W czwartkowej prasie m.in. wywiad z Mateuszem Klichem po awansie Leeds, Radosław Majdan rozdający ligowe Oscary, Jorge Felix kuszony przez szejków, Łukasz Sierpina opisujący kolegów z Podbeskidzia i Ivica Vrdoljak chwalący młodzież Lecha Poznań.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dumny jak paw – tak może o sobie powiedzieć Mateusz Klich po awansie Leeds do Premier League.
90 meczów z rzędu w dwóch sezonach Championship – w lidze wyjątkowo wymagającej pod względem fizycznym – to wręcz niebywałe osiągnięcie. Może te końskie zdrowie dostał pan w prezencie od ojca, Wojciecha? Był piłkarzem m.in. w Stali Mielec.
Możliwe, że geny zadziałały. Tato zawsze wyrywał się do biegania. Na treningach zasuwał z przodu. Zdrowie mam, odkąd pamiętam. Przed tymi dwoma sezonami i serią rozegranych meczów naprawdę dobrze się przygotowałem. Czułem to. Mamy duży sztab. Jest po kilku speców od przygotowania fizycznego, rehabilitacji, fizjoterapeutów. Generalnie dużo ludzi o nas dba. Pracujemy trochę specyficznie, przynajmniej ja nie spotkałem się z czymś podobnym w innych klubach, bo u trenera Marcelo Bielsy wiele rzeczy jest innych. Przygotowanie fizyczne niezmiennie należy do bardzo ciężkich, mamy mnóstwo ćwiczeń, także tych z piłką, na maksymalnej intensywności. Sprint, gaz. A bonusem są wyniki i awans.
No i odesłał pan na śmietnik historii stwierdzenie, że na Zachodzie to co trzy dni grają mecze i dają radę, a polski piłkarz nie potrafi.
Mam nadzieję, że już nikt tak nie powie. Czyli zostałem małym pogromcą mitów (śmiech).
Pańska passa zachwycała angielskich ekspertów od piłki. Były reprezentant Anglii Darren Bent tak pana podsumował: „To fantastyczne. Pokazuje, jaki jest dobry. Zmarnował kilka szans, ale jest graczem, któremu możesz zaufać”.
Nie było zbyt wielu ludzi w Championship, którzy wystąpili w tylu spotkaniach. Zdrowie zdrowiem, ale na szczęście omijały mnie kontuzje. Wiele rzeczy złożyło się na taki, a nie inny mój licznik meczów. Także to, o czym kiedyś panu mówiłem – dieta i dbałość o limit wagowy. Trener jest wybitnie uczulony na to i powtarza, że przy jego stylu gry nikt nie da rady nawet z jednym dodatkowym kilogramem. Stąd codzienne ważenie w klubie. Nie mogę sobie pozwolić na podjadanie. Nigdy nie byłem za gruby, lecz będąc w Leeds, zrzuciłem trochę tkanki tłuszczowej i poczułem się idealnie.
W zakończonym sezonie ekstraklasy dominowali piłkarze Legii. Podobnie było na gali podsumowującej sezon, gdzie ligowe Oscary wręczył Radosław Majdan.
Radosław Majdan: Zacznijmy od najważniejszego.
Łukasz Olkowicz: Czyli najlepszego aktora. Niech pan poczeka, robię werble.
Radosław Majdan: Dobra, poszło. Nie jest to oczywisty wybór. Z kim kojarzy się główny bohater w piłce? Z atakowaniem, strzelaniem goli. Od razu powiem, że nie będzie to Christian Gytkjær.
Z 24 golami król strzelców. Niech pan już więcej nie trzyma w niepewności.
Radosław Majdan: Marko Vešović. W tym sezonie zdominował swoją pozycję, pokazał, jak powinien grać nowoczesny prawy obrońca.
Czyli?
Radosław Majdan: Atakować, być szybkim, potrafić dryblować, dobrze współpracować ze skrzydłowym. Vešović lubi to robić i co ważniejsze – robi to dobrze.
Sezon przedwcześnie skończył z jednym golem i ośmioma asystami w 31 meczach Legii.
Radosław Majdan: Kiedy musiał zagrać na skrzydle, jak w meczu z Lechem, to okazał się najlepszym zawodnikiem Legii.
Jej cichy bohater?
Radosław Majdan: Wnoszący dużą jakość. W takiej formie mógłby spokojnie grać w topowych ligach w Europie. Widziałbym go w czołowych zespołach Serie A czy Bundesligi, do Premier League, gdzie gra jest bardzo szybka i bazuje się na wydolności, też by pasował. Z ligą hiszpańską nie chcę się wychylać.
Pewnie już tego się nie dowiemy. Raz, że zatrzymała go poważna kontuzja, a dwa to wiek, bo w sierpniu skończy 29 lat.
Radosław Majdan: Jego kontuzja to duża strata dla Legii. W tym sezonie oglądaliśmy Vešovicia w życiowej formie, miał duży wkład w odzyskanie mistrzostwa. Dobrze gra w obronie, bazuje na szybkości, wydolności, trudno go ograć, a w przodzie imponuje swobodą w prowadzeniu piłki, dryblingiem. Do tego potrafi uderzyć z dystansu, co pokazał w Poznaniu.
Wiem, że trenerzy zawsze powiedzą, że obrońcę rozliczamy z bronienia, ale dlaczego Legia zatrudniła Mladenovicia? Bo dobrze broni? Nie, bo jest ofensywnym obrońcą. Taki jest dziś futbol, doszliśmy w nim do takiego momentu. Boczny obrońca angażujący się w ofensywę powoduje popłoch w szeregach przeciwnika i destabilizację w jego obronie. Oczywiście pod warunkiem, że robi to dobrze, wchodzi w tempo, potrafi dograć ostatnie podanie.
Nie ma żadnego przypadku w tym, że bramkarz Lechii Zlatan Alomerović świetnie radzi sobie z rzutami karnymi.
(…) Ci, którzy współpracowali z nim w Kielcach, przekonują, że w tych statystykach nie ma przypadku.
– Zlatan świetnie zachowuje się na linii bramkowej. Broniąc rzut karny, potrafi wyczuć strzelca. Wie, kiedy rzucić się wcześniej, a kiedy czekać do końca. Przed każdym meczem dokładnie analizowaliśmy rywali. Są zawodnicy, którzy niemal zawsze uderzają w jeden róg. Są też tacy, którzy strzelają raz tu, raz tam. W przypadku tych drugich często wiele mówi ułożenie ich ciała. Bramkarz może spojrzeć na rywala w trakcie rozbiegu i spekulować, w który róg prawdopodobnie strzeli. Zlatan zwracał na to wszystko bardzo dużą uwagę – opowiada Mirosław Dreszer, trener golkiperów Korony, który w Kielcach współpracował z Alomeroviciem. – On ma talent do karnych. Nawet jeśli nie obroni, i tak rzuci się w dobry róg – mówił na naszych łamach Mateusz Możdzeń, były zawodnik Korony.
SPORT
Igor Angulo wylądował w Indiach, ale równie ciekawe kierunki mogą obrać Jorge Felix i Tom Hateley z Piasta Gliwice. Hiszpanowi zaoferowano kontrakt, na jaki w Europie raczej nie mógłby liczyć.
(…) Najpoważniej wygląda propozycja dla Jorge Feliksa. Hiszpan ma za sobą sezon życia; był najlepszym strzelcem Piasta i został najlepszym zawodnikiem ligi. W sierpniu skończy 29 lat i staje przed szansą podpisania najlepszego kontraktu. Niedawno w mediach przyznał, że oprócz oferty z Piasta ma na stole 10 innych i jeszcze więcej zapytań. Z kolei trener Waldemar Fornalik – na łamach „Gazety Wyborczej” – stwierdził: „Kiedy słyszę o kwotach, które padają, to myślę, że Jorge nie zostanie. Gdyby tak się stało, byłbym odrobinę zdziwiony. Jeśli piłkarz dostanie ofertę wielokrotnie wyższą niż w Piaście, a nie ukrywam, że Jorge Felix dostał naprawdę świetną ofertę, to odejdzie. Nie mamy na to wpływu”.
Sprawdziliśmy i faktycznie jest ona naprawdę świetna. Feliksa chce pozyskać klub z kraju arabskiego, oferując mu ok. 800 tysięcy dolarów netto za sezon. Na takie pieniądze nie mógłby liczyć w Europie, a tym bardziej w polskiej ekstraklasie. Sam zawodnik chce szybko podjąć decyzję. Być może potraktuje arabską ofertą z gatunku tych nie do odrzucenia.
Rozmowa z Janem Kowalskim, siedmiokrotnym mistrzem Polski w barwach Górnika, pięciokrotnym trenerem zabrzan.
To błąd, że Górnik nie próbował zatrzymać „Angulo-gola”?
– Można powiedzieć, że szkoda, że jest już taki… stary. Pytanie jakich warunków kontraktowych sobie życzył. Nie wiemy, nie będąc w środku, jakich chciał pieniędzy. Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy można go było zatrzymać…
W Górniku niewielu było Polaków. Chciałoby się zapytać, gdzie ta zdolna zabrzańska czy śląska młodzież?
– Trener Brosz poszedł w dobrym kierunku, kiedy zaczął stawiać na młodych graczy parę lat temu i wielu tych młodych zaczęło grać. Później nie wiem co się stało, dlaczego tak się zmieniła filozofia? Trzeba powiedzieć, że w Górniku jest kilku dobrych młodych zawodników, ale trzeba dać im grać! To nie jest tak, że wyjdzie na mecz w końcówce i po sprawie. Ściślak czy Kopacz to nieźli piłkarze, muszą jednak występować, bo z młodymi zawodnikami sytuacja jest skomplikowana. Jak wejdę i gram, a w kolejnym meczu trener mnie nie postawi, to jest jakaś wątpliwość. Jak już się decyduję, że jest to materiał na zawodnika, to daję mu grać. Skoro taki Jimenez dostał pół roku czy nawet więcej, aż w końcu „zaskoczył”, to temu młodemu tym bardziej trzeba dać szansę żeby się rozwinął.
Bramkarz Odry Opole, Mateusz Kuchta nie wyobraża już sobie, by jego drużyna spadła z I ligi.
Rozumiem, że gratulacji za utrzymanie jeszcze nie przyjmujecie?
– Powiem szczerze, że jeśli byśmy teraz spadli, to ja… kończę z piłką (śmiech). Nie przyjmujemy gratulacji, ale nie wyobrażam sobie innego scenariusza. Przed ostatnią kolejką zbyt wiele drużyn jest za nami w tabeli, ale mimo korzystnej sytuacji musimy być skoncentrowani do końca. Nie oglądając się na innych jedziemy do Niecieczy, by zdobyć punkty pieczętujące utrzymanie.
Po wygranej z Olimpią Grudziądz spadł mocny kamień z serca?
– Ogromny. Przede wszystkim z jednego powodu. Wykonaliśmy kapitalną robotę w całej tej rundzie i potrójnie by bolało, gdyby to nie zostało zakończone utrzymaniem. Zbyt wiele dobrego się wydarzyło, aby się nie utrzymać. Wiadomo jednak, jaka jest piłka. Tak naprawdę cały sezon został sprowadzony do jednego finału. Cała praca poszłaby na marne, jeśli w niedzielę coś poszłoby nie tak. OK – przed nami jeszcze mecz w Niecieczy, ale Olimpia to nasz bezpośredni rywal w walce o utrzymanie. To był mecz kluczowy.
Polsko-belgijska spółka FootballOn, która wybudowała ośrodek szkoleniowy w Rudzie Śląskiej, zaangażowała się w działalność klubu z dzielnicy Kochłowice.
Skąd na to wszystko pieniądze? Jak słyszymy, właściciel Football-On to belgijski przedsiębiorca. Całość inwestycji zamknęła się na razie w 10 milionach złotych. – Chcemy się tytułować jako pierwsze w Polsce centrum treningu indywidualnego. Akademii piłkarskich jest sporo, ale tych funkcjonujących w pełni profesjonalnie, przeznaczonych do treningu indywidualnego, naprawdę niewiele. Skupiamy się na szerokim rozwoju zawodnika, zapewnieniu mu dostępu do dietetyków, trenerów przygotowania motorycznego, trenerów bramkarzy, trenerów piłkarskich, do pomocy psychologicznej, opieki fizjoterapeutów. To ma być kompleksowe od A do Z, by nie musieć podróżować między jednym a drugim miastem, a zostać profesjonalnie obsłużonym u nas – podkreśla Pisarek.
Football-On będzie też wystawiał do rozgrywek swoje drużyny, ale tylko do kategorii wiekowej I-12. – Szkolonych u nas 12-, 13-latków chcemy – na bazie podpisanych umów o współpracy – kierować do klubów I-ligowych czy ekstraklasowych – precyzuje Jacek Gorczyca.
Łukasz Pisarek dodaje: – To projekt pilotażowy. Zobaczymy jak się przyjmie. Już trwają rozmowy o budowie kolejnych obiektów na terenie Śląska. Pozwalają nam na to możliwości.
SUPER EXPRESS
Na dwie kolejki przed zakończeniem sezonu Podbeskidzie Bielsko-Biała wywalczyło przepustkę do ekstraklasy, do której wraca po czterech latach nieobecności. Kapitan Górali Łukasz Sierpina (32 l.) odkrywa tajemnice szatni i opisuje każdego z kolegów.
Filip Laskowski (19 l., pomocnik). Fan rapu. Idzie mu w tym dobrze. „Laska” sam pisze teksty, a potem nagrywa piosenki. Zrobił utwór o Podbeskidziu, o naszym awansie do ekstraklasy.
Tomasz Nowak (35 l., pomocnik). Doświadczony, dużo pracuje nad sobą. Przyjaźni się z Rafałem Figlem i często wbija mu „szpileczkę”.
Michał Rzuchowski (27 l., pomocnik). Ciągle zagląda w telefon, ciągle gdzieś dzwoni i z kimś rozmawia. Śmiejemy się, że interesy prowadzi. „Co znowu załatwiasz?” – dopytujemy. Mówimy o nim, że to nasz biznesmen.
Kiedyś był czołowym pomocnikiem w ekstraklasie, teraz bacznie przygląda się rozgrywkom z boku. Ivica Vrdoljak (37 l.), były kapitan Legii Warszawa, zachwyca się Jakubem Moderem (21 l.) z… Lecha.
– Wyróżnia się w lidze. Przypomina mi reprezentanta Chorwacji. Wiem, jak w jego wieku wyglądał Marcelo Brozović. Moder ma superuderzenie, dużo widzi na boisku, jest ruchliwy i odważny. Widzę, że jest przygotowany na grę na wysokim poziomie. Jest w tym chłopaku duży potencjał. Naprawdę, ten młody mi się bardzo, bardzo podoba. Także Jakub Kamiński zaimponował mi w wygranym meczu z Legią, gdy strzelił gola. Zwróciłem na niego uwagę.
Fot. FotoPyK