Na ten moment kibice Pogoni Szczecin czekali od miesięcy. Odkąd ich klub sprzedał Adama Buksę, brakowało w składzie porządnego napastnika, co na pewno było jedną z przyczyn tegorocznej zapaści. Luki tej nie wypełnili ani Soufiane Benyamina, ani Michalis Manias, ani Adam Frączczak, ani któryś z młodzieżowców, ani przesuwani na “dziewiątkę” Paweł Cibicki i Alexander Gorgon. Teraz jest realna nadzieja, że tę lukę wypełni… Luka Zahović. Jak na warunki Ekstraklasy, a zwłaszcza klubu będącego poza pucharami, na papierze jest to naprawdę ciekawy ruch.
Co nie znaczy, że spodziewamy się, że Zahović z miejsca wciągnę tę ligę. Skoro przechodzi z Mariboru do Pogoni to jakiś haczyk musi być. Gorgon też przyszedł teraz z bardzo zachęcającym CV i jeszcze nic wielkiego nie pokazał, podobnie jak na przykład Rivaldinho w Cracovii. Co nie zmienia faktu, że na starcie jest sporo pozytywnych punktów zaczepienia, a odrobinę bardziej zorientowani kibice nie musieli wyszukiwać w Google, co to w ogóle za gość.
GWIAZDA MARIBORU
Niektórzy na początku, gdy pojawiły się pierwsze doniesienia o zainteresowaniu “Portowców” tym piłkarzem, nie za bardzo dawali im wiarę. Jakby nie było, chodziło o napastnika, który wciąż nie jest stary, ma pewną renomę nie tylko ze względu na sławnego ojca, a w dotychczasowym klubie grał pierwsze skrzypce. Odkąd Luka Zahović latem 2016 roku wrócił do Mariboru, spisywał się naprawdę dobrze.
Weźmy pod uwagę samą słoweńską ekstraklasę.
-
2016/17 – 28 meczów, 15 goli, 2 asysty
-
2017/18 – 25 meczów, 18 goli, 3 asysty
-
2018/19 – 32 mecze, 18 goli, 2 asysty
-
2019/20 – 28 meczów, 10 goli, 5 asyst
Oprócz tego jeszcze jedna bramka w krajowym pucharze i dwie w europejskich pucharach. Łącznie 24-latek przez ostatnie cztery sezony rozegrał dla Mariboru 138 spotkań, w których strzelił 64 gole i zaliczył 14 asyst.
Mimo snajperskich umiejętności niekoniecznie trzeba mu oddawać rzuty karne. Portal rtvslo.si w maju wyliczył, że Zahović w słoweńskiej ekstraklasie więcej jedenastek zmarnował niż wykorzystał. Na siedem prób tylko trzy zakończyły się golami, co dawało 42,9% skuteczności. Lepiej te statystyki przedstawiały się po uwzględnieniu innych rozgrywek. Wtedy wychodziło, że na 14 karnych 9 zostało wykorzystanych. Skuteczność wzrastała do 64,3%, ale to i tak niezbyt imponujące osiągnięcie.
Całościowo jego liczby robią jednak wrażenie, nawet jeśli weźmiemy pod uwagę, że regularne strzelanie w Słowenii nie musi niczego oznaczać w kontekście lepszej ligi. Przykładu nie trzeba szukać daleko. Rok Sirk przed transferem do Zagłębia Lubin też miał rok z piętnastoma golami w Prva Lidze, a do dziś jest transferowym rozczarowaniem w Polsce.
Od razu zastanawia też, dlaczego mimo takiej regularności przez tak długi czas nikt inny go z Mariboru nie wyciągnął. Nie mówimy przecież o klubie sprzedającym za grube miliony euro, potrafiącym dyktować zaporowe ceny, zatrzymujące najlepszych zawodników. Zahović do takich należał, choć w ostatnich tygodniach po przyjściu trenera Mauro Camoranesiego jego akcje drastycznie spadły. W nowym sezonie rozegrał zaledwie jeden mecz i głównie z tego powodu wreszcie odszedł. Plotkuje się, że jego pozycja zmalała, gdy w marcu Zahović senior przestał być dyrektorem sportowym Mariboru. Zapewne nie była to bezpośrednia przyczyna, ale może miała znaczenie, gdy nadszedł dla niego słabszy okres? Tego się już pewnie nie dowiemy.
PORTUGALSKIE ŚLADY
W każdy razie, latem zanosiło się na odejście. Początkowo łączono go z Vitorią Guimaraes. To byłby dla niego transfer sentymentalny. W tym portugalskim mieście Zahović junior się urodził, gdy jego ojciec zaczynał swoją międzynarodową karierę w barwach Vitorii (później był w FC Porto, Olympiakosie, Valencii i Benfice). Luka do dwunastego roku życia mieszkał w Portugalii. Po portugalsku mówił lepiej niż po słoweńsku i bardziej czuł się związany z krajem ze stolicą w Lizbonie niż w Ljubljanie.
Świadczą o tym jego dawne wypowiedzi. W 2014 roku portal portugoal.net zastanawiał się nawet, czy nie mógłby występować dla reprezentacji Portugalii, która wówczas cierpiała na chroniczny brak klasowych snajperów. Mimo że młody Zahović od dawna grał już dla Słowenii na szczeblu młodzieżowym, temat zaczął być rozważany, gdy uratował Mariborowi remis w meczu fazy grupowej Ligi Mistrzów ze Sportingiem Lizbona. – Gdybym otrzymał propozycję z obu reprezentacji, musiałbym się zastanowić, ale prawdopodobnie wybrałbym Portugalię – cytowano go, co raczej nie spodobało się tacie. Zlatko Zahović to przecież jedna z największych legend słoweńskiego futbolu. Jest najlepszym strzelcem w historii tamtejszej kadry (35 goli), a dość długo był też rekordzistą pod względem liczby występów (80). Trudno sobie wyobrazić, że z aprobatą przyjąłby decyzję syna o występowaniu dla innego kraju.
Mimo to Luka przyznawał, że z Portugalią łączy go więcej. – Żyję w rodzinie bardziej portugalskiej niż słoweńskiej. Fakt, że moi rodzice są Słoweńcami, nic nie znaczy. Przez lata mieszkałem w Lizbonie i nadal utrzymuję kontakt z przyjaciółmi z tamtego okresu. Wakacje zazwyczaj spędzam w Lizbonie, wtedy staram się z nimi spotkać – komentował.
Nie ukrywał, że najważniejszym klubem jest dla niego Benfica, w której zaczynał treningi. – Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie jestem Benfiquistą. Spędziłem tam sześć lat – stwierdził. Zakładamy zatem, że w Lidze Europy nie będzie życzył powodzenia Lechowi Poznań.
HOLANDIA ZBYT WYSOKIM PROGIEM
Ciekawe, czy dziś w powyższych tematach sądzi tak samo. Wszystko w seniorskiej piłce zawdzięcza bowiem Mariborowi. W jego barwach zadebiutował 26 maja 2013 roku jako 17-latek. Na dobre rozwinął skrzydła w sezonie 2014/15. 12 goli w lidze i trafienie ze Sportingiem w LM sprawiły, że zaczęło być o nim głośno. Niedługo po starcie nowego sezonu postanowił ruszyć dalej. Za 700 tys. euro kupiło go Heerenveen.
– Pieniądze nie były moją motywacją, najważniejszy jest rozwój sportowy. Myślę, że to dla mnie odpowiedni klub, żeby wykonać kolejny krok. Heerenveen ma dobrą reputację, bardzo mnie chciało i wypuściło w świat wielu świetnych napastników – tłumaczył swój wybór sam zainteresowany. Trener Dwight Lodeweges komplementował go, mówiąc, że na każdym kroku emanuje tym, iże umie grać w piłkę.
Pobyt w Holandii okazał się jednak kompletną klapą. Dorobek Zahovicia w Eredivisie to sześć meczów dających 120 minut gry i zero konkretów w ofensywie. Większość czasu spędził na ławce. Ze względu na pucharowe doświadczenia oczekiwania wobec młodego napastnika były spore, ale nigdy ich nie spełnił. Klub z Fryzji po roku oddał go Mariborowi na wypożyczenie. Luka szybko wrócił do formy i od razu zaczęło się nim interesować FC Koeln. Ostatecznie Maribor po roku wykupił go za 250 tys. euro. Wyszło na to, że zrobił świetny interes, bo był 450 tys. euro do przodu, a już po roku miał Zahovicia z powrotem.
ŻYCIOWA FORMA
Chłopak wziął się do roboty, aż wreszcie w październiku 2018 w meczu Ligi Narodów z Cyprem zadebiutował w dorosłej reprezentacji Słowenii. Powołania otrzymywał już na czerwcowe i wrześniowe zgrupowania. W ubiegłym roku jeszcze dwukrotnie zaliczał epizody z ławki w eliminacjach Euro 2020 i na dziś to tyle. Ostatni raz pojawił się na kadrze we wrześniu 2019. Dobra postawa w Ekstraklasie może sprawić, że selekcjoner Matjaż Kek sobie o nim przypomni. Potrafi on docenić wysoką formę w polskiej lidze. Damjan Bohar poprzez Zagłębie Lubin wrócił do reprezentacji, Sasza Żivec wreszcie w ogóle w niej zagrał, a zaproszenia na zgrupowania pod koniec pobytu w Piaście Gliwice otrzymywał także Uros Korun.
To nie przypadek, że reprezentacyjny rozdział Luki zaczął się dwa lata temu latem, bo właśnie wtedy znajdował się w najlepszej formie. Wiosną 2018 strzelił aż 18 goli w lidze, z czego 17 w ostatnich dwunastu występach. A ta eksplozja także nie wzięła się z niczego. – W 2017 roku miałem bardzo trudny okres. W marcu zachorowałem i nie mogłem dojść do siebie. Jesienią z kolei dwukrotnie złamałem obojczyk, straciłem wiele tygodni. Po tak długiej przerwie powiedziałem sobie, że nie chcę już niczego żałować i wyrzucać sobie, że mogłem zrobić coś więcej. Zmieniłem cały swój styl życia. Zatrudniłem dietetyka, zacząłem dużo więcej pracować z trenerem indywidualnym, przywiązywałem większą wagę do regeneracji. Trwało to kilka miesięcy, ale wróciłem i jestem zdrowy. Włożyłem mnóstwo pracy, żeby strzelić tyle goli – opowiadał krajowym mediom.
Kibice Pogoni powinni mu życzyć, żeby nawiązał do tych chwil. Od tego, czy Zahović okaże się udanym transferem, może zależeć więcej niż się z pozoru wydaje. To trzeci duży transfer “Portowców” w tym okienku po Kucharczyku i Gorgoniu, ale to w przypadku Słoweńca bagaż oczekiwań wydaje się być największy.
PRZEMYSŁAW MICHALAK
Fot. FotoPyK/Newspix