Zagłębie Lubin to bez wątpienia jedna z najbardziej rozczarowujących ekip w tym sezonie Ekstraklasy. W jej składzie sporo jest bowiem naprawdę jakościowych zawodników, którzy skleceni w spójną całość powinni bić się o ligowe podium, a nie kotłować w dolnej połówce tabeli. No ale wyszło jak wyszło. “Miedziowi” na własne życzenie nie załapali się do grupy mistrzowskiej. To naprawdę duża sztuka, mając w jedenastce takiego skrzydłowego jak Damjan Bohar. Lewoskrzydłowi lubinian wpakował już piętnaście trafień w lidze i wciąż nie powiedział ostatniego słowa.
Znakomita skuteczność
– Jeśli Bohi nie jest blisko kadry, to nie wiem, kto jest. Powinien być w niej cały czas – mówił kilka miesięcy temu Sasa Żivec w rozmowie z Jakubem Białkiem. Nie będziemy tutaj pozować na wielkich znawców sytuacji kadrowej reprezentacji Słowenii, ale z pewnością gdyby jakiś polski skrzydłowy wykręcał takie liczby na boiskach Ekstraklasy, to byłby brany pod uwagę przez Jerzego Brzęczka przy ustalaniu wyjściowego składu drużyny narodowej. – Każdy chce zagrać w reprezentacji. Ale nie czuję, bym miał w niej poważniejszą rolę. Jakbym wchodził częściej w meczach, to OK. Ale jakbym miał jechać tylko dlatego żeby mówili „zasłużył, powołali go”, to nie ma sensu. Nigdy bym nie chciał, by powoływali mnie w ten sposób. Że OK, jesteś, zaprosiliśmy cię, ale nie musisz grać – twierdził wówczas Bohar.
W przypadku skrzydłowego Zagłębia mówimy o bardzo konkretnych argumentach świadczących o jego dobrej formie. Nie trzeba wczytywać się w zaawansowane statystyki, nie trzeba sięgać po precyzyjne analizy. Bohar zwyczajnie bryluje w klasyfikacji kanadyjskiej. Ma na swoim koncie piętnaście goli i pięć asyst. Lepszy od niego jest jedynie Christian Gytkjaer (21+2).
Bohar na zanotowanie bramki bądź asysty w Ekstraklasie potrzebuje średnio 134 minuty. W lidze znajdziemy dwunastu zawodników lepszych w tym względzie od niego, ale część z nich albo już wyjechała z Polski, albo gra na tyle krótko, że za wcześnie jest, by ich zestawiać ze Słoweńcem. De facto zatem punkty do klasyfikacji kanadyjskiej z większą częstotliwością dodają jedynie Jose Kante, znowu Gytkjaer, Flavio Paixao oraz Paweł Wszołek. Z której strony nie spojrzeć, statystyki Bohara prezentują się wyśmienicie.
A tutaj przykład zastosowania jego strzeleckiego instynktu w praktyce:
Zagłębie Lubin 1:0 ŁKS Łódź (31. kolejka)
Zagłębie Lubin 2:1 Legia Warszawa (20. kolejka)
Co warte odnotowania – Bohar obie z powyższych bramek zdobył po dograniach wspomnianego Żivca. Drugi ze Słoweńców również notuje niezłe liczby w tym sezonie. Ma w dorobku osiem goli i sześć asyst. Aż pięć razy na jego asystach skorzystał właśnie Bohar. Często można odnieść wrażenie, że to Żivec bierze na siebie więcej obowiązków kreatora gry, natomiast jego rodak koncentruje się na szukaniu przestrzeni do strzału albo poszukiwaniu korytarza do wyjścia na czystą pozycję.
Już w zeszłym sezonie Bohar był dość skuteczny. Skończył rozgrywki z dziesięcioma bramkami, dorzucił też trochę asyst. Ale w bieżących rozgrywkach osiąga najlepsze rezultaty strzeleckie w całej swojej dotychczasowej karierze.
Konkretny strzelec
Ze statystyk przygotowywanych przez portal Ekstrastats wynika również, że Boharowi nie trzeba tworzyć nie wiadomo jak wielu sytuacji, żeby wstrzelił się w bramkę. Słoweńcowi do ustrzelenia gola wystarcza średnio 4,36 strzału (dane nie obejmują meczu z Rakowem). Prawie jedna czwarta uderzeń Bohara w światło bramki kończy się golem. Jak na skrzydłowego – znakomite statystyki. Najskuteczniejsi napastnicy w lidze, jak Gytkjaer czy Paixao, notują tylko minimalnie lepszy wynik w tej kategorii.
Jeszcze ciekawiej wygląda u piłkarza “Miedziowych” współczynnik spodziewanych goli (xG). Przyznaje on Boharowi wynik na poziomie zaledwie 7,2 spodziewanej bramki. To gorszy wynik niż w przypadku choćby Filipa Starzyńskiego, który jak dotąd zanotował w sezonie 2019/20 tylko sześć goli. Widać wyraźnie, że wyczyny strzeleckie Bohara stanowią dla zespołu wartość dodaną.
Słoweniec stosunkowo rzadko porywa się również na uderzenia zza pola karnego – jako się rzekło, jest to w obecnej układance Zagłębia zawodnik przede wszystkim szukający swoich szans w innego rodzaju sytuacjach. Jak dotąd 15 razy próbował zaskoczyć golkipera drużyny przeciwnej uderzeniem z dalszej odległości, no i raz mu się to udało. Tyle samo strzałów z dystansu w ekipie “Miedziowych” ma na swoim koncie Jakub Tosik, a więcej prób oddali Żivec, Starzyński i Bartosz Slisz. Najgorzej wyglądają statystyki Starzyńskieg0 – 49 strzałów z dystansu, 15 celnych, ani jednego gola.
Takie sytuacje Bohar lubi najbardziej:
Lechia Gdańsk 1:2 Zagłębie Lubin (11. kolejka)
Biorąc to wszystko do kupy, naprawdę mogą w Lubinie pluć sobie w brodę, że zmarnotrawili swój potencjał ofensywny. Zagłębie ma już 56 ligowych goli – zdecydowanie najwięcej w grupie spadkowej. W całej Ekstraklasie więcej trafień zanotowały tylko Legia Warszawa oraz Lech Poznań. No ale co z tego? Legia ma mistrzostwo w kieszeni, Lech gra o wicemistrza. Jedni i drudzy pozostają w grze o Puchar Polski. “Miedziowym” zaś pozostaje z godnością dograć sezon w dolnej połówce tabeli.
Ktoś powie: odkują się w kolejnych rozgrywkach, trener Martin Sevela sobie to wszystko poukłada. Cóż – może tak, ale raczej nie. Damjan Bohar już oficjalnie oznajmił (ustami swojego agenta) że nie chce przedłużać kontraktu z Zagłębiem. Jego umowa wygasa w 2021 roku. Jeżeli zatem działacze “Miedziowych” chcą na skrzydłowym cokolwiek zarobić, muszą go sprzedać już latem. I zapewne do tego dojdzie, bo chętnych nie brakuje. Również wśród rodzimych zespołów. Pewnie niełatwo będzie też Zagłębiu utrzymać w swoich szeregach Bartosza Białka, gdy pojawi się jakaś intratna oferta, a napastnika zainteresuje dany kierunek transferu.
I nagle się okaże, że całą formację ataku trzeba będzie układać od nowa. Coś nam się wydaje, że jeszcze w Zagłębiu będą z tęsknotą wspominać ofensywę z sezonu 2019/20. I będą zachodzić w głowę, jak można było nie wykręcić z tego nawet awansu do grupy mistrzowskiej, o pucharach przez litość nie wspominając.
fot. FotoPyk