Ostatnie sześć meczów Legii w Białymstoku to raptem jedna legijna bramka. By odszukać ostatnie ekstraklasowe zwycięstwo warszawian w stolicy Podlasia, trzeba wrócić się niemal o cztery lata, kiedy bramki strzelali jeszcze Odjidja-Ofoe czy Prijović. Niewiele terenów w Ekstraklasie jest dla Legii tak trudnych co Białystok. Jeśli jakikolwiek.
13 września 2019. JAGIELLONIA – LEGIA 0:0
Mecze Jagiellonii z Legią w Białymstoku w ostatnim czasie, delikatnie mówiąc, nie miały dynamiki kina akcji, nie były festiwalami strzeleckimi. Sześć ostatnich spotkań, raptem cztery gole – kwintesencją tego trendu było wrześniowe spotkanie w tym sezonie.
Legia wyglądała wtedy w lidze dość marnie. Ograni tylko beniaminkowie, Korona i Zagłębie. Porażki z Wisłą Płock, a u siebie przegrane z Pogonią i remis ze Śląskiem. Zespół Vukovicia, który potem się rozstrzelał, potrafił zostawić rywala z workiem bramek, dopiero powstawał.
“Bohaterem” spotkania był Luis Rocha, który dał radę obejrzeć dwie żółte kartki jeszcze w pierwszej połowie. Pisaliśmy wtedy, uwaga:
“Chyba czas, że by Michał Karbownik na dłużej go zluzował”.
Jaga Mamrota nijak nie potrafiła jednak, mimo przewagi jednego zawodnika, zagrozić Legii. Majecki był praktycznie bezrobotny. Legia, rzecz jasna, na tamten moment była całkiem zadowolona z remisu. Jedynymi godnymi uwagi wydarzeniami była przepychanka między Cafu i Klimalą, a także żółtko dla Camary za skandaliczną symulkę.
Tak, Jaga i Legia to top ostatnich lat w Ekstraklasie. Ich mecze niejednokrotnie potrafiły być kluczowe dla układu tabeli. Ale być może to też sprawiało, że ich mecze bywały mocno zamknięte.
Fot. FotoPyK
15 maja 2019. JAGIELLONIA – LEGIA 1:0 (Wieteska samobój 29′)
Jeden z najważniejszych meczów ostatnich lat dla… Piasta Gliwice. Tak wyglądała ligowa tabela 14 maja:
Źródło: 90minut
Legia musiała liczyć, że Piast się potknie, a sama wygrać w Białymstoku. I Piast, choć wygrał wcześniej sześć meczów, tak na Pogoni się potknął, robiąc tylko remis. Legia wciąż miała szansę w swoich rękach. Ale porażka z Jagą pozbawiła ją złudzeń.
Źródło: 90minut
O wszystkim przesądziła samobójcza bramka Wieteski. I to jaka. Wisienka na torcie całego sezonu. A może ten sezon w soczewce. Dogranie z prawej strony, Wietes nieatakowany, Majecki kontroluje lot piłki – a tu przecięcie i znakomite wykończenie, z tym, że do własnej bramki.
To był taki mecz, który nie tylko stał się kamieniem milowym tytułu dla Piasta. Ale też mecz, który kazał sądzić, że Legia, zwyczajnie, na to mistrzostwo nie zasługiwała, skoro potrafiła w kluczowym starciu zagrać taki piach.
26 października 2018. JAGIELLONIA – LEGIA 1:1 (Runje 1′ – Kulenović 89′)
Fot. FotoPyK
Całkiem lubimy określenie “radosna kopanina”. Należy je tłumaczyć: z umiejętnościami średnio, ale przynajmniej było wesoło. Ciekawe akcje może po błędach, ale, no właśnie, ciekawe akcje.
Ten mecz był jednak kopaniną smutną, a wymowny jest fakt, że i tak mówimy o spotkaniu, w którym padły aż dwa gole, czyli jak na ostatnie starcia Jagi z Legią w Białymstoku ponadprzeciętna liczba.
Jadze gol w pierwszej minucie nie spadł z nieba, ale legioniści chyba jeszcze nie wyszli mentalnie z tunelu – raptem kilkadziesiąt sekund i gol. Runje ewidentnie kryty na radar, ogólne defensywne rozprężenie, jakby to była wciąż rozgrzewka. Problem w tym, że choć Jaga Mamrota potrafiła czasem pograć z Legią ambitnie, nawet w Warszawie, tak tutaj postawiła na murarkę. Murowanie 1:0 zawsze jest ryzykowne – stoisz o jeden błąd, o jeden strzał życia od straty oczek. Ale murowanie od pierwszej minuty? To proszenie się o gola.
Jaga posyłała lagę na Świderskiego, a Legia próbowała. Sędzia Złotek miał prawo tego dnia zapisać się w historii Ekstraklasy, pokazując Nagy’emu dwie żółte kartki za symulkę, ale oszczędził Węgra. W końcówce Jaga się obcięła – szczególnie Frankowski – i Legia wyszarpała remis.
6 maja 2018. JAGIELLONIA – LEGIA 0:0
fot. FotoPyK
Klasyka wątpliwego gatunku.
– Jeden celny strzał przez cały mecz
– Legia oddała przez całe spotkanie jedno niecelne uderzenie
– Podkreślenie nieprzewidywalności ekstraklasy, po tym spotkaniu w grupie mistrzowskiej łączny bilans wszystkich gospodarzy brzmiał: 1 wygrana, 3 remisy, 12 porażek.
Mecz był rozczarowaniem dla Jagiellonii. Tu można było ugrać więcej. Niemoc ofensywna, pudłujący Bezjak, podkreślający swój fatalny występ wślizgiem w nogi Pazdana – szkoda gadać.
Jakby tego było mało, zwyczajowy problem z wpuszczaniem kibiców z Warszawy. Kibice Legii, mimo wcześniejszej zgody wejścia na mecz, posiedzieli na parkingu, po czym wrócili do domu. Piłkarze Legii solidaryzowali się z nimi, dziękując po meczu… pustym trybunom.
Legia wygrała trzy ostatnie mecze i zdobyła tytuł. Jaga? Wicemistrz, trzy punkty za Legią. Kto wie jak skończyłby się ten sezon, gdyby Jagiellonia wykorzystała szansę z tego spotkania.
24 września 2017. JAGIELLONIA – LEGIA 1:0 (Cernych 87′)
Fot. FotoPyK
Jak wyżej: kibice Legii pojechali do Białegostoku, ale meczu nie zobaczyli. Co prawda przegapili mierne starcie, ale pocieszenie marne. Kiksy, nieporozumienia, mało ciekawych akcji Legii, czyli klasyka wyjazdów za Romeo Jozaka. Oczywiście wtedy warszawianie mieli już z głowy puchary, a w kolejce następującej po wyjeździe do Białegostoku pojechali do Poznania, skąd wracali z osławionymi klapsami miłości.
Dla legionistów, z dzisiejszej perspektywy, wspominanie tamtego czasu to zgroza. Ale dla Jagi? A jeszcze bardziej dla Mamrota? Dziś rozpaczliwa walka o utrzymanie, wtedy wygrana z legionistami, a jeszcze pisało się o “Mamrot Time”.
21 maja 2017. JAGIELLONIA – LEGIA 0:0
Wyniki Legii w rundzie finałowej tamtego sezonu, kiedy Legia grała w Lidze Mistrzów:
- 31. kolejka: 1:1 z Wisłą Kraków
- 32. kolejka: 2:0 z Pogonią
- 33. kolejka: 6:0 z Termaliką
- 34. kolejka: 2:0 z Lechem
- 35. kolejka: 0:0 z Jagiellonią
- 36. kolejka: 1:0 z Koroną
- 37. kolejka: 0:0 z Lechią
Raptem jeden stracony gol. Kwintesencja: z tyłu na zero, a z przodu coś wpadnie.
Trzeba jednak pamiętać, że wtedy rundę zasadniczą wygrała Jagiellonia. Probierz pieklił się, że zdobył tytuł, ale jeszcze musi grać puchar lata.
Przypomnijmy tabelę po 30 kolejce:
Źródło: 90minut
Tabelę przed meczem Jagiellonia – Legia:
Źródło: 90minut
I tabelę końcową tamtego sezonu:
Źródło: 90minut
Tak, Jaga grała z przemocną Legią, ale gdyby wygrała ten mecz, miałaby autostradę do mistrzostwa. Wszystko w swoich rękach. Być może to najważniejszy mecz Jagi ostatnich lat. Może w ogóle. Probierzowi udało się w tym meczu zatrzymać Vadisa, co tamtej wiosny było dużą sztuką, ale Legia równie skutecznie neutralizowała ataki gospodarzy. Jakże różne oblicze potrafi mieć dla Legii remis w Białymstoku – potrafi pozbawić szans na tytuł, potrafi do tytułu drogę otworzyć…
16 listopada 2016. JAGIELLONIA – LEGIA 1:4 (Romanczuk 90+3 – Guilherme 39, Odjidja-Ofoe 62, Prijović 90+1, Kucharczyk 90+4).
Po prostu koncert wielkiej drużyny, bo tak z perspektywy trzeba mówić o tamtej Legii. To był już zespół od batutą Jacka Magiery, który kilka dni później pojechał na 4:8 z Borussią, a wkrótce wygrał ze Sportingiem Lizbona.
Koncert, a jednocześnie ostatnie starcie tych ekip w Białymstoku, które Legii udało się wygrać. Sam fakt, że gole zdobywali zawodnicy dziś grający dla: Trabzonsporu, Gentu, Al-Ittihad i Uralu Jekaterynburg jest wymowny. Może i kalendarzowo to nie było tak dawno. Ale w klubie tak dynamicznych przemian i zmian filozofii, jak Legia – cała epoka.
Fot. FotoPyK