Reklama

Milionerem w Wieczystej nie będę. Dostałem najgorszy kontrakt od 12 lat!

redakcja

Autor:redakcja

29 sierpnia 2020, 12:28 • 5 min czytania 17 komentarzy

O najgorszym finansowo kontrakcie od dwunastu lat, o naleśnikach posypanych złotymi wiórkami kokosowymi, o perspektywie gry ze Sławomirem Peszko, o pięciolitrowej butli Johnny Walkera w gabinecie prezesa, o luksusowych warunkach w nowym klubie, o dryblingach w okręgówce, o śmiesznych nazwach przyszłych rywali, o przeszłości, teraźniejszości, przyszłości. Adam Kotleszka i Kamil Gapiński przepytali Radosława Majewskiego po transferze do Wieczystej. To jedna z tych rozmów, kiedy nie ma sensu nawet dodawać kultowego śmiechu w nawiasie, bo Majewski śmiał się praktycznie non stop. Zapraszamy do wersji tekstowej rozmowy z anteny WeszłoFM. 

Milionerem w Wieczystej nie będę. Dostałem najgorszy kontrakt od 12 lat!
Obudziliśmy?

Naleśniki akurat robię. Dostałem zlecenie na chacie.

Odpowiedzialne zadanie. 

Jak dostajesz zlecenie od córy na naleśniki, to nie masz prawa czekać dłużej niż dziesięć sekund. Z wami gadam, a zostawiłem to w tym, termo-miksie, czy tam jak się nazywa to, co miesza. Sam nie wiem.

Po podpisaniu kontraktu z Wieczystą będziesz mógł córce złotymi wiórkami kokosowymi posypywać naleśniki. 

Dostałem najgorszy od dwunastu lat kontrakt finansowo! Nie będę milionerem. Przepraszam, nie mogę być nim dwukrotnie.

Oferta z Wieczystej była jedyną czy mogłeś w nich przebierać?

No właśnie, nie mogłem, rynek trochę mnie zweryfikował. Czułem duży support od kibiców Pogoni Szczecin. Pisali do mnie prywatnie, pytali mnie, dzwonili, było mi miło, więc wszystko wytłumaczyłem w poście na moich socjalach, żeby być wobec nich przyzwoitym. Nie było konkretów. Sam zadzwoniłem do Pogoni, bo tak się umawiałem, że jak będę wracał z zagranicy, to dam znać. Rozumiem ich, rozumiem rynek. Musiałem to wszystko zrozumieć, przestawić sobie w głowie. Każdy sobie zawodników wybrał, rozmawiałem z prezesami różnych klubów i od wszystkich słyszałem to samo. Mam swój wiek, dosyć długo nie grałem, nie byłem specjalnie rozchwytywany. Wiedziałem, że nawet jak ktoś będzie mnie zapraszał do klubu, to najpierw na testy, potem ewentualnie dalej, ale tych zaproszeń nie było.

Reklama

Od dwóch miesięcy czekałem na oferty. I coś tam było. Zapytania z I ligi. Prawie, że oferty, ale nie doszło dalszych rozmów i konkretów. Przy tym mówię: zawsze celowałem w Ekstraklasę.

I dlatego wybrałeś okręgówkę?

No tak. Zawsze tłumaczę to tak – masz dwie ręce. Na jednej plusy, na drugiej minusy każdej opcji. Ale ja miałem tylko jedną opcję. Nie miałem drugiego wyboru.

Moim zdaniem kłamiesz. Nie chcesz zdradzić nam głównego powodu wyjazdu do Krakowa, czyli zagrania pierwszy raz w życiu ze Sławomirem Peszko. 

Nie, choć faktycznie nie graliśmy razem w klubie. Fajnie, że się spotkamy w Krakowie. Pogramy razem, potrenujemy, może czegoś się od siebie nauczymy. Wiadomo, to nie jest szczyt, ale tak zaczynają długoterminowe projekty. Podejrzewam, że nie dotrwam do czasów, kiedy Wieczysta będzie grała w Ekstraklasie, ale na razie daję sobie dwa lata. Liczy się też zdrowie, bo gdyby ono było, to nie rozmawialibyśmy o I, II, III lidze czy okręgówce, a o Ekstraklasie.

***

PRZECZYTAJ TEŻ WYWIAD Z TRENEREM WIECZYSTEJ, PRZEMYSŁAWEM CECHERZEM, PO TRANSFERZE MAJEWSKIEGO

Reklama

***

Jak wygląda infrastruktura w Wieczystej? Mówi się, że z kranów leci Johnny Walker.

Widziałem jednego Johnny Walkera! Butla pięciolitrowa. Prezesowski pokój. Mnie się to podoba. Stadion nie jest ekstraklasowy. Trzeba zrobić sobie porównanie, ale reszta rzeczy? Szatnia ekstraklasowa. Budują jacuzzi, sauna i siłownia na dole, bo budynek został oddany do użytku. Nie wiem, kiedy prezes wszedł do klubu i zainwestował sto procent, ale plany są wielkie i rozpisane na wiele, wiele miesięcy do przodu. Widzę stadion, który zbudował, płytę główną, boisko treningowe, polepszaną szatnię, magazyny. Będzie greenkeeper. Powiedzcie mi, czy w okręgówce w jakiejkolwiek lidze na świecie tak to wygląda?

Pewnie nie. Być może za 5-6 lat, w całym tym projekcie, nawet moje nazwisko nie będzie powtarzane, bo nie będę w stanie grać w wieku 40 lat, ale chcę zobaczyć chociaż, jak to wygląda na starcie.

Nie boisz się starć w okręgówce? Finezji na boisku może być tyle, ile w polskich serialach.

Boję się, boję się. Wczoraj gadałem z kolegą, który jest z prezesem jednego z hoteli na południu, i mówi mi:

– Ty, my będziemy grali przeciwko sobie.

On trenuje trzy razy w tygodniu. Trochę zabawne. Z brzuchem na mecz, takie mecze mogą się zdarzać, ale myślę, że szybko się dostosuję. Wróćcie, przestosuje – wiem, że nie ma takiego wyrazu, ale napiszemy petycję do pana Miodka, żeby znalazło się w nowych słownikach języka polskiego. Jako dzieciak zaczynałem z panami, tak ich nazywałem, którzy grali w piłkę po godzinach, bo w normalnym trybie chodzili do pracy. Bywało, że jak im uciekałem na półtora metra, to wjeżdżali mi wyprostowanymi nogami w kolana i tego wolałbym uniknąć. U nas w drużynie wszyscy trenują na pełen etat, przez cały tydzień raz, a jednego dnia nawet dwa razy.

Kiedyś z „Gaborem”, z Grześkiem Jędrzejewskim, mieliśmy pomysł, żeby jeździć po szatniach w niższych ligach. Wiecie, ten cały klimat z zardzewiałymi kranami, z zimną wodą, z drewnianymi ławkami, ale tego w Wieczystej nie ma i nie będzie. A koniec września przyniesie ze sobą jeszcze lepsze warunki – sauna, jacuzzi, siłownia. Sam jestem tego wszystkiego ciekaw.

Wszyscy w drużynie są zawodowcami?

Wszyscy. Wczoraj byłem w Krakowie o jedenastej, a frekwencja na treningu wynosiła dwadzieścia kilka osób. Jedna osoba ma jakieś okienka – pracuje rano, z nami trenuje. A reszta? Reszta pełen profesjonalizm. I okej, liga nie jest profesjonalna, ale my jak najbardziej. Co do okręgówki, trudno zapamiętać nawet nazwy rywali. Tam jakaś Prądniczka, Prądowianka, Kaszubka.

Prądniczanka to wicelider!

Wczoraj się pytałem:

– Gdzie gramy?

– FC Kaszubka.

– Gdzie to jest?

– Kierunek Liski.

– Kurwa, no jak?

Wiedziałem, że tak może być.

Poznasz trochę folkloru. 

Będę robił ze stadionu zdjęcia.

Jaki jest twój cel?

Chcę wrócić. Dostałem niedawno przypomnienie, że rok temu strzeliłem ładną bramkę w Pucharze Australii. Nie grałem rok. Pierwszy raz w życiu tak długo nie gram. Sam jestem ciekaw, jak będę wyglądał, jak będę grał, w jakiej będę formie. Peszkin mnie ostrzegał, żebym nie próbował dryblować. Nawet, jakbym był trzy razy od nich szybszy. Z kim nie gadam, to mówi mi, że nie grałem rok i że nie będzie łatwo. Ale ja też wiem, jaką pracę wykonałem, choć wiem, że mecz piłkarski to co innego niż trening.

Marzysz jeszcze o tym, żeby po Wieczystej zagrać wyżej?

Motywuję się tym, że do grudnia jeszcze coś może przyjść i wtedy porozmawiamy w klubie, jak wygląda sytuacja. Chcę wrócić do piłki. Potem wszystko jest możliwe. Taki to jest sport. Jak będę ze sobą fair, to będzie dobrze. Każdy ma swoje cele.

Fot. newspix.pl

Najnowsze

Komentarze

17 komentarzy

Loading...