
weszlo.com / Hiszpania

Opublikowane 16.07.2020 23:37 przez
Jan Mazurek
Pusty przelot Pique. Fatalna strata Busquetsa. Nieuznana bramka Braithwaite’a. Kontrowersyjny spalony Suareza. Kilka prób Messiego z wolnego. Fatalny Junior Firpo. Słaby Ansu Fati. Bezradny Quique Setien. Koniec sezonu ligowego dla Barcelony. Pozamiatane. Duma Katalonii dostała w czapkę od pragmatycznej Osasuny Pampeluny i w beznadziejnym stylu ostatecznie pożegnała się z jakimikolwiek marzeniami o mistrzostwie Hiszpanii.
Jak najkrócej opisać mecz Barcelony z Osasuną?
Ziewaniem Arthura Melo, który ma już totalnie wywalone, po sezonie zamienia Katalonię na Piemont i w kategorii zaangażowanego kontemplowania poczynań swojego zespołu może równać się tylko z Garethem Balem, który podczas meczu z Deportivo Alaves słodko sobie drzemał (przynajmniej tak to wyglądało), a fragmenty starcia z Granadą śledził za pomocą lornetki z papieru toaletowego.
📸 — Arthur Melo on the bench. pic.twitter.com/PHcd2Uwzbg
— Barça Universal (@BarcaUniversal) July 16, 2020
Dramaturgią w gestach Gerarda Pique i Leo Messiego. Wielcy zwycięzcy, wielcy mistrzowie, którzy już wiedzą, że to już definitywnie nie będzie ich sezon ligowy.
Piqué y Messi.
Poesía 😭 pic.twitter.com/dqGlb2GGqQ
— Madrid Sports (@MadridSports_) July 16, 2020
Posiadanie bez znaczenia
Coś nam się wydaje, że nawet najlepsi w swoim fachu artyści mieliby niemały problem, żeby trafniej zdefiniować obraz ekipy Setiena z tego meczu. Osasuna nie grała wielkiej piłki. Absolutnie nie. A mimo to sprawiała zagrożenie pod bramką Ter Stegana. I tak jak niemiecki golkiper broni jeszcze pierwszy mocny strzał z daleka w wykonaniu Arnaiza, tak przy drugiej próbie 25-latka odstrzelonego kiedyś z Barcelony musiał skapitulować. Skrzydełkiem pociągnął bowiem Estupinan, w pogoni nie spieszył się Semedo, skiksował Pique (co za nonszalancja, co za piruety głupie) i Arnaiz mógł się cieszyć z drugiego gola w tym sezonie La Liga.
Potem groźnie zrobiło się jeszcze po woleju Moncayoli i gdyby na Camp Nou byli kibice – tutaj banał – to zrobiłoby się nerwowo. Dlaczego? Ano dlatego, że Barca nie dość, że przegrywała, to jeszcze nie wyglądała na zespół z pomysłem na odrabianie strat. Mistrz Hiszpanii dominował, ale nic z tego nie wynikało. Gołe posiadanie piłki, suche cyferki. Huknięcia Langleta nie zaliczamy w kategorii akcji ważnych, bo to niewypracowana próba, ot szaleńcze marzenie, że a nuż wpadnie. Nie wpadło.
Groźniej robiło się tylko przy wolnych Messiego.
Pierwsza próba? Poprzeczka. Druga próba? Pudło. Trzecia próba? Jeszcze większe pudło. Czwarta próba? W końcu. Gol. Nie ma sposobu na stałe fragmenty Argentyńczyka. Serio. Można kłaść zawodników pod murem. Ustawiać ich w bramce. Obliczać, analizować, kombinować, ale on i tak znajdzie sposób, żeby trafić. Geniusz.
No ale wsparcia, to on za wiele w tym meczu nie miał. Niby Barcelona rozkręciła się w drugiej połowie, ale czegoś cały czas brakowało. W pierwszej kolejności – szczęścia. Messi świetnie do Braithwaite’a, ten do bramki, ale spalony. Cudowny strzał Suareza (tuż po wejściu) nożycami w ultratrudnej pozycji i piłka w bramce, ale ten sam przypadek, co wcześniej – spalony, nie ma mowy o prowadzeniu. I tak jak w pierwszym przypadku ofsajd był oczywisty, tak w drugim już nie, jeśli już to mówiliśmy o milimetrach, ale to już nieistotne. Gola nie ma, to nie ma, po prostu.
Jaki sezon, taki mecz
Bo nie było oczywiście tak, że Barcelonie brakowało tylko i wyłącznie szczęścia. Nie, nie, nie. Junior Firpo kopał się po czole. Ansu Fati nie zdziałał absolutnie nic. Puiq nie wnosił do gry niewiele oprócz irytujących strat. Braithwaite najwięcej drużynie dał schodząc z boiska i dając szansę Suarezowi, który w kilka minut zrobił więcej niż on przez godzinę gry. O Pique już wspominaliśmy. No i Busquets. Doświadczony pomocnik wszedł na boisko, żeby uspokoić grę w środku pola. Efekt? Parę podań do przodu, do tyłu, w poprzek, nic specjalnego, gdyby nie strata, która zamknęła sezon Barcelony.
Tuż po niej Osasuna przeprowadziła zabójczą kontrę. Przejęcie, rozprowadzenie, Barja dośrodkowuje do Torresa, a ten pokonuje Ter Stegena. Koniec. Finito. Basta. Nic co zdarzyło się potem nie miało już większego znaczenia. Barcelona oddaje mistrzostwo Realowi. Oddaje w słabym stylu, z rozmydloną tożsamością i zawodnikami, którzy nie rzucają na kolana. No i z tym Arthurem, który jej mecz z ławki rezerwowych ogląda ziewając. Cholernie znamienne.
FC Barcelona 1:2 Osasuna Pampeluna
Messi 62′ – Arnaiz 15′, Torres 90+4′

Jan Mazurek
Jeśli dożyje stu jeden lat, będzie żył w trzech wiekach. Od 2019 roku na Weszło. Lubi rozmawiać z ludźmi i zadawać pytania. Jego ulubioną formą dziennikarską jest wywiad. Głównie polska piłka, ale niech ręka pańska chroni go od ograniczenia się w czymkolwiek.

Opublikowane 16.07.2020 23:37 przez
Stano jeździ po nocy w poszukiwaniu maści od bólu dupy, miał na tą okazję przygotowane cztery rezerwowe tubki, ale po
nie awansie KTSu do okręgówki wszystko już poszło.
Flaga na kiju w pół opuszczona.
Skompromitowała się dziś Barcelona,
a teraz w redakcji trwa mózgów burza
i wielka nadzieja, że jednak się uda
opisać to tak, by ludzie czytali,
że Messi znów wygrał, zaś Królewscy przegrali,
bo tylko wtedy przyjdzie odkupienie,
gdy się uda zmniejszyć Krzysia S. wkurwienie.
Spoko, powiozą Napili to się napisze, że skupili się na ważniejszym trofeum
Od kiedy to teksty o Mistrzostwie pisze się i tytułuje na temat zespołu z 2 miejsca :))) Jak Bayern zdobył Mistrzostwo, to pisaliscie że Borussia druga? :))) Masakra..
Przecież ten zarzut to absurd. To tekst o meczu Barcelony. Siłą rzeczy napisany z jej perspektywy – marnej, przegranej, oddającej ubiegłoroczne mistrzostwo.
Tekst o Realu, który swój mecz grał równolegle, masz na stronie, jak byk, wyeksponowany:
https://weszlo.com/2020/07/16/real-mistrzem-hiszpanii-nienasycona-stara-gwardia/
Pojawił się nawet wcześniej. Jeśli wchodzisz w pomeczówkę meczu Barcelony, która kończy sezon z przegranym mistrzostwem, i liczysz na tekst o Realu, to coś jest nie tak :))
Kibice Realu mają ból dupy nawet wtedy gdy Real „robi mistrza”…….
Przecież przy nieuznanej bramce Suáreza były wyrysowane na powtórce dwie linie i jasno było widać, że wychylił się o jakieś 25-30 cm za obrońcę. Gdzie tu kontrowersje?
Jeszcze tylko wp****ol od Napoli i wakacje.
Czy u pewnego zakolarza, „kibica” UEFAlony, flaga na kiju od szczotki już opuszczona do połowy?
Kryzys w Barcelonie to się dopiero zacznie gdy Messi zakończy karierę.
Prawie wszystko w tym klubie jest ustawione pod niego a jego czas powoli się kończy.
A w klubie nawet nie udają, że próbują się na to przygotować.
Titanic płynie prosto na górę lodową.
Nemo dokładnie tak, Messi zakończy karierę, do Realu w tym czasie wróci Krystiano i pobrane.
i pograne *
krystyna nie wróci do realu jako zawodnik
https://poteznekursypolska.blogspot.com/ – Trafili ostatnio kupon z kursem 1700 i zdjęcie kuponu maja na blogu!
Mają dostepny na dzis kurs 1400! polecam bo sam trafilem ich ostatni kupon i zarobilem ponad 10 tys! WARTO! są uczciwi
Nie chcę być złym prorokiem, ale Barcelona przy tej polityce sportowej którą prowadzi obecnie (sprowadzanie marnych grajków, albo przereklamowane gwiazdy do ofensywy za grube miliony; uzależnianie całej gry od humoru coraz starszego Leosia; zatrudnianie marnych trenerów) to za chwilę może oglądać plecy Atletico albo Sevilli.
„Pierwsza próba? Poprzeczka. Druga próba? Pudło. Trzecia próba? Jeszcze większe pudło. Czwarta próba? W końcu. Gol. Nie ma sposobu na stałe fragmenty Argentyńczyka. Serio. Można kłaść zawodników pod murem. Ustawiać ich w bramce. Obliczać, analizować, kombinować, ale on i tak znajdzie sposób, żeby trafić. Geniusz.”
xD
4 próby – 1 gol
g e n i u s z
gwoli wyjaśnienia: niczego Messiemu nie ujmuję, kopacz jest topowy, a i wolne sadzi jak dzik. ale wieńczenie takim peanem akapitu, w którym opisywane jest, że potrzebował czterech prób jest… no, humorystyczne 🙂
Z pozdrowieniami dla weszlackiego eksperta.
„Wojciech Kowalczyk: – Powiedziałem, że wygra wszystko Real i wygra wszystko Barcelona. Dzisiaj liderem jest Barcelona, więc Barcelona będzie mistrzem. Cały czas biorę pod uwagę, że nawet mając w pamięci ich słabe wyniki, to bez względu na wszystko będą wygrywać wszystko od odmrożenia rozgrywek do ich końca.”
Po klasyku mowil z powrotem ze wygra real – potem real potracil punkty mowil ze jednak Barcelona, potem Barcelona potracila punkty i znowu ze Real. Jak choragiew na wietrze.
2 klubowa liga, nudna jak zawsze. Nadzieja ze ta liga stanie sie ciekawsza jest pogrzebana. To jest naprawde dramat. Tak przewidywalna liga, w zasadzie wszystkie top 5 ligi staly sie tak gowniane i przewidywalne ze rzygam juz tym, juz mnie to nie bawi. Wspolczuje ludziom ktorych pasjonuja te rozgrywki.
Premier League jest przewidywalna?
I czy tylko o mistrzostwo, podium czy awans do LM w tych wszystkich ligach chodzi?
No jezeli przed sezonem mowimy ze mistrzem bedzie jedna lub jedna z dwoch druzyn to co to za liga jest? ciekawa? no nie sadze.
w przypadku serie a, ligue 1 i bundesligi bylo jasne przed sezonem kto bedzie mistrzem.
w przypadku la ligi i premier league bylo wiadomo ze jedna z dwoch druzyn. Ja trafilem obie i Liverpool i Real.
Jak dla Ciebie liczy się tylko to, kto będzie mistrzem, to faktycznie. Ja tak nie mam.
Takie sytuacje będą coraz częstsze. Wszystkiemu winna obecna formuła LM (jeszcze większe bogacenie się topowych klubów), rynek nastawiony na wysokie kwoty transferowe czy drenowanie drużyn na dorobku, które są rewelacjami danego sezonu (Ajax 18/19 na przykład).
Zobacz jak w kilku czołowych ligach wyglądała walka o mistrza w latach 2010-2020 a jak dekadę wcześniej.
Wiadomo były wtedy kluby które hurtowo wygrywały ligę – Lyon czy Inter po degradacji Juventusu, ale mistrzostwo mogły też w sprzyjających okolicznościach wygrać kluby typu: Deportivo, Werder, Stuttgart, Bordeaux, Wolfsburg, Valencia cy Lille.
Teraz poza nielicznymi wyjątkami – jak Monaco 2017 czy Leicester 2016 jesteśmy skazani na koncerty jednego aktora – przynajmniej we Włoszech, Niemczech czy Francji. A w Hiszpanii czy Anglii – 2 aktorów. I to w obecnym systemie będzie raczej stała tendencja.