W, co tu ukrywać, niezbyt przyjemnej atmosferze dobiega końca kadencja Czesława Michniewicza na stanowisku selekcjonera reprezentacji U-21. Oczywiście młodzieżówka wciąż ma szanse na awans na mistrzostwa Europy, ale porażka w konfrontacji z Serbią – druga w tych eliminacjach, bo wcześniej biało-czerwoni zebrali po głowie od Bułgarów – skomplikowała sytuację w naszej grupie. Na dodatek szkoleniowiec jeszcze przed końcem eliminacji związał się z Legią Warszawa, co na krótką metę, abstrahując od wyniku jutrzejszego starcia z Bułgarią, nie wyszło żadnej z prowadzonych przez niego drużyn na dobre. Niemniej jednak, jeżeli chodzi o całą przygodę Michniewicza z młodzieżową kadrą, więcej znajdujemy wzlotów niż upadków. Choć potknięć też nie brakowało.
Pokusiliśmy się o podsumowanie tej podróży, zapraszamy.
Emocje na Euro U-21
Na pewno najważniejszym etapem pracy Michniewicza z młodzieżówką były mistrzostwa Europy w 2019 roku. Na turnieju we Włoszech polska kadra trafiła do bardzo trudnej grupy – z gospodarzami, Belgami i Hiszpanami. Miejsca premiowane awansem? Tylko jedno, bo jako grupowa dwójka dalej awansował tylko najlepszy zespół z tych miejsc. Delikatnie rzecz ujmując – faworytami do gry w fazie pucharowej turnieju nie byliśmy. A jednak podopieczni Michniewicza o awans bili się do ostatniego spotkania. W pierwszym meczu fazy grupowej pokonali Belgów, potem wręcz sensacyjnie zwyciężyli w starciu z Italią. Konfrontacja z Hiszpanami okazała się już bolesna, biało-czerwoni przerżnęli aż 0:5, ale wcześniej zapewnili kibicom sporo emocji.
„To kadra, która lubi ludzi. Z wzajemnością” – pisaliśmy wówczas na Weszło.
Trzeba sobie przypomnieć, na jaki okres dla polskiego futbolu przypadł turniej mistrzowski. Najpierw była klęska seniorskiej kadry na mundialu. Potem klapa w Lidze Narodów i nieprzekonujące występy w eliminacjach do Euro 2020. Po drodze przydarzyła się kompromitacja polskich klubów w europejskich pucharach i słabiutki występ reprezentacji U-20 na mundialu, którego byliśmy gospodarzami.
Młodzieżówka przerwała tę passę niepowodzeń. Z grupy nie wyszła, awansu na Igrzyska Olimpijskie nie wywalczyła, ale wstydu nie przyniosła. Dostarczyła nam kilku fajnych chwil.
Niepotrzebne potknięcia
Oczywiście skoro wspominamy wspaniałe zwycięstwa drużyny Michniewicza na Euro, to nie możemy też zapomnieć o wpadkach. Deklasacja z Hiszpanią to jedno – wtedy trafiliśmy na zespół, który samym potencjałem piłkarskim nas najzwyczajniej w świecie zmiażdżył. Rozmiary klęski są nie do usprawiedliwienia, jej styl tym bardziej, to była masakra. Generalnie jednak zwyciężyła ta drużyna, która zwyciężyć miała. Tym bardziej biorąc pod uwagę, ile sił Polacy włożyli w poprzednie dwa mecze. Co innego, jeśli rzucimy okiem na niektóre z eliminacyjnych spotkań Polaków. Remis u siebie z Finlandią i – co gorsza – dwa remisy z Wyspami Owczymi.
No i to nieszczęsne, ubiegłoroczne 0:3 od Bułgarów.
Zwłaszcza punkty potracone w konfrontacjach z Farerami długo się za reprezentacją i samym jej selekcjonerem ciągnęły. Jedna wpadka? Okej, zdarza się, w Europie nie ma już słabych drużyn. Znamy te slogany. Ale umoczyć z Wyspami Owczymi dwa razy z rzędu? To już kompromitacja najwyższego kalibru.
„Farerzy kontra frajerzy” – pisaliśmy po pierwszym zremisowanym starciu. – Samo zestawienie ze sobą słów „młodzieżówka” i „Wyspy Owcze” brzmi tak, że trudno nie oczekiwać pewnego zwycięstwa, nawet jeśli faktycznie każdy pełnoletni Farer uprawia jakiś sport.
Klasa na tle mocnych rywali
To w pewnym sensie specyfika młodzieżówki za kadencji Michniewicza, że na każdą wpadkę z Wyspami Owczymi potrafiła odpowiedzieć zwycięstwem w starciu z rywalem wyżej notowanym. Podsumujmy:
- 3:2 z Belgią na Euro
- 1:0 z Włochami na Euro
- 3:1 i 0:1 z Portugalią w eliminacjach (baraże)
- 3:1 i 1:1 z Danią w eliminacjach
- 1:0 i 2:2 z Rosją w eliminacjach
To są naprawdę niebagatelne wyniki. Poskromieni przez polską drużynę Portugalczycy na mistrzostwach Europy należeliby zapewne do grona faworytów do złotego medalu, tymczasem biało-czerwoni wyrzucili ich za burtę w barażach. I duża w tym zasługa trenera, bo po porażce 0:1 u siebie w pierwszym spotkaniu naprawdę trudno było uwierzyć, że losy dwumeczu z tak mocnym rywalem uda się jeszcze odwrócić. Michniewicz kapitalnie to rozegrał tak od strony taktycznej, jak i psychologicznej.
To była młodzieżówka w najlepszym wydaniu. Skuteczna w defensywie, konkretna pod bramką rywala.
Przygotowanie piłkarzy do kolejnych wyzwań
Trudno mówić, że współpraca na linii Brzęczek-Michniewicza należała do modelowych. Było tu trochę niezrozumiałych decyzji, może nawet kuksańców ze strony selekcjonera pierwszej reprezentacji, który zabierał na zgrupowania młodzież, której finalnie nie potrzebował. Takie oczywiście prawo Brzęczka, kadra A zawsze będzie miała priorytet, ale nie sposób nie zauważyć, że selekcjoner młodzieżówki dołożył cegiełkę do rozwoju kilku zawodników, którzy pojawili się w dorosłej reprezentacji.
Różne były statusy tych piłkarzy, niektórzy mają nawet prawo czuć się bardziej doceniani przez Brzęczka niż Michniewicza, ale przez obie reprezentacje przewinęli się (nie uwzględniliśmy specyficznego przykładu Bartosza Kapustki, który w kadrze zaczął i skończył się pojawiać za Nawałki): Bartłomiej Drągowski, Paweł Bochniewicz, Robert Gumny, Szymon Żurkowski, Sebastian Szymański, Dawid Kownacki, Kamil Jóźwiak, Jan Bednarek, Krystian Bielik, Adam Buksa, Sebastian Walukiewicz, Radosław Majecki, Jakub Moder.
Nie twierdzimy, że Michniewicz przyniósł ich Brzęczkowi w lektyce, a ten tylko wskazał im miejsce w drużynie. Czasami to były niewiele znaczące epizody. Więcej – można zaryzykować stwierdzenie, że potencjału niektórych z tych graczy trener młodzieżówki nie docenił (taki Jóźwiak na Euro siedział na ławce kosztem Michalaka, Drągowski już wcześniej obraził się na wybory selekcjonera). Ale pamiętając o tym, trzeba powiedzieć, że wynik jest przyzwoity, a przecież powołania dla kolejnych (choćby Jakuba Kamińskiego) wydają się kwestią czasu.
***
I tak chcielibyśmy reprezentację Michniewicza zapamiętać. Przed trenerem Legii jeszcze jedno spotkanie – u siebie z Bułgarią. Natomiast w listopadzie biało-czerwoni zamkną eliminacje domowym starciem z Łotwą, która jak dotąd nie wygrała ani jednego meczu. Już z nowym szkoleniowcem. Sześć punktów w tych dwóch spotkaniach powinno zagwarantować awans na kolejne mistrzostwa Europy nawet z drugiego miejsca w grupie (choć bilans z Łotyszami nie będzie wtedy brany pod uwagę). Przed kadencją Michniewicza kadra u-21 awans na Euro wywalczyła sobie na boisku na początku lat dziewięćdziesiątych. Można zatem bez wielkiej przesady powiedzieć, że Michniewicz – o ile ponownie nie wyłoży się na Bułgarach – zostawia młodzieżówkę na znacznie wyższej półce niż ją zastał.
fot. FotoPyk