Reklama

Styl wciąż nędzny, ale są punkty. Ważne zwycięstwo Miedzi Legnica

Michał Kołkowski

Autor:Michał Kołkowski

01 lipca 2020, 20:10 • 4 min czytania 3 komentarze

Najpierw cenny remis z Wartą Poznań, teraz ważne zwycięstwo z Puszczą Niepołomice. O stylu gry Miedzi Legnica trudno mówić w ciepłych słowach, ale solidne punktowanie po rozstaniu z Dominikiem Nowakiem może oznaczać, że zadziałał osławiony efekt nowej miotły i legniczanie pod wodzą Ireneusza Kościelniaka jednak na finiszu sezonu nie wylecą poza miejsca barażowe, zachowując tym samym szanse na powrót do Ekstraklasy. Z drugiej strony, po takim meczu jak dzisiaj trudno cokolwiek prorokować. Chyba nie da się zagrać w ofensywie jeszcze gorzej niż Puszcza.

Styl wciąż nędzny, ale są punkty. Ważne zwycięstwo Miedzi Legnica

Poziom meczu? Szkoda gadać

Nie będziemy przebierać w słowach. Spotkanie toczone było na żenującym poziomie.

Przy całej wyrozumiałości, jaką mamy dla pierwszoligowców, którzy niekoniecznie muszą być przyzwyczajeni do takiego natężenia meczów ligowych. Przy całym zrozumieniu, że dzisiaj warunki nie sprzyjały temu, by zagrać na naprawdę wysokiej intensywności. Mimo wszystko trzeba jasno powiedzieć: to była żenada, parodia piłki nożnej, co najwyżej produkt futbolopodobny.

Przede wszystkim nasze cierpkie uwagi kierujemy w stronę zawodników Puszczy Niepołomice. Fakt – jest to ekipa słynąca z marnej gry u siebie. Jeżeli brać pod uwagę wyłącznie mecze domowe, Puszcza zajmuje obecnie ostatnią lokatę w pierwszoligowej stawce. No ale są jakieś granice, które dzisiaj zostały przekroczone. Gospodarze nie potrafili sklecić żadnej składnej akcji przez 90 minut plus jeszcze tych kilka, które sędzia doliczył w obu połowach. Serio, ani jednej. Jakieś strzały w kierunku bramki strzeżonej przez Łukasza Załuskę udało im się posłać. A to ktoś palnął na wiwat z trzydziestu metrów, a to ktoś inny posłał piłkę nad bramką z rzutu wolnego. Summa summarum jednak, pod bramką Miedzi nie było właściwie żadnego realnego zagrożenia.

Liczba niecelnych podań po prostu porażała. To samo z liczbą przerzutów posłanych prosto w aut, długich piłek rzuconych zupełnie do nikogo i bezsensownych przewinień w środkowej strefie boiska. Nie ma wątpliwości – gospodarze w żadnym wypadku nie zasłużyli dzisiaj na choćby jeden punkt.

Reklama

Miedź wymęczyła zwycięstwo

Żeby była jasność, to legniczanie zaprezentowali się tylko minimalnie lepiej. Jedynego gola zdobyli w 40 minucie po rzucie karnym. 37-letni Piotr Stawarczyk przydepnął przeciwnika wewnątrz pola karnego, a jedenastkę na gola bardzo pewnym strzałem zamienił Marquitos. Co nie zmienia faktu, że goście też mieli olbrzymie kłopoty z kreowaniem bramkowych sytuacji. No ale – mimo wszystko – swoje ataki klecili z nieco większą sprawnością niż Puszcza.

Chociaż gdybyśmy mieli kogoś indywidualnie wyróżnić, to naprawdę ciężko o kandydata. Wypada chyba po prostu pochwalić defensywę Miedzi, która funkcjonowała bez żadnych większych pomyłek, w większości przypadków tłumiąc ofensywne zapędy gospodarzy zanim zdążyły one nabrać jakiegoś kształtu. Kilka fajnych akcji zaprezentował też 20-letni Kacper Kostorz. Ale problem z tym zawodnikiem był ten sam, co zwykle. Przebłyski niezłej, kreatywnej gry przeplatał z kuriozalnymi błędami technicznymi. No i jak zwykle popisał się nieskutecznością w dogodnych sytuacjach, podobnie jak choćby Jakub Łukowski czy wprowadzony po przerwie Joan Roman. Kiedy komentujący to spotkanie Cezary Kowalski zaczął wspominać przeszłość Hiszpana i wymieniać kluby, w których się on niegdyś znajdował – FC Barcelonę, Manchester City, Villarreal CF – musieliśmy się uszczypnąć. Bo to doprawdy niewiarygodne, że facet mający cokolwiek wspólnego z takimi markami może brać udział w tak paździerzowym widowisku, na dodatek wyróżniając się w nim na minus.

Nie będziemy się jednak dłużej nad podopiecznymi Ireneusza Kościelniaka znęcać. Z prostej przyczyny – zrobili swój wynik. I, cokolwiek o nich powiedzieć, dziś byli lepsi od rywala. Choć poprzeczkę do przeskoczenia Puszcza zakopała pod ziemią.

Sytuacja w tabeli

Miedź, pomimo olbrzymiego kryzysu formy i trenerskich zawirowań, zdaje się jednak umacniać w gronie zespołów, które zajmą jedno z czterech miejsc uprawniających do udziału w barażach o Ekstraklasę. Po 29. kolejkach legniczanie plasują się na piątym miejscu w tabeli i mają cztery oczka przewagi nad Bruk-Bet Termalicą Nieciecza oraz GKS-em Tychy. Sęk w tym, że obie te ekipy jeszcze nie rozegrały swojego spotkania w bieżącej serii gier. A peleton też nadciąga. Nawet Puszcza, którą tak pryncypialnie potępiliśmy za dzisiejszy występ, ma na ten moment zaledwie sześć punktów straty do Miedzi. A zarazem dwa oczka przewagi nad strefą spadkową.

Ot, pierwsza liga w całej okazałości. Na finiszu rozgrywek ponad połowa stawki może w teorii zarówno awansować do Ekstraklasy, jak i zlecieć do drugiej ligi. Jeszcze będzie tutaj wesoło.

Puszcza Niepołomice 0:1 Miedź Legnica
(Marquitos 40′)

Reklama

fot. NewsPix.pl

Za cel obrał sobie sportretowanie wszystkich kultowych zawodników przełomu XX i XXI wieku i z każdym tygodniem jest coraz bliżej wykonania tej monumentalnej misji. Jego twórczość przypadnie do gustu szczególnie tym, którzy preferują obszerniejsze, kompleksowe lektury i nie odstraszają ich liczne dygresje. Wiele materiałów poświęconych angielskiemu i włoskiemu futbolowi, kilka gigantycznych rankingów, a okazjonalnie także opowieści ze świata NBA. Najchętniej snuje te opowiastki, w ramach których wątki czysto sportowe nieustannie plączą się z rozważaniami na temat historii czy rozmaitych kwestii społeczno-politycznych.

Rozwiń

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
2
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”
Ekstraklasa

Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Michał Trela
3
Trela: Licencyjna fikcja. Ale czy z luzowaniem dostępu do zawodu trenera należy walczyć?

Betclic 1 liga

Komentarze

3 komentarze

Loading...