Reklama

Panie Brzęczek, niech pan nam odda radość z tych spotkań

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

07 września 2020, 10:12 • 4 min czytania 47 komentarzy

Reprezentacyjne granie wróciło już jakiś czas temu, ale czujemy się pokrzywdzeni, bo kiedy kibice innych zespołów zobaczyli lepszą lub gorszą grę, my takiej przyjemności nie uświadczyliśmy. Serio: z Holandią to już nie była słaba „gra”, tylko jakiś paraliż, kopanina i brak pomysłu. Jakby ktoś dał nam w twarz – duży kraj ze środka Europy nie potrafi wystawić 11 chłopa na boisku w taki sposób, by ci wymienili trzy celne podania na połowie przeciwnika. Niestety, zabrał nam Jerzy Brzęczek radość i ekscytację związaną z kolejnymi meczami kadry.

Panie Brzęczek, niech pan nam odda radość z tych spotkań

Ktoś powie, że jesteśmy niesprawiedliwi, bo ta drużyna przegrała pierwszy mecz od roku i mimo że tę serię wydłużyła pandemia, to jednak złożyły się na nią cztery zwycięstwa i remis. Problem jest natomiast inny: ten zespół w starciu z mocniejszymi od siebie nie ma nic do powiedzenia. Gdy mierzy się ze średniakami bądź ekipami niżej sklasyfikowanymi, jest w miarę okej, osiem wygranych w eliminacjach nie wzięło się znikąd, natomiast na samym turnieju takich sympatycznych rywali nie będzie.

Już rewanż z Austrią u siebie pokazał, że nie mamy pomysłu na gości z choć przyzwoitymi umiejętnościami, ale wcześniejsze starcia z Włochami i Portugalią bywały jeszcze smutniejsze. Gdy tylko mieli ochotę – gnietli nas, no, poza pierwszymi 45 minutami za kadencji Brzęczka z Italią. Spotkanie z Holandią to tylko potwierdziło. Nie kupujemy usprawiedliwień o przerwie. Ta kadra, niestety, byłaby w stanie wystąpić tak po sześciomiesięcznym obozie.

To znaczy: bez pomysłu, bez ładu i składu, bez sensu.

Dzisiaj jest nadzieja, że będzie lepiej, ale właśnie – ta nadzieja opiera się głównie na klasie rywala i to jest problem tej reprezentacji. Nie możemy patrzeć na siebie, musimy patrzeć na to z kim zagramy. Jeśli ktoś jest bardzo mocny, wiemy, że nic z tego nie będzie. Jeśli ktoś jest średni – 50/50, różnie może być. A gdy ktoś jest słaby, to tak, wygramy z nim, mamy za dobrych piłkarzy. Natomiast cały czas brakuje nam przekonania, że ktoś tych niezłych w skali Europy zawodników prowadzi, ma koncept na to wszystko.

Mecz za Nawałki z Niemcami jest świetnym przykładem. Jechaliśmy do jaskini lwa, ale dało się w tamtą ekipę wierzyć, że nawet jeśli nie wygra, to nie będzie wstydu. I nie było mimo porażki 1:3, bo widzieliśmy solidną grę i – jak sobie przypomnicie – ogromną szansę na 2:2, ale Lewandowski zbyt długo zwlekał ze strzałem.

Reklama

W każdym razie – dzisiaj jest Bośnia i nasze szanse rozpatrujemy głównie pod kątem jaki to rywal. Ano taki sobie, jeszcze nie wiadomo, czy w ogóle pojedzie za rok na Euro, gra w barażach. Bośniacy zajęli w swojej grupie ledwie czwarte miejsce, ustąpili Włochom (okej), Finom i Grekom (mniej okej). Przegrali z Armenią 2:4, dwa na cztery zwycięstwa odnieśli z Liechtensteinem. Teraz co prawda zremisowali 1:1 z Włochami, ale trudno powiedzieć, że można się ich specjalnie bać.

Lepiej bać się o siebie.

Jeśli zobaczymy kolejny mecz, w którym nie widać w poczynaniach reprezentacji żadnej powtarzalności, a jedyne indywidualne zrywy kolejnych piłkarzy, będziemy po prostu wściekli. Skoro Brzęczek był zadowolony po porażce, to po ewentualnym zwycięstwie chyba odleci na Marsa, co wściekłość jeszcze podwoi.

Może i wolelibyśmy takie mecze przegrywać, ale jednak mieć poczucie, że trwa budowa? Że bez Lewandowskiego jest cholernie trudniej, natomiast kolejne elementy się zazębiają i nawet jeśli nie odpaliły teraz, to jest duża szansa, że odpalą niedługo? Eh, ale nie mamy większych złudzeń. Będziemy oglądać, kibicować, lecz ostatnio jest to równie wielka przyjemność co rozmowa zięcia ze znienawidzoną teściową.

Nie za bardzo mamy co śledzić, jeśli chodzi o występy polskich drużyn w Europie i długo to reprezentacja była naszym łącznikiem z cywilizacją. Mamy poczucie, że ten kontakt powoli tracimy i zaczynamy się zbliżać do smutnych czasów Fornalika czy Smudy. Jeszcze jest czas, by ten kurs zmienić, nie godzi się, by taką generację piłkarzy marnować.

Tylko czy Brzęczek jest w stanie to zrobić? Nie wiemy. Ale musimy sprawdzić, bo innego wyboru niestety nie mamy.

Bośnia i Hercegowina vs Polska (20:45)

Reklama

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

47 komentarzy

Loading...