Reklama

Fabryka Bąbelków z Poznania wypuściła kolejny produkt

redakcja

Autor:redakcja

30 czerwca 2020, 19:00 • 4 min czytania 2 komentarze

Niby człowiek spodziewał się, że właśnie tak będzie, ale i tak warto to odnotować. Lech Poznań dostarczył lidze w tym sezonie największą liczbę ciekawych, wyróżniających się młodzieżowców. Przy czym to też nie tak, że zaskoczeń całkowicie zabrakło. Po pierwsze – raczej nikt nie spodziewał się, że tak wielkim odkryciem na poziomie Ekstraklasy będzie Jakub Moder (do 10. kolejki ledwie pięć minut na placu). Po drugie – już na pewno nikt nie zakładał, że w cholernie ważnym w kontekście wicemistrzostwa spotkaniu ze Śląskiem najlepszym graczem Kolejorza będzie 18-letni Jakub Kamiński. 

Fabryka Bąbelków z Poznania wypuściła kolejny produkt

To skrzydłowy Lecha będzie bohaterem kolejnego podsumowania występów młodzieżowców w ostatniej kolejce Ekstraklasy. Prócz Bąbelka tradycyjnie wybierzemy również Szczawika, czyli chłopaka, który podobał nam się najmniej. Wskażemy też tych, którzy zagrali na plus i tych, na których się zawiedliśmy.

Bąbelek kolejki

Na plus: Karol Fila (Lechia), Kamil Piątkowski (Raków), Michał Karbownik (Legia), Jakub Moder (Lech), Maciej Rosołek (Legia), Sebastian Kowalczyk (Pogoń), Hubert Adamczyk (Wisła P.)

Dlaczego nikt przed sezonem nie zakładał, że Kamiński może w takim spotkaniu jak to niedzielne zrobić różnicę? Ano głównie dlatego, że w lipcu niewielu wiedziało, kim on w ogóle jest. Jasne, w zeszłym roku chłopak pomógł rezerwom Kolejorza awansować do drugiej ligi. Tak, latem przygotowywał się do rozgrywek z pierwszym zespołem, jego nazwisko widniało w kadrze powoływanych na obozy. Jednak wiadomka – to normalna praktyka, a droga z tego miejsca do stania się częścią drużyny zazwyczaj jest jeszcze dość daleka.

Reklama

Po raz pierwszy Kamiński usiadł na ławce w Ekstraklasie w 6. kolejce. Po raz pierwszy pojawił się na placu w 9. serii gier, od razu w podstawowym składzie. I co? I na głebokiej wodzie okazało się, że gość potrafi pływać.

Od tego czasu Dariusz Żuraw stawia na niego regularnie. Bardzo regularnie. Gdybyśmy mieli policzyć mecze, w których nie dostał żadnej szansy, wyszłoby nam, że było tylko sześć takich spotkań. Szczególnie zaimponował nam zaraz po przerwie zimowej. Lech miał problemy z obsadą prawej obrony, ale okazało się, że jak trwoga, to można uderzyć do 17-letniego wówczas skrzydłowego. Dał radę. Popisywał się nie tylko dynamiką i wydolnością, ale też całkiem niezłą dojrzałością, o którą nikt go chyba nie podejrzewał. Późniejszy powrót na skrzydło poszedł gładko. Może jeszcze trochę brakuje mu liczb, bo według naszych danych ma koncie dwa gole i jedną asystę, ale tutaj musimy uczciwie dodać, że to kwestia tego, że jesteśmy rygorystyczni, jeśli chodzi o asysty. Kamiński maczał też palce przy innych bramkach Lecha – taki Transfermarkt, dla którego asystami bywają nawet dobijane strzały, naliczył mu cztery “ostatnie podania”.

Trzeba powiedzieć, że przy wielu zarzutach, które można stawiać Żurawiowi, akurat Kamiński jest jego sukcesem.

Szczawik kolejki

Na minus: Daniel Ściślak (Górnik), Dawid Lisowski (Korona), David Kopacz (Górnik), Przemysław Sajdak (ŁKS), Mateusz Hołownia (Wisła K.), Kamil Jóźwiak (Lech), Dariusz Pawłowski (Górnik), Adam Ratajczyk (ŁKS), Marcin Listkowski (Pogoń)

Trzeba przyznać, że Przemysław Mystkowski miał w tym sezonie swoje momenty. W 2019 roku przy Bidzie i Klimali grywał tylko epizody. Ale w związku z problemami pierwszego i odejściem drugiego pojawiła się szansa na coś więcej. I była asysta, choć naciągana, z Pogonią. Był wymuszony karny ze Śląskiem na wagę trzech punktów. W końcu był zwycięski gol z Cracovią i była też ważna asysta z Wisłą Płock. Sporo konkretów. Ale jeśli mamy być szczerzy, to swoją grą do końca Mystkowski nas nie przekonał. I ostatnio znów jest u niego trochę słabiej. Z Piastem i Legią w ogóle nie zagrał, a z Cracovią i ostatnio z Lechią wypadł bardzo blado.

Reklama

Szczególnie w niedzielę. A to zbyt długo zwlekał z podaniem do Imaza, przez co Hiszpan spalił w akcji bramkowej, a to sam koncertowo spartolił piękne zagranie Makuszewskiego. Zrehabilitować się nie potrafił. Dlatego to do niego trafia tytuł Szczawika. I ciekawi jesteśmy, jaka będzie jego przyszłość. Z jednej strony ma jeszcze rok kontraktu. Z drugiej – młodzieżowcem już nie będzie.

Fot. FotoPyK

W ostatnim odcinku Weszłopolskich pogadaliśmy między innymi z innym wyróżniającym się młodzieżowcem – Kamilem Piątkowskim.

 

Najnowsze

Komentarze

2 komentarze

Loading...