Kiedy mówimy “Polska”, mamy przed oczami pszeniczny kłos wyrosły na tej ziemi, znajome boćki, co przycupnęły na przyjaznej mazurskiej chacie, widzimy bursztynowy świerzop tańczący wśród fal burzanów, ale widzimy też mecz reprezentacji Polski. Sukcesywnie wracano do grania. Wracała Ekstraklasa, wracała Liga Mistrzów, teraz wrócili i oni – biało-czerwoni.
TĘSKNOTA
Pamiętacie jak trwał dość twardy lockdown pandemiczny, kto mógł siedział w domu. A potem, po luzowaniu obostrzeń, wreszcie, często po kilku miesiącach, spotykało się kogoś bliskiego, kogo wcześniej widywało się regularnie?
Otóż mniej więcej tak się czujemy.
Powrót reprezentacji Polski to pewne symboliczne zamknięcie zatrzymanej przez koronawirusa piłki nożnej. Ostatnie – i miejmy na dzieję już na dobre – wyjście z tamtego wirażu. Gdy czytamy wypowiedzi Glika i Krychowiaka o tym, jak stęsknili się za kadrą, wiemy, że nie ma w tym żadnej kurtuazji czy frazesów.
Rzecz jest naprawdę historyczna. To będzie dopiero nasz pierwszy mecz w 2020 roku. Otwieranie reprezentacyjnego grania we wrześniu poprzednio zdarzyło się dziewięćdziesiąt lat temu: 28.9.1930 wygraliśmy 3:0 w Sztokholmie. Kadra nie grała od dziesięciu miesięcy. Jej ostatnim meczem warszawskie 3:2 na koniec eliminacji. Mecz, w którym żegnaliśmy Łukasza Piszczka – zleciało.
No i nie ukrywajmy, nie wracamy do reprezentacyjnego grania od jakiegoś paździerzu na bocznym boisku Antalyi, tylko fajnym meczykiem z czołową ekipą Europy. Starcie z Holandią po prostu świetnie się zapowiada samo w sobie.
NOWE STRZELBY
W marcu Jerzy Brzęczek nie zdołał rozesłać powołań. Ale później w rozmowie z ŁączyNasPiłka wspominał, że wśród powołanych na pewno znalazłby się Karbownik, a mocno przyglądał się też Wietesce. Karbownik na Holandię jest. Wietes doznał kontuzji, ale powołania dla ligowców selekcjoner rozesłał już wcześniej i obrońcy Legii tam nie było.
Wśród potencjalnych debiutantów mamy więc:
– Bartłomieja Drągowskiego
– Sebastiana Walukiewicza
– Pawła Bochniewicza
– Jakuba Modera
– Michała Karbownika
Mógł być jeszcze Adam Buksa, ale MLS nie puściła na zgrupowanie ani jego, ani Przemysława Frankowskiego. Jakoś jeszcze więc pandemia wpływa na życie kadry, ale w niewielkim stopniu. Najbardziej ten zakaz uderza w samych zawodników: Frankowski walczył o pozycję w kadrze, Buksa miałby szansę debiutu.
Jeśli chodzi o nowe twarze, to przyznamy, doceniamy dokonania Drągowskiego w Serie A, ale mamy na bramce taki spokój, że aż tak jego postawy nie jesteśmy ciekawi. To znaczy, jak wejdzie do klatki będziemy oglądać z uwagą. Ale jest jasne, że to jeszcze nie ten moment, kiedy może zmienić układ sił w wyjściowej jedenastce.
Bochniewicz, czyli najbardziej zaskakujące powołanie, bo w samej lidze można by podyskutować, czy bardziej nie zasłużył taki Jakub Czerwiński. Ale trzeba oddać, że Bochniewicz zareagował pozytywnie. Po powołaniu wmeldował bramkę Stali Mielec, no i generalnie to nie jest jakieś przypadkowe wezwanie do kadry. Rzeczywiście za defensorem zabrzan solidne miesiące. Chłopak przeszedł niezłą drogę, bo był już czas, gdy kopał się w Granadzie B, a w Udinese był do grania dopiero wtedy, gdy urazu doznałby także kierownik drużyny. Z Zachodu wracał na tarczy, ale tu się odbudował.
Walukiewicz w Serie A rośnie na kozaka. Nie powiemy, mieliśmy w swojej historii gorsze pary niż Glik-Bednarek, ale Walukiewicz to rocznik 2000. Tak jest – aż tak młody to piłkarz. W tym roku czternastokrotnie wychodził w pierwszym składzie Serie A. Zbierał dobre recenzje, a z nim w jedenastce Cagliari pod koniec lipca ograło Juventus z Higuainem czy Cristiano. To bardzo obiecujący początek, chłopak może zaczynać coś naprawdę dużego. Pytanie: czy to przyszłość, czy już teraźniejszość kadry.
Karbownik, jak cała Legia, ma ostatnio słabsze tygodnie. Chyba w marcu jego planowane powołanie przychodziłoby z większą pompą. Nie żartujmy jednak, kroi mu się duży transfer, to przyszłość tej reprezentacji i oby rozpoczynał podczas tego zgrupowania coś fajnego. Być może taki test, zderzenie z dużą piłką, jest tym, czego aktualnie potrzebuje.
No i wreszcie Moder, który pokazuje jak szybko w piłce potrafi wszystko się zmienić. Rok temu, gdy grała reprezentacja, miał za sobą parę minut w lidze. Dziś to jeden z najlepszych na swojej pozycji w ESA. A ile by z niej nie żartować, jak jej nie deprecjonować, tak zainteresowanie mocnych zagranicznych klubów jest potwierdzeniem, że Moder nie musi być tylko królem własnego podwórka.
JAKUB MODER – CHCĘ ZOSTAĆ W LECHU NA TEN SEZON
Oczywiście po takiej przerwie ciekawi jesteśmy praktycznie wszystkich, bo wielu dawno nie widzieliśmy. Jóźwiak ma raptem jeden mecz w kadrze i liczymy, że to też będzie otwarcie nowego reprezentacyjnego rozdziału, w którym będzie odgrywał większą rolę. Ale co debiutanci, to debiutanci.
BEZ LEWANDOWSKIEGO
To wolny kraj, Jerzy Engel może opowiadać tyle bzdur, ile mu się podoba.My nie mamy żadnego problemu z brakiem powołania dla Roberta Lewandowskiego. Ma zasłużony odpoczynek. Co więcej, to jego praktycznie jedyna szansa na naładowanie akumulatorów przed Euro 2021. Terminarz, gdy tylko ruszy sezon, będzie zabójczy.
Powrót powrotem, debiutanci debiutantami, ale to też zawsze wielki test dla pozostałych kadrowiczów, gdy gramy bez Lewego.
Ostatnie mecze bez Roberta:
- 1:1 z Portugalią w Lidze Narodów, 20.11.2018
- 1:1 z Irlandią w towarzyskim meczu, 11.09.2018
- 0:0 z Urugwajem i 0:1 z Meksykiem podczas listopadowego zgrupowania w 2017
- 1:1 ze Słowenią w towarzyskim meczu 14.11.2016
- 0:0 z Litwą w towarzyskim meczu 6.6.2016
Aby znaleźć naszą wygraną bez Lewego, trzeba cofnąć się do 2015 i 3:1 z Czechami w listopadzie. Dodajmy, że w tym meczu zagrał jeszcze Sebek Mila, a na ławce siedział Łukasz Szukała – zleciało.
Opaskę pod nieobecność Lewandowskiego przejmie Glik.
TO NIE JEST GRA O NIC
Liga Narodów jest o wiele lepsza niż kopanina towarzyska, ale to wciąż nie jest jakieś granie, które elektryzuje. Niemniej nie jest tak, że nie gramy tutaj o nic. 29 listopada, a więc po Lidze Narodów, odbędzie się losowanie grup eliminacyjnych o mundial w Katarze. Gramy o rankingowe punkty, potencjalnie lepszy koszyk – na ten moment jesteśmy trzynastą drużyną rankingu FIFA, za Belgią, Francją, Anglią, Chorwacją, Portugalią, Hiszpanią, Szwajcarią, Włochami, Holandią, Niemcami, Danią, Szwecją.
Grup będzie dziesięć, jest więc jeszcze szansa powalczyć o pierwszy koszyk. Choć szanse niestety nie są jakieś szalone.
Odnotujmy, że finaliści Ligi Narodów będą dolosowani do pięciozespołowych grup, a więc czeka ich mniej grania. Co więcej, dwóch najlepszych w ogólnym rankingu Ligi Narodów, a którzy nie zajmą w eliminacjach o mundial w Katarze miejsc premiowanych przynajmniej barażami, także zakwalifikuje się do baraży. Przypomnijmy, że UEFA ma 13 miejsc w Katarze. Awansują więc zwycięzcy grup i tylko trzy inne drużyny, a więc o awans odbędzie się nie mecz i rewanż, a całe play-offy.
Fot. FotoPyK