
GOL ZLATANA IBRAHIMOVICIA? KURS 2,32 W TOTALBECIE!
Ubiegły sezon był trochę słodko-gorzki. Z jednej strony nikt nie sądził, że tak szybko maszynka Conte zacznie się bujać, że trójka stoperów niemal z miejsca stworzy monolit, że tak błyskawicznie odbuduje się Lukaku. Apetyty jednak rosły w miarę jedzenia, zwłaszcza po zimowym okienku transferowym, gdy udało się jeszcze dołożyć do składu Christiana Eriksena. Pesymista powie – na nic się to zdało, Juventus znów przyklepał tytuł kilka kolejek przed końcem, w Lidze Mistrzów Inter nawet nie wyszedł z grupy, w finale Ligi Europy przegrał. Optymista jednak wytknie – startowaliśmy z poziomu ok. 70 punktów na sezon, jeszcze do niedawna sam udział w Champions League był nieosiągalnym wyzwaniem. Conte już w pierwszym sezonie wykonał gigantyczną robotę, a w przerwie między rozgrywkami klub się znacząco wzmocnił.
Pisaliśmy przed startem sezonu:
Bramkarz? Ten sam fantastyczny fachowiec co zawsze. Stoperzy? Skriniar, de Vrij, Bastoni, w dalszej kolejności Kolarov, może D’Ambrosio, może młody Pirola. Wahadła? Hakimi, Young, ale pamiętajmy, że przecież wraca Perisić, że jest Dalbert, że na ostatniej prostej ma być transfer Darmiana. W środku już w ogóle problem bogactwa – bo Brozović, Barella i Gagliardini mogą w każdej chwili zamienić się z Sensim, Eriksenem i Vidalem. Jeśli gdzieś widzimy luki, to w kwestii dublerów w napadzie. To może być pięta achillesowa Interu – bo przy całej mocy Lautaro i Lukaku, zastąpić ich byłoby bardzo, bardzo ciężko. Podobnie zresztą jest z Handanoviciem i Conte może się jedynie pocieszać, że na razie cała ta trójka wydaje się nie do zdarcia.
Na razie entuzjastyczny ton się sprawdza. Inter wjechał w ligę ładując dziesięć goli w trzech meczach, do kompletu punktów zabrakło kilku centymetrów po strzale Brozovicia z końcówki spotkania przeciw Lazio.
NAJLEPSZE DERBY OD LAT
Już w lutym obie ekipy były na fali, już wtedy mieliśmy wrażenie, że to jeden z najsmakowiciej zapowiadających się meczów ligi włoskiej. Wówczas nasze nadzieje na pełnoprawny szlagier zostały zaspokojone w stu procentach – od 0:2 do przerwy do 4:2 na koniec meczu, piękny gol Brozovicia, mnóstwo sytuacji pod obiema bramkami (słupek na 3:3…), świetna, ofensywna gra.
CZTERY I WIĘCEJ GOLI W DERBACH? KURS 2,60 W TOTOLOTKU!
Dziś, po tych kilku szalonych miesiącach, mecz zapowiada się jeszcze lepiej. Pisaliśmy o rywalizacji miast – Mediolan z 16 punktami na 18 możliwych nie ma w lidze konkurencji. Pisaliśmy o sile obu składów. A pamiętajmy – swoje robi też atmosfera. Powrót Zlatana, niepewność związana z nawrotem pandemii, głód grania po przerwie na kadrę.
Szykuje się prawdziwa uczta. Oby i tym razem mecz dogonił oczekiwania.
Fot.Newspix