Reklama

Mateusz Lis: Narzeczona nie wierzyła, że zagram. “Gdzie ty będziesz bronił?!”

redakcja

Autor:redakcja

26 czerwca 2020, 15:42 • 7 min czytania 2 komentarze

Mateusz Lis bardzo długo czekał na to, żeby wrócić do bramki Wisły Kraków. Konkretniej – ponad rok. Jak czuł się, gdy usłyszał, że dostanie szansę? Jak zareagowała na to jego narzeczona? Czy miał momenty zwątpienia, kiedy chciał odejść z klubu? Czy Zagłębie Lubin faktycznie złożyło mu ofertę? O tym w poranku Weszlo.FM porozmawiał z nim Marcin Ryszka. Łapcie zapis rozmowy z golkiperem “Białej Gwiazdy”.
Mateusz Lis: Narzeczona nie wierzyła, że zagram. “Gdzie ty będziesz bronił?!”
Nie wliczając ostatniego meczu z Wisłą Płock, pamiętasz kiedy ostatni raz zagrałeś w barwach Wisły Kraków?
W Pucharze Polski z Błękitnymi Stargard.
Od ostatniego meczu ligowego minęło natomiast 13 miesięcy. Szmat czasu, co?
Dużo, dużo. Ostatni raz zagrałem chyba z Miedzią Legnica u siebie w poprzednim sezonie. Festiwal goli, 5:4… W hokeja graliśmy!
Masz 23 lata na karku, taka pauza chyba nie była planowana?
Na pewno, myślę, że nikt takiej przerwy nie planuje i sobie nie życzy. Rok czasu to sporo, ale z drugiej strony jeszcze nie tak dużo, żeby się załamywać. Jak widać praca na treningach i dążenie do tego, żeby do bramki wrócić, cierpliwość wewnętrzna – chociaż była na skraju – sprawiły, że do bramki wróciłem, więc jestem zadowolony.
Jaka jest relacja między wami, bramkarzami Wisły Kraków?
Może to się wydać dziwne, ale bardzo dobrze się trzymamy z Michalem Buchalikiem. Spędzamy ze sobą dużo czasu także poza boiskiem, poza treningami. Moja narzeczona i Michala żona się znają, lubią. Bramka to specyficzna pozycja, więc może to się wydawać dziwne, że się dogadujemy, ale nie kopiemy pod sobą dołków. Każdy sobie życzy jak najlepiej, kiedy Michal dowiedział się, że będę bronił, życzył mi z całego serca powodzenia i to nie było sztuczne.
Reklama
Kiedy dowiedziałeś się, że zagrasz z Wisłą?
Dzień wcześniej, więc miałem czas, żeby poukładać to sobie w głowie.
Czułeś na treningach, że to jest ten moment?
Kilka razy liczyłem na to, że może to ten moment. Na każdym treningu chciałem to pokazać trenerowi. Przyszło to dopiero teraz, ale cieszę się, że byłem gotowy.
Stres, gdy wchodziłeś do bramki był duży?
Dużo mniejszy niż za pierwszym razem, gdy wchodziłem do bramki Wisły. Jestem dojrzalszym człowiekiem i bramkarzem, więc było mi dużo łatwiej, wiedziałem, co mnie czeka.
Cieszysz się, że mecz, w którym zagrałeś, był z publicznością czy nie było dla ciebie różnicy, czy zagrasz przy pustych trybunach?
W tych kategoriach nie myślałem, ale jak najbardziej na plus było to, że kibice byli obecni na meczu. Dla nas lepiej, a dla przeciwnika gorzej, że kibice są z nami i nas wspierają.
Reklama
W Wiśle przeżyłeś różne momenty. Bieda, problemy z wypłacalnością, potem przyjście Kuby Błaszczykowskiego, stałeś się mocnym punktem zespołu i dostałeś powołanie do kadry U-21. Co się stało, że przegrałeś walkę o miejsce w składzie?
Trzeba byłoby o to zapytać naszego poprzedniego trenera, nie mnie to oceniać. Jeśli to miało mieć dobry wpływ na zespół, to się z tym zgadzam. Tak to jest, że może bronić jeden i niestety nie padło na mnie. Kiedyś moment, w którym dostałem szansę, musiał nadejść, więc cały czas ciężko trenowałem. Inaczej byłoby, gdybym cały czas był obrażony i jakby przyszedł mój moment, może nie byłbym odpowiednio nastawiony na ten występ.
Mówiąc o trudnych momentach w Wiśle, przypomina mi się mecz z Piastem Gliwice. Pewnie sam się obwiniałeś za te bramki, otrzymałeś wtedy duże wsparcie od Rafała Wisłockiego i Macieja Stolarczyka. Usłyszałem o tobie taką opinię, że jesteś jak Łukasz Fabiański – grzeczny, ułożony. Może czasami szaleństwa bramkarskiego tobie brakuje?
Myślę, że Łukasz to Łukasz a ja to ja. Jak ktoś mnie będzie chciał porównywać, to nie wyjdzie tak samo, nie da się człowieka zmienić. Jestem jaki jestem.
Skrupułów, żeby znokautować Rafał Janickiego w doliczonym czasie gry nie miałeś…
Jak widać, czyli jest ten pazur i nie jestem taki spokojny! (śmiech) Ci, którzy mnie znają, wiedzą, jaki jestem na co dzień. Nie jest do końca tak, że jestem spokojny. Mam swój charakter i jak trzeba go pokazać, to zrobię to.
Nie wiem czy korzystasz z Twittera, ale kiedy okazało się, że wskakujesz do bramki, ciepłe słowa o tobie napisał Czesław Michniewicz. Jak to odbierasz?
Nie korzystam, tak że mam nadzieję, że nie kłamiesz! (śmiech) Nie czytam tego, ale wiadomo, że czasami to do mnie dochodzi. Każde miłe słowo napędza, powoduje radość, złe motywuje do pracy. Jeśli ktoś mnie chwali, to tylko się cieszyć i dalej pokazywać, na co mnie stać.
Przez te miesiące, w których siedziałeś na ławce, ile razy dzwoniłeś do menedżera, żeby znalazł ci klub, w którym będziesz grał? Wiadomo, że po sezonie 2018/2019 było zainteresowanie z Belgii. Był żal do siebie, że nie spróbowałeś?
Nie było łatwo, jak mówiłem na początku. Nie do końca zawsze było cierpliwie, człowiek miał różne myśli, wkurzał się. Ale kiedy przychodziło do treningów, dawałem z siebie wszystko. Co do menedżera, to nie wiem, bo po kilku telefonach mnie zablokowali… (śmiech) Kilka telefonów było, jasne, ale jesteśmy w relacji jak kumpel z kumplem, więc nie było z tym problemu.
Mógłbyś wskazać taki ciężki moment, gdy byłeś bliski podjęcia odważnej decyzji? Wiadomo, że Wiśle szło fatalnie, seria porażek była druga, a zmiany w bramce nie było.
Ciężko taki moment wskazać, bo bramkarz rezerwowy po każdym meczu liczy, że może to już ten moment, tak sobie mówi w podświadomości. Jednego momentu nie warto wskazywać, bo to taka niewdzięczna pozycja, że wskórasz, jeśli nie czekasz na sygnał od trenerów.
Mogłeś skorzystać z rad doświadczonych kolegów, zapytać jak się odnaleźć w sytuacji, w jakiej się znalazłeś?
“Wasyl” powiedział, że może jestem zawieszony, a o tym nie wiem i dlatego nie gram! (śmiech) Nie potrzebowałem takich rozmów, proszenia się o rady. Każdy rozumie taką sytuację.
Jak zareagowała twoja narzeczona na wieść, że w końcu zagrasz? Dla niej to musiał być trudny okres, bo wiadomo, że często tymi złymi emocjami dzieli się z najbliższymi.
Nie wierzyła mi na samym początku, mówiła: co ty gadasz, gdzie ty będziesz bronił, jak tyle nie broniłeś! (śmiech) Była szczęśliwa, bo żyje tym tak samo mocno, jak ja. Największe, nieocenione wsparcie mam od niej. Z jej strony nerwów było więcej, bo każdy mecz przeżywa.
Cieszyłeś się, że wszedłeś do bramki i miałeś przed sobą czwórkę obrońców, nie musiałeś się odnajdywać w systemie wcześniej proponowanym przez trenera Skowronka?
Kto by nie grał przede mną, to i tak bym się cieszył. Ale zawsze handicapem dla każdego jest występ na pozycji, na której gra nominalnie. Jak pokazały poprzednie mecze, potrafimy wygrywać także kiedy skład jest troszkę inny. Mamy na tyle zdolnych piłkarzy w klubie, że potrafią odnaleźć się w każdej sytuacji.
Czy Żukow ma brata bliźniaka? Czasami się zastanawiamy, co się z nim stało przez tę przerwę.
Trzeba go zapytać, możemy my o czymś nie wiemy… Myślę, że jeszcze nie raz pokaże na co go stać, że to tylko mały przestój.
Często oglądasz się za siebie, na Arkę i Koronę?
Jeszcze jedno zwycięstwo i to nie my będziemy się oglądać! Czasami się spojrzy. Niezbyt często, bo to też nie ma sensu. Ale czasami trzeba, żeby wiedzieć, co nas czeka. Jak przed nami gra Korona czy Arka to śledzimy wynik, żyjemy tą sytuacją.
Jak wyglądają przygotowania do meczu z Górnikiem i kogo się najbardziej obawiasz?
Są specyficzne, bo czasu jest mało. W kilka dni nie zmieni się wiele w grze zespołu, taktyce. Największa jest regeneracja, na tym się najbardziej skupiamy. Górnik pokazał, że potrafi grać w piłkę, ma sporo atutów i jest pewny utrzymania się w Ekstraklasie. Tylko im gratulować i myśleć o tym, że my z nimi wygramy i też będziemy tego pewni.
To na koniec powiedz nam, czy Lubin to fajne miasto i czy były jakieś sygnały z Zagłębia?
Nic mi o tym nie wiadomo. Tyle, co o tym przeczytałem w internecie. Ale wiem, że to dużo mniejsze miasto niż Kraków. Poza tym nie wiem nic.
Fot. FotoPyK

Najnowsze

Piłka nożna

„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Jakub Radomski
6
„Escobar był narcyzem, psychopatą. Zupełnie jak Hitler. Zaintrygował mnie, bo kochał piłkę nożną”

Komentarze

2 komentarze

Loading...