Reklama

Stracone czy wykorzystane szanse? Jak Brzęczek stawia na młode twarze?

Jan Mazurek

Autor:Jan Mazurek

08 września 2020, 15:53 • 11 min czytania 8 komentarzy

Młodzi, młodzi, młodzi. W morzu wyzwań, które stoją przed każdym selekcjonerem, znajduje się również wprowadzanie  do kadry nowych twarzy. Oczywiście wymaga się też tego od Jerzego Brzęczka, więc siłą rzeczy wśród czterdziestu dziewięciu nazwisk, które powoływał na zgrupowania reprezentacji, znalazło się miejsce dla świeżej krwi. Z ciekawym przykładem mieliśmy do czynienia na zakończonym już zgrupowaniu. Sebastian Walukiewicz, Michał Karbownik i Jakub Moder zostali powołani do kadry A, kosztem możliwości gry w U-21, żeby w ogóle nie powąchać boiska albo zaliczyć niewiele warty epizod. Zainspirowani, postanowiliśmy przyjrzeć się młodzieży, którą dobierał sobie Brzęczek.  

Stracone czy wykorzystane szanse? Jak Brzęczek stawia na młode twarze?

BARTŁOMIEJ DRĄGOWSKI – 0 minut

Jego sytuacja była zagmatwana. Kiedy w 2018 roku dostawał powołanie na mecze z Portugalią i Włochami, mocno siedziała w nim irytacja swoją pozycją w kadrze U-21. Nie odpowiadała mu pozycja drugiego bramkarza, a w oczach Czesława Michniewicza ewidentnie przegrywał rywalizację z Kamilem Grabarą. W tamtym czasie grywał jeszcze okazjonalnie w U-20, na pierwszą kadrę pojechał się uczyć, a w Lidze Narodów oczywiście nie zadebiutował. To było powołanie, które się broniło. Młodzieżówka, walcząca o Euro, nie traciła kluczowego zawodnika, a sam Drągowski mógł nabyć doświadczenie przy lepszych od siebie bramkarzach kadry.

Inna sprawa, że potem wyszła jego niedojrzałość. Sfingował kontuzję, nie chciał jechać do Włoch jako zmiennik Grabary, stracił w oczach wszystkich i do kadry wrócił dopiero na zgrupowanie z Bośnią i Hercegowiną.

Fragment wywiadu z Łączy nas Piłka, który dosyć ciekawie może obrazować, jak młody golkiper może skorzystać przy starszych kolegach w pierwszej reprezentacji.

Będziesz mógł podpatrzeć z bliska Wojciecha Szczęsnego, Łukasza Fabiańskiego i Łukasza Skorupskiego. Rywalizacja o bycie bramkarzem reprezentacji, nawet tym rezerwowym, jest ogromna.

To prawda, nasi bramkarze prezentują światowy poziom. Selekcjoner ma na pewno wielki, ale pozytywny ból głowy, na kogo postawić. Wszyscy znają i doceniają klasę Wojtka Szczęsnego oraz Łukasza Fabiańskiego. Jest Łukasz Skorupski, jestem ja, ale mamy także świetne zaplecze w reprezentacji Polski do lat 21. Wystarczy spojrzeć na kluby, w których występują golkiperzy z młodzieżówki: Liverpool FC, Paris Saint-Germain, AS Monaco… To może robić wrażenie. Na pozycji bramkarza mamy wielki potencjał i zdaję sobie sprawę z tego, że nie tak łatwo będzie wskoczyć między słupki w reprezentacji. Dlatego bardzo się cieszę, że znalazłem się w gronie czterech powołanych golkiperów na wrześniowe zgrupowanie. To będzie dla mnie wielka lekcja. Co prawda przeciwko Szczęsnemu czy Skorupskiemu miałem już okazję grać w Serie A, ale to nie to samo, co możliwość zobaczenia ich w treningu, podpatrywania na co dzień. Przyjechałem tu po naukę.

Reklama

RADOSŁAW MAJECKI – 0 MINUT 

Kolejny przypadek, do którego tak naprawdę trudno się przyczepić. Jerzy Brzęczek powołał go dwa razy – najpierw na mecze eliminacyjne z Łotwą i Macedonią, a potem z Izraelem i Słowenią. We wszystkich bronił Szczęsny, którego pierwszym zmiennikiem był Skorupski, a Majecki zastępował kontuzjowanego Fabiańskiego. W tym czasie młodzieżówka grała trzy mecze eliminacji do Euro, w których bronił zakładający opaskę kapitana Grabara i sparing z Czarnogórą. Kalkulacja jest prosta – lepiej potrenować z kadrą A, poznać „przyszłych kolegów”, niż ten sam czas przesiedzieć na ławce w U-21.

Tym bardziej, że jego reprezentacyjna historia układa się naprawdę wzorowo, bo teraz, kiedy zmieniła się koniunktura na bramce kadry B, Radosław Majecki wskoczył do bramki i jest pierwszym bramkarzem u Michniewicza.

ROBERT GUMNY – 0 MINUT 

Jerzy Brzęczek powoływał go dwa razy i dwa razy Gumny zaliczył pusty przelot. Krótki flesz:

Marzec 2019. Na ławce w meczu z Łotwą. W tym czasie U-21 grało sparing z Anglią, potem dojechał na zgrupowanie i zagrał 45 minut z Serbią.

Wrzesień 2019. Na ławce ze Słowenią i z Austrią. Nie pojechał na początek eliminacji U-21 z Łotwą i Estonią.

Reklama

Mówiło się, że powołanie mógł dostać też na czerwcowe mecze z Macedonią i Izraelem, ale przygotowywał się wówczas do włoskiego czempionatu. W nim miał być kluczową postacią, ale przez problemy żołądkowe, zagrał tylko w sromotnie przegranym starciu z Hiszpanią. Po ubiegłorocznym wrześniowym zgrupowaniu, jeździ już tylko na U-21, a w meczu z Estonią pełnił nawet rolę kapitana. Ale tak czy inaczej, z całego grona liderów kadry z Euro U-21 powoływanych przez Brzęczka po turnieju, on jeden jeszcze nie doczekał się debiutu reprezentacyjnego i właściwie sami nie wiemy, po co jeździł na kadrę A.

KRYSTIAN BIELIK – 200 MINUT

Zupełnie inny przypadek niż ten Roberta Gumnego. Na Euro U-21 dominował. Wśród całego towarzystwa niekiedy wyglądał, jak doświadczony ligowiec wrzucony między juniorów. Tu kółeczko, tam przerzut, tu wystawiona ręka, trzymająca rywala na odległość, tam rajd, tu drybling, tam kiwka. Do tego dwa gole i nikt nie dziwił się temu, że na jesienne mecze młodzieżówki Czesław Michniewicz już go nie powoływał. Bielik musiał dostać szansę u Jerzego Brzęczka.

Słowenia? Ciekawy dwudziestominutowy epizod i kultowe słowa:

– Nie otrzymałem żadnych zadań. Trener Brzęczek powiedział: “Krystian próbuj”.

No to próbował.

Austria? Mocny rywal, występ bez szału, ale czepiać się też nie ma sensu. Pokazywał swoje atuty, czyli wybieganie, umiejętność operowania piłką, zagrał kilka fajnych podań do przodu, choć trzeba podkreślić, że gubił się w defensywie, nie kumał pewnych rzeczy, momentami brakowało mu zwykłej agresji.

Łotwa i Macedonia? Dostał powołanie, ale nie zagrał z powodów zdrowotnych.

Izrael? Pisaliśmy tak: kilka razy bujnął się w swoim stylu, przejmując piłkę na naszej połowie i mijając jednego czy drugiego rywala, co napędzało polskie ataki. Modelowy przykład to rajd z 23. minuty początkujący akcję, po której zablokowany został Piątek. No i to jego strzał plecami w słupek dobijał potem napastnik Milanu. W defensywie nie było źle, parę przytomnych odbiorów zarejestrowaliśmy, choć z upływem czasu zdarzyło mu się też kilka razy spóźnić w defensywie. Ogólnie jednak duży postęp w porównaniu do występu przeciwko Austrii.

Słowenia? Ławka.

I w sumie sami nie wiemy, gdzie byłby teraz, gdyby nie koszmarna kontuzja, której doznał na początku roku, ale bez dwóch zdań, to idealny przykład naturalnego wejścia nowej twarzy do dorosłej kadry.

SZYMON ŻURKOWSKI – 0 MINUT

Kadra mu odjechała. Na własne życzenie. Przed mundialem był w szerokim zestawieniu Adama Nawałki, ale nawet nie tyle co w wyjeździe, co w debiucie przeszkodziły urazy, w końcu został jednak powołany w marcu 2019 przez Jerzego Brzęczka na mecze z Austrią i Łotwą, ale ostatecznie nie zadebiutował, i zdążył nawet – podobnie jak Gumny – przenieść się na zgrupowanie U-21, żeby tam zagrać połówkę z Serbią.

Po udanym Euro, przeniósł się do Włoch, pół roku przesiedział na ławce we Florencji, zszedł niżej i dopiero po pandemii dostał poważniejszą szansę w Serie B. Na razie temat regularnej gry w kadrze w jego przypadku nie istnieje. Przed ostatnim zgrupowaniem był w szerokiej kadrze. Z ocenami cierpliwie poczekajmy – może nawet nie kilka miesięcy, a kilka lat.

KAMIL JÓŹWIAK – 165 MINUT

Solidny przykład, że jeden z liderów kadry U-21 nie musi tracić czasu na kadrze A. Najpierw Brzęczek powołał go na mecz ze Słowenią. Koszt? Absencja w sparingu z Czarnogórą U-21, w którym Czesław Michniewicz i tak sprawdzał kadry, więc żadna strata. Nawet, jeśli Jóźwiak dostał tylko cztery minuty gry i siłą rzeczy nic nie zdziałał.

Teraz Brzęczek poszedł za ciosem. Choć U-21 wznowiło ważne mecze w eliminacjach, to sztab chciał przetestować Jóźwiaka w szerszym zakresie.

Tak pisaliśmy o występie piłkarza Lecha w meczu z Holandią (nota 3):

Bardzo dużo biegał. I głównie tym wyróżnił się na tle Szymańskiego. Szarpał w defensywie, zaliczył kilka odbiorów, przerywał kontry, robił wszystko, by uprzykrzyć życie Holendrom. Miał też kilka zrywów w ofensywie. Niestety – nieudanych. Mamy na myśli zwłaszcza komiczny strzał z pierwszego kwadransa. Powinien dać rogala po długim i pewnie nawet chciał, ale wyszedł niecelny farfocel na krótki słupek, w dodatku niecelny. Mamy w głowie też sytuację, gdy próbował wejść w pole karne z lewej strony, ale po kilku kontaktach z piłką wybrał najbardziej oczywiste rozwiązanie – zejście do lewej nogi i wrzutkę. Oczywiście, że został przeczytany. Nie był to obiecujący debiut w pierwszym składzie, ale uznajmy, że wsiadł na wysokiego konia.

A tak pisaliśmy o jego występie w meczu z Bośnią i Hercegowiną (nota 6):

Skrzydłowy Lecha jest tak przyzwyczajony do piłkarzy z Bałkanów w polskiej lidze, że chyba nawet nie zorientował się, że dziś gra w kadrze, a nie przeciwko Koronie Kielce. Tak można wytłumaczyć fakt, że Jóźwiak poczynał sobie dziś tak odważnie, jakby faktycznie mierzył się z defensywą złożoną z ligowych dżemików, a nie reprezentacją innego kraju. O okazji, którą stworzył Grosickiemu, już wspominaliśmy. Ale to nie wszystko.

  • 2 kluczowe podania
  • 5/6 udanych dryblingów
  • 11/14 wygranych pojedynków
  • 3 wywalczone rzuty rożne

Powiedzieć, że się wyróżniał, to za mało. Jóźwiak miał świetne momenty, potrafił utrzymać się przy piłce w asyście kilku rywali, zasuwał, żeby odzyskiwać piłki. Bardzo dobry występ.

Wniosek? Młodzieżówka traci, ale to wkalkulowana i naturalna strata, na której korzysta sam piłkarz.

SEBASTIAN SZYMAŃSKI – 427 minut

Odważnie postawił na niego Jerzy Brzęczek. I choć Szymański nie zbawił skrzydeł reprezentacji Polski, to dodał pewnej świeżości. Przynajmniej nie musimy już forsować coraz starszego i coraz mniej użytecznego na tym poziomie Jakuba Błaszczykowskiego. 2019 rok może zaliczyć to udanych. Debiut z Austrią. Dobre i konkretne ofensywnie spotkania z Macedonią i Łotwą. Z Izraelem szalał do przerwy, zasuwał w defensywie, stwarzał zagrożenie w ofensywie, a ze Słowenią walnął bramkę. Całkiem fajny start.

Przeszedł 2020, w rosyjski ligowy sezon wszedł równie nieźle (sześć meczów, cztery asysty), ale w kadrze zaliczył bardzo słaby występ z Holandią (ależ go Depay ośmieszył) i niewiele warty epizod z Bośnią i Hercegowiną, tym samym ani o krok nie przybliżając się do pierwszego składu do Euro. Na szczęście dla niego, jeszcze sporo meczów do początku Mistrzostw Europy.

A, i co ciekawe, jego agent, Mariusz Piekarski, dalej forsuje teorię, że to nie zawodnik na skrzydło, tylko na dziesiątkę. Może warto sprawdzić takie rozwiązanie?

MICHAŁ KARBOWNIK – 0 MINUT

No, i tu dochodzimy do clou programu. Karbownik był objawieniem minionego sezonu PKO Bank Polski Ekstraklasy. Mariusz Piekarski i Dariusz Mioduski zarzekają się, że chce go cała Europa, a tylko niewielką część na niego stać. Że jest na eksponowanych miejscach w zeszytach skautów wszystkich największych klubów Starego Kontynentu. Całą poprzednią kampanię rozegrał na lewej obronie, na której w kadrze mamy duży deficyt. I nic, że kolejny zaczął na prawej defensywie, grając dużo słabiej niż jeszcze kilka miesięcy wcześniej – wszyscy dużo sobie po nim obiecują.

Jerzy Brzęczek chyba też. Nieprzypadkowo powołał go na mecze z Holandią i Bośnią i Hercegowiną. Mecze, umówmy się, do testowania różnych wariantów. Problem w tym, że Karbownik ani razu nie poderwał się z ławki rezerwowych. Sztab szkoleniowy nie rozpatrywał go do gry ani na lewej obronie, ani na prawej obronie, ani na środku pomocy. Ok, rozumiemy, że trzy zmiany i w ogóle, ale faktem jest, że nie zagra. Ot, przyjechał, poznał smak szatni, zapach skarpetek, zobaczył parę spod prysznica seniorskiej kadry. I tyle.

Powstaje więc pytanie: co dało mu powołanie do seniorskiej kadry?

Żeby chociaż poznał Roberta Lewandowskiego. Wróć, oczywiście tutaj żartujemy – chodzi o to, że w jego wieku liczy się przede wszystkim regularna gra na fajnym poziomie. A tutaj po prostu sobie potrenował. Jeszcze zrozumielibyśmy tłumaczenie, że więcej dało mu pojechania na kadrę A niż alternatywny wyjazd na kadrę U-19, w której do te pory grał regularnie i której w 2019 roku był kapitanem, ale już na przykład nie możemy zrozumieć, dlaczego piłkarz Legii nie mógł pojechać na kadrę U-21. Tam miałby większe szanse na grę, pewnie w przyszłości dostanie jakieś powołanie od trenera Michniewicza, a przypominamy, że jeszcze nigdy na zgrupowaniu tej młodzieżówki nie był. Mógłby tylko na tym skorzystać.

A tak? Trochę kicha. Jeśli Brzęczek widzi go w kadrze pod kątem Euro 2020, to miło byłoby, gdyby mógł go w ogóle w meczach kadry przetestować. Sprawdzić jakiś pomysł na niego, bo tak naprawdę dalej nie wiemy – na jakiej miałby grać pozycji, w jakim systemie, czy seniorska reprezentacja, to już odpowiedni poziom dla niego. No, generalnie wiedzielibyśmy cokolwiek, a po tym zgrupowaniu nie wiemy nic.

SEBASTIAN WALUKIEWICZ – 0 MINUT

Podobny casus.

Dopiero wchodzi na wysoki reprezentacyjny poziom. Ma spory potencjał, spory talent, sufit wysoko nad nim. Ma za sobą bardzo dobrą wiosnę, przede wszystkim okres post-pandemiczny, w Serie A, kiedy to zbierał świetne recenzje.

Pisaliśmy o nim ostatnio tak:

Nie pękł przed Ronaldo, nie pękł przed atakiem Interu. Potrafi bronić, ale i jest bardzo przydatny przy wyprowadzaniu piłki. Przy tym jest bardzo świadomy swojego statusu – pracuje indywidualnie, szuka pomocy u trenerów personalnych czy u psychologa sportowego. Głowa dojeżdża do umiejętności.

Dla nas to pewniak do wyjazdu na Euro. Może jako ten trzeci, może jako czwarty, ale pojedzie na pewno.

I – znów – nie było lepszej okazji, żeby przetestować jego przydatność dla kadry niż teraz w meczach z Holandią i Bośnią i Hercegowiną, dla których Walukiewicz poświęcił zgrupowanie U-21, w którym ma pewne miejsce w składzie. Mógł zagrać, miał zagrać, ale nie zagrał. Ani minuty. Całkowicie niezrozumiała decyzja sztabu szkoleniowego reprezentacji Polski. Wydaje się bowiem, że duet Walukiewicz-Bednarek, to po końcu kariery reprezentacyjnej Kamila Glika, do którego raczej bliżej niż dalej, optymalne zestawienie środka obrony na wiele, wiele lat w przód. Brzęczek mógł nadać temu bieg. Połączyć ich, wypróbować ich, właściwie małym kosztem i z zerowym ryzykiem kompromitacji, bo nawet gdyby Walukiewicz popełnił dwa kardynalne błędy, to pewnie nikt nie miałby do niego pretensji. Ale nawet nie miał takiej okazji.

Dlaczego? Ano tego się na razie nie dowiemy. Bezsensowny pusty przelot.

JAKUB MODER – 13 MINUT

To specyficzny typ zawodnika. Taki posiadający dar olśnienia wszystkich w kilka minut. Tu drybling, tam przerzut, tu bomba z dystansu, tam jakaś ładna asysta. Chwila i ręce same składają się do oklasków. Dlatego też przed zgrupowaniem ciężko było nam przewidywać, co pomocnik Lecha zaprezentuje, w jakim wymiarze i co to będzie oznaczać w kontekście jego przyszłości.

Z Holandią dostał trzynaście minut. Pchał do przodu, szukał Milika, spróbował z rzutu rożnego, ale to było za mało czasu na coś sensowniejszego.

Z Bośnią i Hercegowiną nie dostał ani minuty. To zgrupowanie to żadna weryfikacja jego przydatności kadrze. Żadna.

A, no i stracił zgrupowanie reprezentacji U-21, w której do tej pory był raczej rezerwowym, ale od listopada 2019 roku mnóstwo wody upłynęło w Wiśle, więc sporo mogło się tam w jego kontekście zmienić. No ale to już zupełnie inny rozdział.

Ogólna ocena? Nie ma tragedii, do tej pory wskazalibyśmy chyba tylko jedno zgrupowanie, gdzie młodzi faktycznie głównie stracili czas. Niestety – to ostatnie zgrupowanie.

Fot. Fotopyk/ Newspix

Screeny: Sofascore/Transfermarkt

Urodzony w 2000 roku. Jeśli dożyje 101 lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Sensem życia jest rozmawianie z ludźmi i zadawanie pytań. Jego ulubionymi formami dziennikarskimi są wywiad i reportaż, którym lubi nadawać eksperymentalną formę. Czyta około stu książek rocznie. Za niedoścignione wzory uznaje mistrzów i klasyków gatunku - Ryszarda Kapuscińskiego, Krzysztofa Kąkolewskiego, Toma Wolfe czy Huntera S. Thompsona. Piłka nożna bezgranicznie go fascynuje, ale jeszcze ciekawsza jest jej otoczka, przede wszystkim możliwość opowiadania o problemach świata za jej pośrednictwem.

Rozwiń

Najnowsze

Boks

Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”

Błażej Gołębiewski
0
Pięściarze dali radę, transmisja nie. “Niestety, ten DAZN to wielki shit”
Boks

Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!

Szymon Szczepanik
14
Olbrzym nie dogonił króliczka. Usyk ponownie pokonał Fury’ego!
Anglia

Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Bartosz Lodko
1
Fabiański: Nie spodziewałem się, że tak długo będę grał w Premier League

Komentarze

8 komentarzy

Loading...