Reklama

Czereszewski: Holendrzy w Stomilu? Dzięki mnie klub zarobi na nich niemałe pieniądze

Szymon Janczyk

Autor:Szymon Janczyk

22 września 2020, 13:33 • 11 min czytania 34 komentarzy

Temat Stomilu, dziwnych transferów do klubu i zmian, które w ciągu ostatnich dni zaszły w Olsztynie, nie schodzi z ust kibiców. Wczoraj przyjrzeliśmy się jednej stronie sprawy, o której rozmawialiśmy także w I-ligowej części „Weszłopolskich”. Dziś oddajemy głos drugiej ze stron, a konkretniej Sylwestrowi Czereszewskiemu, który nie stroni od mocnych słów. Doniesienia portalu stomil.olsztyn.pl nazywa bełkotem, część piłkarzy „Dumy Warmii” przypadkowymi, a całą aferę kwituje stwierdzeniem, że dzięki jego transferom z Holandii, pierwszoligowiec w końcu zarobi coś na transferach. Zapraszamy!

Czereszewski: Holendrzy w Stomilu? Dzięki mnie klub zarobi na nich niemałe pieniądze
Panie Sylwestrze, to jak to było z tymi Holendrami? Informacje portalu stomil.olsztyn.pl są prawdziwe?

To osoba, która od dłuższego czasu pisze i podpisuje się inicjałami. Nie jest to jakaś znana gazeta typu „Fakt”, czy „Super Express”, gdzie są sprawdzane fakty. Oni od lat piszą przeciwko klubowi, niezależnie czy w Olsztynie jest dobrze, czy źle. Najgorsze, że znane osoby, takie jak Maciej Iwański, się na tym wzorują i nas osądzają.

Z Holendrami… Przeczytałem to drugi raz, bo to był jakiś bełkot. Optowałem za Holendrami, jest ich czterech – Van Huffel, Carolina, Loshi i van Weert. Van Huffel jest wyróżniającą się osobą, albo zostanie tu na lata i będzie ciągnął wózek do przodu, a zapłaciliśmy za niego tylko 10 tysięcy euro. Bredzie, bez żadnych prowizji. Carolina został ściągnięty później, też jest podstawowym piłkarzem. Mieliśmy już zapytania z Warty Poznań, czy jesteśmy zainteresowani wypożyczeniem go na rok. Bruk-Bet też był nim zainteresowany, ale powiedzieliśmy, że to zawodnik na sprzedaż, a nie do wypożyczenia. To są wiodący piłkarze, Stomil po raz pierwszy może zarobić większe pieniądze.

A dwóch pozostałych?

Skender potrzebował 44 minut, żeby strzelić pierwszą bramkę dla Stomilu. Niektórym schodziło z tym 600-700 minut. To są zawodnicy bardzo młodzi, w Polsce zawodnicy 22-letni są perspektywiczni. Van Weert na razie nie gra w pierwszym składzie, bo gramy trójką w obronie. Bardzo dobrze gra Biedrzycki, przyszedł Byrtek, jest Szota, ciężko mu wejść. Skupiamy się na czterech Holendrach. Carolina gra, prędzej czy później zostanie sprzedany za pieniądze, jakich Stomil dawno nie zarobił. Van Huffel też. Skender to naprawdę niekonwencjonalny zawodnik, który zderzył się ze ścianą na ŁKS-ie, ale trzeba mu dać czas. No i van Weert. Na czterech piłkarzy dwóch gra w pierwszym składzie, decydują o obliczu zespołu. Carolina zaliczył trzy asysty, w tym dwie w meczu o życie z Tychami.

Byli tacy piłkarze jak Artur Siemaszko i Mateusz Gancarczyk, którzy grali wszystkie mecze od deski do deski i mają po bramce czy dwie i jedną, czy dwie asysty. Jeden gość ich zdemolował, mimo że trzy asysty to też nie jest dużo. To jest piłkarz perspektywiczny, bardziej lewy obrońca niż lewy pomocnik. Nawet jak ma słabsze momenty, to każdy widzi, że ciekawie wygląda. Czekamy tylko na van Weerta, kiedy dostanie szansę, bo może jeszcze grać na szóstce/ósemce. Co tu ciągnąć dalej?

Reklama

STOMIL WYGRA Z ZAGŁĘBIEM? KURS 2.50 W TOTOLOTKU!

W ostatnim meczu z Widzewem jednym z najlepszych zawodników był Damian Byrtek, który dopiero co dołączył do klubu, a Ingo van Weert miejsca sobie nie wywalczył. Może to jednak o czymś świadczy?

To decyzja trenera. Jest tyle meczów, będą kartki, kontuzje, potwierdzi swoją przydatność.

Jacek Troshupa?

Bramkarz z Kosowa. Szukaliśmy bramkarza, Wojtek Kowalewski pilotował ten transfer. Zawodnik, który miał być pierwszym bramkarzem, ale okazało się, że Kudrjavcevs tak podniósł swoje umiejętności, że trener Majewski zadecydował, że trzeba na niego stawiać. Troshupa przyszedł, ale przegrał rywalizację, normalne.

Ale nawet kiedy Kudrjavcevs pojechał na kadrę, trzeba było przekładać mecz. Troshupa nie mógł grać, był za słaby.

Czy za słaby? Nie został oceniony. On i van Weert nie zostali ocenieni kompletnie. To mogą być wzmocnienia. Jest jeszcze Piotr Skiba, trzeci bramkarz, który ponoć wciąż jest w formie. Też przecież można było na niego postawić. Nie mówię, że jak ściągniemy siedmiu, to siedmiu będzie grało. Ja ściągnąłem pięciu, dwóch gra, trzeci bije się o skład i to są zawodnicy, którzy ciągną zespół do przodu.

A Nikita Kovalonoks?

Można powiedzieć, że gra tylko dlatego, że nie mamy innych opcji. Widać, że ciężko będzie mu się przebić.

Może chodzi o niejasne kulisy tych transferów. Może gdyby od razu powiedziano, że istnieje jakieś powiązanie między panem a Holendrami, to byłoby łatwiej.

Mam szkółkę piłkarską, której sponsorem są Miody Mazurskie i Patryk Mazan, który mieszka w Holandii. Jego syn był u mnie w szkółce. Patryk zainteresował się szkółką, zrobił mi boiska, jeszcze zanim byłem w Stomilu. Na takiej zasadzie, że jedziemy do miejscowości Łęgajny, dogadujemy się z zespołem A czy B-klasy, robimy boisko i oświetlenie, oni grają i się tym zajmują i super. Koszty były koło 250-300 tysięcy zł. Potem poszedłem do Stomilu, dwa czy trzy lata temu. W międzyczasie jeździłem z moją szkółką na turnieje do Holandii. I tu śmieszna, ale prawdziwa anegdota. Z boku odbywał się mecz na poziomie naszej drugiej ligi (trzeci poziom rozgrywkowy – przyp.). Można powiedzieć, że widziałem van Huffela. Zapytałem Patryka, co to za mecz.

– Nie, to poziom naszej drugiej ligi.

Reklama

– A ile oni tutaj zarabiają?

– Dwa-trzy tysiące euro.

– Jak patrzę na niego i piłkarzy Stomilu, to by się nam przydał.

Ale odpuściłem, bo byłem w sztabie szkoleniowym, nie byłem dyrektorem sportowym. Po jakimś czasie podpowiedziałem Piotrowi Zajączkowskiemu, że przyjedzie na testy na 2-3 dni. Akurat trafił na testy wydolnościowe, wypadł bardzo dobrze. Zadecydowaliśmy, że coś w sobie ma. Zadebiutował w meczu z Wartą, strzelił piękną bramkę, potem na Sandecji gra się skończyła.

Kiko Hinokio, Skendar Loshi, Vjaceslavs Kudrjavcevs, Sam van Huffel, Jurich Carolina – część zagranicznego zaciągu w Olsztynie

Z Caroliną zaryzykowaliśmy, wzięliśmy go bez testów, ale spodobał nam się styl poruszania się. Za trenera Zajączkowskiego nie grał, bo trener twierdził, że ma nadwagę. Myślę, że on ma tak nabite pośladki, że niektóry nie mają takich ud, więc u niego to naturalne. Adam Majewski na niego postawił i być może nie jest to zawodnik w 100% taki, jakbyśmy chcieli, ale ma taką mentalność, że będzie dobrze grał w piłkę. Skender przyszedł z nim, od jednego menedżera, ale to nie był Patryk Mazan. Teraz Skender i sam przeszli do Mazana. Oni tu przyszli i się sprawdzają.

Można sprawdzić, że my z Wojtkiem Kowalewskim sprowadziliśmy 11 zawodników i nie zapłaciliśmy żadnej prowizji, wydaliśmy pieniądze tylko na van Huffela. Zero prowizji, dlatego nas wszyscy nie lubią. Patryk sam ich przywoził samolotem, sam im opłaca hotele, bo teraz też jest dwóch piłkarzy na testach i ich już opłaca klub. Mazan brał na siebie wszystko, proponowaliśmy mu nawet jakieś prowizje, ale on mówił, że nie chce, bo Stomil zawsze ciułał grosz do grosza, to weźmie, jak pójdą do innych klubów. Wiem, że jak ktoś to usłyszy to powie, że nie ma takich rzeczy, że każdy bierze prowizje. No niestety – trafił się taki gość, który jest stabilny finansowo, na punkcie piłki ma jobla i on się śmieje, że zajmuje się budowlanką, a dał nam zawodników, z których możemy mieć pożytek na lata.

Mnie i Wojtka Kowalewskiego menedżerowie omijają, bo każdy myśli, że pan Brański jest bogaty, a my mamy jeden z niższych budżetów i nie możemy sobie pozwalać na płacenie prowizji. Zawodnicy, których byśmy chcieli pozyskać, są przepłaceni, niewielu zawodników jest dobrych, bo cały czas szukamy napastnika i numeru „10”. Zresztą zobaczmy w Ekstraklasie – Wisła, Jagiellonia, Cracovia: ilu tam jest Polaków? To świadczy o tym, że zagraniczni zawodnicy są lepsi i tańsi. Możemy rozdawać prowizje, ale potem zderzymy się ze ścianą i będzie milion na minusie.

Skoro wszystko się zgadza, to jakie zastrzeżenia miała rada nadzorcza, że prezes został odwołany?

Każdy myśli, że to ma związek z tym artykułem. To ma związek z wynikami, z artykułem, który pisze jakiś gość, to nie jest wiarygodny tekst…

Ale pan przecież z nimi wielokrotnie rozmawiał, to nie są anonimowi ludzie, od lat piszą o klubie.

Widocznie mają jakieś wiadomości z klubu. Jeśli to prawda, że ktoś został zwolniony na podstawie wywiadu, to jest to słabe, bo nikt tego nie sprawdził. Do tej pory nie wiem i czekam na informację z góry.

W „Pierwszoligowcu” podawaliśmy informacje, że decyzja zapadła przed ukazaniem się tekstu, czyli coś już było nie tak.

To z jednej strony plus, z drugiej minus. Wszyscy myślą, że to po tym artykule. Ja wydam oświadczenie, w którym opiszę wszystko czarno na białym. Po latach się dowiemy, o co chodziło. Miały na to wpływ wyniki, ale trzeba zauważyć, że sześciu zawodników było kontuzjowanych. Sprawdzaliśmy historię i okazało się, że nigdy nie było tylu kontuzji. Sześciu piłkarzy przyjechało kontuzjowanych po obozie przygotowawczym. W takiej jedenastce, jaka wyszła na Widzew czy ŁKS pięciu, czy sześciu gości było przypadkowych. Ciężko było nam wyjść za połowę boiska, wstyd było patrzeć.

A może nie chodzi o tych piłkarzy, którzy trafili, a także o tych, którzy byli testowani, jak Richard Ameachi.

Pamiętam słowa trenera Bogusława Kaczmarka: jak będzie ktoś do sprawdzenia, to weź go na tydzień-dwa, nic cię to nie kosztuje, a może się okazać, że to będzie strzał w dziesiątkę. Richard był jakąś alternatywą, bo mieliśmy problemy, nie stać nas na płacenie zawodnikom 17-20 tysięcy złotych miesięcznie. Nie widzę z tym problemu, zrezygnowaliśmy, nic nie podpisaliśmy. Posiedział u nas, poszedł do Morąga, nie wystartowała liga, pojechał do domu.

BRUK-BET ZREMISUJE Z ARKĄ? KURS 3.10 W TOTALBET!

Ale to był zawodnik z dziewiątej ligi włoskiej. Ciężko przypuszczać, żeby jakiekolwiek testy miały w tym przypadku sens.

Mamy też trzech Holendrów, których testowałem wcześniej, którzy poszli do Sokoła. Pierwsza liga kosowska, pierwsza liga holenderska i ta liga, z której przyszedł van Huffel. Daliśmy ich do Ostródy, bo mówiłem Jarkowi Kotasowi, że mamy już kilku Holendrów i dla nas to będzie za dużo, bo mi też się nie podobało, że tylu ich jest. Powiedział: dobra, podobali nam się, przywieź ich. Nie zdecydowali się na nich, ale nie było tak, że ich upychamy na siłę.

Dobrze, ale dziwi mnie po prostu fakt tych testów. Patrzę na ich CV i nie wierzę, że w polskiej lidze nie znajdziemy piłkarzy o podobnych atutach. Że taki piłkarz ceni się mniej niż młody polski zawodnik z czwartej czy piątej ligi.

Ale oni byli tu za darmo.

Chodzi mi o to, co byłoby, gdyby mieli podpisać kontrakt. Piłkarz z dziewiątej ligi włoskiej czy z niskiej ligi w Holandii chciałby dużo mniej niż młody, polski zawodnik?

No tak, ale o Richardzie nie mówmy, bo to był przypadek. A tych trzech, których testowaliśmy, to są normalni zawodnicy, którzy mogliby się przebić w Sokole. Przynajmniej jeden, taki napastnik Samuel. Podobał nam się, ale ze sztabem zdecydowaliśmy się, żeby go nie brać, że będzie Polak. Ta trójka to nie jest poziom naszej czwartej ligi, wiem, jak tam zawodnicy wyglądają. Jak trolejbusy, nie ma co ukrywać, że młodzież jest u nas lekko kulawa.

W tym artykule wspomniano, że testowani piłkarze są połączeni z Aalsmer. Że wszyscy trafiają tu na zasadzie powiązań.

Proszę sprawdzić, oni są od innego menedżera, który podsuwa ich Patrykowi Mazanowi i wysyłają ich na testy. Normalna rzecz, odpalił Sam, odpalił Carolina, to czemu nie iść w tym kierunku? W Polsce cały czas walczymy o zawodników, z jednym, czy dwoma nadal jesteśmy na telefonie, są niezdecydowani,

A czemu ukrywano nazwiska tych zawodników?

Nie mam pojęcia. Ja mam nazwiska, mogę podać, kto nie chciał? Zawodnik przyjechał, odjechał, mnie nikt nie spytał, jak się nazywają. Przecież bym odpowiedział. Byli ubezpieczeni, mieli imię i nazwisko w składzie, nikt się tego nie wstydził.

Wojciech Kowalewski i Sylwester Czereszewski
Co działo się wczoraj w klubie? Słyszeliśmy, że musiał pan się bardzo szybko pakować z obawy przed wizytą kibiców.

Ja? A skądże. Normalnie wyszedłem po pracy, spotkałem się z Grześkiem Lechem, pogratulowałem mu i już. Mamy dzisiaj spotkanie z kibicami, idę na nie z Wojciechem Kowalewskim. Chcemy wytłumaczyć, jak wyglądała ta sytuacja. Nikt się nie uwijał, nie wiem, kto tak mówi. Ciemnogród.

Takie informacje się pojawiły, że pański pomnik w Olsztynie został trochę zburzony.

Dzięki mnie klub zarobi pieniądze i to niemałe, na tych Holendrach, którzy zostali. A to, że ktoś tam był trzeci… Nie, to w ogóle jakiś bełkot.

Czyli pan nie rozumie, skąd ta cała afera?

Nie, oczywiście. Osobie, która to pisała, ktoś na pewno pomagał. Jest tu jeden z menedżerów z okolic Olsztyna, któremu odcięło się koryto, a który chciał tu wstawiać 32-letnich zawodników, którzy przez rok nie grali w piłkę. Trzeba się w tym kierunku skierować, ale nie będę się tym zajmował.

Z perspektywy czasu – czy te transfery z Holandii były potrzebne? Więcej z tego zamieszania niż korzyści.

Korzyści są, bo to nie są wysokie kontrakty, nie było prowizji, są perspektywiczni i młodzi. Stomil na nich zarobi, jest plan, żeby wiosną 2-3 piłkarzy odeszło. Van Huffel musi kilka bramek strzelić, być może teraz nie wykorzystuje sytuacji, ale coś pod tą bramką robi w porównaniu do innych zawodników. Nie spodobały się wyniki, to pojawiło się, że ściągamy zbyt wielu Holendrów.

No tak, ale oni będą w klubie, a pana nie będzie.

To inni to przejmą, co to za problem. Prawdopodobnie nie będę i… już.

ROZMAWIAŁ SZYMON JANCZYK

Fot. Newspix

Nie wszystko w futbolu da się wytłumaczyć liczbami, ale spróbować zawsze można. Żeby lepiej zrozumieć boisko zagląda do zaawansowanych danych i szuka ciekawostek za kulisami. Śledzi ruchy transferowe w Polsce, a dobrych historii szuka na całym świecie - od koła podbiegunowego przez Barcelonę aż po Rijad. Od lat śledzi piłkę nożną we Włoszech z nadzieją, że wyprodukuje następcę Andrei Pirlo, oraz zaplecze polskiej Ekstraklasy (tu żadnych nadziei nie odnotowano). Kibic nowoczesnej myśli szkoleniowej i wszystkiego, co popycha nasz futbol w stronę lepszych czasów. Naoczny świadek wszystkich największych sportowych sukcesów w Radomiu (obydwu). W wolnych chwilach odgrywa rolę drzew numer jeden w B Klasie.

Rozwiń

Najnowsze

1 liga

Bayern, Chelsea i Stal Rzeszów. Jak pierwszoligowiec inwestuje w analizę danych?

Szymon Janczyk
0
Bayern, Chelsea i Stal Rzeszów. Jak pierwszoligowiec inwestuje w analizę danych?

Komentarze

34 komentarzy

Loading...