Reklama

Prawdopodobnie najlepsza, a z pewnością najbogatsza I liga od lat

redakcja

Autor:redakcja

26 lipca 2020, 17:25 • 7 min czytania 31 komentarzy

Nie znamy jeszcze wszystkich rozstrzygnięć, przed nami mecze barażowe zarówno drużyn z I ligi, próbujących dostać się do Ekstraklasy, jak i tych z II ligi, celujących w jej zaplecze. Ale już teraz, gdy znamy czternastu pewniaków, możemy z całą odpowiedzialnością stwierdzić – to będzie prawdopodobnie najlepsza piłkarsko, a już na pewno najbogatsza I liga od wielu lat. 

Prawdopodobnie najlepsza, a z pewnością najbogatsza I liga od lat

O takich rzeczach jak atrakcyjność, potencjał marketingowy czy kibicowski nie ma sensu pisać: to oczywiste, że derby Łodzi czy mecze Arki Gdynia z łódzkimi klubami spokojnie obroniłyby się szczebel wyżej. Ciekawa jest natomiast sama konstrukcja ligi, w której kandydatów do awansu będzie pewnie sześciu.

DRUGIE PODEJŚCIE

Przede wszystkim – w tej klasie rozgrywkowej zostanie jeden z tegorocznych kandydatów do awansu. Według szacunków Przeglądu Sportowego Miedź Legnica już w tym sezonie przekroczyła 10 milionów budżetu, a zakończyła na miejscach barażowych. Nieco biedniejszy był Bruk-Bet Termalica Nieciecza, ale nadal mówimy o kwotach, które po ewentualnym awansie, wzbogacone o wpływy z praw telewizyjnych, dawałyby miejsce ponad strefą spadkową Ekstraklasy. W barażach są też nieco biedniejsze Radomiak Radom i Warta Poznań, ale to tylko poprawia sytuację przyszłorocznej I ligi. Jeśli awans do Ekstraklasy poprzez baraże uzyskają piłkarze w zieleni, z Radomia czy Poznania, na zapleczu pozostanie dwóch bogaczy. Ale nawet jeśli do elity wepchnie się ktoś z pary Miedź/Bruk-Bet – i tak ten drugi pozostanie niemal na szczycie listy budżetów na przyszły sezon.

Budżety to oczywiście nie wszystko. I Bruk-Bet, i Miedź mają bardzo świeże wspomnienia z Ekstraklasy, w składzie nadal biega część piłkarzy, która ma już w CV rywalizację na tym najwyższym szczeblu. Nawet zakładając, że w przypadku braku awansu trzeba będzie nieco odchudzić i przebudować zespół, nawet zakładając, że niektórzy piłkarze – jak Gutkovskis – są już dogadani wyżej, nadal zostają zgrane kapele, które już raz skończyły ligę w pierwszej szóstce.

Trzy z sześciu pierwszych drużyn ligi zostaną w niej na kolejny sezon. Na pewno jedna, a najpewniej dwie z nich, w przyszłym sezonie będą robiły drugie podejście pod Ekstraklasę.

Reklama

SZYBKI RAJD

Co uniemożliwi Miedzi czy Bruk-Betowi patrzenie z góry na resztę ligi w kwestiach budżetowych? Cóż, beniaminek. Widzew Łódź, który już teraz finansowo powinien radzić sobie w najwyższej krajowej lidze. Dokładnych danych nikt nie zdradza, ale według różnych szacunków wicelider II ligi w tym sezonie wydał “kilkanaście” milionów złotych, gdzie “kilkanaście” to kwota pomiędzy 12 a 18 milionami. Wysokie pensje prawdziwych gwiazd – bo tak trzeba nazwać Marcina Robaka czy Mateusza Możdżenia, do tego sukces karnetowy, który pozwolił na śmielsze inwestycje. Po prostu uzbierało się pieniędzy, które trzeba było gdzieś wydać.

Teraz będzie zapewne podobnie. Widzew wciąż ma bardzo szerokie grono sponsorów i partnerów, pomimo pewnych tarć, choćby z udziałem byłego prezesa, Przemysława Klementowskiego. Do tego na I ligę dojdzie znów jakieś 16 tysięcy karnetów, w cenach wyższych niż te II-ligowe. Nie zdziwimy się, jeśli Widzew przekroczy nie 10, ale 20 milionów budżetu.

Spójrzmy też prawdzie w oczy – nawet jeśli ta ekipa męczyła się na finiszu II ligi, to umiejętności i potencjał ma na grę o wiele wyżej. Tacy piłkarze jak wspomniani wcześniej Robak, Możdżeń, ale i Tanżyna czy Kita powinni dostarczać jakość również na wyższym szczeblu. Ba, może się okazać, że przy bardziej otwartej grze rywali, oni sami będą częściej pokazywać swój spory potencjał. Widzew – budżetowo, organizacyjnie, kibicowsko i personalnie – będzie faworytem do wygrania całej ligi, a już na pewno zajęcia miejsca w strefie barażowej.

Skoro jesteśmy przy II-ligowcach – także Górnik, ponownie ze wsparciem Bogdanki, nie zaniży raczej średniej. A pamiętajmy, że i w barażach znajdują się dwie ekipy o bardzo poważnych ambicjach – GKS Katowice, z dość hojnym wsparciem miasta, oraz Stal Rzeszów, za którą stoją naprawdę poważni ludzie. Nie są to oczywiście kopie Widzewa, ale nie widzimy pola, na którym GKS miałby drastycznie odstawać od reszty stawki. Zwłaszcza, że w przypadku katowiczan byłby to powrót po zaledwie rocznej banicji.

DWAJ SPOKOJNI SPADKOWICZE

Kolejna rzecz, która wcale nie jest oczywistą – z trójki spadkowiczów z Ekstraklasy, dwa kluby mają za sobą “spadek kontrolowany”. Ani Tomasz Salski, prezes i właściciel ŁKS-u, ani rodzina Kołakowskich nie wyobraża sobie jakiejś nagłej rewolucji, na przykład w celu szukania oszczędności. Wręcz przeciwnie, i Arka, i ŁKS planują dość szybki powrót. Do czego oczywiście potrzebny będzie odpowiedni budżet i utrzymanie trzonu składu z Ekstraklasy.

To nie jest oczywiście regułą – wystarczy spojrzeć na Zagłębie Sosnowiec czy Sandecję. W przypadku tych klubów spadek z Ekstraklasy był przede wszystkim momentem, w którym trzeba było zacząć spłacać długi zaciągnięte na “wzmocnienia” z czasów walki o utrzymanie. ŁKS czy Arka tego typu zobowiązań raczej nie mają – ŁKS dlatego, że nie szarżował zimą, Arka dlatego, że nowi właściciele przejęli klub w pełni świadomi wyzwań, także tych finansowych. Efekt jest taki, że gdynianom i łodzianom nie grozi scenariusz “chorzowski” czy “bytomski”, czyli kolejne spadki, zazwyczaj w atmosferze desperackiej walki o przetrwanie samego klubu.

Reklama

Na papierze może nie wygląda to olśniewająco, ale pamiętajmy – w I lidze taki Sobociński był wymiataczem, ŁKS zrobił awans z Kalinkowskim w środku.

Poza tym nie można nadal lekceważyć Korony Kielce. Choć aktualnie klub to jeden wielki bałagan i niepewność, to mamy wrażenie, że jedna fotka Zbigniewa Bońka z prezydentem Bogdanem Wentą znaczy więcej niż tysiąc słów prezesa Zająca. W optymistycznym scenariuszu, Korona wcale nie musi zaczynać od zera, gdzieś w niższych ligach, ale z pieniędzmi od miasta spokojnie przetrwać w I lidze. A nawet biedna, nawet poszarpana – to mimo wszystko marka jednoznacznie kojarzona z Ekstraklasą. I jak pokazał finisz ligi – dysponująca całkiem rozsądną młodzieżą. Nawet w formie bardzo oszczędnej, nastawionej wyłącznie na przetrwanie, może się liczyć w lidze.

A nawet jeśli nie – i tak wynik dwóch spokojnych spadkowiczów na trzech to świetny rezultat. Pamiętamy jak spadła Łęczna i Ruch Chorzów? Jak wyglądał ostatni spadek ŁKS-u, Widzew po spadku z Ekstraklasy i tak dalej? Pamiętamy. Pomijając twardą matematykę – do tej pory do I ligi dołączały tylko dwa zespoły z ESA, teraz to tercet.

SPOKOJNY ŚRODEK TABELI

A pamiętajmy, że takie GKS Tychy czy Zagłębie Sosnowiec też mierzyły w tym sezonie przynajmniej w baraże, ba, wydawało się, że idą za tym i nakłady, i jakość piłkarska. Fabian Piasecki został królem strzelców, Łukasz Grzeszczyk momentami przerastał swoją całą drużynę. A Stomil Olsztyn, za którym stoi Michał Brański, współwłaściciel Wirtualnej Polski?

Jeśli zestawimy to z poprzednimi latami, bilans jest wręcz porażający. Tak naprawdę bytu nie jest pewny GKS Bełchatów, który zresztą startuje z dwoma ujemnymi punktami. Reszta to raczej ustabilizowane zestawienie, oczywiście z drastycznie odmiennymi ambicjami, ale jednak – z umiarkowanym spokojem organizacyjnym czy finansowym.

Czyli tak, mamy już w tym momencie:

  • Widzew Łódź
  • ŁKS Łódź
  • Arka Gdynia
  • Miedź Legnica/Bruk-Bet Termalica, być może obie
  • GKS Tychy
  • Stomil Olsztyn
  • Zagłębie Sosnowiec
  • Górnik Łęczna
  • GKS Katowice/Stal Rzeszów/Resovia/Bytovia

Gdy zapytacie w pierwszych pięciu o cele na sezon, powiedzą wprost: przynajmniej drugie miejsce. Kolejna piątka będzie celowała przynajmniej w baraże. Przy dobrych wiatrach – to ponad połowa stawki.

***

Walka o awans do Ekstraklasy w przyszłym sezonie będzie więc wyjątkowo pasjonująca, zwłaszcza, że utrzymane zostają baraże, a spada tylko jeden klub. Możemy mieć powtórkę z tego sezonu, jeśli chodzi o tłok w środku tabeli. Ale przede wszystkim – możemy mieć pasjonujące mecze o dużą stawkę. Wyobrażacie sobie derby Łodzi w finale baraży? GKS Katowice walczący z Zagłębiem Sosnowiec w ostatniej kolejce o awans? Arkę ze Stomilem w starciu o lidera?

Brzmi to naprawdę fajnie. I trudno nie zauważyć związku z reformami ostatnich lat. Scentralizowana II liga stanowi skuteczniejszy przedsionek niż dawna, podzielona na dwie grupy. Do tego sukcesywnie futbol czyści się z klubów patologicznie zadłużonych, co roku walczących o kroplówkę z lokalnego samorządu. W piłce coraz więcej jest Brańskich, Salskich, Dadełłów czy Kołakowskich, ludzi z wizją i pasją, a czasem nawet pieniędzmi na realizowanie tej wizji i pasji. Do ideału jeszcze daleko, ale – odpukać – zdaje się, że powoli pierwsza liga traci swą tradycyjną przaśność. Mocne zaplecze, może z czasem z własnymi cennymi prawami TV, to w końcu najkrótsza droga, by i Ekstraklasa stawała się coraz mocniejsza.

Fot.Newspix

Najnowsze

Komentarze

31 komentarzy

Loading...