Reklama

Eliminacje do mundialu, Euro, Liga Narodów. Na Brzęczku spoczywa olbrzymia odpowiedzialność

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

08 września 2020, 12:58 • 3 min czytania 7 komentarzy

Wygraliśmy z Bośnią, ale trudno powiedzieć, by cokolwiek w postrzeganiu reprezentacji się zmieniło – jeśli nie bralibyśmy trzech punktów z drugim garniturem 49. kadry świata, to już naprawdę nie wiemy, z kim. Ot, Brzęczek kupił sobie trochę czasu, kiedy krytyka nie będzie mocniejsza, tylko po prostu utrzyma się na dotychczasowym poziomie. Trzeba w tych warunkach budować dalej, no albo przynajmniej próbować budować. Co czeka kadrę w kolejnych miesiącach?

Eliminacje do mundialu, Euro, Liga Narodów. Na Brzęczku spoczywa olbrzymia odpowiedzialność

W tym roku jeszcze Liga Narodów. Terminarz prezentuje się następująco:

11 października – Włochy (D)

14 października – Bośnia (D)

15 listopada – Włochy (W)

Reklama

18 listopada – Holandia (D)

Cele są, powiedzmy, trzy. Dla nas – choć niekoniecznie dla selekcjonera – najważniejszy to ten, by budować kadrę na Euro 2020. Nie grać ciągle na wynik, nie błagać o 0:0 jak z Holandią, tylko próbować nowych wariantów lub szlifować stare (tylko już nie prawego obrońcę na lewej stronie, co?). Jeśli chodzi o minione zgrupowanie, nie mamy większego wrażenia, że tak się stało. Osiem minut dostał Linetty, kwadrans Moder, Karbownik nic. Trudno więc powiedzieć, by o tych piłkarzach było coś więcej wiadomo niż przed zgrupowaniem, nawet pamiętając, że Brzęczek miał ich na treningach.

Kowal w Stanie Kadry przekonywał, że trener korzysta z 14 piłkarzy, a reszta jest mu potrzebna do gierek. Coś w tym jest.

W każdym razie: kolejne dwa cele są ze sobą powiązane – to znaczy budowanie rankingu FIFA i utrzymanie się w pierwszej dywizji Ligi Narodów. I tak, trzeba to połączyć z akapitem wyżej, bo można drużynę budować, jednocześnie nie skazując jej na płaczliwe granie o wynik. Zresztą utrzymać się powinniśmy – wygrana w Bośni była kluczowa. Spada tylko ostatni zespół, istnieje więc duże prawdopodobieństwo, że jeśli ogramy Bośniaków również w rewanżu, to nic nam nie grozi.

Natomiast choć mówimy dużo o Euro 2020 (de facto 2021), to nie tylko nim kadra żyje, ważny jest też mundial, a konkretnie eliminacje do niego. Warto przecież pamiętać, że walczyć o wyjazd do Kataru będziemy już od marca 2021 roku, więc – w skrajnie pesymistycznym wariancie – możemy mieć przeświadczenie, że nie mamy drużyny na Euro, a i eliminacje do mundialu nie zaczęły się najlepiej.

Tym bardziej że te eliminacje nie będą proste – na turniej bezpośrednio pojedzie 10 zwycięzców grup, zespoły z drugich miejsc zagrają w barażach. Grupy, kiedy najtrudniejszymi rywalami będzie Dania i Rumunia, trudno aż sobie wyobrazić, bo też ile można mieć szczęścia. Może mało kto pamięta, ale Rumunia była losowana z pierwszego koszyka, Dania z drugiego, a my z trzeciego. Równie dobrze mogliśmy dostać Niemców i Francuzów. Niesamowity fart.

I niewiele zmienia fakt, że tym razem zapewne skończymy w drugim koszyku. Ostateczny podział zostanie dokonany według listopadowego rankingu FIFA, ale już widać, że cholernie trudno będzie nam się dostać piętro wyżej.

Reklama

Na razie wygląda to tak:

9. Holandia – 1604 punkty
10. Niemcy – 1602
11. Dania – 1598
12. Szwecja – 1579
13. Polska – 1559
.
.
.
21. Irlandia Północna – 1476

Musielibyśmy wykonać niesamowity rajd, by gonić Niemców czy Holendrów, a patrząc chociaż na nasz ostatni mecz z Oranje – jest to wręcz niemożliwe. Tyle dobrego, że trudno nam będzie spaść do trzeciej dziesiątki europejskich drużyn w rankingu FIFA i pewnie drugi koszyk utrzymamy. Ale wówczas w eliminacjach możemy dostać z pierwszego koszyka Francuzów czy Hiszpanów, a więc jednocześnie właściwie myśleć już tylko o barażach.

Oj, gorące miesiące przed nami, bo przy słabej grze możemy zawalić i mundial, i Euro. To właśnie między innymi dlatego to zwycięstwo nad Bośnią nic a nic nas nie uspokoiło.

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...