Pożegnania z piłkarzami? Elegancki zwyczaj. Wszyscy pamiętamy szpaler, jaki w Realu zrobiono Jurkowi Dudkowi za to, jakim był fajnym kumplem. “ŁUKAAAAAAASZ PISZCZEEEEEK A TYMCZASEM SŁOWEŃCY” to jeden z piękniejszych, najbardziej głębokich cytatów polskiej piłki. Natomiast choć wiemy, że tu i ówdzie przy pożegnaniach lały się łzy, zastrzegano piłkarzom numery, tak pożegnanie wszech czasów urządził Stomil Olsztyn, wlepiając piłkarzom pięć koła kary. Za co? Za to, że na nie nie przyszli. Z taką pompą nie odpływali nawet Kargul i Pawlak do Ameryki.
O sprawie czytaliśmy na stomil.olsztyn.pl. Jest to coś w rodzaju szekspirowskiego komediodramatu rozpisanego na kilka aktów. Piłkarze, z którymi Stomil nie przedłużał kontraktu, byli Lukas Kuban, Artur Siemaszko, Mateusz Gancarczyk i Michał Leszczyński. Niektórzy już mają zatrudnienie – choćby olsztynianin Siemaszko, który poszedł do Arki. Ale taki Leszczyński, wychowanek, który pamięta złe i bardzo złe czasy w Stomilu, za robotą będzie musiał się rozejrzeć.
Leszczyński z krótką przerwą spędził w klubie prawie dekadę.
Otóż należy podejrzewać, że szczególnie piłkarzy żegnać nie zamierzano. O “pożegnaniu” z prezesem poinformowano ich DZIEŃ przed wydarzeniem, a wypadało w dzień wolny, a wiadomo jak długi był sezon i jak szybko ruszy nowy. Na spotkanie przyjechał szef rady nadzorczej klubu, Michał Brański, choć – według informacji portalu – wcale zaproszenia nie dostał.
Piłkarze na huczne, zorganizowane w ostatniej chwili pożegnanie nie przyszli. Było więc galowo: prezes Wojciech Kowalewski i Michał Brański mogli sobie przybić piątkę, a do tego zrobiono zdjęcia okolicznościowym dyplomom. Łza się w oku kręci.
Niestety, choć pożegnanie wypadło blado, tak Stomil znalazł jeszcze sposób na to, by pogłębić ten dół na głębokość kopalnianą. Otóż, jak czytamy na stomil.olsztyn.pl, w ramach zemsty za konieczność świecenia oczami przed Michałem Brańskim, na piłkarzy nałożono karę dyscyplinarną w wysokości 5000 zł. Leszczyński, raczej nie komin płacowy, zasłużony dla klubu, wysłany na bezrobocie, a tutaj z okrągłym rachuneczkiem na przyszłą drogę.
Prawie jakiś bareizm – takie piękne, przymusowe pożegnanie pod pręgierzem kary. Brzmi komicznie, ale sprawę zweryfikowano, zresztą jasno wskazują na prawdziwość nawet te tweety prezesa Kowalewskiego.
Kowalewski, dodajmy, w ostatnich dniach oddał się do dyspozycji zarządu. Nie znamy wszystkich ruchów Kowalewskiego, ale tutaj powiedzieć, że zaprezentował grację słonia w składzie porcelany, to nic nie powiedzieć.
Co dalej? Może Stomil wyśle teraz te okolicznościowe dyplomy pocztą, a za ich nieodebranie wysłannik klubu porysuje piłkarzowi karoserię samochodu?
A może ustalić nagrodę piłkarza miesiąca w Stomilu, natomiast jak piłkarz nie ustawi statuetki w eksponowanym miejscu w domu, to za karę chłosta na środku boiska? Widzielibyśmy specjalną komisję, która sprawdzałaby też, czy statuetka dostatecznie często jest polerowana.
Stomil ma fajny potencjał, także wizerunkowy – sporo w przeszłości przeszedł, wreszcie wyszło dla niego światło, właściciel jest osobą wiarygodną. Szkoda trwonić ten potencjał w tak głupi sposób.