10 czerwca Śląsk Wrocław wygrał wyjazdowe spotkanie z Wisłą Płock. I nie byłoby w tym nic ani sensacyjnego, ani godnego wzmianki, gdyby nie fakt, że dla wrocławskiej ekipy było to jedyne wyjazdowe zwycięstwo w meczu o stawkę w 2020 roku. Jeżeli podopieczni Vitezslava Lavicki mają ochotę na stałe zakotwiczyć w ligowej czołówce, to muszą czym prędzej przełamać tę nędzną passę, bo solidne wyniki osiągane u siebie to jednak trochę za mało.
Puchar z głowy
Już w sezonie 2020/21, choć trwa on zaledwie chwilkę, zdążyła o sobie dać znać nieudolność Śląska w wyjazdowych starciach. Drużyna z Dolnego Śląska w przedbiegach odpadła z Pucharu Polski, po porażce w rzutach karnych z ŁKS-em Łódź. I oczywiście można twierdzić, że o kompromitacji nie ma tutaj mowy, ostatecznie łodzianie dopiero co występowali w Ekstraklasie, więc nic dziwnego, że okazali się wymagającym przeciwnikiem. No ale byłoby to zakłamywanie rzeczywistości, bo przecież wszyscy doskonale pamiętamy, jak mocno ŁKS odstawał od reszty ekstraklasowej stawki. Co ciekawe – dla Śląska to kolejna pucharowa przygoda zakończona w Łodzi. W poprzedniej edycji Pucharu Polski podopieczni Lavicki też wykrzaczyli się już na pierwszej rundzie, też na wyjeździe, ale wtedy ich rywalem był Widzew.
Odpadnięcie z pucharu może być określane wpadką z uwagi na klasę przeciwnika, ale jest to element pewnej prawidłowości. Prześledźmy ostatnie wyjazdowe spotkania Śląska Wrocław:
- 16.08.2020 – 2:2 z ŁKS-em Łódź (Puchar Polski, odpadnięcie po karnych)
- 15.07.2020 – 1:2 z Jagiellonią Białystok
- 05.07.2020 – 0:1 z Piastem Gliwice
- 21.06.2020 – 0:2 z Legią Warszawa
- 10.06.2020 – 2:1 z Wisłą Płock
- 07.06.2020 – 1:2 z Arką Gdynia
- 07.03.2020 – 0:1 z Jagiellonią Białystok
- 01.03.2020 – 1:3 z Zagłębiem Lubin
- 15.02.2020 – 0:0 z Pogonią Szczecin
- 20.12.2019 – 0:2 z Cracovią
3:0 z Piastem w Gliwicach w listopadzie ubiegłego roku – to ostatni naprawdę imponujący triumf Śląska na wyjeździe. Potem – seria mniej lub bardziej zawstydzających potknięć. Fakt, że terminarz wrocławian nie rozpieszczał, bo w większości z wyliczonych powyżej spotkań rywalami Śląska były ekipy z górnej połówki tabeli. No ale nie róbmy też z Jagiellonii czy Pogoni przeciwników niemożliwych do pokonania. Nie wspominając już o Arce Gdynia, czy derbowym oponencie wrocławian – Zagłębiu Lubin.
Liczby nie kłamią
Kiepska forma Śląska w delegacjach znajduje też swoje świadectwo w statystykach, skrupulatnie gromadzonych przez portal EkstraStats. W sezonie 2019/20 wrocławianie w meczach wyjazdowych zdobywali średnio 0,78 bramki. Gorszym wynikiem może się pochwalić jedynie ŁKS (0,63), lepsza była nawet Korona Kielce (0,79). Jest jednak pewnym paradoksem, że Śląsk bardzo niewiele goli na wyjazdach jednocześnie tracił. Średnio – jedną bramkę na mecz. To przede wszystkim dość bardzo udanego startu rozgrywek, jeżeli chodzi o mecze rozgrywane w gościnie. Na początku poprzedniego sezonu Śląsk potrafił na wyjeździe pokonać Lecha Poznań i Wisłę Kraków, a także wywieźć remisy z Gdańska, Warszawy czy Zabrza.
Lavicka swój zespół przed wyjazdowymi konfrontacjami ustawia zwykle dość zachowawczo. Śląsk oddawał w takich spotkaniach stosunkowo niewiele strzałów na bramkę (średnio o dwa uderzenia mniej niż u siebie), za to częściej faulował, nawet kosztem żółtych kartek. Niewątpliwie kluczowa dla wrocławian jest kwestia wyjścia na prowadzenie. W sezonie 2019/20 tylko sześciokrotnie udało im się zaskoczyć rywala w wyjazdowym starciu i zdobyć pierwszego gola, ale cztery z tych spotkań zakończyły się ich zwycięstwem, a tylko jedno porażką. Co innego, gdy Śląsk na wyjeździe traci bramkę jako pierwszy. Wtedy – kaplica. Osiem porażek, jedno zwycięstwo.
Waldemar Sobota
Wisła Kraków to nie jest wymarzony rywal do przełamania złej passy. Piłkarze “Białej Gwiazdy” naturalnie nie są nie do pokonania na własnym obiekcie, ale trzeba przyznać, że u siebie notuje co najmniej solidne wyniki. W 2020 roku dwukrotnie poległa przy Reymonta w meczach o punkty – z Arką Gdynia i Legią Warszawa. Ten drugi rezultat jest zrozumiały, ten pierwszy już mniej, no ale trzeba pamiętać, że starcie z gdynianami przypadło na ostatnią kolejkę sezonu 2019/20. Wisła była już pewna utrzymania, Arka pewna spadku. Jedni i drudzy grali w gruncie rzeczy o pietruszkę, więc trudno przywiązywać wielką wagę do rezultatu takiego meczu.
Poza tym? Wisła w tym roku wygrywała już u siebie z Jagiellonią, Koroną, Rakowem czy też swoją imienniczką z Płocka. Remisowała z Lechem. Solidny bilans jak na zespół dość długo uwikłany w walkę o utrzymanie w lidze. Jeżeli Lavicka ponownie zagra zachowawczo i poszuka skromnego zwycięstwa, znów może się dziś przeliczyć. Tym bardziej że wyjściowy skład wciąż daleki od optymalnego.
fot. 400mm.pl