Reklama

Czy Stokowiec strzelał do Kennedy’ego? W takim tempie Peszko oskarży go i o to

Paweł Paczul

Autor:Paweł Paczul

21 sierpnia 2020, 14:20 • 6 min czytania 49 komentarzy

Nie chcemy uchodzić za etatowych obrońców Piotra Stokowca, bo doskonale zdajemy sobie sprawę, że to typ trenera, który nie musi być najłatwiejszy we współpracy, ale powtórzmy: ma wyniki. Lechia na takie, jakie kręci ten szkoleniowiec, czekała kilkadziesiąt lat. A w futbolu o to chodzi. O wyniki. Nie o bycie Atmosfericiem sympatycznym gościem, nie o piwko nad morzem, nie o wspólne wyjazdy na paintball. Jak wygrywasz, jesteś zapamiętywany, jak przegrywasz, to niezbyt (chyba że w komediowej konwencji). Dlatego Sławomir Peszko i jego mądrości w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego budzą w nas niesmak. Pojechał chłop kopać w okręgówce, to pojechał, niech mu się wiedzie. Ale po co kolejny raz chce na siłę przypomnieć o swoim istnieniu, opowiadając mniejsze i większe głupstwa?

Czy Stokowiec strzelał do Kennedy’ego? W takim tempie Peszko oskarży go i o to

Pojedźmy po kolei, bo trochę tego się nazbierało. Powiedzielibyśmy, że to przez upały, ale gdy Peszko otwiera buzię w lutym, nie słychać specjalnej różnicy.

– Mam 35 lat, wystarczy mi ciągłego napinania się, analiz tego, jaki dystans przebiegłem podczas treningu, wypominania, że zamiast pięciu startów zrobiłem trzy, pretensji, dlaczego nie pokonałem w meczu jedenastu kilometrów. I jeszcze ważna statystyka: wyhamowania. W Lechii to był standard. Ciągłe analizy i stwierdzenia, że jestem niedotrenowany, wyciąganie nam szczegółowych liczb.

No i do kogo masz, Sławek, pretensje? Do sztabu szkoleniowego, że stara się poważnie podchodzić do swojej roboty i wyciągać z piłkarzy to, co najlepsze? Do faktu, że masz 35 lat, a nie 25? Nie chce ci się już być profesjonalistą, to nie bądź, po to zszedłeś do okręgówki, by mieć święty spokój. Ale nie bardzo rozumiemy, co ma na celu ten kapiszon wymierzony w Stokowca i jego współpracowników. To jest – jakkolwiek spojrzeć – Ekstraklasa. Czegoś tam się wymaga. Gdybyś zakończył ten wywód na drugim przecinku, wszystko byłoby w porządku. Ale nie, tobie się nie podoba analiza.

Ciekawe czemu na ten temat nie mają nic do powiedzenia Mladenović z Haraslinem. Strzelamy: ponieważ rozwinęli się przy Stokowcu. Ty, nie tylko przez wiek, głównie się zwijałeś, ale problemem była analiza. Gdyby jej zabrakło, podbiłbyś tę ligę ze trzy razy.

Reklama

Dalej: – Dla mnie liczby to bramki i asysty. Z nich najlepiej widać, ile dawałem Lechii.

107 meczów, 12 bramek, 21 asyst. Z jednej strony – przyzwoicie. Z drugiej – nie tak dobrze, żeby się tym chwalić w wywiadach, skoro niewiele ta statystyka wyprzedza liczbę kartek (32), jakie nabiłeś przez te lata w Gdańsku. Poza tym, skoro tak bardzo chcesz się pochwalić tym, ile dawałeś Lechii, to może wrócimy do dwóch ważnych meczów za twojej „kadencji”?

Z Legią w sezonie 16/17 graliście o mistrzostwo Polski. Wyleciałeś z boiska.

Z Cracovią w sezonie 15/16 graliście o puchary. Doszedłeś do sytuacji sam na sam. Przewróciłeś się na piłce.

Tak się niezwykle złożyło, że Lechia osiągnęła wszystkie swoje sukcesy akurat wtedy, gdy nie było cię w klubie, a był Stokowiec. Nie odegrałeś żadnej roli w brązowym medalu, bo w pierwszym meczu sezonu 18/19 postanowiłeś – a jakże – wylecieć z boiska. Nie odegrałeś żadnej roli w zdobyciu Pucharu Polski. Możesz sobie zapisać 24 minuty w zwycięskim Superpucharze. Serdecznie gratulujemy.

A na liczby, którymi Sławek się tak chwali, można przecież spojrzeć też tylko przez pryzmat ostatniego sezonu. 3 gole i 2 asysty, co dawało średnio gola lub asystę co 208 minut, a dla porównania występujący na tej samej pozycji Conrado punktował co 85 minut. Zrozumielibyśmy, gdyby Peszko powiedział: mam wywalone na przebiegnięty dystans, sprinty, może i jestem niedotrenowany, ale za to strzeliłem 12 goli i miałem 8 asyst. Ale on ma nam do przekazania trochę co innego: że ma wywalony na przebiegnięty dystans, sprinty, może i był niedotrenowany, ale za to strzelił aż 3 gole i miał 2 asysty. I on naprawdę jest swoim dorobkiem szczerze zachwycony, ale istnieje szansa, że po prostu się z nim nie zapoznał.

Reklama

Dalej: – Czy to normalne, że klub tak łatwo zrezygnował z Sobiecha, który dał mu Puchar Polski? Bo to przecież on zdobył zwycięskie bramki w półfinale i finale, w którym trener Piotr Stokowiec nie dał mu grać od początku, bo chciał uhonorować Flavio – swojego ulubieńca. A później to jednak Artur strzelił gola, dał Lechii to trofeum.

Absolutnie żenujący jest ten przytyk w stronę Flavio. Wiesz, czemu Stokowiec na niego stawia? Bo Flavio daje Lechii twoje tak ulubione liczby. Pod Stokowcem Portugalczyk ma bilans 93 meczów, 41 bramek i siedmiu asyst. Sądzisz więc, że Flavio grał za piękne oczy, czy może dlatego, że jego obecność daje drużynie wiele? On strzela ważne gole (derby!), czy się kartkuję jak ostatni oszołom?

I tak, Sobiech zaczął ten mecz na ławce, tak, strzelił zwycięską bramkę. Wiesz, kto mu wtedy asystował, czy nie wiesz, nie pamiętasz albo nie chcesz pamiętać? To był właśnie Flavio.

Dalej:

Dlaczego wtedy z prezesem dobrze się żyło, a teraz nie?

Bo wtedy nie było Stokowca. Kiedy przyszedł, wszystko zaczęło się psuć. Najpierw wyrzucił Marko Paixao, potem zrezygnował z kolejnych: Mili, Grzegorza Wojtkowiaka, Krasicia, Wawrzyniaka, mnie, Augustyna, Sobiecha, Wolskiego, Lipskiego. Większość z nas osiągnęła więcej od trenera Stokowca.

Zaraz się okaże, że Stokowiec strzelał do Kennedy’ego, skoro wychodzi na to, że od jego przyjścia wszystko zaczęło się psuć (czyli najpierw zrobił utrzymanie, a potem dwa trofea, medal i wprowadził Lechię do Europy).

Ale to nieważne, ważniejsze jest to, jak w ogóle śmiał Stokowiec rezygnować z takich piłkarzy jak Sławek i jego koledzy?! Gdzie byłaby Lechia z Lipskim, który przez cały sezon zaliczył jedną asystę, gdzie byłaby z Wolskim, który ciągle się leczy i trafił do Płocka? Przecież jakby grał Wawrzyniak, a nie Mladenović, jakby grał Wojtkowiak, a nie Fila, to ta machina by dojechała do mistrzostwa Polski z przewagą 20 punktów. Oczywiście pod przewodnictwem Peszki.

Dalej…: – W Kolonii czegoś takiego nigdy nie było, oni doceniali, że wróciłem tam z Anglii, że wywalczyłem z nimi awans do Bundesligi. Po tym sukcesie władze klubu zapytały nas, gdzie chcemy lecieć w nagrodę. Odpowiedzieliśmy, że do Las Vegas. Wszystkie imprezy były nasze, lecieliśmy biznes klasą. To było prawdziwe świętowanie, prawdziwy, zasłużony luz. A kiedy Lechia miała okazję lecieć na tournee na Bali, bo w klubie jest Indonezyjczyk, od razu było słychać: „to nie ma sensu, bo to inna strefa klimatyczna, lepiej jechać do Cetniewa, gdzie jest atmosfera pracy”.

Czy my naprawdę to przeczytaliśmy? Piłkarz ekstraklasy jest zdziwiony, że trener woli zgrupowanie w ośrodku sportowym w Cetniewie niż wycieczkę na Bali? „Tak się nie da funkcjonować” – puentuje Peszko. No jest to jednak odlot rzadko spotykany nawet w wywiadach z tym właśnie zawodnikiem.

Z drugiej strony trudno go za te ruchy krytykować, skoro przed rokiem Lechia osiągnęła historyczny sukces: zdobyła Puchar Polski, Superpuchar i zajęła trzecie miejsce w lidze.

To nie tak! Lechia przegrała wtedy mistrzostwo Polski. Przecież na przerwę zimową jechali z 11 punktami przewagi nad Piastem, a jednak to wypuścili z rąk.

Człowieku, ty się w ogóle słyszysz, ty autoryzujesz te wywiady, czy wypuszczasz losowy ciąg liter i jesteś zadowolony? Przypomnij sobie, jaka była sytuacja kadrowa w Lechii pod koniec tamtego sezonu. Kiepska, delikatnie mówiąc, trzeba było się ratować młodzieżą, a taki Żukowski po prostu jeszcze nie dawał rady dźwignąć tego ciężaru.

Gdzie ty byłeś, jako piłkarz Lechii? W Krakowie. Grałeś dla Wisły.

Dlaczego grałeś dla Wisły? Bo wkurwiłeś wszystkich idiotyczną czerwoną kartką w pierwszym meczu sezonu.

Twoim zdaniem jesteś dobry i dużo dałbyś Lechii, tak? To może trzeba było się ogarnąć i pomagać właśnie wtedy? Ale nie, dla ciebie Lechia jest przegrana, bo skończyła sezon z pucharem i brązowym medalem mistrzostw Polski. Ręce opadają.

Cały wywiad kończy się tym, że Peszko mówi, iż może Stokowcowi wysłać swój medal za mistrzostwo Polski zdobyte 10 lat temu w barwach Lecha Poznań. „Żeby wiedział jak wygląda”. Chodzą słuchy, że w celu zrewanżowania się i znalezenia odpowiedniego rekwizytu na wymianę, Stokowiec ruszył do Muzeum Anatomii.

Fot. FotoPyk

Na Weszło pisze głównie o polskiej piłce, na WeszłoTV opowiada też głównie o polskiej piłce, co może być odebrane jako skrajny masochizm, ale cóż poradzić, że bardziej interesują go występy Dadoka niż Haalanda. Zresztą wydaje się to uczciwsze niż recenzowanie jednocześnie – na przykład - pięciu lig świata, bo jeśli ktoś przekonuje, że jest w stanie kontrolować i rzetelnie się wypowiedzieć na tyle tematów, to okłamuje i odbiorców, i siebie. Ponadto unika nadmiaru statystyk, bo niespecjalnie ciekawi go xG, półprzestrzenie czy rajdy progresywne. Nad tymi ostatnimi będzie się w stanie pochylić, gdy ktoś opowie mu o rajdach degresywnych.

Rozwiń

Najnowsze

Komentarze

49 komentarzy

Loading...