– Przychodząc do Stali mieliśmy jasno określony cel i udało się go zrealizować. Później była euforia, radość. Nie rozmawialiśmy wcześniej o klauzuli zakładającej przedłużenie umowy w przypadku awansu, bo na etapie, gdy trafiałem do Mielca, była fajna atmosfera i zaufałem ludziom. Uznałem, że nie ma o czym rozmawiać, że to normalne w takich relacjach – jak wejdziecie do Ekstraklasy, do dostaniecie podwyżki i jedziemy dalej – mówi Dariusz Marzec, były już trener Stali Mielec, z którą wywalczył awans do Ekstraklasy. Poniżej zapis rozmowy z poniedziałkowej “Misji Futbol”.
Co tam się wydarzyło, że nie ma pana już w Mielcu?
Cóż, ja też jestem zszokowany. Powiem szczerze, że nie wierzyłem, że tak to może wyglądać, ale stało się. Był awans, była feta, a później rozstanie. Informacje, które są przekazywane do mediów – są prawdziwe. Usiedliśmy z zarządem do rozmów, one w niedzielę trwały bardzo długo, dogrywaliśmy różne kwestie. To nie chodziło o sprawy finansowe czy organizacyjne, bo tu się dogadaliśmy. Ale był spór o kształt sztabu. Klub chciał, by on uległ zmianie. Miał zostać dokooptowany chłopak z drużyny rezerw i ja byłem za tym. Ale mieliśmy się zarazem pozbyć jednego z moich asystentów i na to zgody nie wyraziłem. Przyszedłem do Stali z dwoma asystentami, reszta załogi była już ekipą Stali. Nie mogłem się zgodzić na pożegnanie jednego z nich. Oni też zrobili ten awans, pracowali do rana – wiem, bo długo razem mieszkaliśmy. Nigdy w życiu bym na to nie pozwolił, by jeden z nich odszedł.
Czyli osoba jednego z asystentów była powodem rozstania?
Tak. I poprosiłem klub, żeby komunikat o tym na stronie był bardzo klarowny. Ukazała się tam prawda, za co mogę podziękować.
Po awansie były już plany i dyskusje na temat przyszłości? Trener brał chyba udział w rozmowach na temat zgrupowania czy transferów.
Zgadza się. Przed tym spotkaniem, a już po wywalczeniu awansu, zaczęliśmy pracę nad kompletowaniem zespołu na kolejny sezon. Dogadywaliśmy się z klubem, nie mogę powiedzieć, że odczuwałem jakąś złą wolę. Ale później doszło do rozmów o sztabie. Od niedzieli właściwie nie wiem, co się dzieje w Stali. Nie miałem wpływu już na nic. Więc nie powiem wam o tym, co klub zamierza zrobić.
Ma pan żal do kogoś?
Nie. Po prostu boli mnie to. Przychodząc do Stali mieliśmy jasno określony cel i udało się go zrealizować. Później była euforia, radość. Nie rozmawialiśmy wcześniej o klauzuli zakładającej przedłużenie umowy w przypadku awansu, bo na etapie, gdy trafiałem do Mielca, była fajna atmosfera i zaufałem ludziom. Uznałem, że nie ma o czym rozmawiać, że to normalne w takich relacjach – jak wejdziecie do Ekstraklasy, do dostaniecie podwyżki i jedziemy dalej.
Może trzeba było to wtedy załatwić?
Jestem szczęśliwym człowiekiem. Mam w życiu pewne zasady i nie zmieniłem ich dla pieniędzy czy kariery. Kieruje się w życiu uczciwością. Tak powiem. Co do tych klauzul czy umów słownych… Gdy podpisywałem umowę ze Stalą, to nie było tam spółki akcyjnej. Ona została jakiś czas temu założona, w zarządzie są nowe osoby i one mogły nie znać wcześniejszych ustaleń. Ale przy tamtych był obecny prezes. Więc jeśli pytacie mnie panowie “dlaczego tak się stało?”, to wydaje mi się, że to nie jest pytanie do mnie.
Jak na to rozstanie zareagowała szatnia?
Zawodnicy dowiedzieli się o tym z mediów. Przyjechałem do klubu, prezes miał do mnie zadzwonić po spotkaniu zarządu, ale nie zadzwonił. Jeden z członków zarządu spotkał się ze mną, usiedliśmy jak dobrzy koledzy i wszystko sobie wyjaśniliśmy. Dowiedziałem się wtedy, żę nie jestem trenerem. Zespół zobaczę dopiero dzisiaj, bo poprosiłem klub o możliwość spotkania się z nimi. Kibicuję Stali, trzymam za chłopaków kciuki. Dostałem od niektórych z nich wiadomość “ma trener jaja, że przyjdzie do nas spotkać się osobiście”.
Ma pan już jakieś propozycje podjęcia nowej pracy?
Nie, miało czasu upłynęło od tego rozstania. Zależało mi na tym, by komunikat o tym, że jestem wolny, jak najszybciej ukazał się na stronie klubowej, by ludzie się dowiedzieli o tym. Sam nawet nie wiem, kiedy dokładnie zostałem bez pracy. Kluby szukają dziś trenerów, więc taka informacja jest cenna.
Jaka jest realna ocena mocy sportowej Stali w kontekście Ekstraklasy? Przyszedł tam teraz trener Skrzypczak, były asystent w Lechu, więc pewnie spodziewamy się wypożyczeń z Kolejorza.
Też przypuszczam, że będą tam teraz takie ruchy. Ale widzimy, że paru kluczowych zawodników odeszło – jak Żyro czy Nowak, a i pewnie trudno będzie zatrzymać Wrąbla. Kadra musi być przebudowana, my już wiosną widzieliśmy, że jest ona dość wąska. Trzeba dużo zrobić w trakcie tego okienka, a czasu jest mało. Trzymam kciuki za chłopaków i za Stal. Nie mam żal. Blizna na sercu została, ale pewnie się zagoi.
***
Poniedziałkowa “Misja Futbol” do obejrzenia poniżej:
fot. 400mm.pl