Gdyby nie fakt, że zbyt dobrze znamy I ligę, to napisalibyśmy: niebywałe, że Warta Poznań wpadła w taki spadek formy. I że nie tylko straciła pierwsze miejsce, które zajmowała przez zimę, ale teraz wypada już nawet poza TOP2 i sukcesywnie oddaje pole Stali Mielec i Podbeskidziu. Natomiast – tak jak wspomnieliśmy – I ligę znamy doskonale. I jakoś nie dziwi nas to, że warciarze przegrali z Chrobrym Głogów 1:2. I to, że w ostatnich pięciu meczach zdobyli raptem cztery punkty.

Ten ostatni remis w Legnicy przy porażce z Chrobrym wygląda jak jakiś niewyobrażalny triumf. A tak się zżymaliśmy, że tamtego starcia nie dało się oglądać i że z obu stron oglądaliśmy popis minimalizmu. Co jednak w kontekście poznaniaków mamy powiedzieć o dzisiejszym spotkaniu w Grodzisku Wielkopolskim?
Trener Tworek namieszał trochę w składzie – nie mógł zagrać Kiełb, w wyjściowej jedenastce zabrakło też Janickiego i Jakóbowskiego, czyli najgroźniejszych pomocników Warty jeśli chodzi o kreację. Pewnie szkoleniowiec „Zielonych” chciał dać trochę odpoczynku swoim zawodnikom. Zwłaszcza, że biorąc pod uwagę kalendarz – mecz z Chrobrym wydawał się najłatwiejszą przeprawą spośród starć z Termalicą Nieciecza (porażka 1:3), wspomnianą Miedzią (0:0) czy zbliżającym się spotkaniem z Puszczą Niepołomice.
No i na dodatek dla Chrobrego ten mecz ułożył się niezwykle pechowo, bo już po kilku minutach z boiska musiał zejść Adrian Benedyczak. Czyli gość, który po restarcie sezonu strzelił wszystkie gole Chrobrego. „Wszystkie”, czyli dwa. Ale jednak wszystkie! Ponadto trener Djurdjević musiał wpuścić na boisko młodzieżowca, więc nie oglądaliśmy klasycznej zmiany „napastnik za napastnika”, tylko szkoleniowiec Chobrego musiał wpuścić na boisko Kubicę. Goście pierwszą połowę musieli grać bez klasycznej dziewiątki. I nic dziwnego, że nie oddali do przerwy żadnego strzału. Serio, żadnego – nie to, że nie strzelali celnie. W ogóle nie uderzali.
Pierwszy strzał i gol
Warta też dużo lepsza nie była i jeśli już kopała w stronę bramki przeciwników, to anemicznie lub niecelnie. Dopiero po przerwie coś drgnęło. Szansę z ostrego kąta miał Danielewicz, Tworek wpuścił na boisko Jakóbowskiego i Janickiego, gospodarze zaczęli szarpać prawą flanką i…
I stracili bramkę. Drewniak bardzo przytomnie podał w tempo do Roberta Mandrysza, ten uciekł Kielibie i trafił do siatki. Nadmieńmy – to był pierwszy strzał Chrobrego w tym meczu. A minęła już godzina grania. Chrobry uznał, że nie ma co tracić sił w tej połowie na uderzenia niecelne czy takie prosto w ręce Lisa. Ergonomia ważna rzecz – powie wam to każdy behapowiec. Zatem drugi strzał na bramkę (nie liczymy tych zablokowanych przez obrońców) też wylądował w siatce. Znów asystował Drewniak, tym razem z rzutu wolnego, a do siatki trafił rezerwowy Lebedyński.
Gospodarze w końcówce zastosowali tzw. manewr Świerczewskiego, czyli „na chaos, Adams, już musimy walić, powiedz mu, żeby walił”. No i po takim pinballu w polu karnym Chrobrego udało się im wcisnąć gola, a konkretnie zrobił to Jakóbowski. Sęk w tym, że zrobił to już w doliczonym czasie gry i nie było już nawet szans na to, by wcisnąć gola na 2:2.
Warta puchnie, Chrobry nabiera rumieńców
To już nie jest zadyszka Warty po restarcie sezonu. Warta zdaje się przerywać bieg, siada na krawężniku i patrzy, jak inni do niej dobiegają. Jeśli dziś wygra Stal, a jutro Podbeskidzie, to poznaniacy będą do wicelidera tracić cztery punkty, a do lidera pięć. Czyli – jak to mawia klasyk – ciężary. Awans bezpośredni się oddala, powoli trzeba chyba myśleć o przygotowaniu się na baraże.
A co do Chrobrego – przed tą kolejką głogowianie byli w strefie spadkowej. Dzięki temu zwycięstwu nie tylko wydostali się nad kreskę, ale i mają w tym momencie dwa (!) punkty straty do strefy barażowej. Oczywiście większość drużyn jeszcze nie rozegrała w tej kolejce swoich spotkań, ale naprawdę nie zdziwimy się, jeśli na dwie kolejki przed końcem sezonu usłyszymy np. od Ivana Djurdjevicia, że Chrobry nie musi tylko walczyć o utrzymanie, ale przy dobrych wiatrach może powalczyć o awans.
Serio, popieprzona jest ta liga. Kompletnie, konkretnie.
Warta Poznań – Chrobry Głogów 1:2 (0:0)
Michał Jakóbowski (90.) – Robert Mandrysz (63.), Mikołaj Lebedyński (84.)
fot. NewsPix
w wyjściowej jedenastce zabrakło też Janickiego i Jakóbowskiej, – weź kolego lub koleżanko ogarnij się
Jakubowska dobra dupa
Podbeskidzie gra po jutrze tak dla ścisłości
Przecież to wy jeszcze niedawno pierdoliliście, że Warta może się szykować na Ekstraklasę, bo są pewniakiem.
Podbeskidziu też już parę tygodni temu otwierali „autostradę do awansu”. Pewnie awansuje, ale mimo wszystko jeśli to autostrada, to bardziej taka w stylu wiecznie remontowanej A4 Katowice – Kraków…
Chrobry nie składał wniosku o licencję na grę w Ekstraklasie, więc jak powalczy o awans?
Podobno ma być jakaś „dodatkowa” ścieżka składania wniosków dla klubów, które wcześniej tego nie zrobiły, a „przypadkowo” znalazły się jednak na miejscach barażowych. Tylko nikt tego nie mówi wprost.
Cyrk na kółkach, ta sprawa powinna być zamknięta w maju raz a dobrze, żeby było jasne, kto o co gra.
Ale przynajmniej są emocje , nie tak jak poziom wyżej.
ta Warta gó… jest warta …
RozWarta
Oczywistym było, że klub bez stadionu i kibiców w końcu odpuści. I odpuszcza 😀
Warta jest tak naprawdę tak gotowa na ekstraklasę jak np. Chojniczanka 2 lata temu. Bardzo wyrównana jest ta liga – Chrobry czy Odra to drużyny, które dużo mówią o tej lidze. Gdyby Odra wczoraj ograła Chojniczankę (co wydawało się oczywiste, Odra ostatnio gra naprawdę fajny futbol), to też włączyłaby się do gry o baraże, będąc niemal przez cały sezon w strefie spadkowej. Zremisowała i znowu jest w strefie spadkowej. Na 5 kolejek przed końcem pół ligi jest zagrożone spadkiem, a jakieś 3/4 ligi ma szanse na ekstraklasę. Fakt, że te zbiory mają cześć wspólną świadczy o tym, jak zakręcona jest to liga:)
Chojniczanka i Wigry odstają, Bełchatów spuchnie albo nie dostanie licencji – to będą spadkowicze. Cała reszta ligi jest bardzo wyrównana, taki Radomiak nie jest lepszy np. od Chrobrego i nie zdziwię się jak właśnie Radomiak czy Jastrzębie w przyszłym sezonie będą bujać się po strefie spadkowej.