Pytaliśmy przed meczem – czy Poznań zapłacze za Christianem Gytkjaerem? Czekaliśmy na debiut Mikaela Ishaka w oficjalnym starciu Lecha. I choć Szwed w Opolu nie błysnął, to tak po prawdzie nie musiał – zawodników ofensywnych Kolejorza wyręczył stoper Lubomir Satka. Kolejorz gra dalej – czego nie można powiedzieć o Wiśle Kraków. “Biała Gwiazda” odpadła po meczu z trzecioligowym KSZO Ostrowiec Świętokrzyski.
Lech w starciu z Odrą Opole nie musiał wrzucać piątego biegu, a i tak bez większej napinki awansował do kolejnej fazy. Wydawało się, że plan Kolejorza jest dość klarowny – zamknąć mecz w pierwszym kwadransie, a później wykonać mocniejszą jednostkę treningową. I faktycznie w pierwszych piętnastu minutach lechici przeprowadzili prawdziwe oblężenie bramki gospodarzy.
Strzelał Ishak, Gumny, Moder, Jóźwiak, Tiba, ale piłka za nic w świecie nie chciała wpaść do siatki. Najbliżej był szwedzki napastnik, który trafił w słupek. Gdyby przycelował ciut lepiej, to debiutanckiego gola w oficjalnym meczu strzeliłby po… 45 sekundach gry. A skoro nie strzelał napastnik i nie mogli trafić pomocnicy, to za strzelanie wziął się Lubomir Satka. Stoper Kolejorza wykończył flippera w polu karnym pewnym uderzeniem i Lech po X minutach prowadził.
A później lechici oddali inicjatywę gospodarzom. Może lepszy rywal wykorzystałby ten okres słabszej gry Kolejorza, ale Odrę było stać tylko na dwa groźne strzały Janusa – jeden niecelny głową z ostrego kąta, a drugi z rzutu wolnego w słupek. To jednak poznaniacy byli częściej przy piłce, oni strzelali częściej i celniej (Odra do przerwy nie oddała celnego uderzenia).
Debiutancki gol ze łzami w oczach
Po przerwie przez większość czasu oglądaliśmy takie dogorywanie tego starcia. Odry nie było stać na przyciśnięcie Kolejorza, a goście dość głęboko oddychali po każdym intensywniejszym fragmencie grania. Wynik nie był pewny, więc do działania znów przeszedł Satka. Po wrzutce z rzutu rożnego strzelał Czerwiński, piłkę odbił jeden z obrońców, a Słowak wbił ją z bliska do siatki. Długo czekaliśmy na wideoweryfikację, bo początkowo arbiter odgwizdał spalonego, ale ostatecznie trafienie zostało uznane.
Wreszcie jednak zobaczyliśmy gola zawodnika ofensywnego – Filip Szymczak po akcji Kamila Jóźwiaka ładnym zwodem minął rywala i mocnym strzałem podwyższył prowadzenie. Młodziak chyba sam nie dowierzał w to, co się stało i po swoim debiutanckim golu… prawie się popłakał. No, urocze. Odrę stać było tylko na honorowe trafienie w ostatniej minucie starcia, gdy Bonecki wykorzystał bardzo ładną wrzutkę na dalszy słupek.
No i Lech spacerkiem dotarł do kolejnej rundy. Chcielibyśmy wyciągnąć jakieś wnioski z tego starcia, ale mamy wrażenie, że oba zespoły były dziś w formie z połowy przygotowań do startu ligi. Te mityczne “ciężkie nogi” to często zwrot-wytrych, ale w Opolu było je dzisiaj widać po obu stronach. Co do debiutantów w Kolejorzu – Bednarek niewiele miał roboty, przy golu był bez szans. Ishak był nieco niewidoczny, więc trudno tu się podjąć jakiejś szerszej oceny. Czerwińskiego znamy bardzo dobrze, więc tu akurat większego zaskoczenia nie było.
Odra Opole – Lech Poznań 1:3 (0:1)
Lubomir Satka (14. i 78.), Filip Szymczak (88.) – Sebastian Bonecki (90.+1)
“Wisła się, kurwa, skompromitowała”
W drugim wieczornym meczu z udziałem ekipy z Ekstraklasy popisała się Wisła Kraków. Transmisji z tego starcia nie uświadczyliśmy, ale dla fanów “Białej Gwiazdy” to może i dobrze, bo nie musieli oglądać, jak ich zespół odpada z – uwaga – KSZO Ostrowiec Świętokrzyski. Ekipą z czwartego poziomu rozgrywkowego. Kompromitacja jest tym większa, że wiślacy z trzecioligowcem już prowadzili i mieli mecz pod kontrolą.
A tu myk – 65. minuta i 1:1 po błędzie Buchalika (jak czytamy z relacji osób, które mecz oglądały). I już w doliczonym czasie gry Stanisławski strzałem ze skraju pola karnego dał KSZO awans. Co ciekawe – w wyjściowym składzie ekipy z Krakowa nie znalazł się żaden z piłkarzy, których Wisła ściągnęła latem. Dopiero po przerwie weszli Savić i Beqiraj, ale to z nimi na boisku goście stracili obie bramki.
Piękna to była pucharowa przygoda Wisły. Krótka, ale intensywna.
KSZO Ostrowiec Świętokrzyski – Wisła Kraków 2:1 (0:0)
Chuca (55.) – Majewski (65.), Stanisławski (90.+2)
fot. FotoPyk