O przejściu na ESA 30. Pięciu zmianach meczowych w przyszłym sezonie. O trudnościach w układaniu terminarza, o weekendowych terminach Pucharu Polski. Czy obostrzenia na stadionach będą od nowego sezonu zmniejszane. Czy kluby dostaną mniej z tytułu praw medialnych, bo rozegrają mniej meczów. O tym wszystkim Wojciech Piela porozmawiał dla Weszlo.fm z Marcinem Stefańskim, dyrektorem operacyjnym Ekstraklasa S.A.
***
WOJCIECH PIELA: Co wiemy po najnowszej uchwale? Które ustalenia są najważniejsze?
MARCIN STEFAŃSKI: Najważniejszą rzeczą jest trzydzieści kolejek, jakie rozegramy w przyszłym sezonie. Sezon rozpoczniemy 21 sierpnia, zakończymy 16 maja. Nie będzie rundy finałowej. Spada jeden zespół Ekstraklasy, awansują trzy – to jest podyktowane wcześniejszą uchwałą, w ramach której od sezonu 21/22 w ESA zagra osiemnaście drużyn. Jest jeszcze jedna rzecz, przyjęta rzutem na taśmę, o dostępności pięciu zmian meczowych w Ekstraklasie, Pucharze Polski i innych rozgrywkach szczebla centralnego.
Z twojego punktu widzenia, ESA 30 to jedyny słuszny wybór z przyczyn terminarzowych? Czy w ogóle rozważaliście opcję zostania przy ESA 37?
ESA 30 to na pewno najprostszy kalendarz do ułożenia, co nie oznacza, że łatwy. Ten sezon będzie specyficzny. Pierwszy raz spotkałem się z sytuacją, kiedy do końca grudnia nie ma ani jednego wolnego terminu środowego dla krajowych rozgrywek. Tymi weekendami trzeba więc też będzie się podzielić z PZPN-em na rundy Pucharu Polski. Sam start ligi jest zbliżony do lig takich jak Bundesliga czy Grecja, koniec tak samo, problem z przerwą ligową, która musi być ze względu na pogodę. Ten klimat się zmienia, ale nie na tyle, żeby można było założyć, że da się spokojnie grać w styczniu.
Wynegocjowaliście też rozwiązanie na ewentualność powrotu pandemii lub innych losowych wypadków. Poniżej 50 % meczów – brak rozstrzygnięć, powyżej 50% – sezon uznany za ważny.
Robimy to z założeniem, że to wszystko może wrócić. Musimy mieć jakąś możliwość manewru, przełożenia jednego czy drugiego meczu, ale wolałbym, żeby do tego nie dochodziło. Mamy jeszcze luzy jeśli chodzi o terminarz, ale wolałbym, żeby zostały luźne. Pamiętajmy, że finał Ligi Europy będzie rozgrywany w Gdańsku. Musimy więc zakładać, że Lechia będzie musiała ostatnią kolejkę rozegrać na wyjeździe, trzeba wcześniej udostępnić stadion na potrzeby UEFA. Gdyby trzeba było przesunąć kolejki o tydzień czy dwa, robiłby się problem.
Przygotowujemy kwestie procedur z dużą dozą ostrożności. Nie luzujemy obostrzeń. Musimy dmuchać na zimne, patrząc choćby na to, co wydarzyło się przed finałem Pucharu Polski, gdzie autokar z rodzinami piłkarzy Lechii Gdańsk trzeba było zawrócić z przyczyn COVID-19. To taka lampka ostrzegawcza. Trzeba pamiętać, że do zwycięstwa z pandemią jest daleko.
Czy przyszły sezon z punktu widzenia dziennikarskiego będzie wyglądał tak samo? Reporterzy z mikrofonami na wysięgnikach, piłkarze w programach tylko na kamerach? Czy będziecie te obostrzenia luzować?
Czas pokaże. Zaczniemy sezon z tymi samymi obostrzeniami, które obowiązują teraz. Te procedury się sprawdziły. Były pewne naruszenia, ale co do zasady wyglądało to całkiem dobrze. Kluby przyzwyczaiły się do organizacji meczów w takim reżimie. Ja bardzo bym chciał, żeby ta normalność wróciła, natomiast wydaje mi się, że do całkowitego wygaśnięcia pandemii jakieś ograniczenia będą. Zastanawiamy się razem z komisją medyczną gdzie coś można poluzować, jak będzie wyglądać kwestia wpuszczania na trybuny prasowe i tak dalej. Będziemy to dostosowywać na bieżąco. Regulamin przyjęty na przyszły rok jest na pewno elastyczny.
Czy liczba kibiców na trybunach będzie zwiększana czy pozostajemy przy 50%?
Jak rozmawiam z klubami, to mówią – dobrze gdyby nie doszło do zmniejszenia do 25%. Pewnego rodzaju procedury są przygotowane, kluby wiedzą jak reagować. To ma znaczenie organizacyjne, ale także biletowe, sprzedaży karnetów. Gdyby ktoś miał sprzedać ich wiele, a potem zmniejszać pojemność – rodzi to szereg problemów.
Natomiast jak rozmawiam z przedstawicielami innych lig, to nam zazdroszczą. Działamy elastycznie, ale we współpracy z organami rządowymi i wszystkimi odpowiedzialnymi służbami. Czerpiemy najlepsze wzorce z zachodnich lig, ale też to budujące, że po spotkaniach nie stwierdzono u nikogo koronawirusa, nie doszło do jakichś negatywnych opinii sanepidu. Będziemy mądrzejsi za jakiś czas, ale może łatwiej zarazić się w kinie, w przestrzeni zamkniętej, niż na stadionie, gdzie jest przepływ powietrza. Natomiast tego dziś nie wiemy, wszyscy uczymy się na żywym organizmie. Do tej pory nie popełniliśmy błędu i mam nadzieję, że ten element szczęścia pozostanie po naszej stronie.
Co z wyjazdami piłkarzy na wakacje? Kluby nie utrzymają wszystkich na smyczy. Wiemy, że niektórzy wyjechali za granicę, a mają być teoretycznie w izolacji.
Jak rozmawiam z przedstawicielami komisji medycznych, to oni pokazują, że wiedza na temat COVID-u jest dziś znacznie większa niż w marcu. Inne możliwości, inne procedury, także procedury UEFA, przygotowane we współpracy z jednym z polskich klubów – Legii Warszawa. Wydaje mi się, że pewnego rodzaju zmiany w procedurze w tym protokole medycznym będą wprowadzone od nowego sezonu. Komisja medyczna zamyka ten projekt, wprowadzi zalecenia i trzeba je będzie stosować. Nie wiem jak na dzień dzisiejszy będzie wyglądać kwestia izolacji sportowej, być może będą inne zalecenia, wynikające z doświadczenia ludzi zajmujących się pandemią bliżej niż my. My podjęliśmy decyzję w ESA: zostawmy to lekarzom, oni niech decydują.
Wyobrażasz sobie, że piłkarz pojawia się znowu w Lidze+Extra w studiu, a nie poprzez nagranie?
Nie. Na dzień dzisiejszy nie wyobrażam sobie luzowania obostrzeń. Dopóki nie będzie zgody i rekomendacji komisji medycznej, nie będzie można wprowadzać zmian w tym kierunku. W tej części rekomendują lekarze.
Dobrze rozumiem, że piłkarz może pojechać na wakacje za granicę, ale nie może przyjść do studia?
To jest trudne pytanie. Ja bym patrzył w ogóle z jeszcze innej perspektywy. Pytanie czy może przyjść do studia? Na jego miejsce bym nie przyszedł. Nie mając gwarancji, że osoby, z którymi spędzi czas w zamkniętym pomieszczeniu, są zdrowe. Gdyby miał pewność – nie miałbym z tym problemu. Ale to są moje dywagacje, zostawiam to osobom, które lepiej znają się na medycynie niż ja.
Wróćmy do ESA 30. Czy kluby finansowo, z tytułu praw telewizyjnych, odczują to, że rozegrają mniej meczów?
Na pewno odczują z tej przyczyny, natomiast wydaje mi się, że jeśli chodzi o prawa mediowe wszystko idzie w dobrą stronę, aby dojść z głównymi nadawcami do porozumienia. Mam nadzieję, że niebawem to się skończy. Pamiętajmy, że przyszły sezon będzie bardzo trudny, kluby nie będą mogły sprzedać stu procent biletów, mają mniej spotkań, a są też problemy ze sponsorami. Sygnał ze Szczecina, gdzie wycofała się Grupa Azoty, jest niepokojący. Hurraoptymizmu więc nie ma.
Wszyscy mają natomiast świadomość, że to olbrzymi sukces całego środowiska piłkarskiego, że te rozgrywki bieżące zostały dokończone. To kolosalny wysiłek intelektualny kilkudziesięciu osób zazwyczaj anonimowych, a które dołożyły cegiełkę do tego, żeby te mecze się odbyły. Jest strach finansowy, istotne jakie będą wyniki ekonomiczne Polski. To wszystko będzie miało wpływ na naszą sytuację. Jednym plusem widzenia klubów jest to, że nie doszło do takiego czarnego scenariusza z punktu widzenia Ekstraklasy – wydaje się, że mają ustabilizowaną sytuację. Jeśli nie dojdzie do drugiej, znacznie cięższej fali COVID-owej, to myślę, że nauczymy się żyć z tym kryzysem.
Do tej pory kontrakt opiewał na 225 milionów. Teraz będzie mniej?
Ja się kwestiami praw mediowych nie zajmuję, to jest pytanie do prezesa, natomiast podejmowane są działania, żeby kluby nie były w przyszłym sezonie w gorszej sytuacji, nie otrzymały mniej środków z ESA niż do tej pory. Mam nadzieję, że to się uda.
Strefy na stadionach będą – stadiony beniaminków będą wizytowane.
Na pewno, ale te procedury w pierwszej lidze są bardzo zbliżone, czy to w kwestii organizacji, wpuszczania widzów, wystrefowania. Razem ze związkiem w sumie pisaliśmy dokumenty. LivePark musi dokonać wizyty pod kątem swojej produkcji meczowej, mamy spotkanie z beniaminkami, wszystko będzie wyjaśniane. Ale nie widzę zagrożenia. Podbeskidzie grało w ESA, odbywały się tam mecze mundialu U20. W Mielcu też grała Ekstraklasa. Z perspektywy drużyn pewnych barażu, Radomiak grałby na Legii, Warta w Grodzisku… Myślę, że bywały większe problemy jeśli chodzi o kwestie beniaminków i ich infrastrukturę. Bez względu na to, kto awansuje, myślę, że nie będzie problemów.
Tylko te kwestie izolacyjne trzeba uściślić. Przykład – Jarek Fojut. Chciałem go zaprosić do programu o lidze angielskiej, ale nie mógł przyjść, miał zakaz, choć nie grał w klubie. Natomiast Łukasz Trałka wiemy, że normalnie występuje w studiu.
Póki wszyscy nie będziemy znali odpowiedzi, to te kontakty międzyludzkie w życiu codziennym niestety musimy ograniczać do minimum. Zobaczymy jakie będą rekomendacje komisji medycznej PZPN. Jak wskaże, że nie ma większego zagrożenia, to jestem za rozwiązaniami zdroworozsądkowymi, ale zostawiam te rekomendacje tym, którzy na medycynie znają się lepiej ode mnie.
Te pięć zmian, jak rozumiem, też wynika to z tego, że w przerwie między rozgrywkami prezes Boniek chciał to wprowadzić i dlatego dopiero się pojawia?
Ono było wprowadzone troszkę ad hoc w Europie. To wynikało też z tego, że ludzie obawiali się tego restartu, miliona kontuzji. To się mam wrażenie nie potwierdziło. Kilka spostrzeżeń z mojej perspektywy: rozstawienie 24 piłek mam wrażenie przyspieszyło grę. Okazało się, że ograniczenie kwestii noszowych do minimum też nie doprowadziło do opóźniania zawodów. Widać na płycie nie potrzeba wcale miliona ludzi, żeby wszystko się sprawnie odbywało. Byliśmy ciekawi kilku rozwiązań i pozytywnie się sprawdzimy. Natomiast będziemy stale na bieżąco działać, jeśli będzie możliwość poluzowania czegoś lub wprowadzenia nowych rozwiązań, to zadziałamy bardzo szybko. Takim przykładem jest te pięć zmian – szybko podjęta decyzja na nowy sezon, umówiona ze związkiem, nie budzi większych kontrowersji.
Fot. FotoPyK