

Opublikowane 12.08.2020 22:28 przez
redakcja
Syn Maradony robił karierę w znanej i lubianej Puteolanie. Stephan Beckenbauer zaliczył w Bundeslidze tylko epizod. Jasne, jest Paolo Maldini, który osiągnął więcej od ojca. Ale jest i Christian Maldini, który odbił się od starego dobrego Hamrun Spartans. Jak to jest z tymi synami sławnych piłkarzy, przekonamy się też w najbliższym sezonie Ekstraklasy – do Cracovii dołączył Rivaldinho.
Rivaldo grał w piłkę tak długo, że zdążył jeszcze nie tylko ze swoim synem zagrać, ale jeszcze w jednym meczu strzelili po bramce. 14 czerwca 2015, Rivaldo i Rivaldinho pokłuli Macae – skończyło się na 3:1. Rivaldo miał wtedy czterdzieści trzy lata, Rivaldinho – dwadzieścia.
W Brazylii młody pograł w Mogi Mirim, ale to był cienias w brazylijskiej Serie B. Klub spadł z hukiem, ale Rivaldinho strzelił parę bramek, pokazał się – dała mu szansę Boavista. Tu wystąpił tylko jednak w jednym meczu ligowym sezonu 15/16, do tego w jednym pucharowym i wrócił do domu. Zagrał w 12 meczach Campeonato Paulista dla Piracicaby, ale potem zatrudniła go ceniona marka: Internacional. Ten jednak wypożyczył go do Paysandu, czyli na poziom Serie B. Tu pograł, ale bez szału.
W lutym 2017 Rivaldinho zrobił drugie podejście do europejskiej piłki, tym razem próbując sił w Rumunii. Rewelacyjnych liczb w Dinamie Bukareszt nie wykręcał, ale grał w praktycznie każdym meczu, dwa gole strzelił, raz asystował, a dodajmy, że Dinamo grało wtedy w grupie mistrzowskiej. Początek obiecujący.
Kolejny sezon otworzył jeszcze lepiej, bo w stylu, którym nawiązywał do ojca. W kwalifikacjach Ligi Europy strzelił bramkę Bilbao, w dodatku przyznajmy – gol fenomenalny.
Jakby tego było mało, w pierwszej kolejce strzelił gola Juventusowi. Co prawda temu z Bukaresztu, ale zawsze.
Później już jednak szału nie było, dwie bramki, ale też czasem ławeczka – Rivaldinho na wiosnę 2018 roku trafił do Lewskiego Sofia. Tu jeden gol, siedem meczów, a od nowego sezonu epizody, całkowicie stracona jesień.
Wtedy wrócił do Rumunii i grał w klubie, z którego przechodzi do Cracovii – w Viitorulu. Tutaj zameldował się nieźle, bo dwoma bramkami w grupie mistrzowskiej ligi rumuńskiej, a także dwoma bramkami w pucharze. Również zeszły sezon trzeba uznać za udany, a wręcz najlepszy w jego karierze – 27 meczów, 11 goli, 4 asysty. Co więcej, mamy w tym sezonie wyraźną różnicę…
Między 8 września a 6 października cztery gole i cztery bramki. Gwiazda ligi rumuńskiej. Później uraz przywodzicieli i już bez tej intensywności – Viitorul finalnie znalazł się w grupie spadkowej, ale spokojnie się utrzymał.
Tak zawodnika charakteryzuje Emanuel Rosu, czołowy rumuński dziennikarz: – Rivaldinho jest bardzo dobry w powietrzu, niezły z piłką, ma zaskakujący strzał z dystansu, czasem trafi w sposób spektakularny. Bardzo rozwinął się pod Hagim, lepiej potrafi znaleźć sobie przestrzeń w ataku – pracuje dla zespołu, szuka odpowiedzialności za grę. Nie jest za szybki, ale też nie należy do najwolniejszych. Powiedziałbym, że jego słabością jest pewność siebie, a raczej braki w tym elemencie. Moim zdaniem włożył na siebie zbyt wielką presję sukcesu. Czasem przez to łapał serie meczów bez bramki, mimo, że jego gra nie wyglądała źle.
Ciekawe, że ostatni mecz grał raptem tydzień temu. Powiedzieć, że jest w rytmie meczowym, to nic nie powiedzieć.
Chłopak okrzepł w europejskiej piłce, jest na wznoszącej, po najlepszym sezonie. Klucz to sprawić, żeby te umiejętności, które czasem potrafił pokazać, wydobyć z niego na stałe. Miał takie okresy w Rumunii, gdzie wymiatał, by potem znaleźć się pod formą.
Kontrakt podpisał trzyletni, a – według rumuńskiego dziennikarza, Emanuela Rosu – kosztował trzysta tysięcy euro. Widać, że w Pasach wierzą w ten projekt. Dodajmy, że Rivaldinho w Dinamie Bukareszt grał z Sergiu Hancą, także z miejsca jest ktoś znajomy, kto pomoże w aklimatyzacji. A i Hanca pewnie wydał opinię, że Brazylijczyk może się przydać.
My liczymy, że Rivaldo będzie pojawiał się czasem na meczach – do Rumunii przyjeżdżał. Tej lidze nie zaszkodzi taki koloryt. Kraków powinien mieć obcykany: już tu był.
Fot. Cracovia.TV
Fajnie. Na prawdę fajnie
Jeszcze fajniej byłoby gdybyś „naprawdę” napisał prawidłowo
Co do tematu, to cieszy mnie ten transfer i jestem ciekawy jak będzie wyglądała współpraca Rivaldinho z Alvarezem.
jakby umiał to by tu (ekstraklasa) akurat nie dostał…
@Rafał
No umie grać, ale na poziomie ekstraklasy 🙂
Marketingowo transfer TOP, zobaczymy jak sportowo 😀 Juz slyszalem o nim ladne pare lat temu i nie zrobil zadnego progresu w powaznej lidze – wiec czas zamiesc ekstraklase 😉
11 bramek i 4 asysty w ostatnim sezonie w rumuńskiej ekstraklasie, a ty pitolisz że chłop nie zrobił żadnego progresu. Cracovia zapłaciła za niego 300 tys. euro + % od kolejnego transferu. W naszej ekstraklapie może być gwiazdą pokroju Carlitosa lub innego Gytkiera
Naucz sie czytac, pisze jak wol ze w zadnej „powaznej lidze” – liga rumunska nie jest powazna tak jak polska.
Umie grać i do Ekstraklasy? Zapewne pozorant.
A po co im techniczny gość jak i tak będą grali tylko wrzutkami?
Oglądasz w ogóle mecze czy tylko internety czytasz?
Potrzebny im ktoś, kto będzie wrzucał w tym sezonie celnie…
„Między 8 września a 6 października cztery gole i cztery bramki.” No faktycznie drugi il fenomeno
Nie wierzę, to musi być sen. Zbyt piękne to okienko w wykonaniu polskich klubów.
Przecież połowa transferów nie tylko ma ręce i nogi, to jeszcze z tuzin naprawdę solidnych graczy.
Jeszcze jak 2/3 z nich odpali to może być sezon, gdy będzie oglądało się Eklapę (a nie tylko parę meczów w sezonie).
Podobnie jak ty jestem zaskoczony tym okienkiem! Awantury o starych Słowaków nie ma….
Nowy kontrakt tv? Efekt pandemii? Coraz lepsi ludzie u sterów klubów (efekt karuzeli trenerskiej prawie zanikł)? A może wszystko po trochę? Fajnie jakby to się powoli zaczęło przekładać na puchary..
Wiesz obecnie przy zasadzie jednego meczu w eliminacjach to nawet jestem uwierzyć w cuda i przejście wszystkich polskich drużyn do ostatniego etapu eliminacji.
A co do transferów to myślę, że to efekt pandemii. Bo kasy polskie kluby mają mniej niż miały 3-4 sezony temu, zaś trenerzy przy transrferach do gadania mają niewiele (to nie PL, gdzie trener to manager), jeszcze w zeszłym sezonie było sporo narzekań, że przychodzili piłkarze, których trenerzy nie chcieli lub w ogóle nie znali.
Zaciskajmy kciuki za utrzymanie trendu.
Zaginiony brat Dos Santosow? Kto pamięta?
Dos Santos to pierwszy i najstarszy syn Rivaldo. Brazylijczyk spłodził go w trakcie podroży po Meksyku gdy miał 17 lat, stąd meksykańskie obywatelstwo Giovaniego. Tata bardzo go kochał i załatwił mu fuchę w Barcelonie. Niestety nie wyszło i kolejne dzieci Rivaldo mogły już liczyć jedynie na angaż u ogórów z drugiej ligi, Rumunów i Cacovie.
– Czytał Tomasz Wołek.
A Jonathan dos Santos to z tego samego ojca? Bo też w Barcelonie był.
Jakby nie nazwisko to by o nim nikt nie pisał, całe życie jedzie na tym że ojcem jest Rivaldo, chociaż to może nie być prawdą bo jego matka waliła się ostro z każdym …
To nie jest jego syn, jego matka pracował w burdelu i ojca nie da sięznaleźć
Nie interesuje nas twoje drzewo genealogiczne.