Mielec świętuje! Od dziś ostatnim zwycięstwem Stali w Ekstraklasie nie jest 4:1 ze Stomilem z 11 maja 1996 roku. Beniaminek jako pierwszy w tym sezonie ligowym pozwolił Piastowi Gliwice na strzelanie goli, do siatki trafił nawet Dominik Steczyk, ale nic to gościom nie dało. Kolejny raz przegrali i nadal zamykają tabelę. Bracia Fornalikowie muszą się chyba zastanowić, czy ich zespół nie potrzebuje poważniejszego wstrząsu.
Bardzo fajnie się ten mecz oglądało, o ile uznamy, że zaczął się w drugiej połowie. Pierwsza nas zmęczyła, mimo że jedna bramka w niej padła. Piast przeważał, często swobodnie rozgrywał sobie nawet tuż przed linią pola karnego gospodarzy, ale Rafał Strączek ani razu się nie spocił. Gliwiczanie przed przerwą oddali aż 12 strzałów, z czego tylko dwa celne i to niezbyt groźne.
Stal już po kilkudziesięciu sekundach wprowadziła popłoch w „szesnastce” przeciwnika, gdy po podaniu Tomasiewicza namieszać mógł Prokić, ale potem atakowała rzadko. Za to konkretnie.
Wyjątkowo kiepski dzień miał Mikkel Kirkeskov, który mocno maczał palce przy wszystkich straconych golach.
Zaczęło się od sprokurowania rzutu karnego po nadepnięciu na stopę Urbańczyka. Sędzia Jarosław Przybył musiał obejrzeć całość na powtórkach, ale gdy już na własne oczy zobaczył, co się wydarzyło, decyzję podjął szybko.
Kirkeskov do spółki z Czerwińskim nie ogarnął też sytuacji przy golu na 2:2, gdy Domański podaniem za plecy stworzył sytuację sam na sam Mateuszowi Makowi. Z kolei przy decydującej bramce nie zdążył wrócić za Makiem i nie przeciął podania Getingera, który wyłożył Makowi na strzał do pustaka. Chyba dla wszystkich stron byłoby najlepiej, gdyby Duńczyk już sobie poszedł do Turcji, o ile go tam jeszcze chcą.
A przecież Piast miał już mecz ustawiony. Mocno zaczął drugą połowę i szybko prowadził 2:1. Najpierw Żyro po rzucie rożnym Holubka uprzedził Getingera i dobrze strzelił głową. Potem zawalił Urbańczyk. Stracił na swojej połowie (skutecznie zaatakował Lipski), Żyro podał do Steczyka, a temu wreszcie wpadło. Płaski strzał przeszedł między nogami obrońcy, piłka w siatce.
Klasowa drużyna czegoś takiego już nie wypuszcza, zwłaszcza w starciu z beniaminkiem.
Co natomiast zrobił Piast? Od razu po wznowieniu gry pozwolił Stali na wyrównanie (Urbańczyk częściowo się zrehabilitował przyspieszającym zagraniem). Maciej Domański na pewno tego występu nie zapomni, bo mocno przyczynił się do wszystkich goli dla swojego zespołu.
-
pewnie wykorzystał rzut karny
-
pięknie asystował Makowi na 2:1
-
ładnie pograł z Getingerem przy trzeciej bramce, kluczowe podanie zapisane
Piast nadal atakował, Steczyk obił słupek po zagraniu Vidy (raz zrobił coś dobrze), za lekko w dobrej sytuacji strzelał Pyrka. Nie za bardzo zanosiło się, że decydujący cios zadadzą mielczanie, ale skoro defensywa gości na tyle pozwalała, nie wypadało nie skorzystać.
Stal w tym sezonie wypuszczała już prowadzenie z Wisłą Płock, Cracovią i Lechią, dziś wreszcie pokazała charakter. Piast jak dotąd pokazywał go tylko w pucharach, co dla jego kibiców stanowi zapewne coraz marniejsze pocieszenie.
Fot. Newspix