Rywalizacja w bramce polskiej reprezentacji to w głównej mierze ciekawostka dla fanów, dziennikarzy, ekspertów. Zawsze możemy się zastanawiać, na kogo lepiej byłoby postawić, ale w gruncie rzeczy nie ma to aż takiego znaczenia – i Fabiański, i Szczęsny to topowe firmy, które dają nam spokój. Gdybyśmy mieli taki komfort na przykład na pozycji ofensywnego pomocnika, żyłoby się nam lepiej. Ale do rzeczy: dziś wydaje się, że nawet tej ciekawostki i dyskusji nie ma. Pozycja Szczęsnego jest najmocniejsza od wielu lat.
ŚWIETNY SEZON SZCZĘSNEGO
Przede wszystkim status, jaki zbudował sobie Wojciech Szczęsny w Juventusie, musi budzić uznanie. Czasem mamy wrażenie, że w Polsce tego nie doceniamy, bo jednak mniej osób ogląda Serie A niż ligę angielską czy hiszpańska, ale cholera, mamy w bramce Starej Damy faceta, który zmienił legendarnego Buffona i jest tam absolutną jedynką. Wiążą z nim przyszłość, w lutym Wojtek przedłużył kontrakt aż do 2024 roku, a powtórzmy: nie mówimy o firmie ochroniarskiej Juwentus, tylko o wielkim klubie, który co roku jest stawiany w gronie faworytów do wygrania Ligi Mistrzów.
Tenże status Szczęsnego jest nieprzypadkowy, bo przecież Polak w zeszłym sezonie grał świetnie. Zachował 11 razy czyste konto, co w stosunku do liczby występów daje największą wartość procentową wśród bramkarzy, którzy co najmniej 10 razy wychodzili na boisko. Władze ligi zresztą wybrały go najlepszym golkiperem sezonu. Włoscy dziennikarze wskazywali, że za Ronaldo i Dybalą to właśnie Polak jest największym wygranym minionych rozgrywek. Miał świetne mecze, nam chyba najbardziej podobała się ta podwójna interwencja z Lazio, ale oczywiście każdy może sobie wybrać co innego, bo jest z czego:
Jak powiedzieliśmy – wciąż w świadomości kibiców Szczęsny to nie jest półka Ter Stegena, Neuera czy Oblaka, ale czy Wojtek ma się czego wstydzić, ma jakiekolwiek powody do kompleksów? No przecież nie. W ogóle fakt, że Juventus wydał na niego tylko trochę ponad 10 baniek, wygląda na coraz większy majstersztyk, tym bardziej jeśli porówna się to do kwot na rynku, żeby chociaż wspomnieć o Chelsea i Kepie.
GORSZA FORMA FABIAŃSKIEGO
Natomiast ta świetna forma Szczęsnego to w sumie żadna nowość, bardziej chodzi o to, że Fabiański – choć gra w klubie o pięć klas gorszym – długo nie chciał koledze z Juventusu ustępować. Bronił świetnie, czy to w Anglii, czy to w kadrze, bo przecież bez niego nie mówilibyśmy o karnym Błaszczykowskiego z Portugalią – raczej o porażce ze Szwajcarią. Kto ma krótką pamięć, niech obejrzy skrót. W każdym razie: zmieniło się to, że miniony sezon w wykonaniu Fabiańskiego nie był aż tak spektakularny, jak niegdyś. Wciąż był pewnym punktem West Hamu, natomiast przydarzały mu się głupie wpadki.
Mówimy tutaj na przykład o kuriozalnym błędzie z Liverpoolem, ale, by nie opierać się tylko na jednym przykładzie, o innych faktach. Najmniej czystych kont od transferu do Swansea. Trzy błędy prowadzące do bramki w porównaniu z jednym sezon wcześniej. 72 obrony w porównaniu do 148 rok temu. Oczywiście, to też bierze się z tego, że Łukasz zagrał wtedy więcej meczów, natomiast i uraz, przez który Polak stracił czas, składa się na to, że nie rozegrał wymarzonego sezonu. Kontuzja, parę błędów… No, bywało lepiej.
CZAS SZCZĘSNEGO?
Zresztą – Fabian to wie, bo sam mówił przy okazji zgrupowania, że Szczęsny ma obecnie nad nim przewagę. Chodzi jednak o to, że ta przewaga nigdy nie była tak duża. Po udanym Euro dla Łukasza liczba jego zwolenników w kadrze była kilka razy większa niż Szczęsnego, kibice chcieli widzieć między słupkami Fabiańskiego, bo w przeciwieństwie do golkipera Juventusu wydawał się im mniej elektryczny i po prostu pewniejszy. Teraz takie głosy ucichły, coraz mniej osób ma wątpliwości, kto powinien stać w bramce.
I cóż, kariera Szczęsnego w kadrze nigdy nie była usłana różami, ale gość ma już 30 lat i to jest chyba ten moment, w którym powinien ugruntować swoją pozycję. Być liderem na kolejne trzy duże imprezy. Jest przecież świetna wiadomość: kolejne zawody nie zostaną rozegrane latem w rok parzysty, przełożono je na 2021. A przecież pamiętamy, że to właśnie w daty parzyste w porze letniej Szczęsnemu coś się przestawiało w głowie i bronił bardzo słabo.
To pół żartem, pół serio, natomiast Szczęsny obecnie ma wszystko w swoich rękach. Jak nie teraz zacząć gonić Tomaszewskiego, Młynarczyka, Boruca i innych wielkich w kadrze, to kiedy?
Fot. FotoPyk